Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bitwa o Poznań: Walczono jak w Stalingradzie

Błażej Dąbkowski
Bitwie o Poznań: Walczono jak w Stalingradzie
Bitwie o Poznań: Walczono jak w Stalingradzie Marek Zakrzewski
Mikołaj Klorek, historyk i rekonstruktor opowiada o Bitwie o Poznań i zakończeniu walk między Niemcami i Armią Czerwoną.

Dla jednych rocznica to wyzwolenie. Dla innych - symbol początku kilkudziesięcioletniego okresu panowania komunizmu. Do dziś spieramy się zakończenie wojny w Poznaniu, choć od tego czasu minęły 72 lata.
Mikołaj Klorek: Sytuacja w 1945 r., szczególnie w Poznaniu i generalnie na ziemiach wcielonych do Rzeszy była na tyle skomplikowana, że dziś tego sporu na pewno nie rozwiążemy. W tej sytuacji najlepiej jest mówić właśnie o zakończeniu walk, mając również na względzie to co wyczyniała w Wielkopolsce Armia Czerwona. Zakończenie okupacji hitlerowskiej było oczywiście wielkim świętem, przyniosło ulgę, zakończyło represje niemieckie, niestety bardzo szybko zostały one wznowione przez drugą, radziecką stronę.

Rekonstrukcja bitwy o Poznań:

Samym poznaniaków trudno było świętować na zgliszczach miasta, bo ponad 50 proc. uległo w wyniku walk zniszczeniu.
Tylko Warszawa zanotowała wtedy większą skalę zniszczeń z miast, które przed wojną znajdowały się w granicach II Rzeczpospolitej. Choć większość budynków została odbudowana, to warto pamiętać, że doszczętnie spłonęła np. Biblioteka Raczyńskich, wiele budynków na Świętym Marcinie podobnie, to właśnie w ich miejsce powstały Alfy. Sama Cytadela została zniszczona do tego stopnia, że po latach zdecydowano się stworzyć z niej park. Ucierpiało zwłaszcza Stare Miasto - Ostrów Tumski w zasadzie zrównano z ziemią, choć nie z powodu walk, a konieczności oczyszczenia pola ostrzału artylerii radzieckiej. Można tu jednak mówić o pewnym cudzie, bowiem malutki kościółek pw. Marii Panny pozostał praktycznie nietknięty.

Wiele, zwłaszcza młodszych osób, walki o Poznań kojarzy przede wszystkim z Cytadelą. To tam zresztą co roku odbywają się inscenizacje.
Warto pamiętać, że walki trwały cały miesiąc, od połowy stycznia. Jako pierwsze z Niemców zostały „oczyszczone” takie dzielnice jak Wilda czy Dębiec, a następnie rozlały się one na całe miasto. We wspomnieniach czerwonoarmistów działania były porównywane do tych ze Stalingradu, w podobny sposób przedstawiali je także Niemcy. Jako, że walczono w terenie zurbanizowanym trzeba było stosować taktykę opartą na improwizowanych grupach szturmowych, wspartych ciężką artylerią.
Obie strony były już jednak zmęczone. Niemcy musieli się ratować oddziałami złożonymi z Węgrów czy Łotyszy, bo było ich tak naprawdę niewielu.
Najnowsze badania wskazują, że cały garnizon niemiecki liczył między 15 a 20 tys, ale jednak większość z nich nie było frontowymi żołnierzami. Oczywiście były grupy bojowe, jak ta złożona z podchorążych stacjonujących w Biedrusku, ale stacjonowały też oddziały Luftwaffe, tzw. ozdrowieńców nie do końca zdolnych do walki gdzie w jedej z kompani służyli dobrani parami, w których jedna osoba była ociemniała, a druga głucha. W jednym z fortów można też było odnaleźć kompanię „żołądkowców”, czyli żołnierzy z problemami gastrycznymi. Wszyscy oni walczyli.

Rosjanie też byli zdziesiątkowani.
Większość oddziałów wchodzących do walki była źle przygotowana - ich ukompletowanie wynosiło od 50 do 70 proc., a po dalszych walkach, już przystępując do odbicia Cytadela ta liczba zmniejszyła się do 15-20 proc stanu wyjściowego kompanii.

To dlatego kilka tysięcy poznaniaków wzięło udział w walkach?
Tak, niecałe 2 tys. mieszkańców zostało zmuszonych bądź wsparło dobrowolnie działania Armii Czerwonej w oddziale "cytadelowców", ale nie wszyscy walczyli z karabinami w ręku. Niektórzy np. dostawali po kanistrze benzyny i zalewali nimi otwory wentylacyjne.

Ale te pięciodniowe walki na Cytadeli chyba mimo wszystko trochę przeceniamy, mitologizujemy.
Dziś mają one w dużej mierze wymiar symboliczny, bowiem Niemcy w tym ostatnim bastionie obrony nie dysponowali licznymi oddziałami. Te, które znalazły się w tym miejscu były złożone z żołnierzy stłoczonych ciasnych kazamatach zrujnowanej Cytadeli. Znaczy procent był ranny, a wielu miało syndrom wycieńczenia walką. Praktycznie wszyscy zdawali sobie, że koniec jest bliski, i bardziej w tych ostatnich godzinach skupiano się na przetrwaniu oraz próbach ucieczki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski