Czy każdy może schudnąć? Na te i inne pytania odpowiada Viola Urban, dietetyk medyczny i autorka bloga "Okiem dietetyka"

szal
Viola Urban to dyplomowany dietetyk medyczny i autorka bloga „Okiem dietetyka” oraz książki „Poranne inspiracje - zdrowe śniadanie w 15 minut”. Nasza rozmówczyni kocha gotować, smakować i tworzyć przepisy na zdrowe odpowiedniki klasycznych smakołyków. Przekonuje też, że utrata kilogramów może być wyzwaniem i przygodą.

Zacznijmy przekornie: dietetyk może być przyjacielem osoby na diecie, czy też musi być jej nadzorcą?
- W pracy z moimi podopiecznymi staram się być partnerem w zmianie. Dążę do tego, aby skracać dystans. Często mówimy sobie po imieniu. W większości przypadków sprawdza się to wyśmienicie, ale zdarzają się osoby, które w momencie przejścia na przyjacielskie traktowanie, przestają czuć się jak podopieczni. W takim przypadku stawianie wyraźnej granicy ma kluczowe znaczenie. Wszystko zależy od charakteru osoby z którą współpracuję. Jeśli ktoś jest zadaniowy i skrupulatny, to możemy współpracować bez dystansu. Są też takie osoby, które potrzebują przysłowiowego bata nad głową.

Czy każdy może schudnąć? Na te i inne pytania odpowiada Viola Urban, dietetyk medyczny i autorka bloga
Mat. prasowe

Samo słowo dieta kojarzy nam się z ograniczeniami. Czy dieta zawsze wiąże się z restrykcją?
- Oj, to niedobrze, że się tak kojarzy! Trzeba to natychmiast zmienić. Z definicji słowo ‚dieta” oznacza styl odżywiania. Zatem każdy ma jakąś dietę. Niezależnie od tego czy żywi się awokado, jarmużem i fasolą, czy też każdego dnia sięga po fastfood, każdy jest na diecie. Dieta może być lepiej lub gorzej skomponowana, ale każdy ją stosuje. To bardzo krzywdzące, że wiele osób za dietę uważa coś, co jest nieintuicyjne, niesmaczne, trudne do wdrożenia i najprawdopodobniej spowoduje frustrację i uczucie głodu. Jestem zwolenniczką twierdzenia, że „najlepsza dieta to taka, którą jesteś w stanie utrzymać przez długi czas”.

Niezależnie czy robimy to sami, czy pod okiem dietetyka, jadłospis powinien być skomponowany tak, aby mógł być przestrzegany nie tylko przez 2-3 tygodnie, ale praktycznie przez całe życie. Tylko trwała zmiana da trwały efekt. Właśnie dlatego komponując menu, powinniśmy postawić duży nacisk na indywidualizację. Jeśli ktoś lubi tradycyjne smaki, to niech sobie takie stosuje, ale z kilkoma modyfikacjami, które pozwolą mu trzymać się sensownej kaloryczności i jakości spożywanych posiłków. Można np. zamienić karkówkę na szynkę lub schab, zrezygnować ze smażenia schabowego na rzecz pieczenia.

Sos podawać bez śmietany i zasmażki, a ziemniaki po prostu gotowane z koperkiem. Jajecznicę zróbmy z dużą ilością grzybków i z chudą wędliną zamiast boczku. Chleb pszenny zmieńmy na żytni. Ograniczajmy z tygodnia na tydzień słodkości w codziennym jadłospisie. Wprowadzając do swojej diety małe, niemal niezauważalne gołym okiem zmiany, jesteśmy mniej sfrustrowani, jemy to, co lubimy i czujemy się na swojej nowej diecie bezpiecznie. Zmieniając wszystko na raz o 180 stopni, nagle trafiamy na teren, który jest dla nas całkowicie obcy, co podbija poczucie niepokoju.

W diecie warto też uwzględnić margines błędu, czyli miejsce na odstępstwa np. małe lody po niedzielnym spacerze, wyjście do restauracji czy imprezę do znajomych. Przecież każdy z nas ma normalne życie, a jedzenie jest jego częścią. Odmawiając sobie przyjemności i możliwości zjedzenia czegoś mniej zdrowego raz w tygodniu to też nie jest idealne rozwiązanie. Jeśli 90 procent diety jest dobrze skomponowane, odżywcze i wartościowe, to małe wybryki ani nie zabiorą nam efektów, ani tym bardziej zdrowia.

Przychodzi otyły klient do dietetyka i mówi: lekarz każe mi schudnąć, ale kocham słodycze, czerwone mięso, nie stronię od alkoholu, w dodatku jestem nieszczęśliwy, gdy muszę sobie odmawiać czegokolwiek. Czy podjęłaby się Pani go odchudzić?
- To zależy. Zależy, czy ten ktoś byłby skłonny do jakiejkolwiek zmiany. To przecież oczywiste, że bez poświęcenia, nie uzyskamy pożądanego efektu. Nie da się dokonać przemiany cały czas powtarzając dotychczasowe nawyki. To czy mój podopieczny dostanie lampkę wina i czerwone mięso w diecie w dużej mierze zależy od tego, czy nic nie stoi na przeszkodzie, aby je spożywał. Jeśli istnieją medyczne wskazania do ich całkowitej eliminacji, to ja tego nie przeskoczę i nie zaproponuję diety, która tej osobie zaszkodzi. Rzecz jasna w wielu przypadkach nawet jedząc słodycze i mięso, można schudnąć i poprawić zdrowie. Wszystko rozbija się o jakość i proporcje.

Domowe słodycze z podwyższoną zawartością białka, duszona wołowina 1-2 razy w tygodniu i mała lampka czerwonego wina dziennie, to nie jest zbrodnia! Niemal każdy produkt można wcisnąć do zbilansowanego jadłospisu. Wiele rzeczy jestem w stanie zaoferować od siebie jako osoby, która wylicza menu. Nie mniej jednak nie jestem w stanie wykonać pracy, którą ma do wykonania pacjent. Nie zrobię za tę osobę zakupów, nie wstanę 20 minut szybciej, aby zjeść śniadanie. Nie będę mu też gotować ani pilnować na każdym kroku.

Do zadań dietetyka należy też motywacja i wsparcie, jednak w niektórych przypadkach relacja pacjenta z jedzeniem jest już na tyle zaburzona, że warto zasugerować mu także wsparcie psychologa lub psychoterapeuty. Kiedy pacjent nie jest skłonny do współpracy i nie radzi sobie z emocjami towarzyszącymi jedzeniu, moje kompetencje się kończą. To bardzo ważne, aby dietetycy wiedzieli, do jakiego momentu próbować, a kiedy przeprowadzić poważną rozmowę z podopiecznym o ewentualnym włączeniu pomocy psychologa. Chociaż część osób się oburza na taką propozycję, to absolutnie nie widzę w tym niczego zdrożnego. Zaburzenia odżywiania są obecnie tak częstym zjawiskiem, że nie powinniśmy się czuć odosobnieni w szukaniu pomocy u kogoś kompetentnego. Większość dietetyków nie ma wystarczająco silnych kompetencji, aby prowadzić osoby, które zmagają się z kompulsywnym objadaniem, anoreksją czy zaawansowaną ortoreksją.

Ale są też osoby, które nie borykają się z takimi zaburzeniami, ale zwyczajnie boją się uczucia głodu, braku satysfakcji z wyników, porażki w walce z kilogramami.
- Jeśli ktoś zaczyna zmianę od strachu, to przede wszystkim powinien zmienić podejście. Stres, a co za tym idzie wysoki poziom kortyzolu utrudniają nam zmianę. W wielu przypadkach stres objawia się też wzmożoną ochotą na jedzenie słodyczy i podjadanie. Kiedy ktoś się mocno stresuje dietą, powinien najpierw zadbać o swój wewnętrzny spokój. Pospacerować, pomedytować, skupić się na pozytywach i swoich mocnych stronach. Fajnym sposobem na motywację do wprowadzenia zdrowszej diety będzie napisanie na kartce wszystkich korzyści, jakie osiągniemy trzymając się drogi do celu. Warto też wyobrazić sobie siebie, kiedy już cel będzie w naszym zasięgu. Chociaż może się to wydawać głupie i mało istotne na tym etapie pracy z ciałem, ale tak naprawdę głęboka świadomość tego, jak będziemy się czuć dzięki naszemu zaangażowaniu będzie kluczowa w procesie zmiany.

Wiele osób, które chcą schudnąć nawet nie są w stanie wymienić nadrzędnego celu, jaki ta zmiana im przyniesie. Jest mnóstwo sposobów na to, aby dieta była sycąca, smaczna i nie wymagała od nas ogromnych wydatków i przesiadywania godzinami w kuchni. Dla przykładu: smakowitość posiłków najłatwiej podbić przyprawami i niewielkim dodatkiem wartościowego tłuszczu.

Nauka przyprawiania na diecie jest bardzo ważna, ponieważ osoby, które do tej pory często nie stroniły od wzmacniaczy smaku, dużej ilości tłuszczu, soli i cukru są wręcz uzależnione od intensywnych doznań smakowych. Rzecz jasna kubki smakowe w pewnym momencie uczą się doceniać naturalne smaki warzyw i ziół, ale w początkowym okresie bywa to mocno uciążliwe. W moich planach żywieniowych zawsze jest dokładnie napisane co zrobić, aby posiłek był mega smaczny. Za to najbardziej lubią mnie moi podopieczni - moje diety po prostu dobrze smakują. Nie zgadzam się na żadne mdłe papki bez polotu i suche sałatki. Aby zapobiec powstawaniu uczucia głodu operuję dużą ilością warzyw, produktów pełnoziarnistych, białkowych i niewielkim dodatkiem wartościowego tłuszczu.

Jedne osoby chudną szybciej, innym kilogramy spadają bardzo opornie. Od czego to zależy? Czy zdarzają się osoby otyłe, u których za wagę odpowiadają ich geny? Czy naprawdę każdy może schudnąć?
- Chociaż istnieją geny, które zwiększają nasze ryzyko wyhodowania nadmiernej tkanki tłuszczowej, to tak naprawdę sam gen bez nadwyżki kalorycznej nie będzie sprawiał, że utyjemy. Zdecydowanie większe znaczenie mają nasze nawyki żywieniowe i poziom naszej aktywności fizycznej. Nawet, jeśli posiadamy gen otyłości, to nie jesteśmy w stanie go zmienić, ale wówczas dieta będzie nam jeszcze bardziej potrzebna niż pozostałym osobom. Nie warto się obrażać na los, tylko podjąć działania, które pozwolą nam pomimo niedogodności zachować prawidłową sylwetkę i zdrowie. Jeśli ktoś kto posiada gen stwierdzi „mi to już żadna dieta nie pomoże”, zrobi sobie podwójną krzywdę. Ośmielę się powiedzieć, że schudnąć może każdy, ale to wymaga trwałej zmiany nawyków.

W przypadku niektórych osób odchudzanie może okazać się trudniejsze z uwagi na współwystępujące choroby. Nie mniej jednak odpowiednio dobrany plan żywieniowy i stała opieka lekarza są w stanie wyciągnąć z otyłości każdego. W niektórych jednostkach chorobowych najpierw należy zatroszczyć się o prawidłowy poziom hormonów, a dopiero później próbować ograniczać kalorie. Przy nieuregulowanej niedoczynności tarczycy diety niskokaloryczne, a zwłaszcza niskowęglowodanowe mogą doprowadzić do pogorszenia stanu zdrowia. Jeśli przychodzi do mnie osoba, co do której zdrowia mam wątpliwości, a która nie ma postawionej diagnozy i dobranych leków, najpierw sugeruję wykonanie badań diagnostycznych i ewentualną wizytę u lekarza. Najczęściej jednak okazuje się, że brak efektów diety redukcyjnej wynika z tego, że po prostu taka osoba na zmianę głodzi się, podjada tłuste przekąski (np. orzechy), wcale się nie rusza i miała kilka miłych wieczorów w towarzystwie dużej paczki chipsów lub pudełka lodów.

Czasami przychodzi kobieta po czterdziestce i mówi, że mimo ograniczeń w posiłkach, wciąż przybywa jej kilogramów. Tłumaczy, że to wina zwalniającego metabolizmu czy przechodzonej właśnie menopauzy. Ma rację?
- Z wiekiem rzeczywiście podstawowa przemiana materii delikatnie spowalnia. Nie jest to jednak spektakularna zmiana, która pozwala przytyć od powietrza. Najczęściej w okresie przechodzenia menopauzy pogarsza się samopoczucie kobiety i z tego też powodu zmniejsza ilość spontanicznej aktywności ruchowej. Dodatkowo przychodzi objaw zatrzymywania wody w organizmie spowodowany zaburzoną gospodarką hormonalną. Problemem może być też to, że dieta jest niedoborowa.

To, że się odchudzamy wcale nie powinno objawiać się jedzeniem małych porcji. Dieta przede wszystkim powinna być odżywcza i dostarczać to, czego nasz organizm się domaga. Jeśli próby samodzielnego odchudzania nie przynoszą rezultatów, warto poprosić o pomoc specjalistę. Jeśli to tylko możliwe w okresie menopauzy powinno się zwiększyć aktywność ruchową, tak aby odchudzanie nie wymagało od nas cięcia kalorii. Diety bardzo niskokaloryczne są bowiem trudne do zbilansowania i stwarzają ryzyko powstawania niedoborów. Polecam zwłaszcza basen, zajęcia jogi, pilatesu, długie marsze i rower. Zawsze mi serce rośnie kiedy widzę w mojej szkole jogi starsze Panie, które kondycją niejednokrotnie potrafią zawstydzić niejednego 20-letniego mężczyznę.

O ile przemawia do mnie dieta pod hasłem „jedz mniej”, to gubię się, kiedy czytam o rozłożeniu mojego obiadu na białka, tłuszcze i węglowodany. Czy to wiedza tajemna dostępna tylko sportowcom, dietetykom i trenerom personalnym?
- Właśnie to jest sekret wszystkich modnych diet - można je uprościć do jednego zdania. Dieta ketogeniczna - zrezygnuj z węglowodanów. Dieta dr Dąbrowskiej - jedz tylko warzywa i owoce. Dieta kapuściana - jedz zupę z kapusty każdego dnia. Dieta Dukana - jedz niskotłuszczowe białko. Im prostsze są założenia danej diety, tym szybciej ludzie ulegają pokusie w myśl zasady „skoro to takie proste to i ja spróbuję”. Niestety w dietetyce nie ma dróg na skróty. Jedząc monotonnie i rezygnując z dużych grup produktów narażamy się na niedobory pokarmowe i pogorszenie wyników badań.

Jedzenie mniej wcale nie jest dobrym rozwiązaniem, bo często to nie ilość jedzenia stanowi problem, a dobór produktów i ich jakość. Jedząc mnóstwo warzyw z dodatkiem pełnowartościowego białka, niewielkiej ilości zdrowych tłuszczów, owoców i pełnego ziarna na pewno skomponujemy dietę prawidłowo. Dla początkujących osób polecam piramidę żywienia, która pokazuje prawidłowe proporcje produktów, jakie powinniśmy włączyć do swojej diety. Na mojej stronie internetowej jest też kilka darmowych diet do pobrania. Warto przejrzeć sobie przykładowy jadłospis, w którym jest odpowiednio dużo wapnia, żelaza, cynku, magnezu oraz witamin, aby mniej więcej zrozumieć, jak powinna wyglądać prawidłowo skomponowana dieta. Najlepszym rozwiązaniem jest skorzystanie z indywidualnej porady dietetyka, ale wiele rzeczy jesteśmy w stanie zrobić samodzielnie w oparciu o podstawową wiedzą z zakresu żywienia oraz obserwację własnego ciała.

Na ile ważne w ułożeniu diety przez dietetyka są upodobania kulinarne osoby, która ma iść na dietę?
- Nie jestem w stanie odpowiedzieć za wszystkich dietetyków na świecie, ale mogę powiedzieć jak ja pracuję i co uważam za standard. W moim przekonaniu dobranie smaków i produktów w diecie jest kluczowe, aby podopieczny czuł się dobrze, był szczęśliwy i utrzymał założenia planu dietetycznego na długi czas. Gusta są naprawdę różne, więc dietetyk mus mieć naprawdę dużą wiedzę kulinarną, aby temu sprostać. Osobiście kocham gotować i korzystam z naprawdę różnorodnych kuchni - zarówno tradycyjnych polskich potraw w wersji fit, jak i bardziej orientalnych smaków.

Mam styczność zarówno z tradycjonalistami, jak i osobami, które chcą się kulinarnie rozwijać i poznać nowe przepisy. Wówczas mogę puścić wodze fantazji i zaproponować w diecie owoce morza, dania kuchni indyjskiej, izraelskiej czy marokańskiej. Wiele osób bardzo mi za to dziękuje, że w końcu nie mają w diecie leczo z ziołami prowansalskimi albo mdłej sałatki z samą oliwą. Z niektórymi osobami, które nie są zainteresowane nowościami i eksperymentowaniem w kuchni pracuję w taki sposób, że wysyłają mi listę ulubionych dań, na które w danym tygodniu mają ochotę, a ja modyfikuję te przepisy, odpowiednio łączę, bilansuję i wszyscy są zadowoleni. Smak jest tak samo ważny jak wartość odżywcza jadłospisu. Jedzenie powinno być przyjemnością, niezależnie od tego czy jesteśmy na diecie nisko czy wysokoenergetycznej.

Dlaczego chudnąć trzeba powoli?
- Przede wszystkim dlatego, że podczas szybkiego odchudzania tracimy tkankę mięśniową. Kiedy spalamy mięśnie, redukujemy ilość spalanych podczas aktywności kalorii. Mówią kolokwialnie, kiedy po restrykcyjnej diecie wrócimy do starych nawyków, przytyjemy z nadwyżką. Zdrowe odchudzanie powinno zachodzić w tempie od 2 do maksymalnie 4 kilogramów miesięcznie, z czego większość ubytku masy ciała powinna pochodzić z tkanki tłuszczowej.

Aby zapobiec utracie mięśni w czasie redukcji należy jeść produkty zawierające białko w każdym posiłku i wykonywać ćwiczenia angażujące mięśnie do pracy. Najlepiej będzie działać trening siłowy, ale nawet zwykłe ćwiczenia wzmacniające z obciążeniem własnym będą działały pozytywnie na utrzymanie masy mięśniowej. Dla wielu osób te 2-4 kilogramy miesięcznie to za mało. Warto sobie wówczas przypomnieć czy przybranie 4 kilogramów zajęło 2 tygodnie? Prawdopodobnie nie, a skoro nie przytyliśmy wczoraj, to nie schudniemy jutro. W ramach motywacji warto sobie także wyobrazić 2 kilogramy słoniny albo 8 kostek smalcu. To naprawdę robi wrażenie. Wówczas 2 kilogramy stają się czymś naprawdę spektakularnym, a nie tylko cyferką na wadze.

Co jest ważniejsze: dieta czy aktywność?
- I jedno i drugie jest ważne zarówno w kontekście utrzymania prawidłowej masy ciała, jak i zdrowia. Oczywiście da się schudnąć stosując dietę bez ćwiczeń i da się schudnąć wykonując bardzo dużo ćwiczeń i nie ograniczając się żywieniowo, ale najlepsze efekty uzyskamy stosując dietę i aktywność jednocześnie. Warto też w tym momencie dodać, że aktywność fizyczna to nie tylko trening. Aktywność to wszystko to, co robimy w ciągu dnia. Można nie trenować i być osobą aktywną, a można trenować, a mimo to prowadzić siedzący tryb życia. Wybierajmy schody zamiast windy, spacerujmy, w ciepłe dni wybierzmy rower zamiast auta.

Czy potrzebne są na diecie witaminy w tabletkach?
- Zasadniczo dobrze skomponowana dieta powinna dostarczać wszystkiego, czego nasz organizm potrzebuje. I jest to jak najbardziej możliwe. Jedyny suplement diety, jaki powinniśmy stosować obowiązkowo od wczesnej jesieni aż do późnej wiosny to witamina D. Każda osoba zamieszkująca naszą strefę klimatyczną powinna stosować profilaktyczną suplementację. Pozostałe składniki mineralne i witaminy bez trudu możemy dostarczyć urozmaiconą dietą.

W przypadku diet eliminacyjnych czasami pakiet suplementów diety musimy rozszerzyć. Np. weganie i wegetarianie, którzy jedzą mało produktów odzwierzęcych powinni suplementować także witaminę B12. Na wszelkiego rodzaju multiwitaminy, żelki z witaminami dla dzieci i inne cudowne, niezbędne specyfiki jestem uczulona. Pamiętajmy, że suplementy diety nie mają praktycznie żadnych badań potwierdzających skuteczność ich działania. Nie mamy nawet pewności, czy kupujemy to, co producent zadeklarował. Suplement może być jedynie uzupełnieniem diety, a nie wygodnym sposobem na zastąpienie zdrowego odżywiania pigułką. Suplementy diety pod które sięgam zawsze muszą mieć przebadaną skuteczność.

Stosuję wyłącznie 1-2 składnikowe preparaty i dobieram je zawsze w oparciu o wywiad żywieniowy i wyniki badań. Poza witaminą D i B12 zdarza mi się polecić stosowanie kwasów tłuszczowych omega-3, probiotyków. W przypadku chorób o podłożu autoimmunologicznym przydatny jest też dobry preparat zawierający selen i cynk.

Napisała pani książkę „Poranne inspiracje - zdrowe śniadanie w 15 minut”. Jakie rady i przepisy w niej znajdziemy? Śniadanie jest faktycznie tak istotnym posiłkiem w odżywianiu?
- Śniadanie jest bardzo ważne. To ono sprawia, że zaczynamy dzień z dawką energii do pracy, nauki i działania. Kiedy zjemy dobrze skomponowane śniadanie zawierające białko, wartościowe tłuszcze i węglowodany o niskim indeksie glikemicznym, poziom naszej energii naprawdę szybuje w górę. W mojej książce zawarłam aż 100 przepisów na zdrowe śniadanie. I nie ma tam ani jednego przepisu na kanapkę! Przepisy podzieliłam na 5 rozdziałów: z lodówki, z rondelka, z patelni, z pieca i z blendera. Każdy znajdzie coś dla siebie. Np. śniadania z lodówki dedykowałam osobom, które rano są bardzo zaspane i nie są w stanie zrobić niczego konstruktywnego w kuchni. Przepisy z tego rozdziału wykonujemy poprzedniego dnia wieczorem.

Śniadania z rondelka są bardzo pożywne i rozgrzewające. Te z patelni robi się w mgnieniu oka. Uwielbiam je! Jest tam mnóstwo ciekawych placuszków, omletów i naleśników. Śniadania z pieca raczej sugeruję na weekend, a te z blendera mogą poratować nas kiedy zaspaliśmy i czas naprawdę goni. Przy każdym przepisie podałam kilka wskazówek i informacji praktycznych, tabelę wartości odżywczych oraz sygnatury (np. bez glutenu, bez mleka, bez jajek, wegańskie etc). Nazwałam moją książkę „Poranne Inspiracje” ponieważ moje przepisy nie są sztywne. Podaję mnóstwo pomysłów na to, jak zmodyfikować danie w przypadku specyficznych diet (np. jak zamienić danie z jajkiem na wersję wegańską albo danie z mlekiem na wersję bezmleczną) czy pory roku (np. latem dodajemy do dania świeże owoce jagodowe, a zimą możemy wykorzystać mrożonkę, śliwki, gruszki lub jabłka). Ta książka nie jest typową książką kulinarną. To zbiór przepisów i dużo wiedzy o zdrowym odżywianiu, którą można wykorzystać nie tylko podczas komponowania śniadania.

Prowadzi pani również bloga „Okiem dietetyka”. Jakie tematy cieszą się największą popularnością i na jakie pytania pani najczęściej odpowiada?
- Bloga prowadzę już od dobrych kilku lat. Na początku nie był taki ładny i profesjonalny, a mimo to przez te wszystkie lata wokół Okiem Dietetyka zebrała się całkiem pokaźna społeczność. Piszę głownie dla kobiet, które oczekują wysokiej jakości treści. To nie są chwytliwe tytuły jak schudnąć z bioder, tak żeby piersi zostały. Dla mnie kluczowa jest jakość, a nie ilość. Czytelniczki rzeczywiście to doceniają. Czyta mnie też sporo dietetyków i studentów, bo wiedzą, że nie powielam mitów, tylko tworzę swoje treści w oparciu o standardy medyczne, normy żywienia i aktualne rekomendacje.

Najbardziej popularne wpisy na blogu to moje darmowe diety. Jest ich obecnie aż 7 do wyboru i każdy może sobie taką dietę wraz z listą zakupów pobrać zupełnie za darmo. Nie trzeba podawać maila, nie trzeba subskrybować newslettera. Ot taki prezent ode mnie na zachętę. Bardzo popularny jest też cykl wpisów o zaburzenia endokrynologicznych (zwłaszcza chorobie Hashimoto). Często czytane są także artykuły o glutenie, laktozie, moja recenzja z porównaniem taniej i drogiej wyciskarki wolnoobrotowej, przepisy na krewetki, owsianki i pieczoną rybę oraz artykuł o diecie wspierającej odporność.

Najczęściej trafiają do mnie pytania o mity żywieniowe. Np. czy trzeba wyeliminować gluten, czy olej kokosowy jest dobry, czy laktoza szkodzi, czy polecam post Dąbrowskiej i inne chwytliwe historie.

Na koniec proszę opowiedzieć, co na co dzień je dietetyk i czy kiedykolwiek musiała pani się odchudzać?
- Na co dzień stosuję dietę 90/10, czyli 90 procent wartościowej diety + 10 procent marginesu na moje zachcianki. Uwielbiam jeść, próbować nowych rzeczy i spotykać się z przyjaciółmi na mieście. Nie pogardzę też pierogami, pizzą, dobrym burgerem, lodami i brownie. W zasadzie nie ma dania, którego bym nigdy nie spróbowała.

Na wakacjach próbuję lokalnych specjałów nawet jeśli są smażone na głębokim tłuszczu albo zawierają dużo cukru. Podróże kulinarne rządzą się własnymi prawami. Jedyne czego nie lubię i czego nie dotykam to po prostu złej jakości żywność z konserwantami, słodzikami, barwnikami, wzmacniaczami smaku etc. Moje kubki smakowe się przeciw temu buntują. Na co dzień jem bardzo dużo warzyw i owoców, często sięgam po warzywa mniej popularne, np. koper włoski, seler naciowy czy bakłażana, który wprawia wielu moich pacjentów w stan konsternacji.

Wbrew pozorom dla wielu osób bakłażan nie jest warzywem do codziennego użytku, a jedynie ciekawostką. Jadam też sporo awokado i różnorodnych orzechów. Jestem uzależniona od dobrej oliwy z oliwek. Butelka oliwy wystarcza nam na około 10 dni i kiedy się kończy szybko kupuję następną zwracają uwagę na poziom pikantności. Im bardziej wyrazista oliwa, tym lepiej. Jeśli chodzi o pieczywo to najczęściej jadamy chleb żytni na zakwasie. Ze słodkiego mleka praktycznie zrezygnowałam. Piję mleko sojowe i inne napoje roślinne wzbogacone w wapń. Z nabiału krowiego najczęściej kupuję naturalny kefir i jogurt. Zdarza mi się też sięgnąć po sery długo dojrzewające, fetę i mozzarellę. Jestem wielką fanką serów owczych. Jem też sporo jajek prosto od szczęśliwych kurek ze wsi. Rzadko kupujemy wędliny, a jeśli już to te z prostym składem.

Zamiast wędlin wolimy zjeść kawałek dobrej wołowiny, indyka albo pieczoną rybę. Osobiście jestem wielką fanką drobiowej wątróbki i tatara. Na co dzień zdecydowanie wolę jednak korzystać z białek roślinnych. Często gotuję dania z soczewicy, ciecierzycy i fasoli. Ostatnio nawet udało mi się namówić mojego mężczyznę na spróbowanie tofu. Często też sięgam po nowinki dietetyczne. Testuję różnorodne mąki, ziarna i superfoods. W mojej kuchni jest szczególne miejsce dla świeżych ziół i przypraw. Moje gotowanie udowadnia, że można jeść zdrowo i smacznie. Staram się jeść maksymalnie różnorodnie. Nie stosuję żadnych restrykcji żywieniowych ani cięć kalorycznych. Po prostu się nie objadam, stawiam na jakość i jem to co lubię. Kalorii też nie liczę, bo po co to robić, skoro masa ciała utrzymuje się na stałym poziomie.

W swoim życiu tylko raz udało mi się przytyć. Spowodowane to było bardzo dużą aktywnością fizyczną w czasie wakacji (praca fizyczna, codzienna jazda na rowerze) i niemal całkowitym odcięciem aktywności w czasie roku akademickiego. Mój organizm oszalał i stwierdził, że skoro tak go katowałam przez 2 miesiące to teraz sobie odłoży tkankę tłuszczową na zapas. Przytyłam chyba 4 kilogramy w ciągu miesiąca. To był jeden, jedyny raz kiedy miałam na wadze 6 z przodu. Na szczęście szybko udało mi się ustabilizować organizm i wrócić do swojej pierwotnej masy ciała. Także chociaż nigdy nie miałam nadwagi to wiem, co to znaczy przytyć i wiem, co to znaczy się odchudzać.

Dziękuję za rozmowę

od 7 lat
Wideo

Jakie są najczęstsze przyczyny biegunki u dorosłych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czy każdy może schudnąć? Na te i inne pytania odpowiada Viola Urban, dietetyk medyczny i autorka bloga "Okiem dietetyka" - Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl