Bogusław Sonik odchodzi z PO. Marcin Kierwiński: Konserwatyści byli na naszych listach i będą nadal na naszych listach

Lidia Lemaniak
Lidia Lemaniak
Wideo
od 16 lat
Bogusław Sonik ogłosił, że odchodzi z Platformy Obywatelskiej. – To decyzja pana posła Sonika. (...) Konserwatyści byli na naszych listach i będą nadal na naszych listach. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości – mówi w rozmowie z portalem i.pl sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński.

Sonik odchodzi z PO

Z Platformy Obywatelskiej, po 22 latach, odchodzi poseł Bogusław Sonik. – Myślę, że Platforma skręcała już tak bardzo w lewo, stopniowo, że nasze drogi się ostatecznie rozeszły – tłumaczył polityk.

Kierwiński tłumaczy, jak zareagowała partia

Marcin Kierwiński, sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej pytany przez portal i.pl o to, jak na odejście Bogusława Sonika patrzy kierownictwo partii, odpowiedział, że to decyzja posła. – Ja miałem od dłuższego czasu wrażenie, że pan poseł Sonik jest trochę z boku – z boku i prac Koalicji Obywatelskiej, prac parlamentarnych. Więc właściwie chyba jakiegoś specjalnego komentarza to nie wymaga. Byliśmy ze sobą 22 lata, tak się dzieje w polityce, że nieraz ktoś odchodzi – dodał.

Dopytywany, czy to cios dla PO, odpowiedział, że „nie, absolutnie nie”.

Czy w PO jest jeszcze konserwatywna flanka?

Marcin Kierwiński pytany, czy w Platformie Obywatelskiej jest jeszcze konserwatywna flanka, ponieważ Bogusław Sonik stwierdził, że „PO bardzo skręciła w lewo”, odpowiedział, że to jest nieprawdziwa teza pana posła Sonika. – W Platformie Obywatelskiej jest wiele osób o bardzo konserwatywnym sposobie myślenia. Jest cała grupa konserwatywna z Czesławem Mroczkiem, są w Koalicji Obywatelskiej osoby takie, jak Paweł Kowal. To są posłowie, którzy zdecydowanie mają poglądy konserwatywne. Myślę, że pan poseł Sonik trochę swoje odejście chce wytłumaczyć. Ja to rozumiem, ale rozstajemy się – mówił.

Dopytywany, czy PO rozstaje się z Bogusławem Sonikiem, odpowiedział, że tak. – Tak, jak już mówiłem, jest to decyzja pana posła Sonika, która na pewno nie wpłynie w sposób istotny na działalność Koalicji Obywatelskiej – dodał.

Prawicowi posłowie PO znajdą się na listach?

Marcin Kierwiński pytany, czy dla konserwatywnych posłów PO znajdą się miejsca na listach wyborczych, odpowiedział, że „konserwatyści byli na naszych listach i będą nadal na naszych listach”. – Nie ma co do tego żadnych wątpliwości – podkreślił.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

Polecjaka Google News - Portal i.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 6

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gosciu
9 maja, 12:51, Krul Bul:

Nie wyrzucili od razu, a zadbali o czyste papiery. "Gazeta Polska" ujawnia, jak politycy PO chronili pedofila.

Gdy Krzysztof F. usłyszał zarzuty pedofilskie, wbrew twierdzeniom liderów PO nie został natychmiast wyrzucony z pracy w Urzędzie Marszałkowskim kierowanym przez Olgierda Geblewicza z PO. Pedofil był tam zatrudniony jeszcze przez trzy miesiące, choć przebywał w areszcie. I odszedł „za porozumieniem stron”. W ten sposób uniknął niekorzystnego dla siebie wpisu w świadectwie pracy o rzeczywistych powodach zakończenia pracy w urzędzie - ujawnia "Gazeta Polska".

Pod koniec grudnia ubiegłego roku o aferze pedofilskiej poinformowało Radio Szczecin. W dzień publikacji materiału w specjalnym oświadczeniu przysłanym do Radia Szczecin do sprawy odniósł się marszałek Olgierd Geblewicz. „Jednocześnie, wraz z pojawieniem się zarzutów wobec Krzysztofa F., na mocy ustawy o pracownikach samorządowych, stosunek pracy został natychmiast zawieszony i rozwiązany” – napisał.

Z dokumentów pracowniczych Krzysztofa F. wynika jednak, że w swoim oświadczeniu marszałek Olgierd Geblewicz mija się z prawdą - ujawnia Tomasz Duklanowski w najnowszym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska". Stosunek pracy z Krzysztofem F. nie został rozwiązany natychmiast. Pedofil był zatrudniony w Urzędzie Marszałkowskim jeszcze przez trzy miesiące od chwili aresztowania, czyli do 24 grudnia 2020 roku.

Zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych przysługiwała mu w tym okresie połowa wynagrodzenia.

Samo zawieszenie Krzysztofa F. nie nastąpiło z inicjatywy marszałka Geblewicza. Zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych, „stosunek pracy pracownika samorządowego tymczasowo aresztowanego ulega zawieszeniu z mocy prawa”. Geblewicz, po postawieniu zarzutów pedofilskich i aresztowaniu Krzysztofa F., mógł więc natychmiast zwolnić go dyscyplinarnie, ale tego nie zrobił. Choć miał do tego uzasadnienie, bo zbrodnia pedofilii jest przestępstwem godnym szczególnego napiętnowania w społeczeństwie. Podobnie jak nakłanianie dzieci do zażywania narkotyków. Zwłaszcza że F. jako pełnomocnik Geblewicza miał rozwiązywać problemy związane z uzależnieniem od narkotyków.

Zgodnie z prawem, umowa o pracę pracownika tymczasowo aresztowanego wygasa po trzech miesiącach aresztowania. Informacja o sposobie rozwiązania umowy zostaje wpisana do świadectwa pracy. Taka adnotacja w dokumentach pracowniczych z oczywistych powodów jest niekorzystna dla pracownika, na przykład w przypadku ubiegania się o kolejną posadę. W wypadku Krzysztofa F. zrobiono wszystko, aby tego uniknąć. 23 grudnia 2020 roku, czyli tuż przed zakończeniem trzymiesięcznego terminu aresztowania, pełnomocnik przebywającego w areszcie Krzysztofa F. złożył oświadczenie w Urzędzie Marszałkowskim. Było to wypowiedzenie umowy o pracę przebywającego w areszcie pedofila „za porozumieniem stron”. Taka forma wypowiedzenia rozwiązania umowy o pracę jest zdecydowanie bardziej korzystna od jej wygaśnięcia z mocy prawa, co nastąpiłoby kilka dni później. W ten sposób Krzysztof F. uniknął niekorzystnego dla siebie wpisu w świadectwie pracy o rzeczywistych powodach zakończenia pracy w Urzędzie Marszałkowskim.

Nie wiesz że śmierci dziecka winna jest TVP info a nie znany pedofil z peowskiego szamba? No to już wiesz.

E
Emerytpl
Zawsze można kogoś przemalować. Na inne barwy według POtrzeb.
A
Anrypisior
Niech do pis idzie na kreta i mówi Polakom co zaborca knuje
Z
Ziutek
Kowal , Mroczek konserwatysci - smiechu warte
A
Adaś
KO świętuje w Moskwie z kolesiami .
a
a
Parafrazując pewnego noblistę należy stwierdzić, że to nie kropka lecz jedynie przecinek w dziejach PO.
Wróć na i.pl Portal i.pl