Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogusław Liberadzki: Przy budowie autostrady trzeba założyć opóźnienie

rozm. Piotr Brzózka
Bogusław Liberadzki: Nie jesteśmy zainteresowani tym, żeby jakąkolwiek drogę zbudować od początku do końca, następuje fragmentaryzacja inwestycji
Bogusław Liberadzki: Nie jesteśmy zainteresowani tym, żeby jakąkolwiek drogę zbudować od początku do końca, następuje fragmentaryzacja inwestycji archiwum Dziennika Łódzkiego
Z Bogusławem Liberadzkim, europosłem SLD, byłym ministrem transportu,rozmawia Piotr Brzózka.

GDDKiA otworzyła koperty z ofertami na budowę A1 Stryków - Tuszyn, ale do podpisania umów droga jeszcze daleka. Rząd mówi, że droga będzie gotowa w czerwcu 2016 roku, czyli za 24 miesiące. Wykonawcy mają - wedle ustaleń przetargu - 22 miesiące na ukończenie inwestycji, więc żeby zdążyć, musieliby umowy podpisać w ciągu dwóch miesięcy. Czy to możliwe?
Patrząc na dotychczasowe doświadczenia, nierealne są dwie rzeczy. Po pierwsze, podpisanie umów w dwa miesiące, po drugie, zbudowanie tej drogi w 22 miesiące. Po prostu praktyka pokazuje, że trzeba założyć pół roku opóźnienia.

Ale opóźnienie to my już mamy, bo droga dawno powinna być gotowa, 2016 rok to kolejny z rzędu termin. Może więc limit pecha już został wyczerpany?
Nie ma przesłanek, żeby mówić o wyczerpaniu limitu pecha, bo to w ogóle nie jest kwestia pecha.To nie fatum, przyczyny jak najbardziej pochodzą ze świata realnego. A w świecie realnym bardzo źle się dzieje, jeśli chodzi o budowę autostrad. Pierwsza rzecz to rozstrzyganie przetargów w oparciu jedynie o kryterium najniższej ceny. Druga rzecz to niekonsekwencja. Nie jesteśmy zainteresowani tym, żeby jakąkolwiek drogę zbudować od początku do końca, następuje fragmentaryzacja inwestycji. Trzecia rzecz to kondycja firm wykonawczych. Często jest ona zła, dlatego przedsiębiorcy rozpaczliwie szukają jakiegokolwiek zajęcia, żeby w ogóle przetrwać. A po czwarte, mimo zmiany generalnego dyrektora, w zarządzaniu GDDKiA nic się nie zmieniło.

Mówi Pan o fragmentaryzacji. Czy dobrze się stało, że 40-kilometrowy odcinek Stryków - Tuszyn został rozbity na jeszcze trzy mniejsze fragmenty?
W tym wypadku to może być problem, bo każdy przetarg, każdy partner, to osobne ryzyko. Skala zagrożenia staje się przez to mniejsza, tyle że nie ma to dużego znaczenia, bo powstają trzy odrębne sytuacje ryzyka, dotyczącego np. odwołań w przetargu. Proszę sobie przypomnieć, na ile odcinków był podzielony fragment Łódź - Warszawa i na każdym odcinku były zupełnie osobne problemy.

Czy zastosowane po raz kolejny kryterium najniższej ceny faktycznie jest tak istotnym problemem? Urzędnicy będą się bronić, że przed dopuszczeniem oferty jest ona sprawdzana formalnie.
To jest problem. Powinna się odbywać preselekcja firm na podstawie: potencjału, standingu finansowego, doświadczenia i reputacji, wyniesionej z innych inwestycji. I potem dopiero z ograniczonego zbioru powinno się dokonywać wyboru wykonawcy, który daje korzystną cenę. Przy czym w drugi stopniu selekcji można odrzucić dwie skrajne oferty - najdroższą, ale też najtańszą, po to, by rozpatrywać oferty, zbliżone do oczekiwań, do kosztorysu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki