Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciało 43-latki pół roku leżało w piwnicy we Wrzeszczu. Wiadomo, kto mógł je ukryć. Ale kto zabił?

Jacek Wierciński
Ciało kobiety, przykryte kartonami, znaleziono w piwnicy około 6 miesięcy po jej śmierci
Ciało kobiety, przykryte kartonami, znaleziono w piwnicy około 6 miesięcy po jej śmierci 123rf
Ciało 43-letniej kobiety przez pół roku leżało w piwnicy w samym środku Gdańska Wrzeszcza. Śledczy wskazują, kto ukrył zwłoki, ale czy to był mord i kto go dokonał, nie wiadomo.

- To jest sprawa z kategorii trudnych - mówią prokuratorzy, którym mimo ogromnego wysiłku i ponad półtorarocznej pracy nie udało się rozwikłać tajemnicy makabrycznego odkrycia z gdańskiego Wrzeszcza.

Najpewniej uduszenie, ale kto był dusicielem?

Na nagie ciało 43-letniej kobiety w bloku sąsiadującym z hotelem Szydłowski przy alei Grunwaldzkiej natknęła się 24 listopada 2014 r. pracownica administracji. Wezwany na miejsce przez policjantów lekarz uznał, że śmierć mogła być spowodowana „udziałem osób trzecich”, a na zabójstwo dodatkowo wskazywał fakt, że zwłoki przykryte były kartonami. Machina śledztwa ruszyła.

Czytaj również: Morderstwo w Gdańsku Wrzeszczu. Ciało kobiety znaleziono w piwnicy

- Biegli z zakresu medycyny sądowej po przeprowadzeniu sekcji zwłok z uwagi na stan rozkładu ciała nie byli w stanie jednoznacznie określić przyczyny zgonu. Za najbardziej prawdopodobną przyczynę śmierci uznali zadzierzgnięcie, czyli uduszenie, dlatego śledztwo prowadziliśmy na okoliczność zabójstwa i działania osób trzecich - mówi prok. Jolanta Janikowska-Matusiak, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz.

Eksperci nie mieli łatwego zadania. Wyliczyli bowiem, że kobieta nie żyła od około sześciu miesięcy. Jeśli zwłoki znajdowane są szybko, często udaje się zabezpieczyć ślady linii papilarnych, a nawet ślady zapachowe. W tym przypadku zwłokom towarzyszyć mógł tylko trupi odór i nawet żmudna analiza kilkuset śladów biologicznych zabezpieczonych na kilkudziesięciu przedmiotach niewiele dała. Mimo przesłuchania niemal setki świadków tożsamość zabójcy pozostała pod znakiem zapytania.

- Na wiele pytań nie udało nam się odpowiedzieć. Jest wiele niewiadomych, choć policja, podobnie jak prokurator, wykazała bardzo duże zaangażowanie - zastrzega prok. Jolanta Janikowska-Matusiak.

Oskarżony 62-latek był wcześniej karany

Co ciekawe jednak, w półtorarocznym śledztwie nastąpił przełom, który pozwolił właśnie skierować do Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ akt oskarżenia. Poprzez „powiązanie różnych faktów i okoliczności” (śledczy ze względu na nadchodzący proces nie chcą mówić o szczegółach) udało się ustalić, kto miał ukryć ciało w piwnicy. Na ławie oskarżonych zasiądzie 62-letni mężczyzna, wcześniej karany.

- Za utrudnianie śledztwa grozi mu teraz od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. W śledztwie nie przyznał się do winy, odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania prokuratora. Na jego winę w kwestii utrudniania śledztwa wskazują fakty ustalone przez nas w trakcie przesłuchania świadków, zabezpieczone rzeczy, wyniki badania z dziedziny mechanoskopii [dotyczące śladu pozostawionego przez narzędzie - dop. red.]. Nie byliśmy jednak w stanie jednoznacznie wykazać, że to ta osoba dokonała zabójstwa - tłumaczą śledczy.

Wielka niewiadoma, ale to jeszcze nie koniec

Jak zastrzegają śledczy, w toku postępowania analizowano wiele scenariuszy i wersji wydarzeń. Właściwie udało się wykluczyć to, by do śmierci doszło wskutek alkoholowej libacji. Nic nie wskazuje też, by chodziło o środowisko szczególnie patologiczne. Motyw rabunkowy? Zbrodnia na tle emocjonalnym lub seksualnym? A może w afekcie? Te pytania, podobnie jak dziesiątki innych, pozostają bez odpowiedzi, a śledztwo w sprawie zabójstwa zostało umorzone.

- Oczywiście, jak w każdym przypadku umorzenia z powodu niewykrycia sprawcy policja nadal wykonuje czynności w kierunku jego ustalenia i nadal szuka nowych dowodów - zastrzega prokurator Jolanta Janikowska-Matusiak. - Upływ czasu bardzo destrukcyjnie wpływa na jakość śladów, ale nie wyklucza możliwości wykrywczych, znane są przykłady identyfikacji zabójców nawet po wielu latach - dodaje.

Za tymi stwierdzeniami przemawia historia, którą trzy tygodnie temu opisywaliśmy w „Dzienniku Bałtyckim”: funkcjonariuszom z „Archiwum X Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku udało się zidentyfikować podejrzanego o zabójstwo kobiety z... 1987 roku.

- 30 lat temu nikt nie słyszał o czymś takim jak DNA, a nauka robi niesamowite postępy, więc niewykluczone, że ona przyniesie rozwiązanie tej sprawy. Pamiętajmy także o czynniku ludzkim. Sprawca - o ile rzeczywiście mamy do czynienia z zabójstwem - może chcieć zrzucić z siebie poczucie winy lub po prostu powiedzieć za dużo kolegom przy kieliszku. Takie sytuacje się zdarzają - mówi doświadczony gdański śledczy.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki