FLESZ - Koronawirus - seniorzy to największa grupa ryzyka
Bez wątpienia mają szlachetne serca. Oraz instynkt, który każe polegać na sobie, gdy wszystko się wali.
Surwiwalowcy przygotowują się na „koniec świata”: na wojnę atomową, biologiczną, chemiczną, zamach terrorystyczny, powódź, czy długotrwały brak prądu. Jednym słowem na zapaść cywilizacji. Noszą broń, budują schrony przeciwatomowe i gromadzą zapasy jedzenia, wody, benzyny. Nowemu pokoleniu wydają się skrzyżowaniem kowboja z Inspektorem Gadżetem.
W wersji unowocześnionej nazywają się preppersami. Od surwiwalowców różnią się stylem i tym, że - niezależnie od kataklizmów - będą dążyć do zachowania komfortu życia. Do puli możliwych katastrof dorzucają epidemie, katastrofy klimatyczne, koniec systemów bankowych i blokadę internetu. Są przygotowani na wszystko. Potrafią sami zrobić żel dezynfekujący, starają się mieć działki lub ogrody, gdzie uprawiają, co się da, aby pozostać w trybie samowystarczalności żywieniowej, bez nawozów i środków ochrony roślin. Najbardziej zdeterminowani budują schrony podziemne z wentylacją, zapasem leków i wody, głównie gazowanej, bo ta nie psuje się przez lata, oraz z suchym prowiantem zabezpieczonym przed robalami. Oczywiście wyposażeni są w agregaty prądotwórcze. Zgromadzili też stosowną odzież, nasiona warzyw, a nawet… gry planszowe i ulubione książki. Niemniej ważne są stosowne kompetencje dotyczące np. ziołolecznictwa, umiejętności robienia węzłów, oczyszczania wody, krzesania ognia…
Mówi się, że surwiwalowców i preppersów w Stanach Zjednoczonych jest około 3 miliony, a w Polsce tylko kilka tysięcy. Czyżby?
W starszym, a chyba też średnim pokoleniu, funkcjonuje jeszcze instynkt będący wynikiem doświadczeń historycznych. Mój ojciec uważał, że najbezpieczniej jest we własnym domu, w którym piętrzyły się słoiki z „zaprawami” i konfiturami, w piwnicach stała beczka kiszonych ogórków i kapusty, a studnia zapewniała wodę niezależnie od tej płynącej z kranu. W swoim pokoju nie pozwolił rozebrać pieca kaflowego, na wypadek, gdyby jakiś Putin odciął gaz. „W razie potrzeby, będziecie mieli gdzie się ogrzać” - mówił. Miał już ponad 80 lat, a jeszcze sadził ziemniaki i warzywa kompletnie ignorując fakt, że w sklepie kosztowały grosze. Bo najpewniej i najzdrowiej mieć własne… W zasadzie był ekspertem surwiwalu, za wyjątkiem umiejętności władania jakąkolwiek bronią, bo tego nie znosił. O przeniesieniu się do miasta, o czym marzyła moja mama-krakowianka, myślał jak najgorzej. Nie żeby się bał miasta, w którym przecież studiował i długo pracował, ale miasto nie dawało mu takiego poczucia bezpieczeństwa, jakiego potrzebował.
Ludzi którzy myśleli (myślą) podobnie jest multum. Nauczyła ich tego wojna i permanentne kryzysy zaopatrzenia w PRL. Część tej zapobiegliwości przetrwała w nas, nawet jeśli myślimy o tym rzadko. W gruncie rzeczy sprowadza się to do zasady: „podczas apokalipsy polegać na sobie!” I nie chodzi tylko o odpowiedzialność za siebie samego, ale za całą wspólnotę. Nie wymyślimy leku na koronawirusa, ale zmobilizować się do każdej pomocy, która stępi jego jad, potrafimy. I musimy.
- Gdzie jest koronawirus w Polsce i na świecie? Zobacz mapy
- Koronawirus w Polsce. Gdzie stwierdzono zachorowania?
- Sława papieru toaletowego w memach
- Tego Krakowa już nie ma. Zobacz prawdziwe skarby [ZDJĘCIA]
- Tu wiedzą, jak się "polewa". Wsie z alkoholem w nazwie
- A może zamieszkać na wsi? Wystarczy niespełna 100 tys. zł!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?