Branża lotnicza czeka na wsparcie rządu i zniesienie zakazu lotów. Inwestycje PPL w Radomiu idą zgodnie z planem

AIP
Wprowadzony z końcem marca w Polsce i wielu innych krajach zakaz lotów z dnia na dzień obniżył liczbę operacji wykonywanych na polskich lotniskach z blisko 10 tysięcy tygodniowo do niemal zera.
Wprowadzony z końcem marca w Polsce i wielu innych krajach zakaz lotów z dnia na dzień obniżył liczbę operacji wykonywanych na polskich lotniskach z blisko 10 tysięcy tygodniowo do niemal zera. Pawel Relikowski/ Polska Press
Lotniska w Polsce z trudem dźwigają się po największym załamaniu lotów – a co za tym idzie przychodów - w całej swej historii. Sierpień był lepszy od lipca, gdy wiele linii wróciło do latania po trwającej od marca przerwie. Raport Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP) za ostatni tydzień wakacji pokazał spadek liczby operacji wykonanych na polskich lotniskach o 47 proc. w stosunku do tego samego okresu 2019 r. W lipcu te spadki przekraczały 60 proc., poprawa jest zatem znaczna. Ale optymizm związany z powrotem połączeń i głodnych podróży pasażerów miesza się z niepokojem wzmaganym przez nieustępującą pandemię, a przede wszystkim nowe zakazy wprowadzane przez polski rząd. Porty lotnicze z coraz większą niecierpliwością czekają też na blisko 143 mln zł wsparcia obiecanego przez władzę jeszcze w maju.

Wprowadzony z końcem marca w Polsce i wielu innych krajach zakaz lotów z dnia na dzień obniżył liczbę operacji wykonywanych na polskich lotniskach z blisko 10 tysięcy tygodniowo do niemal zera (przez kolejne tygodnie odbywały się w zasadzie tylko loty w ramach akcji sprowadzania Polaków z zagranicy). Zamiast milionów pasażerów przez terminale kwitnących dotąd portów, jak warszawski Chopin czy krakowski JP2, przewijało się dosłownie kilkadziesiąt osób miesięcznie. Drastycznie uderzyło to w finanse lotnisk i całej rzeszy przedsiębiorców, których działalność jest ściśle związana z ruchem pasażerskim.

W najtrudniejszej sytuacji znalazł się podwarszawski Modlin. Jeszcze w lipcu wielu ekspertów było pewnych, że jest to pierwszy kandydat do ogłoszenia upadłości, z uwagi na poniesione już przed pandemią wielomilionowe straty, a przede wszystkim – model biznesowy oparty na uzależnieniu od jednego przewoźnika: irlandzkiego Ryanaira (umowa w tej sprawie obowiązuje do 2023 r.). Nieoczekiwanie Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze (PLL), które od trzech lat kategorycznie sprzeciwia się dalszemu zadłużaniu zarządzającej Modlinem spółki i jednocześnie inwestuje w lotnisko Radomiu, zgodziło się na podłączenie Modlina do ratującej życie kroplówki.

- Za zgodą udziałowców ubiegamy się o środki z Mazowieckiego Regionalnego Funduszu Pożyczkowego w wysokości 15 mln zł, pomoc ze środków rządowych z tzw. tarczy dla lotnisk, a także o kredyt w wysokości 50 mln zł z banku Pekao S.A. – mówi Marek Rymkiewicz, szef Biura Handlowo-Marketingowego Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin.

Poparcie PPL dla dalszego istnienia tego lotniska zdziwiło część obserwatorów, bo tworzące hub lotniczy Chopin-Radom Porty Lotnicze konsekwentnie negowały dotąd sens istnienia Modlina, a co za tym idzie – inwestowania tam jakichkolwiek publicznych pieniędzy.

- Nie zmieniliśmy swojej negatywnej oceny modelu funkcjonowania Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa – Modlin (MPL), nie przestaliśmy dostrzegać ryzyka związanego z dalszym zadłużaniem się spółki. Ale przedmiotem ostatniego zgromadzenia wspólników było między innymi podjęcie uchwały co do dalszego istnienia Spółki - wobec faktu, że sytuacja finansowa Portu uległa drastycznemu pogorszeniu. Kierownictwo Modlina wskazuje, że bez wsparcia nie jest w stanie dalej funkcjonować. Zatem brak zgody na zaciągnięcie długu oznaczałby de facto zamknięcie lotniska w Modlinie. W aktualnej sytuacji rynkowej nie ma innej drogi niż pożyczanie pieniędzy na utrzymanie modlińskiego portu – tłumaczą w PPL.

Zarząd Portów Lotniczych podkreśla, że podczas zgromadzenia wspólników wśród form zabezpieczenia ewentualnego kredytu bankowego nie wskazano udziałów PPL lub innych udziałowców Modlina. -

Od początku była mowa o tym, iż gwarantem kredytu będzie samorząd wojewódzki i to na jego barki spadnie obowiązek zwrotu pieniędzy bankowi, jeśli nie mogłaby tego uczynić spółka zarządzająca lotniskiem w Modlinie – wyjaśnia PPL.

Ile potrwa powrót do „latania jak wcześniej”

Marek Rymkiewicz przyznaje, że sytuacja portów lotniczych, nie tylko Modlina, zależy od możliwości przywracania stałych połączeń, a te zaś uzależnione są od decyzji podejmowanych na szczeblu rządowym. - Jak wszyscy wiemy, są one podyktowane dziś stanem epidemii w całej Europie oraz w krajach, do których realizowane są od nas regularne połączenia – mówi szef Biura Handlowo-Marketingowego Modlina.

Pierwotnie linie lotnicze zakładały, że rokiem odradzania się branży będzie 2021, a w drugiej połowie 2022 roku osiągniemy poziomy sprzed pandemii. Stowarzyszenie IATA jest jednak ostatnio ostrożniejsze: wskazuje rok 2023, a może nawet 2024.

- Branża lotnicza odbuduje się szybciej niż myśli wielu, dlatego polskie lotniska muszą inwestować zgodnie z planem – komentuje dr Arturem Bartoszewiczem, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Podkreśla, że po każdej poprzedniej pandemii ruch lotniczy się odradzał ze zdwojoną siłą. Jego zdaniem, tak będzie i teraz, ponieważ ludzie nadal chcą i kochają latać.

- Wynika to z głęboko zakorzenionych potrzeb: zobaczenia świata, spotykania się na żywo, towarzysko i biznesowo. Robiliby to częściej nawet w pandemii, ale uniemożliwiają im to zakazy i restrykcje, które w mej opinii dyskryminują branżę lotniczą. Proszę zważyć, że nawet w pandemii liczba operacji doszła szybko do poziomu 30 proc. zeszłorocznych – a jakoś nie słyszymy, by ruch lotniczy powodował powstawanie ognisk zakażeń. Ogniskami takimi są z pewnością np. wesela. A nikt nie zakazuje wesel – wskazuje ekspert.

Z raportu PAŻP za ostatni tydzień sierpnia 2020 wynika, że wszystkie polskie lotniska wykonały w tym okresie 5144 operacje, czyli o 47 proc. mniej niż w ostatnim tygodniu sierpnia 2019 (było ich wtedy 9796), a o 14 (0,2 proc.) więcej niż w tygodniu poprzednim. Na poszczególnych lotniskach wyglądało to tak:

  • Bydgoszcz – EPBY – 54 (97 w 2019 r.) spadek o 44 proc.
  • Gdańsk – EPGD – 619 (1002 w 2019 r.) spadek o 38 proc.
  • Katowice – EPKT – 560 (1010 w 2019 r.) spadek o 44 proc.
  • Kraków – EPKK – 693 (1308 w 2019 r.) spadek o 47 proc.
  • Lublin – EPLB – 47 (81 w 2019 r.) spadek o 41 proc.
  • Łódź – EPLL – 41 (76 w 2019 r.) spadek o 46 proc.
  • Modlin – EPMO – 241 (425 w 2019 r.) spadek o 43 proc.
  • Olsztyn-Szymany – EPSY – 31 (52 w 2019 r.) spadek 40 proc.
  • Poznań – EPPO – 339 (548 w 2019 r.) spadek o 38 proc.
  • Radom – EPRA – 0 (0 w 2019 r.)
  • Rzeszów – EPRZ – 115 (189 w 2019 r.) spadek o 39 proc.
  • Szczecin – EPSC – 90 (137 w 2019 r.) spadek o 34 proc.
  • Warszawa – EPWA – 1899 (4154 w 2019 r.) spadek o 54 proc.
  • Wrocław – EPWR – 391 (692 w 2019 r.) spadek o 43 proc.
  • Zielona Góra – EPZG – 24 (25 w 2019 r.) spadek o 4 proc.

Jeśli uwzględnimy także przeloty tranzytowe nad terytorium RP, w tygodniu od 24 do 30 sierpnia 2020 r. odnotowało łącznie 8413 operacji. To o 60 proc. mniej niż ostatnim tygodniu 2019 (gdy było ich 21 148).

Trzy linie lotnicze obsłużyły aż 46,1 proc. ruchu lotniczego nad Polską. Najwięcej: PLL LOT – 17,1 proc., Wizz Air – 15 proc. i Ryanair – 14 proc.

Wedle danych EUROCONTROL, w tym samym okresie nad całą Europą odbywało się średnio 17 280 lotów dziennie, czyli o niespełna połowę mniej niż przed rokiem. Linia Ryanair obsługiwała najwięcej lotów przy średniej liczbie 1 644 lotów dziennie. 28 sierpnia 2020 r. odnotowano w sumie aż 18 802 loty - po raz pierwszy od 22 marca było ich nad Europę więcej niż 18,8 tys. w ciągu dnia.

Straty branży najlepiej oddają dwie liczby:

  • Od 1 marca do końca sierpnia 2020 r. nad Europą odbyło się aż 3 691 235 lotów mniej niż w tym samym okresie 2019 r.
  • Ruch między Europą a USA spadł w tym czasie o 61 procent.

W przypadku poszczególnych linii lotniczych wyniki te są mocno zróżnicowane: do 30 sierpnia Lufthansa zanotowała 68 proc. spadek operacji, British Airways – 64 proc., Air France - 44 proc., KLM - 40 proc., easyJet 35 proc. a Ryanair - 27 proc., Wizz Air -19 proc. Polskie Linie Lotnicze LOT straciły 50 proc. operacji.

Spadki w innych liniach wyniosły: El Al Israel Airlines - 98 proc., Norwegian Air Shuttle -83 proc., Aer Lingus -79 proc., Brussels Airlines -76 proc., TUI -70 proc., TAP -65 proc., Finnair -65 proc., SAS -63 proc., Air Nostrum – 55 proc., Turkish Airlines -51 proc., Wideroe -15 proc.

Wszystkie największe lotniska w Europie obsługują dziś od 44 do 90 proc. mniej lotów w porównaniu do 2019 roku. Raport PAŻP podaje przykłady spadków: Londyn City - 93 proc., Londyn Gatwick - 64 proc., Monachium – 63 proc., Mediolan Malpensa -62 proc., Manchester -60 proc., Dublin -60 proc., Londyn Heathrow -59 proc., Barcelona -56 proc., Stambuł (IST+SAW) -55 proc., Warszawa -55 proc., Madryt -53 proc., Wiedeń -50 proc., Paryż CDG -49 proc., Paryż Orly -47 proc. oraz Amsterdam -44 proc.

Inwestować? Oczywiście! Ale czy wszędzie ma to sens?

W opinii dr. Bartoszewicza, coraz więcej wskazuje na to, że z optymistycznych i pesymistycznych prognoz można wyciągnąć średnią, a to oznacza, iż dynamika rozwoju w ruchu lotniczym w Polsce, znana sprzed pandemii, przypadnie na sezon 2022/23. Dlatego nie dziwi się, że Porty Lotnicze (PPL) podtrzymują swoje plany inwestycyjne w Radomiu i w odniesieniu do lotniska Szczecin - Goleniów.

- Inwestycje są czynione z myślą o pasażerach, aby zapewnić im jak największy komfort podróżowania i obsługi na lotniskach, kiedy sytuacja się znormalizuje – mówi ekspert.

Podkreśla, że jeśli faktycznie boom w ruchu lotniczym w Polsce, znany sprzed pandemii, przypadnie na sezon 2022/23, to bez inwestycji realizowanych w Radomiu, lotnisko w Warszawie znów stanie przed problemem ograniczonej przepustowości. Nowy Radom rozwiąże ów problem.

Jego zdaniem, ekonomicznego sensu nie ma natomiast Modlin. - Nie ma szans na osiągnięcie rentowności, dopóki trwa umowa z irlandzkim przewoźnikiem (do 2023 roku), więc nawet jak ruch lotniczy zacznie się tu odradzać, lotnisko będzie przynosić straty. To typowa realizacja ambicji polityków za pieniądze podatników – krytykuje ekonomista z SGH.

Przypomina, że kondycja Modlina jeszcze przed wybuchem epidemii koronawirusa była zła, skumulowana strata spółki z poprzednich lat przekraczała 130 mln zł, miała ona też kłopoty z regulowaniem należności.

Wszyscy eksperci pamiętają, że lotnisko w Modlinie miało znacząco mniej – bo o 9,2 proc. - pasażerów już w ostatnim kwartale 2019 r., czyli na długo zanim ktokolwiek zaczął mówić o kryzysie. Negatywny trend rozpoczął się we wrześniu 2019 .r., kiedy to z usług portu skorzystało o 6,5 proc. mniej pasażerów niż w analogicznym okresie 2018 r. W październiku i listopadzie spadki były dwucyfrowe (10 i 10,6 proc).

Grudzień był tylko trochę lepszy (minus 6,7 proc.). Zresztą wystarczy porównać liczby obsłużonych pasażerów w sierpniu 2019 – 303 tys. i w grudniu 2019 - 222 tys.

- Spadek ruchu w IV kwartale 2019 r. był spowodowany zmniejszeniem programu lotów rozkładowych obsługiwanych z lotniska Warszawa-Modlin w sezonie Zima 2019/2020 – tłumaczy Marek Rymkiewicz.

Dodaje, że pierwsze półrocze, a zwłaszcza drugi kwartał 2020 roku, były z kolei najtrudniejszym okresem dla całej branży lotniczej na świecie. - W tym czasie na lotnisku Warszawa-Modlin obsłużonych zostało 491 664 pasażerów, co stanowi spadek o 69 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku 2019. Decyzją rządu, w okresie od 15 marca do 16 czerwca, nastąpiło zawieszenie międzynarodowych lotów do i z Polski, spowodowane pandemią. Potem międzynarodowy ruch pasażerski został wznowiony, a pierwsi pasażerowie z Lotniska Warszawa-Modlin polecieli 21 czerwca do Madrytu. Do końca czerwca wykonanych zostało 59 operacji rejsowych, podczas których obsłużono 2 225 pasażerów. Siatka połączeń w lipcu liczyła już 37 kierunków, by w sierpniu zwiększyć się o kolejne dwa. Liczba operacji była natomiast większa w drugim miesiącu wakacyjnym o około połowę od lipcowej – opisuje Marek Rymkiewicz.

W okresie administracyjnego zakazu lotów i niemal zerowych przychodów Modlin korzystał przede wszystkim ze środków własnych oraz dostępnych programów pomocowych przy jednoczesnym ograniczeniu kosztów operacyjnych do niezbędnego minimum.

- Obecnie realizujemy tylko niezbędne zadania inwestycyjne związane z zapewnieniem prawidłowego funkcjonowania lotniska. Długofalowo nasze cele pozostają takie same – tj. rozwój i rozbudowa lotniska, ale zmienia się harmonogram ich realizacji – wyjaśnia Marek Rymkiewicz.

Przekonuje, że te inwestycje mają i będą miały sens: - Modlin jest tanim portem lotniczym nie tylko dla aglomeracji warszawskiej, ale również Polski Północno – Wschodniej i Wschodniej, Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy, bo w tych regionach brak alternatywnych lotnisk z rozwiniętą ofertą kierunków dla tego dominującego segmentu rynkowego. Ze względu na położenie, rozwinięty i wciąż usprawniany system transportu naziemnego Port Lotniczy Warszawa-Modlin jest portem komplementarnym dla lotniska Chopina, przeznaczonym do obsługi taniego ruchu rozkładowego i czarterowego – podkreśla Rymkiewicz.

Przekonuje, że aglomeracja warszawska oraz sąsiednie regiony będą potrzebowały infrastruktury lotniskowej dedykowanej do obsługi ultra-tanich/tanich linii rozkładowych oraz linii czarterowych - również po uruchomieniu Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK).

Marta Milewska, rzecznik mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego, przyznaje, że sytuacja lotniska w Modlinie jest trudna.

- Ale jest tak tylko w części z powodu pandemii. W dużej mierze jest ona skutkiem konsekwentnego blokowania przez ostatnich kilka lat rozwoju i rozbudowy portu przez jednego z udziałowców [PPL]. Lotnisko nie mogło się rozwijać i rozbudowywać, przez co nie miało miejsca na nowych operatorów. Ostatnia decyzje wspólników o wyrażeniu zgody na 15 mln zł z Mazowieckiego Regionalnego Funduszu Pożyczkowego i 50 mln zł z kredytu komercyjnego, to kwestia zabezpieczenia trudnej sytuacji portu związanej z pandemią. Niestety, tak jak i inne porty regionalne, port ciągle nie otrzymał wsparcia obiecanego przez stronę rządową – mówi Marta Milewska.

- Modlin znajduje się 38 km, a Radom - około 105 km od centrum Warszawy. Zarówno pasażerowie, jak i przewoźnicy z pewnością brać będą pod uwagę ten parametr – uważa Rymkiewicz.

Dodaje, że jeśli ruch lotniczy się odbuduje, a Modlin odzyska równowagę finansową, władze Mazowsza planują rozbudowę lotniska. - Specjaliści wskazują, że będzie miejsce dla Modlina nawet, gdyby kiedyś powstał Centralny Port Komunikacyjny. Co do lotniska w Radomiu – obecnie Modlin nie pełni funkcji lotniska uzupełniającego dla Okęcia. Zatem przeniesienie części lotów z Okęcia do Radomia (jeśli wyrażą na to zgodę określone linie), nie będzie miało wpływu na ten port. Ryanair w wystąpieniach medialnych nie wyrażał zamiaru latania z Radomia – kwituje Milewska.

Radom ruszy zgodnie z planem

Tymczasem PPL nie zmienia planów inwestycyjnych i zakłada, że port w Radomiu zacznie obsługiwać pasażerów w sezonie zimowym 2022/23. Wszystkie prace, mimo pandemii, idą zgodnie z harmonogramem. Zakończyło się betonowanie drogi startowej, a elementy konstrukcyjne terminalu są już widoczne z zewnątrz.

- Wkrótce będą rozstrzygane lub ogłaszane przetargi na wykonanie innych prac, jak budowa obiektów kubaturowych, wieży kontroli lotów, płyty postojowej, dróg kołowania, systemów nawigacyjnych i oświetleniowych. Zakończenie na czas żadnego z tych zadań nie jest zagrożone – podkreśla PPL.

Terminal ma być gotowy na przyjęcie 3 mln pasażerów rocznie. W przyszłości, gdy zajdzie taka potrzeba, będzie go można rozbudować nawet do 9 mln, ale obecne plany PPL tego nie przewidują. Przebudowana i zmodernizowana droga startowa oraz płyty postojowe umożliwią obsługiwanie przez radomski port samolotów podstawowych typów wykorzystywanych dziś przez przewoźników, w tym linie czarterowe i niskokosztowe, jak Boeing 737, Airbus A320 i A321neo.

Ile to wszystko będzie kosztować?

- Nie chcemy publicznie pokazywać symulacji całkowitych kosztów budowy lotniska w Radomiu, gdyż jesteśmy jeszcze przez rozstrzygnięciem dużej części przetargów i ujawniając takie dane, ułatwilibyśmy zadanie naszym potencjalnym kontrahentom. Możemy natomiast podać wartość zadań, które już są realizowane. Kontrakt na budowę terminala to 280,5 mln zł, a modernizacja i wydłużenie o 500 metrów pasa startowego będzie kosztować 146,7 mln zł – informuje PPL.

Co z rządową pomocą dla 14 lotnisk?

14 lotnisk w Polsce wciąż czeka na obiecana przez rząd pomoc antycovidowa w kwocie blisko 143 mln zł. Resort infrastruktury dzieli środki, a rozporządzenie w tej sprawie musi zatwierdzić Komisja Europejska. - Na pewno część pieniędzy trafi na Lotnisko Chopina i do innych portów, w których PPL ma udziały. W tej chwili nie wiemy, jakie to będą kwoty, choć z pewnością największa pula powinna trafić do portu w Warszawie, bo jest to największe krajowe lotnisko, generujące przed wybuchem pandemii około 40 proc. ruchu lotniczego w kraju – podkreślają władze PPL.

- Pomoc dla lotnisk to całkowicie odrębny program wsparcia gospodarki w ramach walki ze skutkami gospodarczego lockdownu i przedstawiciele rządu oficjalnie podawali, że Lotnisko Chopina jest na liście portów, które otrzymają pomoc finansową w związku ze stratami, jakie poniosły w wyniku zablokowania komercyjnego pasażerskiego ruchu powietrznego nad Polską – słyszymy w PPL.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu