Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Polska będzie czarną owcą UE? "To zależy od naszego rządu"

Malwina Gadawa
Decyzje polskiego rządu  pojawiają się często w kampaniach wyborczych Europy Zachodniej
Decyzje polskiego rządu pojawiają się często w kampaniach wyborczych Europy Zachodniej marek szawdyn
O tym, z jakiego powodu nasz kraj stał się tematem zachodnich kampanii wyborczych i czy słusznie zasłużył sobie na takie zainteresowanie europejskich polityków, mówi dr Michał Wenzel, socjolog z Uniwersytetu SWPS.

Emmanuel Macron, który wygrał wybory prezydenckie we Francji, jeszcze w czasie kampanii wyborczej skrytykował Polskę, mówiąc że na „łamiącą wszelkie reguły Unii Europejskiej Warszawę trzeba nałożyć sankcję”. Coraz częściej słychać wypowiedzi europejskich polityków, którzy w sposób krytyczny odnoszą się w stosunku do Polski. Nasz kraj stał się chłopcem do bicia?

Proszę pamiętać, że kwestie związane z Polską nie były wątkiem, który w sposób istotny zawładnął francuską kampanią wyborczą. Polacy są jednak bardzo wyczuleni i zawsze nerwowo reagują, jeżeli na arenie międzynarodowej są poruszane kwestie związane z naszym krajem, a nie zawsze w takim kontekście, jak byśmy chcieli. Słowa Macrona wywołały poruszenie w naszym kraju, ale ważne, by pamiętać, że zostały wypowiedziane w toku kampanii wyborczej. Realia po wyborach całkowicie się zmieniają. Oczywiście, nie zmienia to faktu, że stosunki polsko-francuskie nie są zbyt dobre - wystarczy wspomnieć o zerwaniu przez stronę polską umowy na dostarczenie francuskich śmigłowców Caracal. Emmanuel Macron w swojej wypowiedzi podsumował to, na co od dawna zwracają uwagę inni politycy europejscy. Polska, przystępując do Unii Europejskiej, musiała spełnić tzw. kryteria kopenhaskie, dotyczące m.in. rządów prawa. A obecnie wycofuje się z ich przestrzegania. Nie realizuje też przyjętych ustaleń dotyczących uchodźców.

Zobacz też "Macron będzie politykiem, który domaga się respektowania unijnych zasad"

Źródło: TVN24/X-News

Realia po wyborach całkowicie się zmieniają, czyli władze w Polsce powinny zlekceważyć te słowa?

Na pewno nie leży w polskim interesie eskalacja konfliktu. Mam nadzieję, że gratulacje polskich władz złożone zwycięzcy prezydenckich wyborów we Francji są pozytywnym sygnałem. Liczę na to, że realistyczny nurt prowadzenia polityki weźmie górę w polskim obozie i nikt nie będzie zamierzał kosztem pozycji naszego kraju leczyć zranionej dumy.

Macron jest zwolennikiem silnej Unii, chce większej integracji, co może oznaczać Unię Europejską co najmniej dwóch prędkości. Jaką politykę powinien prowadzić rząd polski w tej sytuacji?

Mam nadzieję, że w partii rządzącej i pałacu prezydenckim zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie niesie ściślejsza współpraca w gronie grupy państw zainteresowanych pogłębianiem integracji europejskiej. Z pewnością rozumieją konsekwencje faktu, że kraje te - chodzi o Niemcy, Francję i Holandię - to płatnicy netto do budżetu UE, co w powiązaniu z wyjściem z Unii innego dużego płatnika, Wielkiej Brytanii, w dłuższej perspektywie może mieć znaczące konsekwencje. Jeśli istniejące instytucje unijne utracą możliwości działania - kraje założyciele wspólnoty europejskiej stworzą Unię od nowa, zapraszając chętnych do współpracy. Jakie możliwości nacisku ma rząd RP, pozostając na marginesie?

Macron zdanie na temat Polski wypowiedział po spotkaniu z pracownikami firmy, która przenosi produkcję do naszego kraju. Czy nie jest to po prostu oznaka, że przyszły prezydent wszystkimi sposobami będzie starał się chronić francuski rynek, który przez wyższe koszty pracy przegrywa z konkurencją?

Sądzę, że nie. Proszę zwrócić uwagę, że ta wypowiedź dotyczyła kwestii politycznych, nie ekonomicznych. Macron jest zdecydowanym zwolennikiem umacniania wspólnego rynku europejskiego, w przeciwieństwie do Marine Le Pen odżegnywał się w kampanii od haseł protekcjonistycznych. W wypowiedziach określał się czasem jako liberał. Jako minister gospodarki i finansów atakowany był przez lewicę za zbyt - jej zdaniem - przychylne dla biznesu stanowisko. Nie pojawiły się w jego wypowiedziach wątki ograniczenia dostępu do rynku pracy czy przywracania granic wewnątrz Unii, co proponowała Marine Le Pen.

Emmanuel Macron nie jest jedynym politykiem, który wypowiadał krytyczne słowa pod kierunkiem Polski. Martin Schulz, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego, obecnie kandydat na kanclerza Niemiec, porównał Polskę pod rządami PiS do Rosji Władimira Putina.

Spójrzmy na tę kwestię z dłuższej perspektywy: w Europie znają dokonania Polski od czasu upadku komunizmu, doceniają skalę rozwoju cywilizacyjnego naszego kraju. Nie krytykują Polski, tylko działania obecnego rządu. Dla wielu po prostu zwrot, jaki się dokonał, jest niezrozumiały.

Czy Polska powinna trzymać kciuki za zwycięstwo w wyborach Angeli Merkel? Czytaj na kolejnej stronie

Polska więc powinna trzymać kciuki za zwycięstwo ugrupowania Angeli Merkel?

Dla nas te wybory nie mają znaczenia. Jeśli chodzi o politykę zagraniczną i europejską, między Angelą Merkel a Martinem Schulzem nie ma większych różnic.

Nasz kraj przez niektórych europejskich polityków może być uważany za czarną owcę Unii Europejskiej?

To, czy Polska zostanie czarną owcą, będzie zależało od władz naszego kraju - czy rząd nadal będzie wybierał politykę konfrontacyjną, tak jak mogliśmy to zaobserwować podczas ponownego wyboru Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europy, czy może wybierze drogę budowania sojuszy. Polska musi się starać budować koncyliacyjną politykę, inaczej izolacja naszego kraju w Europie będzie się pogłębiała. Stracimy zdolność koalicyjną, o którą już teraz jest nam trudno. Polska musi dbać o to, by mieć wsparcie, a nie wroga w innych krajach europejskich.

Nasz rząd stawiał na współpracę z Wielką Brytanią, która wychodzi z Unii. Teraz o jakie sojusze powinna się opierać nasza polityka zagraniczna?

Nasza polityka zagraniczna powinna walczyć o należne nam miejsce wśród dużych krajów Unii Europejskiej, starać się przywrócić sens działań w Trójkącie Weimarskim. Mam nadzieję, że przyspieszenie integracji europejskiej, zapowiedziane przez Macrona, uświadomi polskim władzom powagę sytuacji i skłoni je do rewizji dotychczasowego stanowiska. Obecnie trudno to sobie wyobrazić, ale poziom centralizacji władzy w partii rządzącej sprawia, że jest to możliwe. Pozytywne reakcje społeczne na reelekcję Donalda Tuska powinny skłonić władze do szybkiej rewizji izolacjonistycznej polityki. Również we własnym interesie.

Może problemem nie jest Polska, tylko inne kraje, które chcą ingerować w politykę wewnętrzną naszego kraju?

Nie widzę objawów ingerencji instytucji Unii Europejskiej w politykę wewnętrzną naszego kraju. Polska, przystępując do Unii i potem podpisując Traktat Lizboński, zgodziła się na uczestnictwo we wspólnych strukturach decyzyjnych, na konkretnych warunkach - uczestniczymy w nich dlatego, że chcemy. Decyzje powstają przy współudziale polskich przedstawicieli. Były premier RP przewodniczy głównemu ciału decyzyjnemu Unii Europejskiej, jej radzie - organowi międzyrządowemu. Jak wynika z badań CBOS, większość Polaków z zadowoleniem przyjęła decyzję o jego reelekcji. Polacy należą też do najbardziej pozytywnie nastawionych do Unii Europejskiej narodów Europy. Czyli krótko: instytucje UE to także nasze instytucje.

Jakie konkretne działania rząd polski powinien podjąć, by zapobiec izolacji w Unii Europejskiej? Czy możliwa jest odbudowa relacji wewnątrz Trójkąta Weimarskiego i odbudowanie jego znaczenia w Europie?

Przede wszystkim pamiętajmy, że kraje regionu w większości nie podzielają obecnej polityki zagranicznej RP. Od niedawna wszystkie kraje bałtyckie należą do strefy euro. W Czechach, Bułgarii i Rumunii władze są mocno proeuropejskie. Nawet Węgry, których rząd uprawia podobną retorykę, co polski, nie są skłonne działać wspólnie z naszymi władzami na forum europejskim. Nie ma więc szans na objęcie przez Polskę lidera regionu przy obecnej polityce. Co powinien zrobić rząd? No cóż, na krótką metę trudno liczyć na zwrot jego polityki - mocno zaangażował się w retorykę oblężonej twierdzy. Może prezydent, wysyłający ostatnio sygnały o swojej niezależności od Prawa i Sprawiedliwości, okaże się czynnikiem mediującym? Może, jeśli dojdzie do rekonstrukcji rządu, będzie to okazja do zmiany kursu bez utraty twarzy przez rządzących? Jest to możliwe pamiętajmy, że w pierwszym rządzie Prawa i Sprawiedliwości ministrem spraw zagranicznych był Stefan Meller, a szefem Ministerstwa Obrony Narodowej - Radosław Sikorski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska