Były policjant z Sosnowca zabił żonę, bo chciał odejść do kochanki?

Katarzyna Kapusta
Rodzice zaginionej nie ustawali w poszukiwaniach swojej córki
Rodzice zaginionej nie ustawali w poszukiwaniach swojej córki Arkadiusz Ławrywianiec/ arc
Po czterech latach śledztwa, do Sądu Okręgowego w Katowicach 12 sierpnia skierowano akt oskarżenia przeciwko Markowi G. byłemu policjantowi z Komendy Miejskiej w Sosnowcu. Zdaniem prokuratury, mężczyzna zabił żonę Annę, ponieważ chciał zmienić partnerkę i jednocześnie zatrzymać ich córkę przy sobie.

W tej bulwersującej sprawie przesłuchano aż 182 świadków, 49 z nich będzie zeznawać przed sądem. Zeznawać będzie także 14 biegłych. Prokuratura zapowiada, że to będzie bardzo trudny poszlakowy proces, ponieważ do tej pory nie znaleziono ciała Anny.

Marek G. nie przyznaje się do zarzucanych czynów

Zaginięcie Anny mąż zgłosił 7 lipca 2012 roku, dwa dni po zniknięciu kobiety. Sprawę prowadziła Komenda Powiatowa Policji w Będzinie. Od samego początku policjant nie angażował się w poszukiwania żony. Krótko po zgłoszonym zaginięciu pojechał na wakacje z kochanką. Śledczy ustalili, że Anna nie odeszła od męża, tylko została zabita. Tragedia, zdaniem prokuratury, rozegrała się wieczorem w mieszkaniu małżeństwa. Tuż za ścianą spała ich, dwuletnia wówczas, córka.

- To będzie bardzo trudny proces, ponieważ akt oskarżenia opiera się na poszlakach, niemniej jednak pozostajemy na stanowisku, że to Marek G. zabił Annę - tłumaczy prokurator Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach. - Niestety, nie udało się odnaleźć ciała poszkodowanej, nie ustaliliśmy także żadnego świadka, który widziałby bezpośrednio całe zdarzenie. Oskarżony nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów, wciąż utrzymuje, że jego żona po kłótni opuściła mieszkanie i nie odezwała się do nikogo. Wobec mężczyzny zastosowano środek zapobiegawczy, w postaci aresztu tymczasowego - tłumaczy pani prokurator.

Marek G. w areszcie zostanie do września. W tym czasie Sąd Okręgowy powinien wyznaczyć już termin rozprawy.

Poszukiwania Anny Garski w Czeladzi

Gdzie jest żona policjanta Anna Garska? Policjanci wpadli na...

Nigdy nie przestaje się szukać osoby zaginionej

Marek G. zeznał, że jego żona po sprzeczce w pośpiechu spakowała walizkę i wyszła z domu. Mężczyzna później zeznał, że jego żona miała wrócić za dwa dni. Nie wróciła.

- Zakończyło się śledztwo, ale nie zakończyły się poszukiwania Anny. Nie przestaje się szukać osoby zaginionej - mówi Michalina Kaczyńska, mama Anny.

WSTRZĄSAJĄCA HISTORIA ANNY GARSKIEJ

Kobieta czeka na sprawiedliwość i na to, że jej zięć przyzna w końcu, co stało się z Anną i gdzie znajdują się jej szczątki.
- Dla mnie ta sprawa będzie zakończona, gdy grób który szykuję dla Anny, będzie wypełniony. Może to brutalne, ale nie wierzę, że moja córka mogłaby być tak okrutna, by nie odezwać się do rodziców - mówi kobieta.

Policjant prowadził podwójne życie?

Gdy 1 października 2015 roku policjanci zatrzymali Marka G. mężczyzna usłyszał najcięższy z możliwych zarzutów: zabójstwa swojej żony, a także podżegania świadka do składania fałszywych zeznań. Mężczyźnie postawiono także zarzut, który nie ma związku z zabójstwem. Chodzi o przekroczenie uprawnień służbowych. Policjant miał sprawdzać w policyjnym rejestrze dane personalne bez podstawy prawnej i zezwolenia. Śledztwo początkowo prowadziła Komenda Powiatowa Policji w Będzinie, po pół roku sprawę przejęła Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach. Markowi G. bacznie przyglądali się policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych Policji oraz prokurator. Zgromadzono ponad 20 teczek akt sprawy. O tym, że zaginiona Anna jest żoną policjanta, media dowiedziały się pół roku od rozpoczęcia śledztwa w tej sprawie. Było to podczas konferencji prasowej.
O tym, że Marek G. miał romans z koleżanką z pracy, wiedzieli wszyscy, poza rodziną Anny i nią samą. Policjantka szybko zerwała kontakty z kolegą z pracy, gdy okazało się, że jest on na celowniku prokuratury. To nie przeszkodziło mu w nawiązaniu kolejnego romansu. Kilka miesięcy później zamieszkał razem z kochanką. Wspólnie chodzili oddawać krew, wyjeżdżali na wakacje. Marek całkowicie zapomniał o żonie. Nie próbował jej szukać, nie pomagał rozwieszać plakatów, unikał także kontaktu z dziennikarzami. Marek G. nie chciał, by kiedykolwiek wyszło na jaw, że Anna jest żoną policjanta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Były policjant z Sosnowca zabił żonę, bo chciał odejść do kochanki? - Dziennik Zachodni

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

k
kejt
Ok, nie układało się, miewał kochanki. Pomylił się. Zdarza się. Przestał ją kochać, zdarza się. Ale czy w tym kraju nie ma rozwodów? Płaciłby alimenty zaledwie na jedno dziecko, pewnie z 300-600 złotych, przy pensji policjanta, z 13-tkami, mundurówką i pewnie mieszkaniówką, to pryszcz. No nawet gdyby to miało być więcej niż 600 zł... ale zabić? Być może to było nieumyślne spowodowanie smierci, np. popchnął, upadła, uderzyła głową w coś tam, umarła. Pozbył się ciała, a że był gliną, to co nieco umiał zatuszować, chociaż nie wszystko mu wyszło. Czytałam reportaż Kopińskiej, co za głupotę zrobił z tym telefonem! Moim zdaniem dożywocie byłoby odpowiednią karą, jeśli ją zabił. Chociaż jestem za karą śmierci, ale nie w procesie poszlakowym- zawsze można się pomylić.
k
kejt
Ok, nie układało się, miewał kochanki. Pomylił się. Zdarza się. Przestał ją kochać, zdarza się. Ale czy w tym kraju nie ma rozwodów? Płaciłby alimenty zaledwie na jedno dziecko, pewnie z 300-600 złotych, przy pensji policjanta, z 13-tkami, mundurówką i pewnie mieszkaniówką, to pryszcz. No nawet gdyby to miało być więcej niż 600 zł... ale zabić? Być może to było nieumyślne spowodowanie smierci, np. popchnął, upadła, uderzyła głową w coś tam, umarła. Pozbył się ciała, a że był gliną, to co nieco umiał zatuszować, chociaż nie wszystko mu wyszło. Czytałam reportaż Kopińskiej, co za głupotę zrobił z tym telefonem! Moim zdaniem dożywocie byłoby odpowiednią karą, jeśli ją zabił. Chociaż jestem za karą śmierci, ale nie w procesie poszlakowym- zawsze można się pomylić.
X
XXX
Może coś o tym śmieciu
a
anna
Jak można się tak staczać by zamiast żoną czy dziewczyną mieć status kochanki? jezeli ktoś jest kochankiem kochanką to znaczy że nie stać go na normalny związek z komś wolnym bo jest brzydki albo glupi
a
aga
żałosna policjantka-kochanica.czy w tej komendzie to norma????
Wróć na i.pl Portal i.pl