Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy za głoszenie własnych poglądów można tego samego dnia zostać wcześnie rano wpisanym na listę wrednych pisiorów, a tuż po śniadaniu do zdrajców popaprańców. Stado rządzi dziś umysłami milionów, a chodzenie własną drogą spotyka się w najlepszym razie z ironicznym określeniem: „symetrysta” (czyli ktoś zastraszony i miękki, rzekomo obawiający się głosić jedynie słuszne poglądy).
W wywiadzie rzece Świetlickiego jest fragment o jego skomplikowanych kontaktach z feministkami, które najpierw go hołubiły, ale w końcu uznały za wroga, bo nie dość radykalnie się z nimi zgadzał. „Ciekawe, że szukają sobie wrogów wśród ludzi, którzy mają zbliżone poglądy” - konstatuje poeta. W ogóle mnie to nie dziwi. Tak to jest z radykałami.
Dasz im palec, za pięć minut zażądają całej ręki. Za poparcie dla akcji #metoo i akceptację dla związków partnerskich poklepią cię po ramieniu, lecz gdy wyrazisz wątpliwość wobec adopcji dzieci przez pary jednej płci, zeżrą cię w pięć minut. Najgorsze jest to, że ten stan mentalnej histerii wciąż się pogłębia. Na fejsbukowym profilu jednej z walczących koleżanek znalazłem wczoraj hasło na sportowej bluzie: „Z mężem jest jak z naleśnikiem. Pierwszego trzeba wypie...”. Seksizm w czystej postaci, ale nie dla feministek.
Świat nam się spłaszczył i zgłupiał ideowo. Ludzie wykształceni i rzekomo wrażliwi na krzywdę zachowują się jak kibole na pseudonarodowej demonstracji. Chciałoby się uciec na wyspę.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?