Caryca Nina i Miszcz Edward - władcy pilota

Anita Czupryn
fot. Sylwia Dąbrowa
Ona jest w zarządzie Polsatu i dyrektorem programowym tej stacji. On pełni dokładnie te same funkcje w stacji TVN. Nina Terentiew i Edward Miszczak odpowiadają za telewizyjne gusta widzów. Łączy ich więcej, niż można się spodziewać

Na nią mówią: Caryca, Królowa Polsatu albo Żelazna Dama. Cechują ją: inteligencja, poczucie humoru, silny charakter i pracowitość. Ma słabość do kolorowych fatałaszków, wysokich szpilek i oryginalnych okularów.

On w TVN jest Miszczem. Choleryk, geniusz technik socjotechnicznych, gawędziarz uwielbiający ploteczki. Nigdy się nie wyróżniał strojem i trudno by o nim powiedzieć, że jest ikoną mody. Potrafi za to rozgrywać ludzi, jest w stanie oczarować każdego. Pracoholik i choleryk. O jego furiach chodzą legendy. Kiedy się wkurzy, jest jak tornado - w dwie minuty potrafi zdeptać człowieka albo (też w dwie minuty) postawić go na piedestał. Klasyczny gadżeciarz. - Zwraca uwagę na marki samochodów, urodę kobiet, musi mieć najnowsze tablety, iPhone'y, choć to, czy umie ich używać, to już zupełnie inna historia - opowiada ze śmiechem jeden z pracowników stacji. I dodaje: - Nie chcę wiedzieć, ile on zarabia. Ale wiem, że kolekcjonuje dzieła sztuki, sprowadza je z zagranicy za ciężkie pieniądze.

Oboje za to bywają niesłychanie wymagający, a czasem nawet bezwzględni. Nina Terentiew dopracowała się więc określenia "hetera", o Miszczaku, o czym dwa lata temu pisała Magdalena Rigamonti we "Wprost", pracownicy lekko złośliwie mówili, że jest człowiekiem z sercem na dłoni, dodając: "Twoim sercem na jego dłoni. Pokrwawionej, bo wyrwał je właśnie z piersi krnąbrnego gwiazdora".

Kolejną legendą, która krąży w stacji TVN o Edwardzie Miszczaku, jest jego "metoda ciernia w d…". - W rzeczywistości wszyscy już znamy te jego gierki, socjotechniczne sztuczki, za pomocą których chciałby, aby ludzie działali tak, jak on to widzi, więc bywa to nawet zabawne. Podobnie jest z "metodą ciernia w d…" - opowiada jeden z pracowników TVN. - Edward stosuje ją po to, by zmotywować kogoś do pracy. Uważa, że pracownicy muszą czuć oddech konkurencji na plecach. Jeżeli w "Dzień dobry TVN" jedna z par prowadzących mu nie odpowiadała, bo kiepsko - jego zdaniem - prowadziła program, potrafił rozpuszczać przez swoich ludzi plotki, mimochodem, ale tak, aby dotarło to do właściwych osób, że szuka nowych prowadzących. Co to była za panika! Ale już ci, którym zaufał, mogli dużo. - Ludzie pięknie się przy nim rozwijali - wspomina była pracownica TVN.
Oboje - i Nina Terentiew, i Edward Miszczak - mają też niebywałą intuicję, jeśli chodzi o to, co będzie się podobało widzom. Są wizjonerami. Mają też nosa do gwiazd. Konkurują ze sobą, lubią sobie czasem wetknąć szpilę, delikatnie i jakby przy okazji. Ale kiedy już się spotykają, a zdarza się to bardzo często przy różnych okazjach, siadają obok siebie i sobie słodzą. Oboje też publicznie mówią o wzajemnym do siebie szacunku.

Dzień też zaczynają podobnie: wcześnie, od spotkań, zebrań, kolegiów. Od rana do wieczora do ich gabinetów ciągną korowody ludzi - pracowników, współpracowników, szefów kanałów, gości. O Miszczaku mówią, że ma się wrażenie, iż on nieustannie jest w siedzibie TVN. Ninę Terentiew z Polsatu wyciągnąć mógł chyba tylko jej pies - jamniczek Felek.
Gabinet Niny Terentiew na 14. piętrze wieżowca Polsatu przy ul. Ostrobramskiej 77 jest przestronny i kolorowy. Tu wiszą obrazy jej przyjaciółki Hanny Bakuły, Kory Jackowskiej, zdjęcia syna i innych najbliższych przyjaciółek, których Nina ma mnóstwo.

Edward Miszczak, odkąd w 2012 r. wszedł do zarządu TVN, gabinet odziedziczył po Piotrze Walterze. To chyba największy pokój w siedzibie telewizji, na trzecim piętrze. Są biurko i stół do zebrań programowych, na ścianach wiszą tablice do notowania, no i są oczywiście telewizory. Nie wszystkie jednak są włączone. Miszczak jako dyrektor programowy stacji ma pod sobą: TTV, TVN Style, TVN Turbo, TVN 7, a od 16 kwietnia będzie miał nowy kanał - TVN Fabuła - z serialami i filmami. Podobnie jak Nina Terentiew w Polsacie odpowiada za rozrywkę, decyduje o budżecie ramówek i samych ramówkach. No i podobnie jak ona - mimo że każdy z kanałów ma swoich szefów - jest ostateczną wyrocznią. Jeśli powie, że program jest kiepski, to tak właśnie jest. Pracownicy TVN przypominają historię, kiedy to w konkurencyjnej stacji (czyli właśnie w Polsacie) zaczęto nadawać serial "2XL". Podobno producent serialu zjawił się najpierw u Miszczaka. Ten zawyrokował: - Puszyści nie będą się oglądać. Edyta Jungowska też nie. - I serial po jednym sezonie umarł śmiercią naturalną - opowiada dziennikarka TVN. Inna przyznaje, że ceni Miszczaka za to, iż jest uczciwy w ocenach i osądach. Nie krytykuję na siłę.

Anna, była pracownica TVN, wspomina kolegia z Miszczakiem, na których zawsze był wyluzowany, a same kolegia przypominały rodzinne spotkania, na których bywali ludzie żywo zainteresowani tematem i gdzie padało mnóstwo swojskich żartów. - Edward czasem traktowany jest jak wujek czy wręcz ojciec, ale ludzie podchodzili do niego zawsze z respektem - wspomina. Raz, kiedy przy podobnej okazji rozmowa zeszła na temat serialowych par, kto z kim jest, kto się rozstał, kto bierze ślub, Edward Miszczak wygłosił słynny bon mot: "Nie ma takiego wagonika, którego nie dałoby się odczepić".
Skąd Edward Miszczak wie, co się ludziom będzie podobało w danym sezonie, jakie seriale staną się kultowe? Dlaczego ta aktorka będzie się oglądać, a nieznana twarz stanie się nagle pożądaną gwiazdą?

- Edward ma ogromne doświadczenie. Jest wnikliwym obserwatorem. W każdy poniedziałek mamy zebranie, które nazywamy wynikowym - omawiamy na nim wyniki oglądalności, porównujemy, co idzie w górę, co spada. Widać, że przez weekend Edward nie spuścił oka z telewizji - wie wszystko. On cały czas jest w pracy. To jego pasja, żyje telewizją, zna ludzi, jest totalnie zaangażowany. Przenika i biznes - zna właścicieli różnych dużych firm, banków, ściąga klientów do reklamy - opowiada pracownik jednego z ważnych pionów stacji.

Zarówno o Miszczaku, jak i o Terentiew też mówi się, że otaczają się dworem - najbliższymi współpracownikami, których obdarzyli największym zaufaniem.

- Własny dwór to normalne przy tak silnych osobowościach, zwłaszcza w mediach. Edwarda otaczają bardzo bliskie osoby: jego zastępca, czyli Bogdan Czaja, oraz druga zastępczyni Grażyna Kubica. To najbliżsi dworzanie, pierwsza liga. Ale ścisłe grono liczy cztery, pięć osób. To ludzie, z którymi najbardziej się liczy, słucha ich, ceni sobie ich zdanie - mówi dziennikarka TVN. Dwór razem z nim kolauduje wszystkie programy, chodzi na premiery filmów. Znają się też prywatnie, nic dziwnego - w pracy spędzają nieomal całe doby.

Przy czym Edward Miszczak jest nieprawdopodobną wręcz gadułą. W rozmowie robi tysiące dygresji. Można powiedzieć, że jego gabinet jest zawsze otwarty, ale nie wszyscy mają łatwy do niego dostęp. - Zależy, kto się do niego dobija. Kinga Rusin czekać nie będzie, Miszcz zawsze miał do niej słabość i ta słabość niezmiennie trwa. Ale już człowiek mniejszego formatu albo taki, który akurat popadł w niełaskę, może napotkać trudności - Edward nie odbierze od niego telefonu, trzeba umawiać się przez sekretarkę - słyszę w TVN.

Popaść w niełaskę u dyrektora programowego TVN można przede wszystkim przez nielojalność. Spotkało to Rinke Rooyensa, holenderskiego producenta, reżysera i scenarzystę programów telewizyjnych, właściciela i prezesa firmy mediowej Rochstar. Edward Miszczak spostrzegł, że Rooyens zaczął nagle więcej programów produkować dla Niny Terentiew. - Popadł w niełaskę totalną i programu w TVN już nie dostał - mówi pracownik z pionu programowego.

Edward Miszczak znany jest z tego, że ma humory - i jest to pewnie ta żeńska strona jego barwnej osobowości. Jest nieprzewidywalny, a w zależności od tego, jaki dziś ma humor - albo opieprzy pracownika, używając przy tym słów ostrych i nie zawsze parlamentarnych, albo nagle zapała "big love".

Nina Terentiew bywa ciepła, serdeczna dla swoich pracowników, a także wyrozumiała (jeśli komuś zachoruje dziecko, pyta: "To co tu jeszcze robisz?! Marsz do domu opiekować się dzieckiem!"), kiedy jednak potrzebuje chwili dla siebie - przepędza wszystkich z gabinetów. Jak opowiadała mi raz Agata Młynarska, Nina Terentiew w samotności lubi sobie przejrzeć tabloidy i poczytać, kto z celebrytów wpadł w oko obiektywu paparazzi z "Faktu" czy "Super Expressu".

O Miszczaku pracownicy mówią, że jako choleryk jest kreatywny i niezwykle ekspresyjny w swojej żywiołowości. - Ma swoje fazy - albo kogoś nie lubi, albo kocha. Ochrzani, a potem ma wyrzuty sumienia. Mówimy wtedy, że Edward "się łasi". Przychodzi i miłym głosem pyta zbesztanego: "A co tam u ciebie?" - wyciągając mentalną rękę do zgody. To jego rodzaj przeprosin.
Prócz słabości do Kingi Rusin Edward Miszczak ma słabość do Krakowa i krakusów. To nie dziwi, z Krakowem jest związany do tej pory, w młodości studiował historię na Uniwersytecie Jagiellońskim, w Krakowie też rozpoczynał dziennikarską karierę. Najpierw w rozgłośni Polskiego Radia w dziale sportowym, potem dawał wyraz swoim zainteresowaniom medycyną, tworząc audycje "Czwartek medyczny", zajął się reportażem - i od razu zdobywał nagrody. Prowadził też warsztaty dla młodych dziennikarzy, tzw. Szkółkę niedzielną, stając się dla nich prawdziwym mistrzem. Później było już RMF FM i jego przygoda ze Stanisławem Tyczyńskim, którego poznał zresztą wcześniej - w marcu 1989 r. realizował spoty wyborcze Solidarności.
Z RMF FM odszedł, po dostał propozycję od Mariusza Waltera. To było, jak mówiono na krakowskim Kopcu Kościuszki, odejście roku. Żegnała go Agnieszka Chylińska z zespołem O.N.A. piosenką "Kiedy powiem sobie dość".

Miszczak do dziś bardzo pilnuje swoich ludzi z Krakowa, niańczy ich. W Warszawie krakusy mają fajne stanowiska, w Krakowie mają jak u pana Boga za piecem, bo dba, aby mieli produkcje, zarabiali pieniądze, mieli pracę. Tam też mieszka jego rodzina: żona i dwóch dorosłych synów.

Zresztą w TVN nie jest tajemnicą, że Edward Miszczak nieoficjalnie stoi za festiwalem Off Plus Camera, który odbywa się oczywiście w Krakowie, a którego dyrektorem jest jego syn Szymon. - Nasza stacja ma nad tym festiwalem patronat - mówi mi dziennikarka TVN.

Gdy Nina Terentiew w 2006 r., po 35 latach pracy w telewizji publicznej, złożyła rezygnację, niektórzy wróżyli, że to koniec kariery długoletniej dyrektorki i władczyni TVP 2. Ale ona nie czekała długo na otwarcie nowej karty życia - jeden telefon od Zygmunta Solorza i w październiku 2006 r. została doradcą programowym właściciela Polsatu. - Jak sobie uświadomię, że już nigdy nikomu nie muszę się tłumaczyć z tego, jak wydaję pieniądze podatnika, to jestem strasznie szczęśliwa - mówiła wtedy.
W Polsacie dyrektor programowa bardzo dba o to, co je. Rano asystentka stawia na jej biurku świeżo zaparzone podwójne espresso, na talerzyku pokrojoną marchewkę i jabłko posypane cynamonem. W porze lunchu na Ninę czeka ekologiczny posiłek.

Edward Miszczak wiecznie się odchudza ze względów zdrowotnych, ale jest też nieprawdopodobnym wręcz łasuchem na słodkości. - Uwielbia wszystko, co ma cukier - śmieje się pracownica TVN. Za to oboje - i Caryca, i Miszcz - imponują ludziom energią. - Zazdroszczę Edwardowi, że potrafi się błyskawicznie regenerować. Krótka drzemka i po chwili jest jak młody Bóg. Ma full energii. Jak jest impreza, to bawi się do rana - opowiadają dziennikarki.

Ostatnio Edward Miszczak zorganizował dwie imprezy - z okazji swoich 60. urodzin, które kończył 18 marca. Jedna odbyła się w Krakowie, druga w Warszawie - w restauracji Warszawa Wschodnia Mateusza Gesslera. - Byli na niej wszyscy święci, wszystkie gwiazdy, zarząd z prezesem, ważne osobistości, pół Krakowa, biznesowi koledzy - wymienia jeden z pracowników.
Nina Terentiew, chociaż też, jak Edward Miszczak, jest spod znaku ryb (urodziła się 14 marca, w przyszłym roku skończy 70 lat), woli celebrować imieniny. Obchodzi je w grudniu i jest to typowo babski wieczór, na który zjeżdżają się przyjaciółki, tworząc coś na wzór "Bezludnej wyspy" (nazwa dawnego, bardzo popularnego programu Niny Terentiew, jeszcze w publicznej telewizji). Wśród nich jest Justyna Steczkowska, nie może też zabraknąć Hanny Bakuły.

Nina Terentiew nie ma zamiaru przechodzić na emeryturę. Jak mówiła mi Agata Młynarska, w słowniku dyrektorki programowej Polsatu to słowo nie występuje. Podobnie jest z Miszczakiem.

- Zawsze był postrzegany jako osoba z wielkim autorytetem, bardzo wiele mogąca, z ogromnym wyczuciem tego, co i jak należy produkować. Ma rękę do ludzi, sam głośno komunikuje, że nie boi się zapraszać do współpracy lepszych od siebie w danych specjalizacjach - opowiada Anna. Miszcz nigdy nie przejawia żadnych kompleksów, a ze swojego niewysokiego wzrostu wręcz żartuje, mówiąc na przykład wysokiemu Marcinowi Prokopowi: - Tylko przy mnie nie stawaj!

W końcu to za sprawą Edwarda Miszczaka Polska zobaczyła "Big Brothera", to on stworzył modę na tańczenie i gotowanie. No i to on stworzył morning show - czyli "Dzień dobry TVN - śniadaniową telewizję, na której wzorują się inne stacje. Jego pozycja w TVN jest nienaruszalna. Wszyscy wiedzą, że to on kręci tą stacją. - Tylko idiota mógłby chcieć się go pozbyć - uważa pracownica TVN. Bo Miszczaka można lubić albo nie, ale podobnie jak Nina Terentiew jest fascynująca osobowością, wobec której nie można pozostać obojętnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl