Czasem człowieka aż kusi, żeby napisać coś brzydkiego. Tak powstały Very Ugly Plates

Najpierw były foczki. Kamila Majcher, krakowianka mieszkająca w Berlinie, znalazła ozdobiony zwierzakami talerz na internetowej aukcji charytatywnej i jak wspomina „od razu poczuła, że chce napisać na nim coś brzydkiego”. Wybór padł na tekst „send nudes” - niby nic wulgarnego, ale kojarzy się z przesyłaniem na messengerze odważnych fotek.

- Udostępniłam zdjęcie na Facebooku i znajomi oszaleli, a ja dostałam mnóstwo wiadomości z ofertami kupna. Foczki trafiły do mojego znajomego w Londynie. Krotko po tym na pchlim targu znalazłam talerz, który wykorzystałam do zrobienia „happy unemployment” co akurat odzwierciedlało moją ówczesną sytuację życiową. Potem postanowiłam założyć Instagrama i skupić się bardziej na tym projekcie i tak poszło – mówi Kamila Majcher.

„Poszło” całkiem spektakularnie, bo profil „Very Ugly Plates” na Instagramie śledzi ponad 8 tysięcy osób, a projekty znajdują nabywców w ekspresowym tempie. Choć nie są najtańsze: jedna praca to koszt ok. 55 euro.

„I wtedy Kopciuszek powiedziała księciu, żeby spadał, bo jest silną, niezależną kobietą”, „Witaj po odwyku”, „Od zera do klasy średniej”, „Kto potrzebuje faceta, jeśli może mieć 10 psów”. Z wymyślaniem kolejnych, kreślonych na talerzach haseł Kamila nie ma problemu. Gorzej z samymi talerzami. Wyszukiwanie odpowiedniego tła do prac to najbardziej czasochłonna część procesu twórczego. Rarytaski można znaleźć na pchlich targach, które Kamila co tydzień odwiedza, albo na internetowych portalach ze starociami. Czasem ciekawe okazy podsyłają też znajomi.

Zainteresowanie talerzami jest jednak tak duże, że na sam łut szczęścia nie można liczyć. Jak mówi autorka, popyt wymusił małe zmiany warsztatowe.

Kupiłam odpowiedni sprzęt, więc mogę już drukować swoje talerze, co otwiera przede mną całkiem nowe możliwości. Dlatego w najbliższym czasie, chce zacząć współpracę z innymi artystami

- mówi.

Czarny humor na ceramice jest domeną Very Ugly Plates, ale sama koncepcja by sielski czy klasyczny obrazek łączyć z ironicznym tekstem, to zabieg w internecie znany. To właśnie na nim opierają się np. Sztuczne Fiołki, których autorzy wzbogacają dzieła sztuki o komentarze odnoszące się do bieżących wydarzeń. - Uwielbiam Sztuczne Fiolki! Dlatego też postawiłam, na inne ujęcie tematu. Sztuczne Fiołki to zwykle dialogi prowadzone z przedstawionymi postaciami, ja wybieram monologi – mówi Kamila. - Myślę, że kluczem do sukcesu tej estetyki jest to, że ludzie chcą być zaskakiwani, zobaczyć coś i moc powiedzieć: ha! O tym nie pomyślałem, czy nie pomyślałam.

Memogeny potencjał klasycznych przedstawień dostrzegają nie tylko internauci, ale i muzealnicy. Muzeum Narodowe w Krakowie, przy okazji digitalizacji swoich zbiorów wpadło na pomysł, by stworzyć internetowy generator memów, których bazą mają być właśnie przechowywane w placówce arcydzieła. To sposób nie tylko na promocję muzeum, ale i pokazanie że to, co wydaje się uosobieniem tradycji, świetnie sprawdza się również jako element nowoczesnej komunikacji.