Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ci dobrzy i ci źli polityczni fachowcy

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Czy coś takiego może jeszcze dziwić? Były rzecznik rządu, obecny przewodniczący małopolskiego sejmiku, jeszcze kilka lat temu prezenter pogody w TVP Kraków Rafał Bochenek został dyrektorem ds. marketingu w PGNiG. Wysokość zarobków jest tajemnicą, ale można przypuszczać, że nowa posada zapewni protegowanemu Beaty Szydło 20-30 tys. złotych miesięcznie. Wprawdzie to nie aż tak dobra pensja jak na podobnym stanowisku w Narodowym Banku Polskim, ale na pewno nie do pogardzenia.

Ze strony opozycji posypały się gromy i sugestie, że dobrze płatna praca w PGNiG to nagroda za zasługi dla rządu PiS. Według rzeczniczki tej partii Beaty Mazurek nie powinno się używać takich sformułowań. Tyle że kilka lat temu to PiS atakowało dzisiejszą opozycję, gdy Igor Ostachowicz, doradca premiera Donalda Tuska trafił do zarządu Orlenu. Wtedy to przedstawiciele PiS mówili o nagrodzie za wierność. Warto przypomnieć, że Igor Ostachowicz zrezygnował z posady w Orlenie. Czy tak samo postąpi Rafał Bochenek?

Ale żeby nie było, że to PiS jest tylko tym złym, który daje swoim ciepłe posadki. Przecież w spółkach miejskich zatrudnieni zostali były marszałek Jacek Krupa z PO i były wicemarszałek Wojciech Kozak z PSL. W ich przypadku też można tłumaczyć, że mają doświadczenie i są potrzebni. Jednak prawda jest taka, że gdyby nie ich polityczne powiązania, nie mieliby żadnych szans na otrzymanie tej pracy.

Mechanizm tłumaczenia się z kontrowersyjnych nominacji jest zawsze ten sam - my zatrudniamy fachowców; to nasi przeciwnicy rozdawali stanowiska według politycznego klucza. I opinia publiczna tak się przyzwyczaiła do takich wzajemnych oskarżeń, że każda następna dobrze płatna posada dla polityka przyjmowana jest jako oczywista oczywistość i nieodłączny element polskiej polityki. Wprawdzie wywołuje to oburzenie, ale tylko wtedy, gdy dotyczy polityka partii, której akurat nie lubimy. Jeśli nasze poglądy są zbieżne z głoszonymi przez tego, kto dostał dobrą fuchę, to potrafimy to sobie jakoś wytłumaczyć. Może nie, że mu się to należało, ale przecież gdzieś musi pracować i na pewno nadaje się do tej roboty.

Pewnie i tak, ale jedynym sposobem na udowodnienie tego byłoby znalezienie podobnej pracy w sektorze prywatnym. Jakoś takie informacje nie pojawiają się w mediach. Wprawdzie są i sugestie, że posada w spółce Skarbu Państwa to przejście do biznesu, ale to wciąż sektor publiczny, uzależniony od polityki, a nie praw ekonomii.

Oczywiście - znalezienie pracy w prywatnej firmie nie jest zadaniem łatwym dla znanego polityka. Nawet jeśli jest on fachowcem w jakiejś dziedzinie, to większość przedsiębiorców nie chce, by kojarzono go z jakąś opcją polityczną. A eksponowane stanowisko dla byłego marszałka województwa z PO czy byłego rzecznika rządu z PiS zaszufladkuje go po jednej ze stron politycznej sceny.

Może więc posady w spółkach publicznych dla polityków nie powinny dziwić… Mnie jednak ciągle zadziwiają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski