Były selekcjoner polskich żużlowców i aktualny trener Bartosza Zmarzlika: Klucz do analizy leży w… szczerości zawodników

Piotr Olkowicz
Piotr Olkowicz
Stanisław Chomski fotografowany przez Bartosza Zmarzlika
Stanisław Chomski fotografowany przez Bartosza Zmarzlika Mariusz Kapala
Stanisław Chomski, były selekcjoner żużlowej reprezentacji Polski, aktualny trener Bartosza Zmarzlika w Stali Gorzów, analizuje dla nas przyczyny klęski polskiej kadry podczas rozegranego tydzień temu turnieju Speedway of Nations w Vojens.

Panie Trenerze, co poszło nie tak, że byliśmy świadkami najgorszego występu polskiej kadry od dziesięciu lat? Ostatnia taka wpadka miała miejsce, kiedy nie awansowaliśmy do finału w Mallili…
Tak to było, wtedy to był Drużynowy Puchar Świata, teraz mamy SON w formacie rywalizacji par, gdzie kiedyś również odgrywaliśmy znaczącą rolę… A co poszło nie tak? Prawie wszystko było nie tak, bo wszyscy zakładali, że będziemy bili się o medale, nawet ten najcenniejszy.

Sygnał ostrzegawczy otrzymaliśmy już podczas zawodów półfinałowych, czy zatem nie należało bardziej zdecydowanie zareagować na problemy? Pojawiła się tylko zamiana miejscami Macieja Janowskiego z Patrykiem Dudkiem, który wskoczył z rezerwy…
No widać było za mało, tylko ja nie byłem w środku, obserwowałem to tak jak kibice - na odległość i myślę, że w finale była totalna niemoc. Pola startowe zamieniane i zmiana z Dudka na Janowskiego… Najsłabszym startowcem w tym gronie był mimo wszystko Zmarzlik, a jednak sobie w jakiś sposób radził, ale to też nie było oszałamiające i dało taki efekt, że wypadliśmy z walki o medale i zajęliśmy niechlubne szóste miejsce.

Zaważyły być może kwestie sprzętowe? Wszyscy nasi zawodnicy mieli silniki od tunera Ryszarda Kowalskiego i wszyscy twierdzili, że w środę okazały się one za mocne.
Patrząc na bazę sprzętową naszych zawodników, to wydaje mi się, że mają wystarczającą liczbę silników na różne tory, żeby je powymieniać, przystosować. Nie od dziś wiadomo, że tor w Vojens ma taką konsystencję, zwłaszcza jak popada, że jest ściągana warstwa śliskiej mazi, a dosypywany jest materiał o dużej granulacji i na tym jeździ się, można powiedzieć, jak „na rolkach” i tu przeważnie decyduje start. Wydaje mi się, że kiepski wynik jest pokłosiem tego, że wpuściliśmy całą falę zawodników innych nacji do naszej ligi, która jest najlepsza. Uczniowie w pewnym momencie przerośli nauczycieli i to jest sygnał, że chyba trzeba baczniej na to wszystko patrzeć i wyciągać wnioski. Mnie tylko zastanawia ta bezsilność, bo mamy najlepszych zawodników, dobrze zaopatrzonych w sprzęt...

Pana podopieczny Bartosz Zmarzlik pojechał najlepiej z kadry, zdobył 20 punktów, ale gdybyśmy rozbili to na czynniki pierwsze, przegrał biegi z rywalami wszystkich drużyn, które potem odebrały medale, startując przy tym z bardziej korzystnych wewnętrznych pól …
Trzeba pytać menedżera kadry, czym był podyktowany plan, który nie wypalił. Podejrzewam, że gdyby tor był bardziej „do walki’, bo nie dało się na nim wyprzedzać, to wynik byłby dużo lepszy. Ale tor był jaki był i nie poradziliśmy sobie łącznie z naszym liderem, który nie potrafił sobie do końca poradzić.

Kadra to konglomerat - zawodnicy i sztab szkoleniowy. Kto w tym nieudanym SON-ie zawiódł bardziej?
Trudne pytanie, ale powiem tak: - Zawodnicy zawsze dostają multum informacji, zbierają się ich mechanicy, a nie wiem dokładnie, jak wyglądała tam na miejscu współpraca w teamach. Myślę, że ona była, ale nie dała efektów... A myśl szkoleniowa… zastanawiam się, co mógł Rafał Dobrucki zrobić? Mógł przestawiać pola, zmienił zawodników, ale wszystko, co robił, niewiele dawało.

Pojawiały się jednak już po środzie głosy, czy nie zaryzykować i nie ściągnąć Dominika Kubery, a po sromotnej porażce doszły opinie, że będący w świetnej formie Kacper Woryna mógłby zrobić różnicę.
To już są dywagacje dla internautów czy, jak to się mówi, na późne wieczory. Jeżeli się stawia na jakichś zawodników, to ciężko ich zmieniać. Każdy liczył na to, i ja tak samo uważam, że tu nie było po co zmian rewolucyjnych robić. Podam też przykład Duńczyków, którzy doskonale wiedzieli, jaki będzie tor, jak on się zachowuje, a jednak zakończyli bez medalu, a przecież to jest dwójka doskonałych zawodników, dobrych startowców Mikkel Michelsen i Leon Madsen, a jednak im też nie wyszło.

Jakie wnioski powinien wyciągnąć polski żużel Pana zdaniem po tej porażce?
Nie chcę wychodzić przed szereg ani się wymądrzać. Na pewno Rafał ma swoje przemyślenia, na pewno jest po rozmowach z zawodnikami i na pewno nie były one łatwe. Będąc reprezentantem, trzeba sobie zadać pytanie, czy na pewno zrobiłem wszystko, żeby stanąć na wysokości zadania i walczyć o te najwyższe cele. W tym jest klucz, w szczerości! Każdy zawodnik, który jest powoływany, musi dać odpowiedź - czy ja jestem w stanie podołać tym oczekiwaniom? Bo wiadomo, że wszyscy oczekiwali od Polaków złota. Teraz musi być szczerość, co nie zagrało - ja, sprzęt, czy po prostu podszedłem do tego, tak jak podszedłem…

Poszukajmy na koniec pozytywów. W przyszłym roku zamiast SON odbędzie się Drużynowy Puchar Świata, a więc nie duety, a szersze zespoły. Czy będzie nam łatwiej?
Wydaje mi się, że łatwiej, choć tak, jak patrzymy, Duńczycy rosną w siłę, Australijczycy też zawsze coś tam wyskrobią. Z drugiej strony jest kwestia odpowiedzialności, bo każdy powołany musi zdać sobie sprawę, że kibice będą oczekiwali tylko złota. Przyzwyczailiśmy ich do tego i nie ma się co dziwić, reprezentujemy taki wysoki poziom, patrząc przez pryzmat naszej pozycji w Grand Prix, że trudno się dziwić tym oczekiwaniom. Każdy zawodnik powołany musi zdawać sobie sprawę, że wymaga się sukcesu w pełnym tego słowa znaczeniu.

Naszych reprezentantów czeka jeszcze w tym roku, we wrześniu runda SGP w Vojens. Pojadą tam po bolesnych naukach mądrzejsi czy wejdą do parku maszyn z trzęsącymi się kolanami?
Zobaczymy co ta lekcja im dała. Gorzka lekcja, bo jak wiemy w żużlu podstawą jest start i ja wiem, że kibice lubią mijanki, ale żeby one były muszą być warunki ku temu. Nasi zawodnicy muszą pamiętać, że tu się liczy tylko i wyłącznie start i trzeba zrobić wszystko, żeby się do tego przygotować, bo w poziom ich jazdy, umiejętności ja nie wątpię, chłopacy są zdeterminowani, głową by mur rozbijali, ale bez pewnych elementów technicznych i pewnych rozwiązań po prostu nie da się tego osiągnąć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl