Coś taki smutny jak kibic Legii

Paweł Zarzeczny
Czy Ślązacy to Polacy - wybuchła jakaś taka dziwna dyskusja… Dla mnie to obojętne. Wilimowski był Niemcem, Bułanow Rosjaninem (najwybitniejsi nasi futboliści przed wojną), no a Deyna - zgadnijcie sami, macie cztery opcje. Żydem? Litwinem? Kaszubem? Polakiem?

Tylko sport jeszcze Polaków łączy, tam nikogo nie interesuje, kto skąd przyjechał, tylko jak gra. Weźmy te niby różnice regionalne… Przecież w Ruchu, który ograł Legię 3:2, było o dwóch warszawiaków więcej! W tym mój ulubieniec Jankowski, z mojej wsi piaseczyńskiej. Jak pierwszy raz poszedłem na jego mecz, no to widziałem, że piłka mu nie przeszkadza wcale, rywale też. Przeszkadzał mu tylko… trener, który wystawiał w ataku dwóch Murzynów, chyba nie z Piaseczna (w tym niejakiego Chu, ulubieńca wszystkich naszych kobiet po czterdziestce).

Po co facet ma wędkę i po co są kibice

Ale jednak tego Jankowskiego ktoś w piątej lidze (!) zauważył, wziął do Ruchu, a on po kilku miesiącach został Odkryciem Roku! Czy dyrektor sportowy Legii Jóźwiak mógłby się zastanowić, czemu w Legii nie znalazł miejsca Robert Lewandowski, też spod Warszawy (a w Dortmundzie znalazł) - co tam się odbywa, że bramki broni tam "Jezus Marjan" Antolović, co to zawsze wpuszcza po trzy sztuki? Przypadkowo wdepnąłem w środku tygodnia na trening Legii. Trener golkiperów pan Dowhań wrzucał piłkę z około 30 metrów w stronę bramki, żeby można było ją złapać, i wyrzutem uruchomić obrońców. Na pięć wrzutek Antolović wpuścił trzy! Facet, któremu płacimy po 70 koła miesięcznie! To dzięki niemu wciąż żyje powiedzenie: Coś taki smutny jak kibic Legii?

No, ale nic to nowego, Man United czekał na tytuł ćwierć, a Chelsea nawet pół wieku - kibicowanie to masochizm. Kolega Grzesiek z "Teleexpressu" wyznał z żalem po tej czwartej porażce u siebie: "Chodzę na sektor rodzinny z sześcioletnim synem i cud boski, że on jeszcze niczego nie rozumie! Bo obok ośmiolatki już mają łzy w oczach, a ojcowie… nie wiedzą, co im powiedzieć!". No więc podpowiadam, tytuł, jaki kiedyś dałem na okładce "Przeglądu Sportowego" (jako człek nieutalentowany miałem trzykrotnie wyższą sprzedaż, niż ma on obecnie). Otóż tytuł brzmiał: "Sraczka w Legii". I nic się od tamtej pory nie zmieniło.

Na trzeźwo nie da się tego oglądać

PS. Aha, mój sąsiad z Piaseczna "Diablo" obronił pas mistrza świata. Śmieją się z niego, ja kiedyś też, aż nie założyłem rękawic (dla odwagi wypiłem wcześniej 0,7 litra soku, u jego ojca na imieninach). No i zaprezentował takie kombinacje ciosów, taką szybkość, że gdyby się nie ulitował nad starcem, powinienem już nie żyć! No, ale kogo byście wtedy czytali?

CZYTAJ WIĘCEJ FELIETONÓW PAWŁA ZARZECZNEGO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl