Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czesław Kiszczak: mroczny rycerz PRL [SYLWETKA]

Mikołaj Mirowski
Czesław Kiszczak to ostatni z najbardziej mrocznych rycerzy Polski Ludowej. Był człowiekiem tamtego sytemu, jego beneficjentem i ostoją
Czesław Kiszczak to ostatni z najbardziej mrocznych rycerzy Polski Ludowej. Był człowiekiem tamtego sytemu, jego beneficjentem i ostoją Mateusz Wróblewski / archiwum Polska Press
5 listopada w wieku 90 lat zmarł Czesław Kiszczak. Nie dopadła go ziemska sprawiedliwość, teraz odpowie przed sądem historii

Kliszczak praktycznie umknął ziemskiej sprawiedliwości, bo przecież wyrok dwóch lat w zawieszeniu w procesie o wprowadzenie stanu wojennego, który zapadł w czerwcu tego roku, jest bardziej wstydem polskiego sadownictwa niż jakimkolwiek sukcesem, nie mówiąc już o zadośćuczynieniu. Kiszczaka dopadła dopiero śmierć - pani wobec, której wszyscy jesteśmy równi i wszyscy przed jej obliczem kiedyś staniemy. Teraz przyjdzie mu odpowiedzieć przed najsurowszym sądem- sądem historii i pamięci. Wyrok może być tylko jeden.

Prawicowi politycy o gen. Kiszczaku. B. Borusewicz: Mam o nim złe zdanie. Źródło: TVN24/X-news

Co powiedzieć, gdy umiera jeden z najbardziej wpływowych a zarazem wiernych rycerzy Polski Ludowej? Jakich użyć słów? Śmierć Czesława Kiszczaka z pewnością zamyka ostatecznie pewną historyczną klamrę. Odchodzą w przeszłość ostatnie najbardziej emblematyczne postaci PRL. Nie żyje Wojciech Jaruzelski, Florian Siwicki, Stanisław Kociołek teraz Czesław Kiszczak; w zasadzie najważniejsi notable czasu stanu wojennego. Łączy ich jedno - wszyscy nie zostali rozliczeni i osądzeni za swe czyny. Kiszczak jako jeden z nich był najwymowniejszym przykładem inercji polskiego wymiaru sprawiedliwości, który okazał się niezdolny do osądu zbrodni PRL. Czas by uczyniła to historia. Niech przynajmniej w tym wymiarze przywrócona zostanie elementarna równowaga by zło złem nazwać a dobro dobrem. Kim w swej istocie był Czesław Kiszczak? Można powiedzieć, że to ostatni z najbardziej mrocznych rycerzy Polski Ludowej. Był człowiekiem tamtego sytemu, jego beneficjentem i ostoją. Od samego początku niezachwianie i systematycznie piął się w peerelowskiej hierarchii władzy. Często bywał przy tym brutalny i bezwzględny, rzadko przejawiał jakiekolwiek sentymenty. Potrafił bardzo umiejętnie grać ludźmi, manipulować, wciągać ich w matnie a następnie bez skrupułów wyciskać jak cytrynę. Idealnie tę zdolność scharakteryzował prof. Antoni Dudek mówiąc: „Programując i nadzorując politykę represji wobec opozycji, równolegle podtrzymywał nieformalne kontakty z jej niektórymi działaczami oraz przedstawicielami Kościoła. Na tym właśnie polegała metoda Kiszczaka, który tego samego dnia potrafił grzmieć na odprawie o konieczności intensyfikacji walki z podziemiem i wspierającymi go duchownymi, a następnie wypić kieliszek koniaku z sekretarzem Episkopatu przyjaźnie gawędząc o możliwości załatwienia takiej, czy innej sprawy. W efekcie takich rozmów zdarzało się, że od ręki przyznawał komuś zablokowany od lat paszport, a nawet nakazywał zwolnienie z ośrodka internowania czy aresztu”. Warto choćby pokrótce przypomnieć jego biografię, gdyż Kiszczak był jednym z fundamentów na których zbudowany został PRL. Był jego spersonifikowaną tarczą i mieczem.

CZYTAJ: Czesław Kiszczak nie żyje. Zmarł w wieku 90 lat

W czasie okupacji niemieckiej został wysłany na roboty przymusowe. Ostatni etapem wojennym był dla niego Wiedeń, gdzie pod wpływem austriackich towarzyszy i stacjonującej Armii Czerwonej został komunistą. W maju 1945 roku powraca do Polski i od razu zgłasza swój akces w szeregi PPR. Jako absolwent Centralnej Szkoły Partyjnej w Łodzi zostaje następnie członkiem Głównego Zarządu Informacji Ludowego Wojska Polskiego. Należy przy tym pamiętać, że tak zwana Informacja Wojskowa odegrała najbardziej chyba ponurą rolę w czasach stalinowskich. Formalnie jako organ kontrwywiadu wojskowego, praktycznie zajmowała się (obok Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i podległego mu Urzędu Bezpieczeństwa) masowymi represjami żołnierzy Wojska Polskiego, Armii Krajowej i późniejszej poakowskiej partyzantki. Na porządku dziennym były mordy i brutalne, sadystyczne przesłuchania. W pierwszych latach swego istnienia Informacja Wojskowa faktycznie sterowana była przez NKWD. Właśnie w takiej to organizacji pierwsze swe szlify pobierał Kiszczak. I tak w latach 1945-1946 jako pracownik Polskiej Misji Wojskowej w Londynie zajmował się „rozpracowywaniem” żołnierzy gen. Władysława Andersa. W czasach stalinowskich nie obce są mu także metody denuncjacji - w 1951 roku w czasie czystek w wojsku, wtedy jeszcze jako kapitan, składa na ręce Informacji raport obciążający m.in. Wacława Komara, Stanisława Flato i Józefa Kuropieskę. Kiszczak był również agentem kontrwywiadu wojskowego i Wojskowej Służby Wewnętrznej. Od 1957 roku jako funkcjonariusz WSW, zostaje m.in. szefem kontrwywiadu Marynarki Wojennej oraz Śląskiego Okręgu Wojskowego. W 1970 roku jako wiceszef WSW bierze aktywny udział w operacji usunięcia ze stanowiska I sekretarza PZPR Władysława Gomułki. W dwa lata później niejako w nagrodę zostaje szefem Zarządu II Sztabu Generalnego WP czyli wywiadu wojskowego. W 1978 roku zostaje z kolei zastępcą szefa Sztabu Generalnego a rok później piastuje funkcję szefa kontrwywiadu WSW. Jego kariera nabiera niezwykłego tempa. Duża w tym zasługa jego głównego protektora a następnie przyjaciela - gen. Wojciecha Jaruzelskiego. W lipcu 1981 roku jako jego bliski współpracownik (Jaruzelski piastuje funkcję premiera) zostaje Ministrem Spraw Wewnętrznych. Organizuje stan wojenny i wchodzi w skład Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, która go wprowadziła - jak się później okaże nawet ze złamaniem fasadowego prawa PRL. Należał wraz Jaruzelskim, Florianem Siwickim i Michałem Janiszewskim do ścisłego grona osób, którzy ustalili datę operacji na noc z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Jest prawą ręką Jaruzelskiego, niekwestionowanym człowiekiem nr dwa w państwie, w zasadzie pełni rolę zastępcy dyktatora. Członek Biura Politycznego KC PZPR w latach 1986-90. Jego nieformalne wpływy są ogromne a bilans negatywnych działań również nie mała. Począwszy od odpowiedzialność Kiszczaka za stan wojenny po nadzór za cały szeroko rozumiany aparat przemocy. Prowokacje, aresztowania, zatrzymania, zastraszenia następnie internowania idą na konto szefa MSW, sprawującego kontrolę nad SB, ZOMO i MO. Znęcanie psychiczne, pobicia, porwania czy nawet tortury - to metody podległej mu Służby Bezpieczeństwa. O wszystkich tych rzeczach Kiszczak doskonale wiedział. Zresztą niektóre z nich prawdopodobnie sam inspirował. Sporo spraw pod jego osobistą kontrolą było tuszowanych - dobrze to pokazuje casus zakatowanego na śmierć przez milicjantów Grzegorza Przemyka. To wreszcie Czesław Kiszczak jako szef bezpieczeństwa wydał tajny szyfrogramem z rozkazem, w który umożliwiał milicji użycie broni w trakcie pacyfikacji zakładów pracy, które strajkowały przeciwko stanowi wojennemu. Na podstawie tego rozporządzenia dowodzący jednostką specjalną MO, wydał polecenie otwarcia ognia do strajkujących ludzi w kopalni „Wujek” i „Manifest lipcowy”. Zginęło 9 górników „Wujka”, wielu zostało rannych.

Nie żyje gen. Czesław Kiszczak. Miał 90 lat. Źródło: TVN 24/X-news

Często się podkreśla, że jasną stroną biografii Kiszczaka był Okrągły Stół. Faktycznie to Kiszczak, zresztą na polecenie Jaruzelskiego, stanął na czele ekipy rządowej, która prowadziła rozmowy z opozycją, doprowadzając do porozumienia. Niemniej czy naprawdę ktoś rozsądny i z dobrą wolą może uwierzyć, że peerelowska elita przystępująca do tych rozmów naprawdę chciała podzielić się albo oddać władzę? Czy jest ktoś kto jeszcze myśli, że generałowie Kiszczak, Jaruzelski czy Siwicki przemienili się wtedy w szczerych demokratów i postępowali dla dobra społeczeństwa? „Dla nas najważniejsze jest wygranie wyborów, a nie styl, w jakim je wygramy. Nie możemy stracić władzy przy pomocy kartki wyborczej” - tak mówił Czesław Kiszczak w lutym 1989 roku, gdy referował kierownictwu PZPR pierwsze efekty rozmów okrągłostołowych. Czy te słowa pozastawiają jakieś wątpliwości? Stara komunistyczna zasada że „władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”, wciąż była w mocy. Tyle, że chytry pomysł by tylko teoretycznie podzielić się z ludźmi Solidarności władzą, nic realnie nie tracąc, okazał się chybiony. A wejście na choćby kontrolowaną ścieżkę demokratyczną, zabójczy. Wybory 4 czerwca były totalną klęską władzy, ale czy za to należą się podziękowania dla Kiszczaka? Można powiedzieć, że „zasługą” byłego szefa MSW jest to, że nie zachował się niczym jego starszy kolega z ekipy Gomułki, Zenon Kliszko, który w grudniu 1970 roku krzyczał na gdański aktyw partyjny że „z kontrrewolucją się nie rozmawia, do kontrrewolucji się strzela”. To prawda Kiszczak w 1989 roku nie zdecydował się na rozwiązanie siłowe. Tyle, że czasy się zmieniły a rok 1989 to nie był ten sam czas co grudzień 1970. Inne było też otoczenie geopolityczne. Pamiętajmy też, że Michaił Gorbaczow ze swoim programem pierestrojki jako żywo nie przypominał Leonida Breżniewa. Co prawda Gorbaczow chciał ratować ZSRR, ale już niekoniecznie PRL. Czy naprawdę Kiszczak i Jaruzelski mogli się jeszcze jakoś inaczej zachować, zwłaszcza gdy po czerwcowych wyborach mleko się już rozlało? Przypomina mi to tłumaczenie w stylu słynnego dowcipu o Stalinie. Gdy „wielki językoznawca” poirytowany, że namolna dziewczynka szarpie go za mundur postanowił ją uspokoić policzkując- a przecież mógł zabić.

CZYTAJ: MON ugięło się pod presją w sprawie Kiszczaka

Często w kontekście przełomu lat 1989-90 przypomina się słowa Adama Michnika, który 2001 roku oceniając sumienne dochowanie przez Kiszczaka umów Okrągłego Stołu nazwał go „człowiekiem honoru”. Natomiast rzadko się przypomina to, że naczelny Gazety Wyborczej dokonał później ekspiacji tych słów mówiąc, że absolutnie „nie powinien ich mówić i że zagalopował się”. Świadczy to o uczciwości intelektualnej i refleksji człowieka, który był przecież więźniem Kiszczaka. Tym bardziej zastanawiają mnie obecne kompromitujące wypowiedzi Jacka Żakowskiego, który relatywizuje obraz byłego szefa MSW. Tym bardziej, że do końca swoich dni Kiszczak nie zdobył się na szczery rachunek sumienia i krytyczne spojrzenie na siebie samego. Możliwości miał sporo, także i te, które dawały mu kolejne nieudolnie prowadzone rozprawy sądowe czy to w sprawie śmierci górników z „Wujka” czy w kwestii wprowadzenia stanu wojennego. Na sali sądowej nigdy nie uderzył się w piersi, zawsze natomiast budował lepsze lub gorsze tłumaczenia. Co jakiś czas formułował też niedwuznaczne sugestie, że na byłych opozycjonistów „coś ma”. Temu właśnie służyły manipulatorskie wypowiedzi mówiące o tym jak wielką uprzejmość miał on sprawić różnym postacią byłej Solidarności, niszcząc kompromitujące materiały na ich temat, które ponoć miałyby świadczyć o ich współpracy ze służbami PRL. Kiszczak lubował się w takich prowokacjach, czerpał z tego przyjemność i zadowolenie. W tej dziedzinie nie miał sobie równych. Wspominając byłego szefa MSW, prof. Jerzy Eisler trafnie skonstatował: „Był to niewątpliwie człowiek inteligentny, bardzo zręczny, sprawny. Tylko każdy musi sobie odpowiedzieć dzisiaj sam na pytanie, czy są to rzeczywiście zawsze i wszędzie wielkie zalety. Czy znakomitą służbę złu też należy chwalić, podziwiać, gloryfikować? Jak tak nie uważam.” - to chyba najlepsze podsumowanie zamkniętej już biografii Czesława Kiszczaka.

Na zakończenie zaproponuję, choć być może komuś wyda się to nietaktowne, odwrócenie ról. Otóż przywołując Czesława Kiszczaka, chciałbym byśmy przede wszystkim wspominali jego ofiary - Grzegorza Przemyka, ks. Jerzego Popiełuszkę a także zabitych górników z „Wujka”: Józefa Czekalskiego, Krzysztofa Gizy, Ryszarda Gzika, Bogusława Kopczaka, Zenona Zająca, Zbigniewa Wilka, Andrzeja Pełki, Jana Stawisińskiego, Joachima Gnidy i wielu innych represjonowanych. Cześć ich pamięci!

L. Miller: Czesław Kiszczak kojarzy mi się z Okrągłym Stołem, odegrał wtedy znaczącą rolę. Źródło: TVN24/X-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki