Czesi na niespełna dwa miesiące znikają z polskich torów. Pociągi z Krakowa do Pragi przestaną kursować

Arkadiusz Maciejowski
Arkadiusz Maciejowski
Popularne wśród pasażerów pociągi czeskiego przewoźnika Leo Express niestety przestaną kursować z Krakowa do Pragi dokładnie 8 października. Powrócić mają dopiero 30 listopada
Popularne wśród pasażerów pociągi czeskiego przewoźnika Leo Express niestety przestaną kursować z Krakowa do Pragi dokładnie 8 października. Powrócić mają dopiero 30 listopada Fot. Leo Express
Krótko pasażerowie cieszyli się bezpośrednimi połączeniami kolejowymi z Krakowa do Pragi. Czeski przewoźnik Leo Express, po miesiącu od uruchomienia pociągów na tej trasie ogłosił, że zawiesi czasowo kursy. Jako powód wymienia kolejne... ograniczenia dopuszczalnej prędkości na torach i wydłużenie czasu przejazdu m.in. między stolicą Małopolski a Katowicami. Faktem jest, że przedłużające się remonty i nowe, rozpoczynane modernizacje, doprowadzają do coraz bardziej kuriozalnych sytuacji w regionie.

Pociągi Leo Express, pierwszego prywatnego przewoźnika na trasie dalekobieżnej w Polsce, od lipca kursują na trasie Kraków -Praga. Ze stolicy Małopolski wyjeżdżają w poniedziałki i soboty (czas przejazdu 6 godz. 35 min), w drugą stronę jadą w piątki i niedziele. Ale od 8 października kursy zostaną wstrzymane.

Przedstawiciele czeskiego przewoźnika argumentują, że zawieszają kursy do 30 listopada, m.in. ze względu na sytuację na odcinku Kraków-Katowice. - Z powodu prac modernizacyjnych zarządca infrastruktury, spółka PKP PLK, obniży we wrześniu dopuszczalną dla pociągów prędkość - mówi Peter Jančovič, dyrektor Leo Express. I - jak podkreśla - w efekcie nastąpi wydłużenie czasu jazdy o dodatkowych kilka minut między Krakowem a Katowicami. A do tego dojść ma „spowolnienie” na kolejnych odcinkach, aż do polskiej granicy. - Łącznie chodzi o przedłużenie czasu jazdy o dodatkowych 10-15 minut - przekonuje Jančovič.

W Leo Express najwyraźniej uznali, że przez takie zmiany w rozkładach ich „kolejowa” oferta mogłaby być zbyt mało atrakcyjna dla pasażerów. Choć można przypuszczać, że ta decyzja ma też drugie dno. Jesienią i tak podróżnych na trasie Kraków-Praga byłoby mniej niż w wakacje. Dlatego od 9 października za pociągi uruchamiać będą codziennie autobusy. Dojadą one do granicy z Republiką Czeską, a tam pasażerowie będą przesiadać się do pociągu.

Peter Jančovič dodaje, że czas jazdy pociągów na odcinku Kraków-Katowice „już w tej chwili jest dłuższy niż powinien, bo remont torów trwa od kilku lat”. I faktycznie, sytuacja kolei między tymi miastami jest od lat katastrofalna. Choć w PKP PLK wydają się być argumentacją przedstawicieli Leo Express zaskoczeni. I mają swoje argumenty.

Składy tego przewoźnika kursują m.in. tzw. linią numer 94, przez Skawinę, Oświęcim i Mysłowice. - O kilka minut dłuższy czas przejazdu wynika z wprowadzonych czasowo, w niektórych miejscach, ograniczeń prędkości dla pociągów. Wymagał tego stan niektórych obiektów (np. wiaduktów), po których przejeżdżają pociągi - przyznaje Dorota Szalacha z biura prasowego PKP PLK. Ale od razu podkreśla, że część pociągów Leo Express, w drodze powrotnej, trasę Katowice-Kraków będzie mogła pokonywać kilka minut... szybciej niż dotychczas. Ma to się wiązać ze zmianami w ruchu innych pociągów i większą przepustowością torów w godzinach, w których kursuje Leo Express. Te argumenty częściowo mogą więc świadczyć o tym, że decyzja czeskiego przewoźnika po-dyktowana jest nie tylko zmianami w rozkładach jazdy. Tym bardziej że Czesi sami podkreślają, iż 30 listopada wznowią kursy pociągów, bo wtedy „zaczyna się okres wyjazdów na jarmarki świąteczne i okres podróży przedświąteczno-świątecznych, to znaczy okres wzmożonego ruchu. Wtedy przewidujemy wystarczającą liczbę chętnych, wbrew nieco dłuższemu czasowi jazdy”.

Niezaprzeczalnym faktem jest jednak to, że jeszcze gorzej sytuacja wygląda na tzw. linii E30, czyli głównej trasie kolejowej z Krakowa do Katowic (alternatywnej do tej, po której przejeżdża Leo Express) przez Krzeszowice i Trzebinię. To nią porusza się większość polskich składów. Obecnie nawet najszybsze pociągi potrzebują na pokonanie tej mierzącej niespełna 80 km trasy blisko 2 godziny - co oznacza, że poruszają się ze średnią prędkością poniżej 40 km/godz.

Remont tej linii szybko stał się symbolem problemów PKP. Zgodnie z pierwotnym harmonogramem zakończyć miał się już w 2014 roku i pociągi miały rozpędzić się do 160 km/godz. Termin był jednak wielokrotnie przekładany, m.in. ze względu na to, że splajtowała część wykonawców. W pewnym momencie prace na całej trasie zostały wstrzymane. Z najnowszych zapowiedzi kolejarzy wynika, że roboty skończą się w w czwartym kwartale 2020 roku. Jednak jeszcze w tym roku pasażerowie w końcu mają odczuć pozytywne efekty prac.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

Dzieje się w Krakowie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl