Brat Ireny Stawarz skonał w mękach. Kobieta chce surowszej kary dla zabójcy

Artur Drożdżak
51-letni Marian Ł. został brutalnie zgwałcony, a potem dwóch mężczyzn pozbawiło go życia w Charzewicach koło Zakliczyna
51-letni Marian Ł. został brutalnie zgwałcony, a potem dwóch mężczyzn pozbawiło go życia w Charzewicach koło Zakliczyna Robert Gąsiorek
- Tylko kara 25 lat więzienia dla zabójcy będzie sprawiedliwą odpłatą za to co zrobił mojemu bratu - mówi Irena Stawarz. W apelacji chce surowszej kary dla 17-letniego Bartłomieja P. Sąd Apelacyjny w Krakowie zajmie się sprawą po wakacjach.

W niewielkiej wsi Charzewice koło Zakliczyna takiej zbrodni nie pamiętają najstarsi mieszkańcy, ale widok ofiary zrobił też wrażenie na nie byle kim, bo na biegłym z Zakładu Medycyny Sądowej, który na co dzień ma do czynienia z nieboszczykami.

Było szczególne okrucieństwo

W swojej opinii po sekcji zwłok napisał, że mężczyzna miał połamane wszystkie żebra, niektóre w kilku miejscach, złamaną kość gnykową, stłuczone płuca, obrażenia okolic genitaliów, szyi i głowy.

- Twarz była jednym wielkim krwiakiem, nie było milimetra zdrowej tkanki - nie krył medyk. Taki sposób potraktowania ofiary został potem przez sąd uznany za działanie zabójców ze szczególnym okrucieństwem, którzy katowali pokrzywdzonego i zadawali mu ból ponad miarę.

Zanim Marian Ł. trafił na stół do sekcji zwłok poszukiwano go przez dwa dni. Zaginął bez śladu 7 czerwca 2016 roku. Głównie to jego siostra Irena wydzwaniała gdzie się da, mobilizowała znajomych i rodzinę, by wyjaśnić co się stało z jej bratem.

Dzięki jej determinacji udało się ustalić świadka, który miał wiedzę, gdzie, kiedy i z kim przebywał zaginiony 51-latek nim przepadł jak kamień w wodę. Udało się odnaleźć miejsce po ognisku koło Dunajca, przy którym z grupą znajomych pił alkohol i smażył kiełbaski. Kilka osób przeczesało teren wokół i znalazły rozerwane męskie majtki, skarpetkę, a w końcu ktoś zwrócił uwagę na ścieżkę wydeptaną w pobliskie krzaki.

Nagie zwłoki w krzakach

Tam odkryto nagie, zmasakrowane zwłoki Mariana Ł. Ktoś go tam zawlókł i porzucił na pastwę zwierząt, z dala od ludzkich oczu i od pobliskiej drogi.

Policyjny pies tropiący doprowadził kryminalnych do kolejnych części ubrania, a potem dotarł do miejscowego sklepu. Znaleziono jeszcze dwie gałęzie wierzby o długości 89 cm i 93 cm, na których były ślady krwi. Burza, która przeszła nad okolicą zatarła inne ślady.

Ostatni raz zabity był widziany razem z nieletnim Bartłomiejem P. Do 18 roku życia brakowało mu 2 miesięcy i 22 dni. Policjanci pojechali, by z nim porozmawiać. Kawaler, najmłodszy z trojga rodzeństwa, uczeń szkoły zawodowej, w ostatnim czasie zaczął schodzić na złą drogę. Wagarował, palił, pił ze starszymi, a w miejscowym sklepie proponował seks ekspedientce, choć była mężatką i miała dziecko. Zwróciła mu uwagę, że się zapomina.

Właśnie szedł na ryby, gdy zaskoczył go widok mundurowych. Zapytał ich „czy chodzi o zmarłego Mariana”? Twierdził, że od wędkarzy wie, że znaleziono mężczyznę o takim imieniu. Najpierw kręcił, że nie ma pojęcia o sprawie, ale gdy policjant rzucił, że zabity mógł paść ofiarą gwałtu chłopak z własnej woli wskazał, że powinno się o tym porozmawiać ze Zbigniewem K., kuzynem zabitego. W końcu przyznał, że był świadkiem, w jaki sposób Zbigniew K. wykorzystał seksualnie Mariana, a potem obaj go pobili i ukryli zwłoki w krzakach. Tam gdzie je odkryto.

Pani Irena domaga się kary 25 lat więzienia dla drugiego sprawcy
Pani Irena domaga się kary 25 lat więzienia dla drugiego sprawcy Robert Gąsiorek

Kryminalni zatrzymali Zbigniewa K., ale on bronił się, że niczego nie pamięta, bo tyle wypił wódki. Co ciekawe 58-latek odzyskiwał pamięć w miarę postępów prokuratorskiego śledztwa i okazywania mu kolejnych, obciążających go dowodów. On sam mówił, że poprawa pamięci wynika z tego, że odmawia różaniec.

Zgodził się na badanie na wykrywaczu kłamstw i urządzenie zareagowało, gdy pytano go o szczegóły zbrodni, sprawców i ukrywanie zwłok.

- Marianek od dziecka znał się ze Zbyszkiem. Nigdy nie było z nimi żadnych problemów. Dopiero jak się pojawił ten młody, to doszło do takiej strasznej tragedii. Czy to tylko przypadek? - Irena Stawarz snuje domysły.

Wspólnik obciąża

Jednak to „ten młody” pogrążył wspólnika zbrodni. Opisał, jak pili alkohol koło Dunajca, jedli kiełbaski i wtedy Zbigniew K. zaczął składać seksualne propozycje kuzynowi i ciągnął go w krzaki. W pewnym momencie, gdy odprowadzał pijanego Marian Ł. w stronę domu pokrzywdzony stracił równowagę i upadł. Wtedy Zbigniew K. rozebrał siebie i kuzyna po czym dokonał gwałtu.

Bartłomiej P. odszedł, by na to nie patrzeć. Wrócił po chwili i wtedy Zbigniew K. wskazując na Mariana rzucił propozycję: zaje… go. Pierwszy zaczął katować pokrzywdzonego, bił go, kopał, atakował kawałkiem drewna. 17-latek przyłączył się do ataku na bezbronnego. Potem zwłoki porzucili w ustronnym miejscu 120 metrów dalej.

Bartłomiej P. przed sądem twierdził, że bił Mariana Ł., bo wystraszył się Zbigniewa K. Starszy wspólnik miał zagrozić, że jeśli odmówi to zgwałci mu matkę. Nie powstrzymywał, więc mężczyzny, bo się bał, że sam od niego dostanie ciosy.

- Zadałem, więc pokrzywdzonemu 20 strzałów, dwa- trzy w twarz, resztę gdzie popadnie - opowiadał 17-latek.

Wyrok tarnowskiego sądu

Sąd Okręgowy w Tarnowie przyjął, że Zbigniew K. jest winny dokonania gwałtu na Marianie Ł., a obaj oskarżeni są sprawcami zabójstwa. Starszemu wymierzył karę 25 lat więzienia. Zbigniew K. był już kilka razy karany za jazdę po pijanemu, Bartłomiej P. jeszcze nie miał konfliktów z prawem.

Zbigniew K. sugerował na sali rozpraw, że młodszy kolega w wódce podał jemu i Marianowi Ł. pigułkę gwałtu. Zaprzeczał, by bił i uprawiał seks z ofiarą, bo nie jest homoseksualistą. Zarzucał Bartłomiejowi P., że chłopak fałszywie go obciąża, bo liczy na jego długi pobyt w więzieniu. To ma też związek z tym, że jego pole dzierżawią rodzice współoskarżonego i będą mogli dłużej je użytkować, gdyby Zbigniew K. trafił za kratki.

Sąd przyjął, że Zbigniew K. dokonując gwałtu kierował się chęcią zaspokojenia popędu seksualnego, a potem pojawił się w jego głowie zamiar zabicia kuzyna, zapewne w celu uniknięcia odpowiedzialności za dokonany chwilę wcześniej gwałt.

Zdaniem sądu 17-latek pełnił podrzędną rolę w zbrodni i zasłużył na wyrok 8 lat więzienia. Zastosowano wobec niego nadzwyczajne złagodzenie kary, bo był osobą nieletnią w chwili czynu i ujawnił okoliczności nieznane policji.

Gdyby zachował milczenie, zauważył sąd, nie byłoby możliwe ustalenie, jak zginął Marian Ł., a główny prowodyr i wykonawca, czyli Zbigniew K., chodziłby na wolności.

Dodatkowo oskarżeni mają zapłacić Irenie Stawarz po 50 tys. zł zadośćuczynienia za wyrządzoną jej krzywdę.

Apelacja pokrzywdzonej

Kobieta nie może się pogodzić z wyrokiem na Bartłomieja P. dlatego złożyła apelację na niekorzyść tego oskarżonego.

- Skoro sąd uznał że winnych jest dwóch mężczyzn, to powinni otrzymać takie same kary, czyli po 25 lat więzienia - mówi ze łzami w oczach.

Neguje ustalenia sądu I instancji, że młodszy oskarżony pełnił tylko podrzędną rolę w zbrodni i uważa, że nieuprawnione jest nadzwyczajne złagodzenie jego kary. Oskarżeni też apelują i wnoszą o uniewinnienie. Sprawa czeka już na wyrok przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Brat Ireny Stawarz skonał w mękach. Kobieta chce surowszej kary dla zabójcy - Plus Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl