Cracovia zremisowała z Zagłębiem Lubin. "Pasy" pokazały charakter i wyrównały

PKO Ekstraklasa. Zagłębie Lubin - Cracovia 1:1 (1:0)

Pierwsze niedzielne spotkanie 21. kolejki miało w gruncie rzeczy dwie fazy w pierwszej odsłonie starcia w Lubinie pomiędzy Zagłębiem, a Cracovią. Najpierw do ataku przeszli piłkarze gości prowadzeni przez Jacka Zielińskiego. Jednak nic konkretnego z tych ataków nie wynikało. Najlepszą okazję na wbicie piłki do bramki mógł mieć Patryk Makuch, który jednak nie zdołał musnąć piłki po dośrodkowaniu z lewej strony.

Pierwszy celny strzał dla przyjezdnych należał jednak do napastnika "Pasów" Benjamina Kallmana. Fin oddał bardzo mocny strzał ze skraju pola karnego, ale bramkarz Jasmin Burić zdołał sobie z tą próbą poradzić. Kallman uderzył zbyt przewidywalnie przy bliższym słupku i tylko to spowodowało, że nie mógł się cieszyć z trafienia.

Z kolei ekipa gospodarzy z minutę na minutę się rozkręcała. Niezwykle aktywny w pierwszej połowie był zarówno Mateusz Wdowiak oraz Kacper Chodyna. Ten drugi nawet zdobył tzw. "bramkę do szatni" w trzeciej minucie doliczonego czasu gry przez arbitra Damiana Kosa do pierwszej części spotkania. Skrzydłowy zachował się jak rasowy napastnik i sprytnym strzałem w kierunku dalszego słupka uszczęśliwił swoich kibiców.

Rozwiń

Na przerwę piłkarze schodzili z jednobramkowym prowadzeniem. Wszystkie znaki na niebie wskazywały, że nie będzie to, aż tak łatwy mecz dla podopiecznych Zielińskiego jak ten tydzień temu z Radomiakiem Radom (6:0).

Druga połowa pod dyktando Cracovii. "Pasy" biły głową w mur

Zdecydowanie drugie 45 minut było naznaczone dobrą grą drużyny Jacka Zielińskiego. Piłkarze z Krakowa co i rusz atakowali. Najlepszą okazję do tego miał Mateusz Bochnak, który po kapitalnej centrze kapitana drużyny Michała Rakoczego trafił tylko w lewe obramowanie bramki strzeżonej przez Buricia. Parę chwil później Cracovia stworzyła sobie kolejną groźną okazję, lecz lepszy z niej wyszedł bośniacki golkiper.

Cracovia atakowała i atakowała, ale w końcu dopięła swego! Pewnym uderzeniem z rzutu karnego popisał się Jani Atanasov. Macedończyk oddał mierzony strzał w górną część bramki, czym nie dał absolutnie żadnych szans Buriciowi. "Pasy" doprowadziły do wyrównania i jeszcze walczyły o zgarniecie pełnej puli.

Ostatecznie mimo nerwowej koncówki meczu już nic się nie wydarzyło. Podział punktów w Lubinie. Nikt nie ma prawa być zadowolony z wyniku. Jedni i drudzy mieli swoje okazje!