Brodka: Intelekt jest silniejszą bronią niż seksapil

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Brodka: Polacy mają w sobie dużą dawkę ciekawego smutku i melancholii
Brodka: Polacy mają w sobie dużą dawkę ciekawego smutku i melancholii Marcin Kempski
Monika Brodka wraca z nowym albumem – „Brut”. Rozmawiamy z piosenkarką o tym, co zainspirowało znajdujące się na nim piosenki: społecznych rolach, narzucanych nam przez płeć i architekturze brutalistycznej.

- Pięć lat temu ukazała się twoja pierwsza płyta na Zachodzie – „Clashes”. Jak oceniasz efekty jej wydania i promocji z dzisiejszej perspektywy?
- Każde moje wydawnictwo jest jakąś moją nową przygodą i nowym otwarciem. Buduje też moje doświadczenie. Przy każdym takim projekcie uczę się czegoś innego. Moje kolejne albumy są trochę takimi pamiętnikami i zapisami tego, co dokładnie w danym czasie chciałam powiedzieć i nagrać. „Clashes” traktuję jako wyjątkową i szczególną płytę. Mam do niej duży sentyment do dzisiaj.

- Udało ci się po wydaniu tego album pograć koncerty za granicą?
- Tak. Zagraliśmy trasę po europejskich miastach. Do tego supportowałam Beth Orton podczas jej występów. Wystąpiłam również na kilku dużych festiwalach – w Paryżu czy w Ostrawie. Daliśmy też koncerty w Japonii.

- Częściej przebywasz teraz za granicą niż w Polsce?
- Aktualnie jestem w Polsce, ponieważ wyjazdy zagraniczne są utrudnione przez pandemię. Przygotowuję więc zespół do koncertów z nowym materiałem. Ale jeśli się uda, w czerwcu wybieram się do Londynu.

- Lockdown zastał cię w kraju czy za granicą?
- W Londynie. W związku z tym wróciłam do Polski najbliższym samolotem. Skróciliśmy przez to pracę w studio, która była przewidziana jeszcze na kilka następnych tygodni. Musiałam wrócić do Polski jak najszybciej, bo potem trudno byłoby mi się wydostać z Anglii. Dlatego resztę płyty kończyłam już tutaj. Nagrałam część wokali, a potem pracowaliśmy zdalnie.

- Lockdown miał wpływ na to, co znalazło się na „Brut” pod względem muzycznym i tekstowym?
- Na pewno. Udzieliła się tej płycie atmosfera zbliżającego się końca świata. Braku poczucia bezpieczeństwa i niepewności o jutro. Wszystko to związane było właśnie z wybuchem pandemii. Ma to odzwierciedlenie w tekstach.

- Większość pandemicznych płyt ma wyciszony i intymny charakter. „Brut” nie jest taki do końca.
- Na tej płycie jest bardzo dużo różnych emocji. Z jednej strony ten wspomniany niepokój, a z drugiej – trochę romantyzmu i wyciszenia. To pełen wachlarz emocji, które mi towarzyszyły w ostatnich miesiącach.

- „Granda” i „Clashes” to były płyty koncepcyjne. Najpierw był pomysł na nie, a potem muzyka. „Brut” powstał bardziej spontanicznie?
- W tym przypadku koncept narodził się samoistnie. Kiedy zaczęłam nagrywać pierwsze demówki, miały one dosyć surowy charakter i gitarowe brzmienie. To dało mi sygnał, że rozliczam się w ten sposób z kolejnymi muzycznymi wspomnieniami i dekadą lat 90. Jednocześnie wpadłam też na pomysł wykorzystania sampli instrumentów ludowych. Dlatego ponownie zaprosiłam do nagrań mojego tatę. Ostateczna wizja „Brut” klarowała się na bieżąco, podczas pracy nad tym albumem.

- Podobno część piosenek powstała podczas „speed dating”. To krótkie spotkania artysty z różnymi kompozytorami, które odbywają się w ciągu jednego dnia. Jak się w tym odnalazłaś?
- To było bardzo ciekawe doświadczenie. Szybkie spotkania z innymi muzykami, kompozytorami i producentami, właściwie codziennie w innym studiu w innej części Londynu. Dzięki temu mogłam zetknąć się z osobami, które mają inne podejście do komponowania niż ja. Nauka, którą z tego wyniosłam jest taka, że ja komponuję bardzo emocjonalnie i muszę czuć jakąś łączność z osobą, z którą współpracuję. Nie do końca lubię tworzyć w taki bardzo techniczny sposób. Dla mnie piosenki mają ogromną wartość uczuciową. Te spotkania zaowocowały jednak dwoma utworami, napisanymi z kompozytorami, z którymi znalazłam super kontakt – „Game Change” i „Chasing Ghosts”.

- Trochę to przypomina fabrykę piosenek.
- Od pewnego czasu jest to bardzo często praktykowane za granicą i nie ma w tym już nic dziwnego.

- Jak generalnie tworzysz swoje piosenki?
- W 2019 roku wyjechałam do Los Angeles i zamknęłam się tam na ponad miesiąc w domu moich przyjaciół. I tam codziennie regularnie siadałam do komponowania. Systematyczność, którą sobie narzuciłam, powodowała, że te piosenki raz za razem się pojawiały. Wyznaczyłam sobie taki czas w ciągu dnia i niezależnie od tego, czy powstawał konkretny utwór czy nie, chciałam poświęcić cztery godziny w ciągu dnia na pracę. Ten rygor bardzo pomógł mi w komponowaniu.

- Nie czekasz na niespodziewane przypływy natchnienia?
- Przypływ natchnienia to bardzo romantyczna wizja. Kiedy pracuje się kreatywnie, wymyśla się jakiś koncept czy komponuje się muzykę, należy sobie narzucić pewną systematyczność. Ta wizja, że ktoś idzie sobie ulicą i nagle spada na niego natchnienie, jest oczywiście możliwa.

Ale pracę twórczą trzeba tak naprawdę stymulować i nastrajać mózg na to, że jest się w tym procesie. Wtedy pomysły po prostu same przychodzą do głowy.

- Co cię najbardziej stymuluje do tworzenia?
- Wszystko po trochu. Ta inspiracja przychodzi często z najmniej oczekiwanej strony. To może być film, który obejrzę w telewizji, ludzie, których spotykam na swej drodze, wystawa, którą zobaczę w galerii. Bardzo różnie to bywa.

- W przypadku „Grandy” i „Clashes” byli to na pewno producenci tamtych płyt – Bartek Dziedzic i Noah Georgeson. A w przypadku „Brut”?
- Też była taka osoba – brytyjski producent Oli Bayston. Dostarczył mi innych inspiracji. Tym razem słuchałam więcej angielskiej muzyki, którą zresztą cenię bardzo od dawna. Jest mi ona bliska brzmieniowo. Mam tu na myśli choćby brit-pop czy trip-hop, ale też pierwsze płyty Björk, która co prawda jest z Islandii, ale nagrywała je z brytyjskimi producentami. To jedne z referencje przy tym projekcie.

- Rzeczywiście: na „Brut” mocnym echem odbija się muzyka z lat 90. Ty wtedy byłaś jeszcze dzieckiem. Jak zapamiętałaś tamtą dekadę?
- Chłonęłam wtedy bardzo dużo nowej muzyki. Myślę, że to był okres, który mnie mocno ukształtował. Dlatego chciałam do niego powrócić.

- Co uznajesz za najbardziej wartościowego z tamtej dekady?
- Te wszystkie angielskie gatunki, które wspomniałam – brit-pop i trip-hop. Ale też grunge. To wtedy odkryłam Nirvanę, już niestety po śmierci Kurta Cobaina. I myślę, że echa tych inspiracji słychać na tej płycie.

- Śpiewałaś już w latach 90.?
- Pierwsze moje nagranie, zarejestrowane przez rodziców, pochodzi z okresu, kiedy miałam dwa lata. Można więc powiedzieć, że dokładnie w 1990 roku nagrałam swoją pierwszą kasetę. (śmiech)

- A potem?
- W tamtym czasie najczęściej śpiewałam góralskie przyśpiewki w związku z działalnością mojego taty w zespole Ziemia Żywiecka. Byłam z nim związana od najmłodszych lat. Występowałam na scenie ubrana w strój góralski jako maskotka zespołu, trzymając polską flagę na zagranicznych festiwalach.

- Wspomniałaś, że ważnym elementem tworzenia muzyki na „Brut” był sampling. Co cię pociąga w takim przetwarzaniu cudzych dźwięków na swoje?
- Pociąga mnie to, że z pewnych niedoskonałości i błędów można stworzyć coś nowego. Nagrałam mojego tatę jak gra na tradycyjnych instrumentach ludowych i poleciałam z tym zarejestrowanym materiałem do Londynu. Tam samplowaliśmy te partie oraz mój wokal i inne dźwięki otoczenia – choćby odgłosy klimatyzatora czy stukanie w metalową poręcz. W ten sposób zamienialiśmy organiczne w syntetyczne. Przeszłość w przyszłość.

- W których utworach to słychać?
- W większości. Początek „Come To Me” jest zbudowany na góralskich piszczałkach, z kolei w „In My Eyes” słychać okaryny, dudy czy harmonium. To właśnie te instrumenty najczęściej samplowaliśmy w pracy nad tym krążkiem.

- Masz ciągle sentyment do muzyki góralskiej?
- Na pewno. Mam poczucie, że jest to część mojego muzycznego DNA, coś, z czym jestem w naturalny sposób mocno związana. Dlatego ciągle wracam do tych dźwięków. Szukam jednak własnej drogi do reinterpretacji tych brzmień, które są dla mnie ważne, bo wśród nich dorastałam.

- Pewnie wielu twoich polskich fanów chciałoby, żebyś nagrała taką płytę, jak „Granda”, na której szerzej wykorzystałaś etno z południa Polski.
- Wykorzystanie na „Brut” góralskich motywów jest w jakimś sensie kontynuacją myśli z „Grandy”. Tylko trochę w inny sposób.

- Współpraca z tatą to dla ciebie coś wyjątkowego?
- Na pewno. Takie międzypokoleniowe spotkanie jest dla mnie szalenie ważne. Uczestnictwo mojego taty w moich nagraniach jest o tyle ciekawe, że wrzucam go w muzykę, która nie jest jego muzyką i patrzę co z tego wyjdzie. Te nagrania są potem dla mnie sentymentalnymi pamiątkami z tych spotkań.

- Tata jest nadal aktywny muzycznie mimo podeszłego wieku. Jesteś do niego podobna?
- Na pewno. Niezależnie od tego, że tworzymy zupełnie inną muzykę, przyświeca nam podobne podejście do niej. Granie i śpiewanie jest dla nas wielką pasją. To nasza zajawka na całe życie.

- Czasem pewnie wracasz do rodzinnej Twardorzeczki. Jak się tam czujesz?
- Dobrze. Aczkolwiek dłużej mieszkam już w Warszawie niż w Twardorzeczce. Niemal całe moje dorosłe życie. Jestem więc trochę rozerwana. Mam poczucie dużej wspólnoty z tamtymi ludźmi i z tamtym miejscem. Aczkolwiek jest mi również bardzo blisko do Warszawy. Bo tutaj żyję cały czas.

- Zapowiedziałaś że „Brut” będzie opowiadał o narzucanych nam przez płeć rolach społecznych. Co cię zainspirowało do podjęcia takiego tematu?
- Na pewno własne doświadczenie bycia na rynku muzycznym, trochę zdominowanym przez mężczyzn. Jestem osobą o silnym charakterze i mam cechy, które zazwyczaj przypisywane są nie kobietom, a mężczyznom. Dlatego czuję się osobą zawieszoną gdzieś pomiędzy. Te doświadczenia chciałam przekuć w teksty. Bo wiem, że takie odczucia są tożsame dla wielu innych osób w naszym kraju i nie tylko.

- Czujesz, że twoja płeć biologiczna cię w jakiś sposób ogranicza?
- Od początku swojej działalności muzycznej zaznaczałam wyraźnie pewne granice. Dlatego ludzie są przyzwyczajeni, że stawiam swoje warunki i nie idę na kompromisy. Jestem więc traktowana poważnie. Nie spotykam się z jakąkolwiek dyskryminacją ze względu na moją płeć. Często jednak zastanawiam się czy te moje męskie cechy charakteru nie wzięły się właśnie stąd: że chciałam być traktowana poważnie. Dlatego są one dla mnie taką maską ochronną przed światem.

- Jakie typowo męskie cechy odnajdujesz u siebie?
- Na pewno determinację, wyznaczanie sobie i konsekwentne realizowanie różnych celów, zaznaczanie granic, których nie pozwalam innym przekraczać. Co jeszcze? Zdecydowanie, bezkompromisowość, siła charakteru.

- Często wyrażasz podziw dla silnych kobiet, jak Kora czy Patti Smith. Silna kobieta to męska kobieta?
- No właśnie nie. Przeciwstawiam się takiemu szufladkowaniu w moich piosenkach z „Brut”. Kobieta mająca typowe męskie cechy charakteru nie jest wcale mniej kobieca niż kobieta krucha i ulotna. Chodzi mi więc o to, aby nie klasyfikować ludzi w ten sposób.

- Wychowałaś się w patriarchalnym środowisku. Jak sobie radzisz z tym bagażem?
- W taki sposób, że wyrażam swój brak akceptacji na takie zachowania.

- Patriarchat należy już do przeszłości?
- Myślę, że tak. Czuję mocno globalną tendencję, polegającą na tym, że kobiety chcą być wreszcie zrównane w swych prawach z mężczyznami. Ale też silnie wyznaczają granice tego, jak chcą być traktowane. Nie chcą sobie pozwalać na seksistowskie zachowania.

- W Polsce również?
- Oczywiście. Mamy przecież za sobą dwa lata protestów na ulicach, które wyrażają niezadowolenie z obecnej sytuacji.

- Myślisz, że ten nowy porządek zwycięży?
- Mam taką nadzieję, że młode pokolenie, które wyraża ten sprzeciw przeciw takim zachowaniom, dokona zmian. Jest w tych ludziach wielka siła i świadomość oraz brak chęci dziedziczenia pewnych traum, przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Młode pokolenie chce się od tego uwolnić i iść własną drogą, co jest piękne i bardzo mocno ich w tym wspieram.

- Tradycja to jednak chyba nie tylko traumy?
- Oczywiście. Pewne naleciałości powodują jednak, że młodzi ludzie czują się nią skrępowani. I to należy wziąć pod uwagę.

- A co twoim zdaniem warto byłoby z tej przeszłości zachować?

- Wydaje mi się, że Polacy mają w sobie dużą dawkę ciekawego smutku i melancholii.

Ja odnajduję w tym duże piękno. Kiedy komponuję piosenki, pewne melodie przychodzą mi do głowy, bo są związane z moją słowiańską tożsamością.

- Ten smutek czuć w architekturze brutalistycznej, która stała się dla ciebie kolejną inspiracją do nagrania nowej płyty. W Krakowie mamy Hotel Forum, który jest wspaniałym przykładem tego stylu. A ty nagrałaś w jego dawnym klubie Crazy Dragon teledysk do piosenki „Wszystko czego dziś chcę”. To wtedy zachwyciłaś się tą architekturą?
- Hotel Forum w Krakowie jest na pewno ikoną brutalizmu w Polsce. Chciałabym przypomnieć o takich przestrzeniach, które są dzisiaj zapomniane lub nawet wyburzane. Jest mi z tego powodu smutno, bo są to perły architektury. W tym brutalizmie jest coś pięknego i abstrakcyjnego. I warto o niego dbać.

- A jak brutalizm ma się do twojej muzyki?
- Brutalizm jest takim stylem architektury, z którym nie umiemy sobie poradzić. Nie wiemy czy go kochać, czy nienawidzić. Nie możemy się zdecydować czy ta architektura jest piękna, czy jest brzydka. Jest więc takim zjawiskiem pomiędzy. To z kolei jest bliskie treściom, które poruszam na „Brut”. Co więcej: wspomniane samplowanie, czyli wzięcie czegoś z przeszłości i przetwarzanie na nową modłę, jest postmodernistyczną myślą, która zawiera również brutalizm.

- U nas brutalizm kojarzy się z Peerelem – a tym samym z totalitaryzmem. Nie boisz się tego?
- Nie. Uważam, że powinniśmy się wyzbyć takich naleciałości i pomyśleć o brutalizmie, jako o czymś wartościowym. Budynki w tym stylu, które są wpisane w tkankę miejską, powodują że ten miejski krajobraz jest różnorodny i ciekawy.

- Za granicą też spotkałaś takie ciekawe przykłady brutalizmu?
- Tak. Na przykład Barbican w Londynie. W byłej Jugosławii jest też wiele takich budynków. To dla mnie szalenie ciekawe.

- Ten brutalizm widać też w twoich ostatnich klipach – „Game Change” i „Hey Man”. Jesteś ich współreżyserką. Co cię skłoniło, aby stanąć po drugiej stronie kamery?
- Zawsze marzyłam o reżyserowaniu klipów. W liceum planowałam pójść na studia reżyserii, trochę jednak wtedy stchórzyłam i postanowiłam zdawać na fotografię. Mam jednak dzięki temu przygotowanie pod kątem obrazu czy kompozycji. Złożyłam więc w minionych latach pewne podwaliny pod tę reżyserię. Tworząc autorski koncept „Brut”, wiedziałam skąd wynikają pewne myśli, było mi więc dużo łatwiej stanąć za kamerą i stworzyć teledyski, bo czułam, że są one spójne z tym, co chciałam powiedzieć przez swoje piosenki. Miałam na to pomysł, siłę i możliwości, aby to zrobić. Dzięki temu mogłam sobie pozwolić na w pełni autorską wypowiedź, która jest czymś dla mnie bardzo ważnym.

- Marzyłoby ci się nakręcenie filmu fabularnego?
- Nie mam jeszcze tak daleko posuniętych zamiarów. Zawsze kiedy myślałam o reżyserii, interesowało mnie wyłącznie robienie klipów. Czyli łączenie muzyki z obrazem. To jest coś, co mnie kręci. Myślę, że na film przyjdzie jeszcze poczekać. Przede wszystkim musiałabym znaleźć na niego pomysł i wiedzieć jak się za niego zabrać. No i mieć na to odpowiednią ilość czasu.

- Kim się inspirujesz, tworząc klipy?
- Na pewno kinem z lat 90. Filmami Davida Lyncha czy Davida Cronenberga. Do tego teledyskami z tamtego czasu, które zrobił Michel Gondry, Spike Jonze, Chris Cunningham czy Jonathan Glazer. To dziedzictwo, bez którego nie byłoby współczesnych klipów.

- Te nazwiska kojarzą się z raczej mrocznymi obrazami. Co cię pociąga w mroku?
- Ja tego tak nie odbieram. Podobnie z muzyką. Ludzie mówią, że coś jest mroczne czy smutne, a ja odnajduję w tym duże piękno.

- W teledysku „Hey Man” pojawia się twoje alter-ego – postać tajemniczej Loli. Czym różni się Lola od Moniki?
- Lola jest kimś, kim ja nigdy nie byłam. Ubiera się w wyzywający sposób i epatuje swoją zmysłowością. Traktuje seksapil jako broń, dzięki której może zdominować mężczyzn i osiągnąć swoje cele. To oczywiście fikcyjna postać. Kto wie, może wyglądałabym jak Lola, gdybym kontynuowała swoją popową drogę, którą rozpoczęłam na dwóch pierwszych płytach. Być może gdybym nie zwróciła się w inną stronę, to byłby dzisiaj mój publiczny wizerunek. Ale ja nigdy nie czułam, że pasowałby on do mnie. Spełniam się więc w nim jedynie w teledysku – jako postać fikcyjna i nierealna.

- Coś cię jednak fascynuje w takiej mocno wyzywającej kobiecości.
- Na pewno fajnie jest obserwować w jaki sposób kostium zmienia charakter danej postaci. Bo seksapil może być używany jako broń.

- Sama też wykorzystujesz seksapil w takich celach?
- Nie. Myślę, że intelekt jest silniejszą bronią niż seksapil.

- Są na „Brut” piosenki o miłości i namiętności. W związkach też odgrywamy jakieś role czy odsłaniamy swoje prawdziwe ja?
- Oczywiście: również w związkach zdarza się taka niepisana walka o dominację.

- Puentą płyty jest piosenka „Chasing Ghosts”. Powiedziałaś o niej w jednym z wywiadów, że to „spowiedź grzesznika”. Wolisz spowiedź w konfesjonale czy na kozetce u psychoanalityka?
- Wolę taką spowiedź, jak w „Chasing Ghost” – czyli muzyczną.

- Twoja poprzednia płyta była mocno zanurzona w katolickiej ikonografii i obrzędowości. W świecie „Brut” nie ma miejsca na duchowość?
- Myślę, ze jest. Pandemia spowodowała, że ludzie poczuli dużą większą potrzebę łączności z samymi sobą. Zrozumieli, że muszą wygospodarować sobie czas na to, co jest naprawdę ważne i znaleźć balans między życiem zawodowym a prywatnym. Aby móc wejść w siebie i przewartościować swoje priorytety. Ja odbieram to jako troskę o duchowość, z którą się właśnie rozliczamy podczas tej pandemii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Brodka: Intelekt jest silniejszą bronią niż seksapil - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl