Co jest pociągającego w obserwowaniu wyładowań atmosferycznych?

Gabriela Bogaczyk
Gabriela Bogaczyk
Arkadiusz Wójtowicz
- Każda burza jest groźna, nawet taka, która generuje kilka wyładowań atmosferycznych, bo niesie ze sobą naprawdę dużą energię - mówi Arkadiusz Wójtowicz, łowca burz z Lublina. Sprawdzamy, jak wygląda ściganie burzy.

Co jest pociągającego w obserwowaniu wyładowań atmosferycznych? Łowca burz odpowiada bez zastanowienia: - Nieprzewidywalność. Każda burza jest inna i czego innego możemy się spodziewać. Interesująca jest również gwałtowność tych zjawisk. Kolejną ciekawą rzeczą jest w tym porównanie prognoz ze stanem faktycznym, gdy oglądamy burze na żywo. Robimy to na podstawie danych radarowych, zdjęć satelitarnych, danych systemu detekcji wyładowań atmosferycznych, czy też ogólnej obserwacji terenowej – wyjaśnia Arkadiusz Wójtowicz z Lublina, który zajmuje się obserwacją burz od 2008 roku.

Dziś jest członkiem stowarzyszenia Polscy Łowcy Burz i redaktorem portalu fanipogody.pl. Filmuje i fotografuje burze najczęściej z ziemi, do czego używa aparatów pełnoklatkowych, bo dają najlepszą jakość obrazu. Jako jeden z nielicznych łowców burz w Polsce, dokumentuje burze również z powietrza za pomocą użycia drona o dużych rozmiarach.

Wstępne prognozy pojawiają się na 4-5 dni przed potencjalnym wystąpieniem incydentu burzowego. Wskazują one prawdopodobieństwo wystąpienia gwałtownych zjawisk atmosferycznych. - Analizujemy także m.in. temperaturę powietrza, wilgotność, ciśnienie, przepływ mas powietrza na poszczególnych wysokościach, uskoki wiatru oraz strefy zbieżności wiatru. Najbardziej precyzyjne prognozy są najczęściej na dobę lub kilkanaście godzin wcześniej – mówi Wójtowicz.

Najczęściej burze są zjawiskiem lokalnym, co oznacza, że burza nie wystąpi zazwyczaj w każdej miejscowości na terenie województwa. Dlatego lepiej prognozować burze na podstawie powiatów. Jak to się robi? - Najłatwiej przewidzieć burze, które występują na liniach zbieżności wiatru w dolnej troposferze (tzn. wiatr zbiega się z różnych kierunków w jedno miejsce), najczęściej przed frontami lub na frontach atmosferycznych. To powoduje wznoszenie ciepłych i wilgotnych mas powietrza do poziomu swobodnej konwekcji i pod wpływem siły wyporu tworzą się komórki burzowe – opisuje Arkadiusz Wójtowicz. I dodaje, że takie burze są dużo groźniejsze niż burze tworzące się na przykład w gorących masach powietrza bez współudziału frontów i zatok niżowych. Chociaż ostatni przykład burzy, która przeszła przez Lublin w niedzielę 9 sierpnia, tego nie potwierdzał.

- Ta burza powstała koło Lubartowa, przemieszczała się z północy na południe, wygasła w rejonie Bychawy. W jej pobliżu można było wyraźnie dostrzec obszar oddziaływania prądów zstępujących (czyli chłodne powietrze ze znacznej wysokości z dużą prędkością opada na ziemię rozchodząc się w różne strony), a także chmurę stropową, z której potrafią powstać tornada. Na szczęście nie było „sprzyjających” warunków i tornado nie wystąpiło. Jednak z mojego doświadczenia wynikało, że ta burza spowoduje duże szkody i tak się stało, o czym mogliśmy przeczytać w mediach. Oprócz tego można było dostrzec zjawisko tzw. stopy opadowej, co oznacza, że smugi deszczu i gradu są rozwiane przy powierzchni ziemi, co świadczyło o silnych, miejscami niszczących porywach wiatru – tłumaczy łowca burz.

Jeśli chodzi o ściganie burz, to działanie terenowe prowadzi samochodem Jest to najbardziej bezpieczny sposób. Na bieżąco śledzi na tablecie dane radarowe, które wskazują aktualny obszar występowania komórek burzowych. Dodatkowo obserwuje dane z systemu detekcji i lokalizacji wyładowań atmosferycznych oraz zdjęcia satelitarne, które wskazują na rozwój chmur kłębiastych jeszcze przed wystąpieniem opadów. Obserwuje również dane ze stacji synoptycznych. - Pościg prowadzimy również na podstawie obserwacji naocznych, bo zdarza się, że dane radarowe są podawane z kilkunastominutowym opóźnieniem, a przez ten czas burza może zdecydowanie przybrać na sile. Oczywiście zwykły laik nie jest w stanie przewidzieć, czy burza jest gwałtowna czy nie, natomiast osoba z doświadczeniem wie, czego się można spodziewać w najbliższych minutach, czy godzinach – mówi Arkadiusz Wójtowicz.

Udało mu się kiedyś sfotografować wyładowania przy użyciu drona na wysokości 200 metrów nad Lublinem w środku nocy.

Łowca burz podchodzi do burzy na odległość najczęściej 3-4 km, ale zdarza się, że burza jest o wiele bliżej. - W zeszłym roku miałem bardzo ekstremalną sytuację 27 czerwca. Burza spotkała mnie w rejonie Marysina, nadciągała z rejonu Puław. Już wieczorem wiedziałem, że burze będą w naszej części Polski, choć Instytut Meteorologii nie uwzględnił tego w ostrzeżeniach. To była 2-3 w nocy. Burza nadciągała z kierunku zachodniego. Pioruny uderzały coraz bliżej, niektóre uderzały przed strefę opadów – co jest bardzo niebezpieczną sytuacją. Myślę, że niektóre pioruny uderzały w odległości 900 metrów ode mnie, a najbliższe to nawet ok. 200-300 metrów. Mogę powiedzieć, że bardzo się wtedy przestraszyłem. Ale za to kilka zdjęć wyszło spektakularnych w mojej karierze. Przy uderzeniu tych piorunów aż było biało w oczach. Cztery pioruny na raz uderzyły i udało mi się to uchwycić w kadrze – wyjaśnia Arkadiusz Wójtowicz.

Jednak przyznaje, że unika już takich sytuacji. Najbezpieczniej jest przebywać w zamkniętym samochodzie, który jest przykładem klatki Faradaya, bo w razie uderzenia pioruna, ładunek spłynie do ziemi, a osoba w środku nie zostanie porażona.

Jak obliczyć odległość, w jakiej się znajdujemy od burzy? - Zasada jest prosta, liczymy od błysku do grzmotu. Jedna sekunda to jest ok. 300-400 metrów. Jeśli miną 3 sekundy od momentu błyskawicy to burza jest w odległości około kilometra. Wiadomo, że światło jest szybsze od dźwięku, dźwięk się rozchodzi z pewnym opóźnieniem i na tej podstawie można mniej więcej wyliczyć odległość na jaką uderzył od nas piorun – tłumaczy specjalista.

Łowca burz pamięta również sytuację sprzed około dwóch lat w rejonie Piask. - Akurat byłem w domu i jeden z piorunów uderzył w rejonie Świdnika – 20 km od chmury burzowej – to był tzw. grom z jasnego nieba (samotny piorun uderza od macierzystej chmury burzowej kilkadziesiąt kilometrów dalej przed strefę opadową, gdzie może być sucho i słonecznie). To jest bardzo niebezpieczna sytuacja dla łowców burz, jak i zwykłego człowieka, bo nikt się raczej nie spodziewa, że w słoneczny dzień uderzy piorun. Poza tym każda burza jest groźna, nawet taka, która generuje kilka wyładowań atmosferycznych, bo niesie ze sobą naprawdę dużą energię. Dane z detektorów PERUN, które należą do IMGW potwierdziły, że było to niezwykle groźne wyładowanie dodatnie. Niesie ono około 10-krotnie większy ładunek niż ujemne. Prąd wyładowania spływa aż z samego wierzchołka chmury Cumuionimbus – przestrzega Wójtowicz.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Co jest pociągającego w obserwowaniu wyładowań atmosferycznych? - Plus Kurier Lubelski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl