Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Było małe zamieszanie, ale Natalia Maliszewska jest najlepsza

pzls
Natalia Maliszewska
Natalia Maliszewska Rafał Oleksiewicz
Po kilkunastogodzinnej niepewności Natalia Maliszewska może czuć się wreszcie posiadaczką Pucharu Świata na dystansie 500 metrów w short tracku. Maliszewska wprawdzie zajęła 10. miejsce w niedzielnej rywalizacji w Turynie, ale ponieważ jej największa rywalka Lara van Ruijven z Holandii nie przebiła się do finału A, to już po półfinale wszystko było jasne.

– Cieszę się, że jestem już po, że wyniki zostały oficjalnie ogłoszone i mogę z pewnością siebie powiedzieć, że to ja jestem najszybsza. Noc przespałam spokojnie, wszystko było w porządku, bo ja tu nie mogłam nic stracić, a tylko zyskać – mówi Maliszewska.

W sobotnie popołudnie Maliszewska cieszyła się ze srebrnego medalu, który miał dać jej zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Po kilku godzinach okazało się, że istnieje jeszcze szansa, że Polka spadnie na drugie miejsce. By tak się stało, van Ruijven musiała wygrać w niedzielę, a Polka uplasować się na pozycji trzeciej lub niższej. Wszystkie inne kombinacje działały na korzyść Polki. Co ciekawe, również sztab holenderski i sędziowie byli w sobotę przekonani, że Maliszewska wygrała Puchar Świata. Polka zresztą odbierała od rywalek gratulacje.

– To była przedwczesna radość, ale nie ma do czego wracać. Najważniejsze, że wszystko się dobrze skończyło i dzisiaj mam Puchar Świata w rękach – cieszy się Polka.

Wszystko rozstrzygnęło się w półfinale, w którym Maliszewska i van Ruijven pojechały obok siebie – Polka z piątej pozycji startowej, a Holenderka z czwartej. Bieg startował trzy razy, bo raz jedna z zawodniczek popełniła falstart, a po chwili na pierwszym wirażu przewróciła się Amerykanka Maame Biney. Zwłaszcza tego drugiego startu szkoda, bo Maliszewska kapitalnie ruszyła, wyprzedzając van Ruijven i Biney. W trzeciej próbie Holenderka wyraźnie zajechała drogę Polce, przez co ta spadła na ostatnią lokatę i nie liczyła się w walce o awans do finału. Van Ruijven nie była jednak w stanie wyprzedzić pozostałych zawodniczek – Holenderki Suzanne Schulting, Amerykanki Biney i Węgierki Petry Jaszapati. A to oznaczało, że Puchar Świata jest już w rękach Maliszewskiej!

– Miałam niesamowicie ciężki półfinał. Mocno przeżyłam porażkę, bo chciałam być w finale, chciałam walczyć tu o medal i nie mogłam tam być. To jest kolejny bagaż, który ze sobą zabieram. Ale jestem zadowolona, bo mimo tego, że nie czułam się najlepiej i że nie byłam w najwyższej formie, to potrafiłam wyjść tu w Turynie z kilku trudnych sytuacji – dodaje Natalia Maliszewska, która świętowała zwycięstwo w Pucharze Świata z szampanem w ręku.

– Cała rodzina jest na pewno dumna. Sporo ludzi się odzywa, gratuluje. Dla niej, dla pracy, którą wkłada w treningi, przez co musiała przejść przez ostatnie lata, przez trudne biegi, które musiała przejść, to jest nagroda. Dla wszystkich jest zwyciężczynią Pucharu Świata, a dla mnie to wciąż Natalka, moja siostra. To jest bardzo przyjemne – mówi siostra Natalii Maliszewskiej Patrycja, która w 2011 roku zdobyła pierwszy medal w historii polskiego short tracku – srebro w Mistrzostwach Europy.

Starsza o 7 lat od Natalii Patrycja uważa, że jej siostra ma wielki talent. – Umie sobie radzić na lodzie, dobrze czuje płozy, wie, gdzie jest i dobrze czuje swoje ciało. To jest coś, co wyróżnia ją na tle pozostałych zawodników – dodaje Patrycja Maliszewska.

Zdobywczyni Pucharu Świata w niedzielę jeszcze raz wyszła na lód, by pomóc sztafecie mieszanej w finale B. Reprezentacja Polski w składzie Natalia Maliszewska, Kamila Stormowska, Paweł Adamski i Łukasz Kuczyński przegrała jednak z Węgrami i została sklasyfikowana na szóstym miejscu.

Nie ma wątpliwości, że obecny sezon w sprincie należy do zawodniczki Juvenii Białystok. Polka na dystansie 500 metrów wygrała złoty medal Mistrzostw Europy w holenderskim Dordrechcie oraz Puchar Świata. W siedmiu startach w Pucharze Świata tylko raz nie dostała się do finału, a na podium stawała pięć razy – dwa razy wygrała, raz zajęła drugie i dwa razy trzecie miejsce.

– Chwilę odetchnę, później wracam do pracy, bo jeszcze przed nami Mistrzostwa Świata. Na nie też mam chrapkę, a to jest główny start w tym sezonie. Jadę po medal, nie powiem, po jaki, ale na pewno chcę walczyć o podium – mówi Maliszewska.

Mistrzostwa Świata odbędą się w dniach 8-10 marca w Sofii.

[/i]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna