Borzęcin. Mieszkają w 157-letnim domu, który grozi zawaleniem, ale nie mają dokąd pójść [ZDJĘCIA]

Paweł Michalczyk
Paweł Michalczyk
- Nie mam gdzie iść, chyba tylko pod namiot na ogród - mówi ze łzami w oczach 61-latka
- Nie mam gdzie iść, chyba tylko pod namiot na ogród - mówi ze łzami w oczach 61-latka archiwum rodzinne
61-letnia mieszkanka Borzęcina, samotnie wychowująca niepełnosprawnego intelektualnie syna, szuka przed zimą dachu nad głową. Jej dom ma ponad 150 lat, przetrwał dwie wojny i dwie powodzie, teraz jednak grozi zawaleniem. Nadzór budowlany kazał jej się wyprowadzić, ale kobieta nie ma dokąd. Szuka pomocy u gminy, ale - jak twierdzi - do tej pory urzędnicy są głusi na jej prośby.

FLESZ - Wyższe stopy procentowe, co to oznacza?

od 16 lat

Aż trudno w to uwierzyć, ale Bernarda Czarna mieszka w domu, wybudowanym w 1864 roku. Mógłby to być powód do dumy, gdyby nie fakt, że drewniany budynek to ruina, grożąca zawaleniem. W październiku pani Bernarda dostała od nadzoru budowlanego nakaz opuszczenia domu, który zagraża jej życiu i zdrowiu. Dostała na to czas do 4 listopada. Niestety, kobieta nie ma dokąd się wyprowadzić, a gmina nie widzi podstaw, aby jej pomóc.

Borzęcin. Życie w domu liczącym 157 lat

Stary drewniany dom w Borzęcinie kobieta kupiła w 2001 roku. Na miarę swoich możliwości wykonała remont budynku, w którym były klepiska, a na nich rosła trawa. - Musiałam podłączyć prąd, zrobić wylewkę - wspomina.

Przeprowadziła się tam z piątką dzieci. Nie mieli łatwego życia, bo jej mąż był alkoholikiem i stosował wobec domowników przemoc. Za swoje postępowanie spędził w więzieniu półtora roku. Nie żyje od 2019 roku.

Po powodzi w 2010 roku sfatygowany dom znów podupadł technicznie. Kobieta zakwalifikowała się do otrzymania 20 tys. zł zasiłku dla powodzian, pieniędzy nie dostała jednak do ręki. Remont wykonała firma, wskazana przez ośrodek pomocy społecznej.

Czas jednak zrobił swoje. Podparty kołkami dach rozpada się, a w czasie deszczu woda leje się po ścianach i instalacji elektrycznej. Aby nie doszło do tragedii, pani Bernarda odłącza prąd. Plastikowe panele odkształciły się i odchodzą od ścian.

25 października odbyła się wizja z udziałem pracowników brzeskiego PINB-u, a w decyzji wydanej tego samego dnia czytamy m.in. „stan budynku bezpośrednio grozi zawaleniem. Stan obu kominów powoduje rzeczywiste zagrożenie zawalenia. Konstrukcja dachu nad budynkiem mieszkalnym posiada liczne ugięcia, załamania oraz objęta jest korozją biologiczną, co powoduje spotęgowanie groźby zawalenia”. Wniosek po tej kontroli jest jeden: dom nie nadaje się do zamieszkania i kobieta wraz z synem muszą go opuścić.

- Nie mam gdzie iść, chyba tylko pod namiot na ogród - mówi ze łzami w oczach 61-latka.

Nadzór budowlany przesłał swoją decyzję do gminy, aby ta przydzieliła pani Bernardzie lokal zamienny, wójt jednak stoi na stanowisku, że gmina nie ma obowiązku zapewniać kobiecie lokalu zamiennego (miałaby taki obowiązek, gdyby Bernarda Czarna wynajmowała lokal od samorządu).

Wątpliwa pomoc po powodzi w 2010 roku

Kobieta ma dziś wątpliwości na temat pomocy, jaką dostała przed ponad 10 laty. Jej zdaniem remont wykonano niesolidnie, czego owoce teraz widać.

„Za kwotę 20 tys. zł kupione zostały do jednego pokoju panele naścienne PCV, piec „angielka”, trzy płyty gipsowe, farba emulsja, wykładzina linoleum, która została położona na wylewkę betonową. Do drugiego pokoju została kupiona tylko wykładzina na podłogę” - wylicza pani Bernarda w jednym z pism do GOPS-u. „Nie pozwolono mi zgłosić domu po remoncie do odbioru przez Nadzór Budowlany, ponieważ dom nie nadawał się już wtedy do remontu i zamieszkania” - czytamy dalej w piśmie z 27.07 br.

Pani Bernarda wystąpiła do GOPS-u o udostępnienie dokumentów dotyczących remontu jej domu w tamtym okresie: protokół szkód, protokół odbioru robót po remoncie, kosztorys i faktury. Jak się okazało, wszystkie zostały przekazane do utylizacji, bo minął okres ich przechowywania.

Zbyt wysokie dochody, by otrzymać pomoc z GOPS

Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej odmówił pani Bernardzie wsparcia na remont domu ze względu na zbyt wysokie dochody, jakie osiąga. Jej syn dostaje 1065 zł renty, a ona sama - 2156 zł świadczenia opiekuńczego, pielęgnacyjnego na syna, którym musi się opiekować (Daniel jest ubezwłasnowolniony). - To za mało, żebym mogła wyremontować dom - rozkłada ręce kobieta.

Z pomocą próbuje jej przyjść Krzysztof Przepiórka, radny powiatu brzeskiego z gminy Borzęcin. Jego zdaniem, 61-latka wraz z synem muszą na zimę opuścić zagrażający ich życiu i zdrowiu budynek. - Następnie osoba z uprawnieniami budowlanymi musi określić, czy dom nadaje się do remontu i czy jego remont będzie opłacalny.

Radny uważa, że gmina Borzęcin mogłaby kobiecie wynająć wolny lokal. Wskazuje budynek starej szkoły w Warysiu. - Skoro ponad rok temu radny z Warysia postulował na sesji, żeby coś z nim zrobić to może jest możliwość jego wynajęcia dla pani Bernardy. Pani Czarna posiada skromne możliwości finansowe i jest w stanie pozwolić sobie na wynajem płacąc gminie - argumentuje Krzysztof Przepiórka.

Dwa miesiące temu występował w tej sprawie do wójta gminy Borzęcin, aby sprawę mieszkanki Borzęcina załatwić jak najszybciej. - Odpowiedzi nie otrzymałem do dziś - dodaje. Z wójtem Januszem Kwaśniakiem próbowaliśmy się skontaktować, niestety bezskutecznie.

W internecie trwa zbiórka na remont domu Bernardy Czarny.

Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Borzęcin. Mieszkają w 157-letnim domu, który grozi zawaleniem, ale nie mają dokąd pójść [ZDJĘCIA] - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl