Niewątpliwie skład obecnego Sejmu jest pod względem obyczajowym przełomowy. Obecność w nim działacza gejowskiego, osoby transseksualnej, a także dwóch czarnoskórych Polaków (ci akurat weszli z list Platformy) to znak częściowego przynajmniej triumfu społeczeństwa otwartego w mogącej do tej pory uchodzić za zaściankową Polsce. Nie wszystkim się to musi podobać, niektórych może wręcz niepokoić, ale dzieje się tak wedle prawideł demokracji i wiele wskazuje na to, że jest procesem nieuchronnym.
Czytaj też:"Milioner chce być przywódcą lewicy?" Nowak: Palikot szybko się wyczerpie
Podobnie jest z uznawanymi do niedawna za skrajne i niszowe postulatami Ruchu, takimi jak pełne zrównanie praw mniejszości seksualnych, legalizacja miękkich narkotyków czy walka z uprzywilejowaną pozycją Kościoła katolickiego w Polsce. Decyzją półtora miliona Polaków te poglądy znalazły się w obrębie politycznego mainstreamu. Także w tym wypadku można się spierać, na ile jest to zjawisko naturalne, zdrowe, może nawet korzystne, a na ile przejaw "Sodomy i Gomory", jakoby charakteryzującej nasze czasy. Dyskutujmy, od tego są parlament i wolne media!
Nawet jeśli Janusz Palikot jest czarną owcą w Sejmie, to nie pierwszą i niejedyną w tym stadzie
Z drugiej strony, nie sposób nie zauważyć, jak Janusz Palikot, wytykający moralną nicość dotychczasowych liderów sceny politycznej, sam psuje obyczaje. Jego liczne happeningi i prowokacje przekraczające granice dobrych obyczajów, nazywanie przeciwników politycznych prostytutkami, skrajna nielojalność, której wyrazem była książka o Platformie Obywatelskiej, oraz - mówiąc delikatnie - niestałość poglądów: od wydawcy ultrakonserwatywnego pisma, posła jeszcze cztery lata temu kończącego rotę przysięgi formułą "tak mi dopomóż Bóg", po wolnomyśliciela domagającego się usunięcia krzyża z sali sejmowej - to wszystko może, a nawet powinno budzić podejrzliwość, niepokój i niesmak.
Czytaj też:Irena Borowik: Ruch Janusza Palikota wyhodował nie Kościół, tylko ojciec Rydzyk
Tu Palikot okazuje się nieodrodnym dzieckiem Jerzego Urbana. Nie chodzi tu nawet o haniebne rzeczy, które ten ostatni wypowiadał i wyczyniał w stanie wojennym na stanowisku rzecznika rządu, ale o jego późniejszą działalność jako szefa tygodnika "NIE". Lansując w nim w latach 90. poglądy wówczas niepopularne w dominującym dyskursie politycznym, takie jak pochwała dorobku PRL, wyśmiewanie solidarnościowego etosu, ostra krytyka Kościoła katolickiego, jednocześnie prowokował i odstręczał używaniem knajackiego języka czy ostentacyjnym lekceważeniem zasad dziennikarskiej rzetelności. Efekt tego wszystkiego był taki, że nawet gdy opisywano tam sprawy ważne i poważne, na ogół nie przebijały się one do powszechnego obiegu, "bo to przecież w »NIE« napisali".
Inna sprawa, że wśród najgłośniej protestujących przeciw Palikotowi polityków, duchownych i publicystów dziwnym trafem spotykamy głównie nazwiska osób, które swoją dotychczasową działalnością i wypowiedziami też nie przyczyniały się do budowania porozumienia społecznego i naprawy obyczajów Rzeczypospolitej.
Cóż, nawet jeśli Janusz Palikot jest czarną owcą, to nie pierwszą i niejedyną w tym stadzie.
Dariusz Szreter
Czytaj też:Pozostałe komentarze Dariusza Szretera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?