Beretta 92 FS, kaliber 9 mm, waga 950 gramów. Elegancka, dobrze wyważona, rodem z amerykańskich filmów akcji. Obok pistolety Ł CZ 75 kaliber 9 mm i TT. Trzy sztuki broni i kilkaset naboi jest bezpiecznie zamkniętych w specjalnym sejfie wysokiej klasy. Ich właścicielem jest Andrzej, rocznik 1978, pasjonat broni. - Beretta to dobrze zaprojektowany model. Proszę o niej poczytać. To broń żołnierzy armii amerykańskiej - mówi. Dwa lata temu dostał pozwolenie na broń do celów kolekcjonerskich i sportowych. Ale bronią interesuje się dłużej. Czyta i kolekcjonuje literaturę fachową. Ma licencję Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego. Brał udział w kilku zawodach strzeleckich. - Świat stał się niespokojny. Przyznaję, obawiam się wojny. Z bronią w sejfie czuję się bezpiecznie. Ale to nie jest główny powód, dla którego starałem się o pozwolenie. To moje hobby. Sposób spędzania wolnego czasu. Jedni łowią ryby, ja jeżdżę na strzelnicę ćwiczyć - mówi. Przyznaje jednak, że broń to nie zabawka, nie jest dla każdego. - Z bronią trzeba umieć się obchodzić - uważa.
Zbroimy się
Według policyjnych danych przybywa amatorów strzelectwa. I to nie takich, którzy strzelają z wiatrówki, ale z broni palnej, uzbrojonej w ostre naboje. W ubiegłym roku komendanci policji wydali w sumie 9500 pozwoleń na broń do celów kolekcjonerskich, sportowych i łowieckich. To o 2,5 tysiąca więcej niż w 2014 roku.
Słupki rosną szczególnie w kategorii broni kolekcjonerskiej. Warto wiedzieć, że nie są to eksponaty muzealne. To każdy rodzaj nowoczesnej i sprawnej broni. Tak duża popularność wynika m.in. z regulacji prawnych. Do czasu wprowadzenia rozporządzenia w 2013 roku, osoby, które miały broń kolekcjonerską, mogły tylko raz kupić do niej amunicję. Obecnie można ją kupować bez ograniczeń, a z broni korzystać na strzelnicy. W 2014 roku w Lublinie wydano 50 pozwoleń na broń do celów kolekcjonerskich, a rok później już 129. Znaczny przyrost nastąpił także w kategorii broni sportowej: z 69 do 124 pozytywnych decyzji.
Polacy również kupują coraz więcej broni. Pod koniec 2015 roku zarejestrowano o 9232 sztuki broni więcej niż rok wcześniej. Mimo wszystko w porównaniu z zachodnią Europą jesteśmy dość mocno rozbrojonym krajem. Ubolewa nad tym Andrzej Turczyn, adwokat, członek zarządu Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni. - Na 100 osób przypada jeden egzemplarz broni, natomiast w Niemczech 30 sztuk. Na 1000 Polaków zaś przypada 5 pozwoleń na broń. Ale miejmy nadzieję, że się to zmieni - zaznacza.
Kałasznikow ciągle na topie
Strzelectwo nie jest tanie. Koszt egzaminu w zależności od przeznaczenia broni, waha się od 100 zł do ponad 1 tys zł. Opłata skarbowa wynosi 242 zł. Kilkaset złotych kosztują badania lekarskie i psychologiczne. Sejf - ok. 1 tys. Do tego doliczyć trzeba amunicję i broń. Tu ceny wahają się od 1 tys zł do kilkunastu tysięcy, a nawet kilkudziesięciu tysięcy, w przypadku karabinu wyborowego, precyzyjnego. Ale sprzedawcy sklepów z militariami nie narzekają na brak chętnych, wręcz przeciwnie - od wielu miesięcy obserwują spory ruch.
- Jest więcej kupujących, szczególnie osób z pozwoleniem na broń do celów sportowych i kolekcjonerskich - mówi Mirosław Słowiński ze sklepu Gascolt. - Najwięcej sprzedajemy kałasznikowów i pistoletów glock. Ze względu na niedrogi koszt eksploatacji - wyjaśnia.
Świetnie sprzedaje się broń krótka, rewolwery: elegancki Smith&Wesson czy strzelby gładkolufowe oraz krótkie bojowe karabiny sportowe czyli kbks. Z półek znikają różnego rodzaju odstraszacze, broń hukowa czy miotacze gazu. - Kupują je szczególnie kobiety. To skuteczna i tania forma obrony. Miotacz jest nieduży, mieści się w kieszeni - tłumaczy sprzedawca.
Więcej chętnych jest również na strzelnicach. - W ciągu ostatniego roku w porównaniu z ubiegłymi latami ze strzelnicy korzysta o 50 - 70 proc. osób więcej - wyjaśnia Tadeusz Mostowiec, instruktor z klubu strzeleckiego Snajper.
Do tarczy celują studenci, emeryci, młodzież. Strzelają nawet 11-letnie dzieci, głównie z broni pneumatycznej. Na równi z mężczyznami strzelectwo uprawiają kobiety. Instruktorzy twierdzą, że świetnie sobie radzą.
Jan Staniszewski jest instruktorem zamojskiej strzelnicy VIS. Przyznaje, że strzelectwo stało się bardzo popularne, ośmiela się stwierdzić, że nawet modne. W dużych miastach na rodzinne pikniki strzeleckie przychodzą tłumy. - Dzieci pod czujnym okiem rodziców i instruktorów strzelają z wiatrówek. Ćwiczą rodzice i dziadkowie. Potem wspólnie biesiadują - mówi. Atmosfera prawie jak w wesołym miasteczku. Staniszewski dostrzega wiele pozytywów w uprawianiu strzelectwa. - Uczy cierpliwości, pokory, skupienia i panowania nad sobą. Wszystko jest dla ludzi, ale z głową.
Nie tak łatwo dostać pozwolenie
Trzeba spełnić kilka warunków dość oczywistych i podstawowych: mieć ukończone 21 lat, nie można być karanym, należy mieć zdolność do czynności prawnych i mieszkać w Polsce. Kolejne etapy to badania lekarskie i testy psychologicznie oraz policyjny wywiad środowiskowy. Funkcjonariusz nie tylko przepyta sąsiadów, jak się prowadzimy, ale osobiście zada kilka pytań osobie starającej się o broń. - Dzielnicowy odwiedził mnie kilka razy, ostatni raz po wydaniu pozwolenia. Sprawdził, czy broń przechowuję w sejfie i gdzie jest umieszczony - tłumaczy Andrzej, miłośnik broni.
Ostatni etap starań o pozwolenie to państwowy egzamin teoretyczny i praktyczny. Policja od kandydata wymaga również pełnej dokumentacji, m.in życiorysu i wniosku, w którym podajemy ważną przyczynę, z powodu której występujemy o pozwolenia. Jeżeli należymy do stowarzyszenia historycznego czy kolekcjonerskiego, dołączamy odpowiednie zaświadczenie.
Uzyskanie pozwolenia zajmuje od miesiąca do roku. Najdłużej w przypadku broni do celów sportowych. - Trzeba mieć staż w klubie strzeleckim. Brać udział w ćwiczeniach i zawodach. Dopiero potem kwalifikujemy się do następnych etapów - wyjaśnia Tadeusz Mostowiec, instruktor strzelectwa.
Dużo trudniej uzyskać pozwolenie na broń do ochrony własnej. Trzeba mieć niepodważalny dowód, że nasze życie jest realnie, trwale i ponadprzeciętnie zagrożone. W ubiegłym roku lubelska policja odebrała 32 takie pozwolenia, a wydała 9. Powód? Osoby te nie zgłosiły się na obowiązkowe, okresowe badania lekarskie i psychologiczne. Część osób sama zrezygnowała z pozwoleń.
Broń: zakazany owoc
Co jest powodem tak dużego zainteresowania bronią? - Strzelectwo staje się pasją dla wielu osób. Powstaje coraz więcej grup historyczno -rekonstrukcyjnych. Ludzie traktują to jako sposób spędzania wolnego czasu - tłumaczy Mostowiec, instruktor strzelectwa.
Andrzej Turczyn, pasjonat broni, uważa, że broń jest nieodzownym elementem życia społecznego narodów. - Broń towarzyszy nam od tysiącleci. I współcześnie ludzie również chcą ją mieć i umieć się nią posługiwać. Dlatego interesują się myślistwem, sportami strzeleckimi. Wracamy do normalności, bo przez kilkadziesiąt lat rządów bolszewików posiadanie broni było zabronione - wyjaśnia. Turczyn nie widzi natomiast bezpośredniego związku z wydarzeniami, które rozgrywają się poza granicami Polski, a większą liczbą pozwoleń na broń. - Nikt nie kupuje broni i nie uczy się strzelać po to, by bronić się przed uchodźcami. Niemniej jednak sytuacja na świecie pobudza do myślenia, co by było, gdyby u nas miały miejsce zamieszki czy zagrażające życiu wydarzenia? - zastanawia się.
Paradoksalnie posiadanie broni nie czyni nas bezpieczniejszymi, np. w razie obrony koniecznej. - W Polsce niestety prawo w tym względzie jest ułomne. Jeżeli ktoś by chciał użyć broni palnej do obrony koniecznej, to prawdopodobnie najbliższych 25 lat spędzi w więzieniu. Używanie broni palnej do obrony jest niebezpieczne dla broniącego się - podsumowuje adwokat.
Z kolei dr Jolanta Wolińska, psycholog społeczny, studzi zapał do posiadania broni. - Strzelectwo jako dyscyplina sportowa uczy rzetelności, zdrowej rywalizacji, kształtuje charakter - tłumaczy. Ale niebezpieczeństw jest sporo. - Trzeba być bardzo dojrzałą emocjonalnie i zrównoważoną osobą, by starać się o broń. Choć badania psychologiczne są bardzo dokładne, to różnie się może zdarzyć. Nie jesteśmy w stanie ocenić, jak możemy się zachować w ekstremalnych sytuacjach. Czy nie będziemy agresywni, czy nie chwycimy po broń ze złym zamiarem. Broń to zakazany owoc, który kusi - podsumowuje. Jej wątpliwości budzi fakt, że z broni strzelają również dzieci. - To od mądrego rodzica i instruktora strzelectwa zależy, jakie podejście do broni będzie miał młody człowiek i czym to zaowocuje w przyszłości.
Psycholog upatruje w tym zjawisku także snobizmu. - Strzelectwo to jednak wciąż mniej popularne hobby niż bieganie czy wędkowanie. Niektórzy mają zatem okazję, by pochwalić się w towarzystwie tym, że czas wolny spędzają w klubie strzeleckim.
============11 Zdjęcie Autor (6045958)============
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?