Bydgoski strażak z zarzutami. Wracamy do sprawy ukraińskich chłopców - będą mediacje, ale sąd też

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Do zajścia z udziałem bydgoskiego strażaka i dwóch ukraińskich chłopców - jak już informowaliśmy - doszło 8 września br. na Bartodziejach w Bydgoszczy, w pobliżu Balatonu. Jak opisywał nam świadek zdarzenia, o zmroku na ulicy ktoś miał wciągnąć do samochodu dwóch idących chodnikiem chłopców i gdzieś ich zabrać.
Do zajścia z udziałem bydgoskiego strażaka i dwóch ukraińskich chłopców - jak już informowaliśmy - doszło 8 września br. na Bartodziejach w Bydgoszczy, w pobliżu Balatonu. Jak opisywał nam świadek zdarzenia, o zmroku na ulicy ktoś miał wciągnąć do samochodu dwóch idących chodnikiem chłopców i gdzieś ich zabrać. Archiwum PPG
Zmuszanie do określonego zachowania i spowodowanie uszkodzeń ciała - to zarzuty, które ostatecznie usłyszał strażak z Bydgoszczy po tym, jak miał na Bartodziejach zmusić dwóch ukraińskich chłopców, żeby wsiedli do jego samochodu. Poszło o hulajnogę, której Ukraińcy nie oddali jego synowi.

Zobacz wideo: Tak wygląda nowy park iluminacji w bydgoskim Myślęcinku

Do zajścia z udziałem bydgoskiego strażaka i dwóch ukraińskich chłopców - jak już informowaliśmy - doszło 8 września br. na Bartodziejach w Bydgoszczy, w pobliżu Balatonu. Jak opisywał nam świadek zdarzenia, o zmroku na ulicy ktoś miał wciągnąć do samochodu dwóch idących chodnikiem chłopców i gdzieś ich zabrać.

- Wsadził na siłę nieletnich do swojego samochodu i pomimo protestu przerażonych dzieci ostro ruszył. Gdy następnie gwałtownie zahamował, jednemu z dzieci złamał nos, a u drugiego z nich doszło do urazu ręki. Nie udzielił im pomocy. Jednocześnie wyzywał nieletnich od jeb... Ukraińców - relacjonował nasz informator. Zgłoszenie od matki chłopców policja dostała następnego dnia przed południem. Policjanci zatrzymali podejrzanego. Okazał się nim strażak Państwowej Straży Pożarnej z jednostki w bydgoskim Śródmieściu.

Powodem była hulajnoga

Jak ustalili policjanci poszło o hulajnogę, którą Ukraińcy pożyczyli od syna strażaka. 8-letni sąsiad strażaka w czwartek pod wieczór razem ze swoim 10-letnim bratem wracał do domu, prawdopodobnie z zajęć sportowych. To wtedy zostali zgarnięci z ulicy.

Śledztwo w tej sprawie jeszcze się nie zakończyło. - Być może nastąpi to w styczniu - mówi prokurator Dariusz Bebyn, szef prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ. Jak wyjaśnia, obie strony rozpoczynają mediacje i to od ich wyniku zależy ostateczne zakończenie sprawy.

Sąd i tak będzie

- Nie wiadomo, jak długo potrwają, wszystko zależy od bardzo wielu czynników, choćby zdyscyplinowania stron, które mają się pojawiać podczas wyznaczonego spotkania i ostatecznie od tego, czy wykażą wolę dogadania się - tłumaczy prokurator.

Tak czy inaczej, mediacje na pewno nie spowodują, że prokuratura zrezygnuje ze skierowania sprawy do sądu. Po zatrzymaniu strażakowi przedstawiono trzy zarzuty: pierwszy to pozbawienie wolności, drugi - naruszenia nietykalności cielesnej, trzeci - uszkodzenia ciała. Ostatecznie kwalifikacje zmieniono.

- Po zbadaniu okoliczności zarzut pozbawienia wolności zamieniliśmy na zarzut zmuszania do określonego zachowania się oraz na spowodowanie uszkodzenia ciała na okres powyżej siedmiu dni - mówi prokurator Dariusz Bebyn. Przypomnijmy, że jeden z chłopców miał po zajściu złamaną nasadę nosa - będąc wewnątrz samochodu, podczas gwałtownego, celowego hamowania, uderzył w deskę rozdzielczą.

Od wyniku mediacji zależą też rozwiązania, które przed sądem zaproponuje prokuratura. Skrajne będzie wtedy, kiedy strony nie będą potrafiły się porozumieć. Drugie rozwiązanie to wnioskowanie o warunkowe umorzenie postępowania z uwagi np. na znikomą szkodliwość społeczna czynu - ale to wtedy, kiedy będzie pewność, że do powtórki zdarzenia nie dojdzie.

Na czym w praktyce polega "dogadanie się" podczas mediacji?

- Wpływ na ocenę ostatecznej winy ma m.in. ocena skutków działania osoby, podczas mediacji ma dojść do jak największego zbliżenia postaw obu stron. Dochodzi do tego np. skłonność do wybaczania, skrucha podejrzanego... To wszystko w sferze emocji, bo przecież nie mamy do czynienia z przypadkiem, że idzie sobie ulicą przypadkowy człowiek i nagle zostaje zmuszony do tego, żeby wsiąść do nieznanego samochodu. Mamy do czynienia z ewidentnym wpływem na zdarzenie dzieciaków, które - umówmy się - nie zachowały się jak grzeczni chłopcy, hulajnoga nie wróciła do właściciela. W mediacjach nic nie jest czarno-białe, ma raczej odcienie szarości... - wyjaśnia prok. Dariusz Bebyn, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.

Przypomnijmy, że po przedstawieniu zarzutów bydgoski strażak został przez komendanta miejskiego PSP zawieszony w czynnościach. W pierwszym odruchu - jak wiemy nieoficjalnie - niektórzy strażacy chcieli przeprowadzić zrzutkę na adwokata dla kolegi. Czy do niej doszło, nie wiadomo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Bydgoski strażak z zarzutami. Wracamy do sprawy ukraińskich chłopców - będą mediacje, ale sąd też - Express Bydgoski

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

B
Barbara
Autor niepotrzebnie ujawnia narodowość - ona nie ma nic do rzeczy

Co wynika z treści artykułu?

1. małoletni przestępcy dokonali zaboru mienia

2. strażak dokonał tzw obywatelskiego zatrzymania

3. w trakcie zatrzymania przestępcy doznali obrażeń

Przestępca nawet małoletni nie jest ofiarą społeczeństwa lecz sprawcą i powinien wiedzieć, że może ponieść konsekwencje swojego działania.

Społeczeństwo ma prawo się bronić w przeciwnym wypadku powstaną tak jak na Zachodzie strefy "No go"
A
Aneta
Z tekstu wynika, że Ukraińcy dokonali rozboju ! Strażacy to raczej ludzie o stalowych nerwach, więc pewnie tzw "chłopcy" zachowywali się chamsko więc wkurzył się wciągnął do auta.

W każdym razie rozbój powinien być oceniony przez Sąd. Czy sprawdzono opinię tych chłopców w szkole i środowisku??

Mam nadzieję, że strażak ma obrońcę w razie czego zbiórka jest wskazana. Artykuł podaje tylko matkę chłopców - a ojciec??

Należy sprawdzić czy rodzina nie ma charakteru patologicznego. Nie każdy zabiera hulajnogę i nie oddaje.
C
Carol
Co to znaczy pożyczyli?? Jak policja ustaliła, że pożyczyli a nie ukradli??
Wróć na i.pl Portal i.pl