Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czerwiec 1956: Wiadomo, kto zabijał protestujących

Krzysztof M. Kaźmierczak
Podczas próby zdobycia siedziby Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego przy ulicy Kochanowskiego zabitych zostało 19 uczestników poznańskiego protestu
Podczas próby zdobycia siedziby Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego przy ulicy Kochanowskiego zabitych zostało 19 uczestników poznańskiego protestu Archiwum IPN
Ujawniamy osoby, które miały zastrzelić kilkunastu uczestników buntu. Pion śledczy IPN nie pociągnął ich do odpowiedzialności.

Nikt winny śmierci 58 osób, które zginęły w związku z krwawymi wydarzeniami Poznańskiego Czerwca, nie poniósł za to kary. Od lat panuje przekonanie, że nie ustalono, kto strzelał do uczestników buntu.

Jest jednak inaczej. Znane są nazwiska przynajmniej pięciu funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa, którzy mieli zabijać uczestników protestów z 1956 roku. Dokument z ich personaliami znany jest niektórym historykom oraz prokuratorom z pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej, który nieprzerwanie od 2000 roku prowadzi śledztwo w sprawie „przestępczych czynów funkcjonariuszy państwa komunistycznego podczas i w związku z tzw. Wydarzeniami Poznańskimi”.

Informacja o osobach bezpośrednio odpowiedzialnych za ofiary śmiertelne pochodzi ze źródła, którego prawdziwość jest niekwestionowana. To opatrzony klauzulą „Ściśle tajne” raport z lipca 1956 roku zatytułowany „Działania przeprowadzane przez pododdziały 10 pułku Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego w dniach 28-30.06.1956 roku”. Jego częścią jest m.in. szczegółowy opis działania 19-osobowego plutonu, który został wysłany do Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Kochanowskiego. Co ciekawe, nie była to jednostka liniowa, tylko gospodarcza. Za to dowodził nią wtedy nie etatowy dowódca, tylko wyższy rangą kpt. Stanisław Herda, który był pomocnikiem szefa sztabu pułku ds. operacyjnych.

Bandyci do likwidacji

W szczegółowym opisie walk o gmach bezpieki nie brakuje informacji o tym, jacy funkcjonariusze szczególnie się zasłużyli w jego obronie. Podano w nim, że starszy szeregowy Henryk Migocki (pisarz sekcji ewidencji, członek Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) cyt.: „zauważył bandytę, który czołgał się w stronę czołgów z butelkami z benzyną” i „zlikwidował go ogniem z pistoletu maszynowego. Natomiast st. szer. Krzysztof Perczak (pisarz z sekcji szkoleniowej, członek Związku Młodzieży Polskiej) strzelający z karabinu „zlikwidował 2 bandytów strzelających z budynków z ul. Kochanowskiego”.
W wykazie członków plutonu zaznaczono, że Migocki i Perczak szczególnie się wyróżnili. Ale w raporcie pułku są wymienieni także funkcjonariusze KBW z innych pododdziałów z podobnymi zasługami. Zanotowano, że „grupa por. Tabiana zlikwidowała przy ul. Sienkiewicza gniazdo ogniowe w sile 4 bandytów.

Z kolei „grupa kpt. Węcławiaka w Ogrodzie Zoologicznym zlikwidowała trzech uzbrojonych bandytów”, a „grupa ppor. Dłużyka zlikwidowała na wieży ratusza trzech uzbrojonych bandytów”. Wskazani wojskowi łącznie „zlikwidowali” 13 uczestników buntu.

Raport kończy się stwierdzeniem, że „żołnierze 10 pułku KBW oraz funkcjonariusze MO wykazali zdecydowanie i bojową postawę. Nie było przypadków solidaryzowania się z manifestantami”.

Bo brakuje nazwisk ofiar

- Znam te dokumenty 10 pułku KBW. Nie mam wątpliwości co do ich wiarygodności. Byłem przekonany, że IPN bada wszystkie podane w nich okoliczności - powiedział nam dr Łukasz Jastrząb, autor licznych publikacji o Czerwcu ’56.
Nazwiska są znane, ale zarzutów nie postawiono. Według IPN nie jest to możliwe.

- W tych dokumentach nie podano, kogo oni zabili, więc nie można im postawić zarzutów popełnienia przestępstwa - tak tłumaczy Sławomir Sławeta, prokurator z pionu śledczego IPN w Poznaniu, który prowadzi wieloletnie śledztwo.

- Ja i członkowie związku jesteśmy oburzeni takim podejściem prokuratorów z IPN. Sam kiedyś do nich się zwracałem i odpowiedzieli mi, że nie udało się ustalić nikogo, kto strzelał i zabijał ludzi podczas naszych walk pod UB - komentuje Włodzimierz Marciniak, prezes Związku Kombatantów i Uczestników Powstania Poznańskiego Czerwca 1956.

- Jeśli, jak pan mówi, są dokumenty informujące, kto zabijał, to tacy ludzie powinni być pociągnięci do odpowiedzialności. Należało próbować ustalić, kto zginął z ich ręki - dodaje kombatant.

Włodzimierz Marciniak mówi, że nie słyszał, by kiedykolwiek IPN szukał pomocy wśród uczestników Czerwca ’56 lub ogłaszał publicznie poszukiwania informacji przydatnych do zebrania dowodów za konkretne zbrodnie popełnione przed siedzibą UB.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski