Ból to najlepszy nauczyciel

rozmawia Agaton Koziński
Na pytania Agatona Kozińskiego odpowiada Szewach Weiss

Nasz rozmówca opowiada nam, dlaczego jest człowiekiem chmur, czego szuka nad brzegiem morza, czemu nie umie wybaczyć i skąd u niego niechęć do komputerów.

Co jest ważniejsze:
teoria czy praktyka?

Synteza między teorią i praktyką. W życiu nie należy być dogmatycznym - ale jednak trzeba być związanym z wartościami. Gdy się wie, co się myśli i czuje, można być moralnym politykiem. Widzę to po sobie. Jestem profesorem nauk politycznych. To jest zawód bardzo pragmatyczny, ale to nie znaczy, że pozbawiony wartości. My nie siedzimy na olimpie akademickim, lecz trzymamy się blisko ziemi. Zresztą to nie dotyczy tylko mnie. Spójrzmy na dzisiejszy świat, jak wielu naukowców działa jednocześnie w polityce. Choćby w Polsce. Kaczyńscy są profesorami, Włodzimierz Cimoszewicz miał doktorat. Przypomniałbym jeszcze prof. Bronisława Geremka, prof. Władysława Bartoszewskiego, prof. Daniela Rotfelda. Większość waszych ministrów skarbu, finansów to byli naukowcy.
A w innych państwach jest podobnie, na przykład Barack Obama przez wiele lat pracował jako profesor.

Co bardziej uczy:
zwycięstwo czy porażka?

Porażka. Niestety ból jest najlepszym nauczycielem. Bolesnym, ale najlepszym, mówię to ze swego osobistego doświadczenia. Miałem w osobistym życiu nie tylko porażki, lecz także prawdziwe tragedie - i to był mój życiowy uniwersytet. Gdy jeszcze byłem dzieckiem, doświadczyłem Holokaustu. Przez dwa lata próbowałem nielegalnie wyemigrować do Izraela. Później przez siedem lat czekałem,
aż dojadą do mnie moi rodzice. Przeżyłem poważny wypadek samochodowy, po którym przez prawie rok leżałem sparaliżowany

w szpitalu. Potem moja siostra umarła na raka. Cztery lata temu z tego samego powodu zmarła moja małżonka. Te wszystkie tragiczne wydarzenia były dla mnie lekcją, dzięki której nabrałem innego stosunku do wielu spraw. One pomogły mi spojrzeć na życie we właściwych proporcjach. Zrozumiałem, co jest naprawdę ważne, a co marginalne. Że zwycięstwa są zawsze tymczasowe i trzeba być wobec nich bardzo ostrożnym. Człowiek w takich sytuacjach ma skromność wewnętrzną, wiedząc, że my wszyscy jesteśmy ofiarami losu, że nie rządzimy swoim życiem.

Sprawowałem w swoim życiu kilka bardzo ważnych stanowisk: byłem przewodniczącym Knesetu, wiceprezydentem Izraela, przez cztery lata ambasadorem. Zdobyłem dzięki nim popularność. Ale wewnętrznie czuję się jak każdy inny. Po prostu życie co jakiś czas otwiera nam okna, w których są różne możliwości. My mamy szansę podejść do tego okna, ostrożnie je otworzyć. Ale te szanse są takie jak na loterii.

Co jest istotniejsze:
praca czy rodzina?

Tych spraw nie można hierarchizować. Praca jest bardzo istotna, ale rodzina najważniejsza. Nie ma żadnej innej wartości w życiu, która by się mogła z nią równać. I mam tu na myśli wszystkich swoich najbliższych: rodziców, dzieci, wnuczkę, brata, świętej pamięci małżonkę. Mówiąc metaforycznie: zgodziłbym się zwrócić całą moją karierę polityczną, być zwykłym człowiekiem, byle tylko mi oddali moją małżonkę. Dla niej byłbym gotów wykonywać każdą pracę na świecie.
Bo rodzina to zawsze rodzina, nic ważniejszego nie istnieje.

Co lepiej informuje:
prasa czy telewizja?

Prasa - a także kilka programów w telewizji, które się zbliżają do jej poziomu. Ale muszą być one prowadzone przez zawodowych redaktorów. Na wysoki poziom prasy składają się: wiedza, dokładność, odwaga dziennikarska, kultura i delikatność nawet w skomplikowanych sytuacjach. Ale przede wszystkim wiedza, wiedza, wiedza. Bardzo ważna, bo szczerze powiedziawszy, dziś, kiedy możemy dostać szybko w internecie prawie każdą wiedzę, najważniejszy jest sposób, w jaki się jej używa. Sposób używania tej wiedzy jest najważniejszą częścią nie tylko etyki dziennikarskiej, lecz także poziomu zawodowego dziennikarstwa.

Wydaje mi się, że część dziennikarzy prasowych już jest dziennikarzami telewizyjnymi, bo oni są ciągle zapraszani do takich programów. Widzę ich i czytam. Także te zawody są już zintegrowane. Mogę sobie wyobrazić, że dziennikarz telewizyjny, jakby chciał przejść do prasy, zrobiłby ją bardzo dobrze. Choć te dwa typy dziennikarstwa rządzą się jednak trochę innymi regułami, dzieją się w innym tempie.

Co bardziej inspiruje:
nowoczesność czy klasyka?

Interesuję się wprawdzie nowoczesnością, ale jako człowiek jestem bardzo konserwatywny. Sposób, w jaki prowadzę wykłady, system moich badań naukowych, całe moje życie. Mogę siedzieć w moim mieszkaniu, słuchać muzyki Beethovena, a za godzinę Beatles.

Z mego punktu widzenia Beatlesi są na tak wysokim poziomie, że się zbliżają do klasyki. Ale przeważnie wieczorami, mam takie lata, że trudno mi zasnąć, o dziewiątej sobie puszczam muzykę klasyczną i to mi najbliżej do serca.

Co mocniej napędza:
szczęście czy frustracja?

Trudno odpowiedzieć, szczęście jest potrzebne. Kiedy się zdarza, to się cieszę. Ale zawsze, niestety, bardzo chciałbym się zmienić, ale na moje lata trudno się zmienić, szczęście nie jest u mnie czymś zwyczajnym. Ja się czuję kilka minut szczęśliwy czy nawet dłużej, od razu przychodzi jakiś cień i mówię "ojej, to przejdzie, to krótkie, to przypadkowo" itd. Chciałbym się bardzo zmienić w tej sprawie, ale to już prawdopodobnie są geny. Moja mamusia była też taka sama. Ja jestem człowiek chmur, a nie słońca. Uwielbiam chmury. Ja nie jestem człowiekiem południa, ale wczesnego ranka czy później nocy w całym moim życiu. Życie jest loterią, ponieważ mam sceptyczne podejście do loterii, takie samo mam podejście do szczęścia.

Czym się komunikować:
listem czy telefonem?

Telefonem, pod warunkiem że rozmowy są tylko ciekawe. To ważne, bo będąc wiele lat osobą eksponowaną, ludzie dzwonią do mnie i tak dalej. Niestety, nie zawsze już mam czas. Jestem człowiekiem tolerancyjnym, ale bardzo niecierpliwym. Ta tolerancja zwycięża, bo mamusia mnie dobrze wychowała, ale już nie mam siły dla 50-60 proc. tych rozmów. Mówiąc szczerze, od kiedy moja małżonka nie jest już ze mną, ja się prawie nie spotykam z moimi znajomymi, bo nie mam cierpliwości do tych rozmów jeszcze raz. Co kupili, dokąd pojechali, jakie naczynia, w jakim hotelu byli - to takie głupie sprawy. Ale tu i tam, jak spotykam mężczyznę czy kobietę, z którymi mogę mieć taką rozmowę ciekawą o zjawiskach, kulturze, kinie, dobrym artykule, jakąś polemikę polityczną, jakieś pamięci, jakąś nostalgię, wtedy - nie ma sprawy. Wtedy rozmowa. Listy tylko krótkie. Siedzę teraz koło mojego stolika, piszę ręcznie artykuły, należę do XIX wieku. Wszystkie książki napisałem ręcznie. Mam komputer, ale jest w stanie permanentnego zawieszenia broni. Tylko wnuczka mnie uczy.
Co jest ważniejsze:
wiara czy wiedza?

Wiedza bez wiary jest niebezpieczna. Ludzie bez wiary używają czasami swojej wiedzy
w bardzo negatywnych celach. Są tacy, którzy wierzą w Boga, są tacy, których wiara jest związana z wartościami rodzinnymi. Ale są też ludzie związani z moralnością niereligijną. Dlatego należy zaczynać od podstawowego przykazania: nie zabijaj. To po zagładzie nigdy więcej nie powinno się powtórzyć, oby nie. Wiedza potrzebuje wiary, tak jak fizyka potrzebuje metafizyki
- bez niej jest niebezpieczna.

Co silniej uzależnia:
alkohol czy miłość?

Alkohol ograniczyłbym aż do piwa czy dobrego winka. Jestem sam i nie bardzo już pamiętam, co znaczy miłość. Ale mimo wszystko miłość.

Jak łatwiej darować winy:
wybaczyć czy zapomnieć?

Są sprawy nie do wybaczenia. To nie znaczy, że ja popieram zemstę, ale moralnie, duchowo i nawet intelektualnie są sprawy nie do wybaczenia. Ja na przykład nie mogę i nie chcę wybaczyć nazistom. Nic i nigdy. Mordercom. Kryminalistom. To nie znaczy, że ja bym dał karę śmierci. Ja duchowo nie wybaczam. Bo to wybaczenie jest taka lekka sprawa, bach bach bach, przepraszam
i koniec - wybaczyłem. A człowiek może popełnić jeszcze raz i jeszcze raz jakiś barbarzyński czyn. Nie wybaczam. Ja nie zapominam nic na razie. Może jak za kilka dni dostanę jakiegoś alzheimera, na razie pamiętam wszystko.

Co pomaga odpocząć:
spacer czy książka?

Trochę się wyspać. Mnie jest trudno zasnąć. Dla mnie: mieszkam tu w Hajfie, schodzę sobie nad brzeg morza, na plaży tam można wynająć taki fajny leżak, z moją fajeczką i ja wiem, jakieś dobre piwko i tak sobie siąść na dwie godziny, godzinę. Nie pisać, nie czytać, nawet trochę zdrzemnąć się na chwilę. To jest idealne.

Co bardziej cieszy:
mecz czy koncert?

Jeśli to jest taki mecz jak między Realem Madryt i FC Barceloną, w którym Katalończycy zwyciężyli w imponującym stylu 6:2, to wybieram sport. Ale to był mecz! To był prawdziwy koncert!

Co wybrać na wakacje:
morze czy góry?

Ja nigdy w życiu nie byłem na wakacjach. Jak ja jestem zaproszony na festiwal kultury żydowskiej do Krakowa i mam tam dwa, trzy wykłady - to są moje wakacje. Ja sobie tam siądę, napiję się piwa, zapalę sobie moją fajeczkę, ale nie ma w moim życiu czegoś takiego, że ja wyjeżdżam odpocząć. Nigdy w życiu. Jeszcze nie.

Co warto zapamiętać:
człowieka czy chwilę?

Nie ma pustych chwil. W każdej chwili jest coś. Albo człowiek, albo sen, ale we śnie też ujawnia się coś. Zapamiętuję momenty przez ludzi.

Co po sobie zostawić:
pomnik czy wnuki?

Pomnik na pewno nie, ale szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy moja odpowiedź jest fair, bo ja już swój pomnik mam. Będąc przewodniczącym Knesetu, według tradycji politycznej i protokołu
w Izraelu prezydenci, premierzy i przewodniczący Knesetu mają na cmentarzu narodowym na Górze Herzla w Jerozolimie swoją działkę i tam po śmierci każdy z nas ma macewę, a więc tablicę, ale wygląda jak pomnik. Skromna, ale taka to jednak pomnik. Ale jednak dopowiedziałbym, że wnuków. Ja mam wnuczkę jedną - nazywa się Szira.

CV
Szewach Weiss, rocznik 1935, to największy chyba przyjaciel Polski w Izraelu. Urodził się w polskim Borysławiu (dziś znajduje się on na terenie Ukrainy). Tuż po wojnie opuścił Polskę. Dotarł do Izraela. Tam ukończył studia i rozpoczął karierę polityczną; najpierw na szczeblu lokalnym, a od 1981 r. zasiadał w Knesecie (izraelskim parlamencie). W latach 90. był najpierw jego wiceprzewodniczącym, a później przewodniczącym. W latach 2000-2003 był ambasadorem Izraela w Polsce. Autor wielu tekstów publicystycznych oraz książek. W 2004 r. odznaczony Krzyżem Zasługi RP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl