Były wiceminister ostatecznie oczyszczony z zarzutów. Zapadł prawomocny wyrok w głośnej sprawie infoafery

Drożdż był w latach 2007-2009 jednym z zastępców Grzegorza Schetyny w czasie sprawowania przez niego funkcji wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Donalda Tuska. Został jedynym wysokim urzędnikiem ze szczebla politycznego, któremu postawiono zarzuty w infoaferze.

Akt oskarżenia został oparty wyłącznie na zeznaniach skruszonego przestępcy, byłego dyrektora Centrum Projektów Informatycznych MSWiA Andrzeja Machnacza. Pytany zaraz po wybuchu infoafery o odpowiedzialność swojego kolegi wiceministra gen. Adam Rapacki (nadzorował wtedy m.in. Policję), jako jeden z niewielu przestrzegał w wywiadzie dla Polska the Times przed zbyt wczesnym ferowaniem wyroków i zapewniał o uczciwości Drożdża.

W marcu 2018 roku sąd pierwszej instancji podważył wszystkie stawiane byłemu wiceministrowi przez prokuraturę zarzuty, wskazując, że sprawa w ogóle nie powinna trafić na wokandę, a Witold Drożdż jest niewinny. Za rażące uchybienie nie tylko przepisom prawa, ale zwykłemu rozsądkowi i logice sędzia Agnieszka Jaźwińska uznała wówczas fakt oskarżenia urzędnika o czyn, dotyczący zdarzenia, które miało miejsce kilka tygodni po rezygnacji przez niego z pełnionej funkcji. Mimo jednoznacznego i wręcz kompromitującego prokuraturę uzasadnienia, ta zdecydowała się odwołać od wyroku.

Adam Rapacki o infoaferze

I tak pół roku później, 23 listopada 2018 roku sąd apelacyjny w składzie sędziowskim: Eliza Proniewska (przewodnicząca), Mariusz Jackowski i Piotr Schab (sędziowie znani m in. z umorzenia sprawy Mariusza Kamińskiego i innych byłych szefów CBA) podtrzymał uniewinniający wyrok z pierwszej instancji , kończąc ostatecznie w sposób prawomocny sprawę oskarżonego byłego wiceministra. Na sali rozpraw obecna była przedstawicielka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która to m.in. bada przypadki nadużywania instytucji tzw. małego świadka koronnego.