Częstochowa: Kot zaatakował swoją 74-letnią panią. Był jak bestia z horrorów

Beata Marciniak
Kicak przebywa w schronisku dla bezdomnych zwierząt
Kicak przebywa w schronisku dla bezdomnych zwierząt Marek Barczyński
Kicak, na oko poczciwy dachowiec, od lat mieszkający w bloku przy ulicy Zapolskiej w Częstochowie to fajny kociak. Aż tu nagle, przed kilkoma dniami zamienił się w bestię. Rzucił się na swoją 74-letnią panią.

- Kicak pogryzł mi rękę, wnuczkę ugryzł w ramię, rzucił się na nas bez powodu. Nie chcemy już go, boimy się, niech go uśpią - żali się Halina W. Kobieta trafiła do szpitala.

Starsza pani broniła się przed oszalałym kotem. Wezwała na pomoc Straż Miejską. Agresywne zwierzę próbowali obezwładnić także sąsiedzi. Słysząc wołania o pomoc pani Haliny wyważyli nawet drzwi do jej mieszkania i uzbrojeni w kołdrę usiłowali spacyfikować Kicaka.

- Mąż wywiercił zamek w drzwiach wejściowych wiertarką, ale ten kot zachowywał się jak ryś, syczał, warczał, kolega chciał go złapać w kołdrę, ale nie udało się - mówi Gabriela Płoszaj, sąsiadka z pierwszego piętra.

- Babcia stała w pokoju, kiedy nagle, bez powodu, kot się na nią rzucił. Zaczął ją gryźć i drapać, a kiedy pośpieszyłam babci na ratunek, zaatakował także mnie - opowiada pani Renata, wnuczka. - Zamknęłyśmy się z babcią w pokoju i przez kilka godzin przez telefon prosiłyśmy o ratunek policję, schronisko dla bezdomnych zwierząt, straż pożarną, nawet weterynarzy. W końcu przyjechała Straż Miejska.

- Miał u nas jak król, jadł co najlepsze. Lubił poszaleć, drapał ściany, gryzł naszego psa, ale nie domowników, stawiał się też na obcych - dodaje wnuczka.

Kiedy przyjechała Straż Miejska, zwierzak sycząc uciekł do kuchni. Gdy funkcjonariusze próbowali go schwytać, obezwładniając gazem, wyskoczył z okna. Został schwytany do pudełka, kilka bloków dalej. - To jedna z najbardziej nietypowych interwencji - twierdzi Artur Kucharski ze Straży Miejskiej. - Nie przypominam sobie, abyśmy w ostatnim czasie śpieszyli z taką pomocą.

Agresywny dachowiec, uznany przez strażników miejskich jako niebezpieczny przypadek, trafił do schroniska dla bezdomnych zwierząt przy ul. Gilowej.

- Kot jest u nas spokojny - twierdzi Katarzyna Grzyb, kierownik schroniska. - Być może zdenerwował się i zaatakował. Może ta pani go przewróciła albo przycisnęła i dlatego tak się stało. Koty to indywidualiści, mają swój charakter. Nie lubią się podporządkowywać. Straż Miejska wystraszyła się i przywiozła nam tego kota, ale tego nie powinna robić. Bowiem obowiązkiem właściciela jest zapewnienie zwierzęciu opieki, ta pani powinna pokryć koszty zatrzymania kota.

Pani Halina i jej wnuczka nie chcą już Kicaka pod swoim dachem. - On przecież mógł zagryźć jakieś dziecko w tym ataku szału - dodają obie zgodnie. Podobnie reagują sąsiedzi. - Ten kot jest niebezpieczny, nie może tu wrócić - twierdzą.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Częstochowa: Kot zaatakował swoją 74-letnią panią. Był jak bestia z horrorów - Dziennik Zachodni

Komentarze 18

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

g
gosc
6 października 2011, 08:32, Anna:

To coś jest nie tak z tymi paniami. Mam od lat koty i nigdy nic takiego się nie stało. Zwierzę, chyba , że jest wściekłe, nigdy nie zaatakuje bez powodu. Coś się musiało stać, ale te panie nie chcą o tym mówić. Może mu, np. niechcący coś zrobiły, więc zwierzę się broniło. To tylko zwierzę, ale skoro żyło tyle lat pod jednym dachem z ludźmi i było wszystko ok, to coś sie musiało stać i to z winy ludzi.

zobaczymy co u ciebie bedzie w przyszlosci bo jesli cie zaatakuja bez powodu to na pewno bedzie twoja wina a nie biednych swietych koteczkow. One sa zawsze swiete i niewinne nad boskie dzidzie

g
gość
7 października 2011, 02:30, Serce dla kota:

On nie ma glosu, nie moze sie bronic! Starsi ludzie bywaja niezdarni - moze cos mu zrobila, a teraz nie chce sie przyznac! Lepiej uspac i po klopocie... Przykre jak ludzie potrafia manipulowac. Co tam zwierzak! A to czy zwierze mialo jak w raju, latwo ocenic po domownikach... Smutne!

tobie tego kota dać najlepiej

z
zbadajcie to

Najgorsze są te wszystkie bardzo agresywne, zacięte, fanatyczne kociary, które z całą zaciętością, agresją i fanatyzmem bronią koty. Słowa nie dadzą sobie na koty powiedzieć, zaraz agresywnie się rzucają i atakują. Dla nich zawsze wszyscy są winni tylko nie ich przenajświętsze kotki, które leczą, chronią, czynią cuda, za koty zabiłyby nawet własne dziecko, porzucają rodziny, mężów, dzieci i z całym tym fanatyzmem jak opętane służą swoim władcom kotom i poświęcają im całe życie. Chronią je za wszelką cenę. Ich instynkt macierzyński został przeprogramowany na koty i wzmocniony wielokrotnie. A stoi za tym pasożyt i jego przewlekłe, utajone nosicielstwo u ponad 90% ludności świata. Infekcja jest dziedziczna z pokolenia na pokolenie. Z każdym pokoleniem ujawnia się coraz więcej chorób umysłowych u nosicieli, po którymś z rzędu pokoleniowym nosicielstwie zaczynają ujawniać się choroby genetyczne bo pasożyt niszczy DNA, przez to kolejne pokolenia rodzą dzieci autystyczne. Pasożyt atakuje mózg nienarodzonego podczas rozwoju i zmienia go. Wielopokoleniowe nosicielstwo odznacza się dużo większą ilością torbieli tkankowych. Najważniejszym objawem nosicielstwa, oprócz agresji, chorób umysłowych, napadów furii bez powodu, konfliktowości , bezustannie szukanej zaczepki itp. jest fanatyczna wręcz obsesja na punkcie kotów, niesamowicie silny pociąg do kotów potrafiący pokonać nawet instynkt macierzyński do własnego dziecka, żadna ofiara tego popędu już nie pokona i zacznie się nimi otaczać i je agresywnie zacięcie ochraniać jak adwokat diabła.

Q
Q

A może właścicielka się znecala nad nim i kot nie wytrzymal

P
Paulina
Spakować do transportera kota w furii, to mógł napisać ktoś kto nigdy nie widział kota w takiej akcji. Współczuję tej Pani sama jestem po podobnej sytuacji...
m
mag
ja teraz jestem w takiej sytuacji ... moj kot chciał zrobić krzywdę mojemu 15 miesięcznemu dziecku ... złapałam go w locie jak biegł już w amoku mam cała rękę podrapana , dałam już ostatnia mu szanse
K
Karol34
jaka por ąbana baba, brak mi słow. Kota powinno się zabrać do weterynarza, a nie dzwonić na straż miejską, żeby zabrała i uśpiła.
Masakra
g
gość
a nie uspać !!!
S
Serce dla kota
On nie ma glosu, nie moze sie bronic! Starsi ludzie bywaja niezdarni - moze cos mu zrobila, a teraz nie chce sie przyznac! Lepiej uspac i po klopocie... Przykre jak ludzie potrafia manipulowac. Co tam zwierzak! A to czy zwierze mialo jak w raju, latwo ocenic po domownikach... Smutne!
k
kika2
naprawdę nie trzeba być wybitnym specjalistą, żeby wiedzieć takie rzeczy.
A już kierownik schroniska powienien być zorientowany i nie bredzić takich głupot.
j
ja
kto pisał ten artykuł? czytając go miałam wrażenie że to opowiadanie z zeszytu dziecka z podstawówki. Poziom stylistyczny aż razi w oczy....
j
ja
znam taki przypadek! Kocur byl agresywny.Pogryzl wlascicielke na spacerze.Rzucal sie do gosci w domu. Tez bylam napadnieta. Kocura wykastrowano. Potem znacznie sie wyciszyl. Wlascicielka cierpiala ponad miesiac.Miala pogryziona cala reke. Kot skoczyl, zaczepil pazurami i kasal na oslep!!!
m
mania(k)
ale jesli chodzi o tresc i wage tego materialu. Zaczynacie gonic za sensacja jak tvs, zly przyklad bierzecie.
s
ska
"On przecież mógł zagryźć jakieś dziecko w tym ataku szału" - tak i jeszcze pewnie zjeść... Niektórzy ludzie nie powinni mieć zwierząt...
Jakbym czytała jakiś marny tabloid, wstyd dla takiego tytułu jak Dziennik Zachodni za publikowanie tekstów w takim marnym stylu...
M
Micek
Znam podobny przypadek. Moja koleżanka z pracy miała 10-letniego kota, który w pewnym momencie zaczął się zachowywać tak samo jak ten opisany w artykule. Dostawał ataków szału. Pogryzł ją, jej córkę i weterynarza. Między tymi atakami zachowywał się całkiem normalnie, łasił się, mruczał. Nie pamiętam dokładnie jak się to zakończyło, bo było to kilkanaście lat temu, ale ten kot miał chyba jakiegoś guza mózgu. Te ataki były wywoływane prawdopodobnie przez ucisk tego guza albo przez ból. Niestety ta koleżanka też miała problem, bo nikt nie chciał takiego "szalonego" kota jej zabrać z domu.
Wróć na i.pl Portal i.pl