Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chęć okiełznania wolności artysty

Łukasz Gazur, Robert Gąsiorek
W spektaklu „Kalkstein/Czarne słońce” nie brakuje mocnych scen
W spektaklu „Kalkstein/Czarne słońce” nie brakuje mocnych scen Artur Gawle
Kontrowersje. Spektakl „Kalkstein/Czarne słońce” dzieli polityków. Niektórzy chcą nawet odwołania dyrektora tarnowskiego teatru

Spore emocje wzbudza najnowsza premiera tarnowskiego Teatru im. Ludwika Solskiego: „Kalkstein/Czarne słońce” w reż. Joanny Grabowieckiej. Niewykluczone, że kontrowersyjnego spektaklu w Tarnowie już nie zobaczymy, bo nie podoba się on części radnych, w tym także rajcom zasiadającym w komisji kultury. Nie wszyscy bowiem opuszczali teatr w dobrych nastrojach.

- Już po piętnastu minutach chciałem wstać i wyjść. Nie zrobiłem tego, żeby nie spotkać się z zarzutami, że nie widziałem spektaklu do końca i nie mogę odnosić się do całości - mówi Ryszard Pagacz (PiS), przewodniczący komisji kultury i ochrony zabytków Rady Miejskiej w Tarnowie.

Efektem zeszłotygodniowych obrad komisji (pięciu jej członków należy do PiS, dwóch do PO) jest wniosek do prezydenta Tarnowa o odwołanie dyrektora teatru Rafała Balawejdera.

Tylu przekleństw w życiu nie słyszałem

Radni uważają, że przedstawienie jest zbyt wulgarne i nie wnosi żadnych wartości.

- W całym swoim życiu nie słyszałem tylu przekleństw, co przez te dwie godziny spektaklu - zaznacza Ryszard Pagacz.

Sztukę obejrzała też radna Anna Krakowska z PiS. Ona również nie kryje oburzenia.

- To przedstawienie przekroczyło granicę dobrego smaku. Jestem urażona jako kobieta, bo kobiecość została tam bardzo ostro potraktowana. Zastosowano brutalizację języka w tekstach o aborcji i o roli, jaką kobieta pełni w społeczeństwie - mówi.

Co ciekawe, zupełnie inaczej na sprawę spogląda poseł PO, Bogusław Sonik, który przedstawienie oglądał w Krakowie.

- To bardzo interesujący spektakl, który porusza tematykę tożsamości i wartości honoru. Nie czuję się w żaden sposób nim urażony. Co więcej, wszystkie słowa, które padły ze sceny, miały po prostu uzasadnienie - zaznacza poseł.

I dodaje, że dziwi go ta „chęć okiełznania wolności artystycznej”.

Spektakl mógłby się spodobać prawicy

Rafał Balawejder nie chce komentować decyzji radnych. Do sprawy odnosi się jednak dyrektor artystyczny tarnowskiego teatru Jakub Porcari.

- Nie rozumiem radnych. Widziałem reakcję widowni podczas premiery w Tarnowie. Mieliśmy owację na stojąco, czego nie było nawet podczas premiery w Krakowie - przekonuje.

Spektakl został bowiem przygotowany w koprodukcji z krakowskim Teatrem Łaźnia Nowa.

- Niedawno resort kultury, na którego czele stoi mianowany przez PiS minister Piotr Gliński, zatwierdził przedłużenie kontraktu Rafałowi Bala-wejderowi. Protest tarnowskich radnych dziwi tym bardziej, że podczas premiery spektaklu myślałem nawet o tym, że mógłby się on spodobać prawicowym politykom. Przecież można zobaczyć go jako opowieść o uciemiężonej Polsce, oddzielonej od świata mentalnym murem, walczącej z wrogimi siłami, które tylko czyhają, by wyssać z niej krew - mówi Bartosz Szydłowski, dyrektor Łaźni Nowej.

Za krytykowanie teatru na pierwsze strony gazet

Prezydent Tarnowa nie myśli na razie o zmianie dyrektora teatru. „Opinie radnych dotyczące spektaklu traktuję jako ważny głos w dyskusji na temat kształtu tarnowskiej sceny w kolejnych sezonach artystycznych. Wniosek o odwołanie dyrektora nie ma jednak żadnych podstaw formalnych” - czytamy w oświadczeniu wydanym przez Romana Ciepielę, prezydenta Tarnowa.

- Doczekaliśmy czasów, gdy politycy, którzy na teatrze się nie znają, zdali sobie sprawę, że krytykując spektakle trafiają na pierwsze strony gazet - kwituje sprawę Bartosz Szydłowski, dyrektor Łaźni Nowej, czyli koproducenta spektaklu.

Recenzja: nadciągają czarne chmury
* Spektakl „Kalkstein/ Czarne słońce”w reżyserii Joanny Grabowieckiej, chce dyskutować o Polsce.

Pamiętacie serial „Czarne chmury” spod znaku płaszcza i szpady, z dzielnym pułkownikiem Dowgirdem w roli głównej? Ta telewizyjna produkcja mogła sprawić, że Krystian Kalkstein-Stoliński byłby ikoną PRL-owskiej kultury. To on był pierwowzorem pułkownika. Ale trzeba było zmienić nazwisko bohatera. Wszystko przez jego potomka żyjącego w XX w. - Ludwika. To ten, który ponoć był autorem scenariusza serialu. Ale dorobił się opinii konfidenta i donosiciela w czasach II wojny światowej. Miał być współpracownikiem Gestapo, zakamuflowanym w Armii Krajowej. Później zresztą miał być agentem UB.

Autorka tekstu spektaklu, Julia Holewińska, napisała sztukę, która chce mierzyć się z polskością. I robi to w sposób wyrazisty. To dlatego właśnie nie brakuje tu mocnych słów. Bo reżyserka i autorka chcą mówić o upadku symboli narodowych i społecznej martwicy. To dlatego właśnie wszystko toczy się w asyście personifikacji Ojczyzny w bieliźnie (fenomenalna Małgorzata Wojciechowska), nieco rubasznej i frywolnej, która stoi gdzieś pomiędzy kibolskimi hasłami, religijnymi pieśniami, wspominaniem powstań. Ale powaga tematu bywa tu rozbrajana humorem - jak w scenie orgazmu z uwielbienia dla literatów.

Jeśli czegoś można się tu czepiać, to nie wielopoziomowego tekstu, a raczej dłużyzn (choć po premierze go skrócono, co wyszło mu na dobre). Ma też wady wielu debiutów - reżyserka chce zastosować niemal wszystkie znane sobie triki teatralne. Cóż, błąd nowicjuszki. Niemniej przyznać trzeba, że to debiut więcej niż obiecujący. Jeśli reżyserka utrzyma wyrazisty styl, mamy szansę jeszcze nieraz o niej usłyszeć.
Łukasz Gazur

[

](http://www.dziennikpolski24.pl/aktualnosci/studniowki2016/ "<centre></centre>")

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski