Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cały ten zgiełk. Zagadkowa fascynacja Polską

Liliana Sonik
Po niedzielnym obiedzie było wspólne śpiewanie piosenek lub arii operetkowych, a nawet najprostszych operowych. Potem z przepastnej szuflady wyjmowano szachownicę i piękne, rzeźbione figury. Zaczynaliśmy partię szachów…

Na studiach królował brydż, ale Janusz Szpotański, znakomity satyryk i mistrz szachowy, opowiadał szachowe anegdoty. Wybierał takie, z których można było czerpać naukę też pozaszachową, jak tę o pojedynku arcymistrzów. Słynny Aron Nimzowitsch zastrzegł, że podczas gry nie wolno palić. Jednak jego rywal Géza Maróczy wyjął i obracał w palcach papierosa. Zirytowany Nimzowitsch przywołał arbitra, a gdy ten zauważył, że warunki nie zostały złamane, bo Maróczy nie pali, Nimzowitsch odpowiedział: przecież doskonale pan wie, że groźba jest bronią skuteczniejszą niż jej spełnienie.

Przypominając sobie szachowe anegdoty Szpota wpadłam na trop niezwykłego Ksawerego Tartakowera. W latach 30. zdobył dla Polski pięć medali na międzynarodowych turniejach. Dwukrotnie był mistrzem Polski. Sześciokrotnie reprezentował nasz kraj na olimpiadach i mocno wspierał ideę przyznania Warszawie organizacji prestiżowej VI Wszechświatowej Olimpiady Szachowej w roku 1935. Działali tu wspólnie - i skutecznie - z Marszałkiem Józefem Piłsudskim, wielkim miłośnikiem szachów.

A przecież Tartakowera nic z Polską nie łączyło. Nic - poza jego suwerennym wyborem. Rodzice byli zamożnymi kupcami mieszkającymi w Rostowie nad Donem. Ojciec był austriackim Żydem i przezornie zachował obywatelstwo Austro-Węgier; matka pochodziła z Polski. Synowi nadali imię Savielly. Języka polskiego go nie uczono. W pewnym momencie rodzina przeszła na katolicyzm i mały Savielly został Ksawerym. Dwunastoletniego chłopca wysłano do szkoły w Genewie. Potem Ksawery studiował w Wiedniu, gdzie uzyskał tytuł doktora praw. W 1911 roku jego rodzice zostali zamordowani. Według jednych świadectw mord miał miejsce podczas napadu rabunkowego, inni twierdzą, że zginęli w pogromie. Od tej pory Ksawery Tartakower nie chciał mieć nic wspólnego z Rosją i jego noga tam nie postała.

Chciałabym wiedzieć, co skłoniło wielkiegoszachistę do przyjęcia obywatelstwa odradzającej się Rzeczypospolitej

Jako obywatel Austrii został w czasie I wojny zmobilizowany i służył jako oficer w austriackim wojsku. Zaraz po wojnie przeniósł się do Paryża. I tam wystąpił o przyznanie mu obywatelstwa polskiego. Choć nie znał języka polskiego podczas szachowych turniejów zdobywał dla Polski medale i angażował się w sprawy polskie.

Był autorem słynnych aforyzmów nazywanych „tartakoweryzmami”. Oto dwa z wielu: „Kto podejmuje ryzyko może przegrać, lecz kto ryzyka unika, przegrywa zawsze.” I „Taktyka to wiedza, co zrobić, gdy można coś zrobić. Strategia określa co zrobić, gdy nie da się zrobić nic.”

II wojna światowa zaskoczyła go w Ameryce Południowej lecz wrócił do Europy i pod nazwiskiem Cartier walczył z Niemcami u generała de Gaulle’a. Nie chciał wracać do komunistycznej Polski. Bez problemu uzyskał francuskie obywatelstwo i tak skończyła się ponad dwudziestoletnia przygoda arcymistrza Tartakowera z Polską.

Chciałabym wiedzieć, co skłoniło młodego doktora praw i znakomitego szachistę do przyjęcia obywatelstwa odradzającej się Rzeczypospolitej Polskiej. Niestety brak jakiejkolwiek informacji na ten temat. Można tylko domniemywać, że kierowała nim jakaś fascynacja. Bo przecież nie interes.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski