Bogdan Kmiecik: Nie doczekałem się poważnego spotkania w sprawie kupna Górnika

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Bogdan Kmiecik jest prezesem i właścicielem handballowego Górnika Zabrze.Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Bogdan Kmiecik jest prezesem i właścicielem handballowego Górnika Zabrze.Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Handball Zabrze
Rozmowa z Bogdanem Kmiecikiem, prezesem i właścicielem handballowego Górnika Zabrze. Nie tylko o piłce ręcznej, ale także o kwestii przejęcia klubu z Roosevelta.

Zanim przejdziemy do piłki ręcznej porozmawiajmy o tej kopanej. W wypowiedzi dla Dziennika Zachodniego pana nazwisko wymieniła prezydent Małgorzata Mańka-Szulik mówiąc, że w gronie chętnych do przejęcia Górnika jest polski podmiot, ale nie jest to grupa kapitałowa skupiona wokół Bogdana Kmiecika. Co pan na to?

Skoro padło moje nazwisko, to krótko się do tego odniosę. Kilka razy prosiłem o merytoryczne spotkanie z konkretami, do którego jednak nigdy nie doszło. Nie chcę, by zabrzmiało to nieskromnie, ale proszę popatrzeć wstecz i znaleźć drugą osobę z Zabrza, która włożyła w miejscowy sport tyle środków własnych, co ja. Przez kilkanaście lat, regularnie rok w rok. Z planem, pomysłem, dla mieszkańców i kibiców, a nie po to, by zarobić. Rywalizuję z klubami, które najczęściej mają wsparcie spółek skarbu państwa, lub miejskiej kasy. I robię swoje, choć mógłbym powiedzieć „jaki to ma sens”. Poważnego spotkania się nie doczekałem.

Jeszcze pan na nie czeka?

W politycznych zabawach i przepychankach, w tej telenoweli po nazwą przekazanie Górnika w prywatne ręce, która będzie teraz trwała najpewniej do wyborów, nie chcę brać udziału. Choćby dlatego, że mam do stracenia nazwisko, na które od lat pracuję. I chciałbym, jako mieszkaniec Zabrza, by klub nie był elementem politycznego targu, bo Górnik i jego kibice na to nie zasłużyli. Wszyscy widzimy, jaki jest potencjał tego klubu. Ponad 30 lat różnych problemów, brak sukcesów, a jednak stadion jest wypełniany, kolejne pokolenia, które sukcesy znają tylko z opowieści ojców i dziadków identyfikują się z tym herbem, przeżywają mecze, są w stanie oddać serce temu klubowi. Oni naprawdę zasługują na więcej.

Górnik powinien trafić w prywatne ręce?

Zostawmy już tę dyskusję, bo z szumu medialnego nic nie wyniknie, poza wrażeniem, że coś się dzieje, ktoś coś robi, próbuje, rozmawia… Jak powiedziałem, do wyborów samorządowych chcę się od tego odciąć.

Przejdźmy do pana handbalowego Górnika. Odnieśliście sukces wychodząc z grupy Ligi Europy. Co pan poczuł po ostatnim meczu?

Szczerą radość i dumę. Od kiedy jestem związany z klubem jako właściciel i prezes, nic fajniejszego się nie zdarzyło, nie osiągnęliśmy większego sukcesu. Wyjście z grupy Ligi Europy stawiam nawet wyżej niż brązowe medale, po które sięgaliśmy już kilka razy.

Dlaczego?

Bo w sporcie i w życiu trzeba stawiać sobie poprzeczkę coraz wyżej. Do tej pory dobry sezon w lidze nie miał kontynuacji na arenie międzynarodowej. Z różnych przyczyn. Graliśmy w eliminacjach, trafialiśmy w tej fazie choćby na Magdeburg. Teraz europejską przygodę zaliczamy. Po losowaniu sami zastanawialiśmy się, gdzie jest nasze miejsce, co tak naprawdę jesteśmy warci. Okazuje się – przynajmniej po tym co widzimy – że jesteśmy naprawdę solidnym, dobrej klasy klubem, który w czterech meczach z Lucerną i Atenami zdobył siedem punktów, a przy odrobinie szczęścia mógł komplet.

Dlaczego teraz się udało?

To nagroda za konsekwencję. Zespół jest cały czas w budowie, ten proces nigdy się nie kończy, dlatego już dziś myślimy o składzie na nowe sezon. Zastanawiamy się, co zmienić, co poprawić, gdzie tkwią rezerwy… Swego czasu częściej sięgałem po zawodników z mocnymi nazwiskami i piękną kartą w historii nie tylko naszej piłki ręcznej. Teraz zmieniliśmy nieco filozofię. Proszę spojrzeć, jak młody mamy zespół. Doświadczony jest Piotrek Wyszomirski w bramce, ale pozostali? Większość nie ma 26 lat. Są głodni sukcesu, chcą się rozwijać. To samo mogę pewnie powiedzieć o trenerze. Tomek Strząbała już jest bardzo doświadczony, ale dopiero teraz po raz pierwszy samodzielnie prowadzi klub, który liczy się w stawce o ligowy medal i ma ambicje pokazania się w Europie.

Wskazałby pan osoby, które miały największy wpływ na ten sukces?

Nie wskazałbym nawet, gdyby takie były. Mówię tak, bo naszą siłą jest drużyna, zespół, kolektyw… Wcześniej często gra była oparta na 1-2 liderach, ale teraz? Nawet w Atenach każdy miał swoje „pięć” minut, bez których nie byłoby awansu. Nie mówię tylko o drużynie, ale całym klubie. Dziś każdy z pracowników też może powiedzieć, „tak, to jest też mój sukces”. Tym bardziej, że nasza sytuacja nie jest komfortowa z racji gry poza Zabrzem. Do tego trzeba dodać kibiców. Byli z nami w Hannoverze, teraz w Atenach. Blisko pięćdziesiąt osób wspierało w środku tygodnia klub poświęcając czas i pieniądze. Chciałbym im wszystkim bardzo podziękować.

Często słyszy pan słowo „sufit”.

Od kilku lat, ale ostatnio faktycznie coraz częściej. Wiedzieliśmy, że kiedy w końcu wyjdziemy poza polską, ligową rzeczywistość, temat wróci. I wrócił.

Ten „sufit” to hala?

Oczywiście.

Od lat wiadomo, że Zabrze nie ma hali spełniającej standardy europejskich pucharów. Nigdy pan o tym z władzami nie rozmawiał?

Temat poruszam od lat, ale od 3-4 starałem się w końcu usłyszeć jakiś konkret. Kończyło się tylko na deklaracjach. Była mowa o remoncie naszego obiektu. Nie byłoby to optymalne rozwiązanie, ale zawsze jakieś. Cisza. Najlepszy byłby nowy obiekt. Słyszałem, że wiele osób podpowiadało, by nowa hala była elementem stadionu Górnika, niejako połączona z czwartą trybuną. To chyba byłoby najlepsze rozwiązanie, bo ograniczałoby koszty i sprawiło, że Zabrze miałoby fantastyczny kompleks sportowy na dekady, wykorzystywany kilkanaście godzin dziennie. Koncerny, wystawy, imprezy, bale, młodzież, szkoły…. Mógłbym wymieniać długo. I jeszcze można by na tym zarabiać, bo ludzie zwiedzaliby stadion, jedli w restauracjach i spędzali na obiektach kilka godzin dziennie. Dziś jest, jak jest. Trybuna jest budowana, o hali nic nie słyszałem. Rozumiem, że Zabrze nie jest bogatym miastem, ale właśnie dlatego musi mądrze planować i szukać optymalnych rozwiązań. Moim zdaniem tak się nie dzieje. Zresztą, o czym my mówimy… Remont szatni jest nam obiecywany od 3-4 lat. Szatni, kilkunastu metrów kwadratowych! Wiele rzeczy wykonaliśmy sami, przy pomocy życzliwych osób. Nie tak powinno być.

Czyli za rok, jeżeli znowu będą w Zabrzu puchary, nic się nie zmieni.

Znowu będziemy wydzwaniać po okolicznych miastach. Pytać, prosić, negocjować… W tym miejscu chciałbym podziękować włodarzom obiektów w Dąbrowie, że nas przyjęli. Proszę sobie wyobrazić, co by było, gdyby powiedzieli „nie” i mieli zajęte terminy? Teraz gramy z Hannoverem, w lutym w marcu z Nantes i Rhein-Necker Loewen. To są kluby klasy Ligi Mistrzów, ręczne odpowiedniki Liverpoolu, Bayernu, czy Juventusu. Takiej piłki ręcznej na Śląsku nigdy nie było. Ich fani przyjechaliby do Zabrza, ale tylko je miną. Przykre.

Miasto „coś” jednak wam daje.

Doceniam każde wsparcie, ale mam rozeznanie, jak to wygląda na tle innych polskich klubów. Proszę mi wierzyć, pod tym względem zamykamy stawkę. A jest jeszcze druga strona medalu. Dziś to my promujemy Zabrze w Polsce i poza jej granicami. Braliśmy udział w programie ministerstwa sportu dotyczącym promocji kraju poprzez sport. Kogo i co promowaliśmy? Oczywiście Zabrze i Kopalnię Guido, bo co innego. Kilkanaście milionów odsłon w sieci w Europie, publikacje na zagranicznych stronach internetowych, w mediach społecznościowych! Swoją drogą dziękuję Lukasowi Podolskiemu, który się do tego bezinteresownie włączył.

W takim razie, co dalej?

Chciałbym kiedyś zagrać z Górnikiem w Lidze Mistrzów, ale wiem, że w obecnej rzeczywistości jest to nierealne. Sam podejmę decyzję, co i kiedy z tym zrobić. Obecny stan nie może trwać w nieskończoność.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bogdan Kmiecik: Nie doczekałem się poważnego spotkania w sprawie kupna Górnika - Dziennik Zachodni

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl