Co się stało z pieniędzmi na finansowanie "Solidarności"? "Resortowe dzieci" odkrywają prawdę

Damian Kelman
Damian Kelman
Wideo
od 16 lat
W najnowszym odcinku "Resortowych dzieci" Doroty Kani i Anny Zapert poruszono temat pieniędzy, które miały zostać przeznaczone na finansowanie "Solidarności". Oto, jakie działania dotyczące finansów podejmowali m.in. Władysław Frasyniuk i Lech Wałęsa. Gdzie się podziały miliony od darczyńców?

Spis treści

Co z pieniędzmi na finansowanie "Solidarności"?
Co z pieniędzmi na finansowanie "Solidarności"? Screen / "Resortowe dzieci"

Wsparcie finansowe "Solidarności"

"Solidarność" otrzymywała środki na swoje funkcjonowanie z kilku źródeł, m.in. z Zachodu. Pieniądze te przechodziły jednak różną drogę i nie zawsze trafiały tam, gdzie powinny, a zapotrzebowania na solidarnościową działalność były duże.

"Ja i moi koledzy założyliśmy jedną organizację w Warszawie: Międzyzakładowy Robotniczy Komitet "Solidarność", który miał swoje gazetki, a moi koledzy i przyjaciele założyli drugą dużą organizację Międzyzakładowy Komitet Koordynacyjny "Wola" i zaczęły się problemy. Na początku chętnych do roboty było bardzo dużo - z tym nie było problemu. Mieszkania były, składki były. Problemem było co innego - sprzęt. Potrzebne były pieniądze. Na przykład - potrzebowaliśmy malutkich magnetofoników, aparatów fotograficznych, sprzętów i materiałów do maszyn drukarskich i tak dalej. Trochę pokombinowaliśmy. Różni drukarze wyciągali nielegalnie. Część dostaliśmy z kościoła" - opowiada Józef Orzeł, szef klubu Ronina.

Znaczną część przychodów "Solidarności" stanowiły również pieniądze od samych pracowników, którzy przesyłali składki.

"Pieniądze pochodziły od ludzi, od robotników, od pracowników zakładów, którzy regularnie przysyłali składki. Myśmy te składki potwierdzali, oczywiście nie wprost, tylko poprzez podane hasła, tak że ludzie wiedzieli, że te składki doceniali i było to oparte na zaufaniu, że te pieniądze są przeznaczane na właściwy cel, a tymi celami było utrzymanie informacji, czyli utrzymanie i wydawanie gazety, pomoc represjonowanym, którzy najbardziej byli dotknięci i trzeba było im pomagać, tak że to wszystko trzeba było zorganizować. To kosztowało. Nawet często przy darmowej pracy ludzkiej, materiały kosztowały, no więc te pieniądze na to szły w głównej mierze" - mówi Tomasz Wójcik, opozycjonista, NSZZ "Solidarność", w latach 1990-1998 przewodniczący regionu Dolny Śląsk.

Wsparcie kontrolowane przez Służby Bezpieczeństwa

Część pomocy była jednak całkowicie kontrolowana przez służby PRL-u w tym Służby Bezpieczeństwa. W materiale przytoczono m.in. historię naznaczania pieniędzy dla podziemia, które można było z czasem śledzić, by obserwować, jak wygląda ruch pieniądza w "Solidarności". Część osób w wyniku takich działań lub donosów trafiała do aresztów.

">>Solidarność<< bez tej pomocy zagranicznej by nie wyżyła. Kłopot jest taki, że część tej pomocy była kontrolowana przez SB, tak jak ośrodek w Brukseli i wpadek na tym kierunku było bardzo dużo łącznie, na przykład, z takimi prymitywnymi GPS-ami, które pokazywały, gdzie jedzie offset i można było go zgarnąć" - ocenia Józef Orzeł.

Bruksela pod kontrolą SB

Zwłaszcza w latach 80. pieniądze były przekazywane właśnie m.in. z Biura NSZZ "Solidarność" w Brukseli. Na czele tamtejszego biura stał Jerzy Milewski.

"Tak zwane biuro brukselskie czy biuro koordynacyjne NSZZ "Solidarność" w Brukseli, które powstało po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce po porozumieniu z Amerykanami i trzeba też podkreślić rolę służb specjalnych amerykańskich, było takim obiektem, który z punktu widzenia służb komunistycznych, służb PRL, był ważny i podlegał intensywnemu rozpracowaniu, dlatego że komuniści z generałem Pożogą, który nadzorował operację wobec biura brukselskiego, uznali, że przez biuro będzie szła pomoc finansowa i pomoc organizacyjno-techniczna, czyli sprzęt komputerowy, maszyny drukarskie i tak dalej. Rzeczywiście, można powiedzieć, że tym biuro brukselskie się zajmowało, pozyskując środki i ze składek, wolnych Polaków rozsianych na Zachodzie. Zadanie rozpracowania biura brukselskiego otrzymał Wydział 11 Departamentu I, czyli ten, którym kierował pułkownik Bosak, później pułkownik Makowski i jeśli to rozpoznanie w niektórych okresach było głębokie, to ono było związane z koncepcją, która polegała na tym, żeby do biura brukselskiego dotarli wysłannicy polskiego solidarnościowego podziemia, którzy jednocześnie byli agentami Służby Bezpieczeństwa." - opiniuje dr hab. Sławomir Cenckiewicz, prof. Akademii Sztuki Wojennej.

Jerzy Milewski był przez lata zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o pseudonimie "Franciszek". W latach 60. był agentem Służb Bezpieczeństwa i chociaż nie ma dowodów, że prowadził jakąkolwiek działalność z bezpieką w latach 70. czy 80., to przeszłość była istotną rysą w życiorysie również w okresie lat 90., kiedy był ważną postacią w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, a nawet kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, a później w kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego - twierdzi Cenckiewcz.

Pieniądze trafiały prosto do Lecha Wałęsy

Znaczna część pieniędzy przekazywanych na rzecz "Solidarności" z Polski i zagranicy w 1980 roku trafiała prosto do rąk Lecha Wałęsy i do krajowego biura "Solidarności", na którego czele stał późniejszy prezydent.

"Już od 1 września 1980 roku do MKZ-u gdańskiego przychodziły listy w dużej liczbie z pieniędzmi z gotówką w kopertach. Listy były skierowane do Wałęsy, po otwarciu były przekazywane ochroniarzowi. To były różne waluty. Uznałem, że Wałęsa to uporządkuje, rozdysponuje zgodnie z prośbą tych ofiarodawców" - mówi Krzysztof Wyszkowski, opozycjonista, założyciel Wolnych Związków Zawodowych.

Część dokumentów wprost zawierała informacje o tym, że pieniądze mają trafiać właśnie do biura Wałęsy.

"Na takim jednym spotkaniu tymczasowej komisji koordynacyjnej rozczytujemy szyfrogram z Brukseli i dostajemy 30 tys. dolarów na siedem regionów i teraz te pieniądze dzielimy. Co się okazuje - 15 tys. ma dostać dwór Wałęsy, którym zarządzał Jacek Merkel, a 15 tysięcy zostaje dla siedmiu regionów" - wspomina Andrzej Michałowski, opozycjonista, NSZZ "Solidarność", stowarzyszenie "Godność".

Krzysztof Wyszkowski przytacza również historię z listu Alojzego Szablowskiego - szefa strajku z maja 1988 roku, z ofiarodawcami, którzy przynieśli do Lecha Wałęsy kwotę 8 tys. dolarów na cele "Solidarności", a kwota ta trafiła do kieszeni Wałęsy, bez przekazania chociażby części funduszu na rzecz Stoczni.

Cześć osób odpowiedzialnych za wydatki "Solidarności" wyznawała ponadto, że pieniądze trafiały na specjalistyczny sprzęt, który tak naprawdę nigdy nie trafiał do podziemia. Różne szacunki mówią nawet o przekręcie na przynajmniej kilkaset tysięcy dolarów.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

Dziesiątki milionów przepadły na Dolnym Śląsku

Dolnośląska "Solidarność" na początku stanu wojennego dysponowała co najmniej 80 milionami złotych, które podjęli z banku PKO we Wrocławiu działacze.

"Historia 80 milionów jest taka, że to były pieniądze, które w czasie legalnego funkcjonowania >>Solidarności<<, regionu Dolny Śląsk, były po prostu na koncie bankowym i w ostatniej chwili, tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego, zostały wybrane przez skarbnika i zostały zdeponowane u kardynała Henryka Gulbinowicza. Okazało się, że to było bardzo trafne pociągnięcie, bezpieczne. Miały być wykorzystane w sytuacji, gdyby była potrzeba działania podziemnej "Solidarności""- mówi Tomasz Wójcik.

Księża również przywozili pieniądze z misji i zamieniali na złotówki do swoich parafii. Ksiądz Dziełak miał pomnożyć 80 milionów, w związku z czym Władysław Frasyniuk miał otrzymać większe pieniądze, niż przekazał arcybiskupowi.

"Na drugim zjeździe było oświadczenie komisji rewizyjnej, która stwierdziła, że wszystko jest w porządku, bez podania żadnej liczby. I wtedy, na fali entuzjazmu, zostało to przyjęte - nikt o nic nie pytał. To był stan wojenny, było podziemie, więc nie będziemy tego grzebać - przyjmujemy, że wszystko jest w porządku" - dodaje Tomasz Wójcik.

Odpowiedzialni za dolnośląskie fundusze

Józef Pinior były skarbik dolnośląskiej "Solidarności" dwa lata temu został skazany za przyjmowanie łapówek. Karę odbywa w systemie dozoru elektronicznego.

Jak wspomina Wójcik, za jego czasów był pomysł zainwestowania części pieniędzy, by przynosiły dochody, z których można by finansować działania podziemnej "Solidarności". Nabyto je na imię prywatnej osoby, ale problem pojawił się, gdy Pinior został aresztowany. Okazało się, że została kupiona szklarnia od ludzi, którzy nie byli właścicielami. "Solidarność" nie mogła dochodzić odszkodowań. Szklarnia natomiast została przekazana byłemu pracownikowi SB Zdzisławowi Kmetce.

Na początku lat 90. szefem natomiast został Władysław Frasyniuk, który sprowadził do Wrocławia norweski koncern medialny Orkla Media i zawiązał z nimi spółkę. Jak się okazało, za sprowadzenie Norwegów Frasyniuk otrzymał 15 tysięcy dolarów. Po czasie jednak Norwegowie się wycofali, co było jedynym tego typu przypadkiem ze wszystkich spółek.

"To, że >>Solidarność<< RKS korzystał z 80 mln to jest mit. Tego nie było, a co się stało z tymi pieniędzmi? Nie wiem, mimo że byłem szefem RKS-u ostatnim i przez dwie kadencje byłem przewodniczącym regionu. Nie natrafiłem na żaden dokument rozliczający te pieniądze" - podsumowuje Wójcik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 19

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

1deroma
21 sierpnia, 22:13, Andrzej:

Największymi beneficjentami przemian są bracia Kaczyńscy to oni zbili ze wszystkich ludzi tamtych czasów największy majątek i jednocześnie są sztandarowymi przykładem tzw. resortowych dzieci.

22 sierpnia, 8:00, zb:

A ty przykładem bezdennej głuPOty.

Taaak, sam kot będzie wart z 5 milionów dolców.🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣

d
dama pik
21 sierpnia, 21:32, andrzej:

a gdzie sie podziały pieniadze co rydzyk zbierał??

21 sierpnia, 22:23, otton:

zapytaj...rydza!.

Dał na tacę w Licheniu!!!!..😁😁😁

z
zb
21 sierpnia, 22:13, Andrzej:

Największymi beneficjentami przemian są bracia Kaczyńscy to oni zbili ze wszystkich ludzi tamtych czasów największy majątek i jednocześnie są sztandarowymi przykładem tzw. resortowych dzieci.

A ty przykładem bezdennej głuPOty.

z
zb
21 sierpnia, 22:13, gosc:

A jak wygra opozycja to co wy "biedni" dziennikarze zrobicie? Wstyd!

A jak przegra co co ty zrobisz?

P
Pol
21 sierpnia, 21:32, andrzej:

a gdzie sie podziały pieniadze co rydzyk zbierał??

A dałeś coś że się martwisz ? Napewno nie, ha dawałem i inni którzy dali wiedzą i dalej dają,. Żal mi takich głupich ludzików, którzy myślą jakby rozum spuścili w kiblu

P
Pol
Za te pieniądze Frasyniuk założył swoją firmę transportową a Pinior rywatną wyższą szkole ekonomiczną.
.i.diot
21 sierpnia, 22:13, Andrzej:

Największymi beneficjentami przemian są bracia Kaczyńscy to oni zbili ze wszystkich ludzi tamtych czasów największy majątek i jednocześnie są sztandarowymi przykładem tzw. resortowych dzieci.

To jest POmówienie.a POmówienie jest karalne .

na to jest odPOwiedni paragraf .a jak myślisz że w sieci jesteś anonimowy użytkownik to się przeogromnie mylisz!

o
otton
21 sierpnia, 21:32, andrzej:

a gdzie sie podziały pieniadze co rydzyk zbierał??

zapytaj...rydza!.

o
otton
21 sierpnia, 21:49, sędzia dred:

napewno kapusiem był niejaki konus z żoliborza i jego ojciec a także reszta świty z otoczenia tego delikwenta i tą wiedzę Andrzej Lepper przypłacił życiem amen ,,, śmierc wrogom ojczyzny,,,,

dred=zgred

a
asesor
21 sierpnia, 21:49, sędzia dred:

napewno kapusiem był niejaki konus z żoliborza i jego ojciec a także reszta świty z otoczenia tego delikwenta i tą wiedzę Andrzej Lepper przypłacił życiem amen ,,, śmierc wrogom ojczyzny,,,,

no i takich mamy "sędziów"!.

w
wojɐk
Jestem święcie przekonany, że 💰💰💰kasę "Solidarności" rozkradli i podzielili między siebie; 💸💸TW Oscar Donald🐕tusk🐕, 🧺śmieć 💸💸Frasyniuk i pe dofil 💸💸ks. Jankowski.
g
gosc
A jak wygra opozycja to co wy "biedni" dziennikarze zrobicie? Wstyd!
E
Ehh
21 sierpnia, 21:58, Ehh:

No ale o co chodzi?Czy za malo szyb wybili,czy za malo sabotowali?O co kaman?to jak Żeleńskiego rozliczać ze za to co dostał powinien więcej Ukrainy zniszczyć.

Miejcie litość za ŁAPÓWKI nikt kwitów nie daje.Czasem nie ma co włożyć do teczek IPNu i tyle a wtedy nie było Internetu i tak powszechnej inwigilacji.Szanujcie sie, wasi protoplasci APARATCZYKOW nie mieli takich...narzędzi.

E
Ehh
No ale o co chodzi?Czy za malo szyb wybili,czy za malo sabotowali?O co kaman?to jak Żeleńskiego rozliczać ze za to co dostał powinien więcej Ukrainy zniszczyć.
P
Pożyczka?
A co się stało z pieniędzmi od Dochnala?
Wróć na i.pl Portal i.pl