Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biathlon: Biegnij, celuj, trafiaj... jak to łatwo powiedzieć [ZDJĘCIA]

Justyna Przybytek
Trening biathlonowy Justyny Przybytek
Trening biathlonowy Justyny Przybytek Arkadiusz Ławrywianiec
Nie, nigdy nie będę Krystyną Palką, wicemistrzynią świata w biathlonie. Ba, nawet nie chcę być. Ani wicemistrzynią, ani biathlonistką. Spróbowałam, biathlonu nie wicemistrzostwa, i dziękuję. Może, gdyby biathlon był tylko letni, narty zamienić na tenisówki, a tarczę przybliżyć o jakieś 10 metrów. Wtedy, kto wie, być może.

Prawa, lewa, prawa, czyli wyższa szkoła jazdy

A tak... Cóż, biegówki założyłam na nogi pierwszy raz w życiu. Narty jako takie - drugi raz. Poprzedni raz skończył się w Wiśle gdzieś w połowie wyciągu. Oczywiście nie na trasie - nie myślcie sobie - a pod… wyciągiem. Spadłam, a wraz ze mną cały zapał, z orczyka. Pozbierałam się - ja, moja duma i narty - na oślą łączkę, ale i na niej ja i narty miłością do siebie nie zapałaliśmy.

Konfrontacja z biegówkami odbyła się na Kubalonce. Tor w kształcie elipsy, długi na 500 metrów. Okrążenia do przebiegnięcia dwa. Pierwszy kilometr na próbę. Instruktorka poucza, jak biec: prawa noga do przodu, lewy kijek na śnieg, lewa noga do przodu, prawy kijek na śnieg. Jakoś tak. Bez znaczenia, bo tłumaczyła to kobiecie, która wie, że jak trzeba skręcić w prawo, skręca w lewo, przekonana, że to jednak prawo, za co zresztą da sobie głowę uciąć. Strzępiła język, ale zaparłam się, że zrobię jak każe.

Próbowałam przez pierwsze kilkadziesiąt metrów, a potem byle biec. Choć bieg to wielkie słowo. Mój raczej przypominał taniec świętego Wita, tyle że po linii prostej. Najgorzej na zakrętach, bo jak prostą nartą wbić się w półokrągły tor? Wypadałam i z trasy, i z toru.

Generalnie świetna zabawa te biegówki. Ot, trzeba robić wszystko, aby nie wylądować w śniegu. To niełatwe, bo na zbyt wąskich i zbyt długich nartach ciężko utrzymać równowagę, zwłaszcza gdy kijkami w roztargnieniu wywijacie na prawo, lewo, przed siebie, pod narty i do góry… Niebezpieczne te kijki.

Pod górkę i boli życie

Najłatwiej "biec" pod górę. To znaczy gór na mojej trasie nie było, nawet - dzięki Bogu - pagórków, co najwyżej lekkie wzniesienie. Ale technika podbiegu jakby łatwiejsza: kolana zgiąć, dwa kijki - na raz! - za siebie i się odpychać. Po dwóch metrach bolą i ramiona, i uda, i samo życie, ale przynajmniej mózg nerwowo nie analizuje: lewa, prawa, lewa, prawa.

Wróć: najłatwiej z górki. O tak. Technika jak pod górkę, tyle że zadyszka nie łapie.

Oj, a zadyszka była i po biegu próbnym, i po tym na czas. A przy tym drugim już bez żartów: mówią start i mierzą czas, który na złość przyspieszył. Dystans niby ten sam: dwa okrążenia, jeden kilometr, ale jakby dłuższy.
O dziwo udało się bez wywrotki, ale taniec na nartach zdecydowanie udał mi się bardziej zaawansowany. Czas: 4 minuty i 20 sekund. Może i nie mistrzowski, ale niejeden mistrz wymiękłby przy biegu na jednej narcie, gdy druga spóźniona, i jakoś po skosie, szukała dopiero kontaktu z podłożem.

Cel i pal! Wolę: zapal sobie. Brzmi lepiej

Z takimi umiejętnościami karierę zrobię w cyrku, w biegach narciarskich raczej nie. Co gorsza snajperem albo strzelcem wyborowym też nie będę. W razie konfliktu zbrojnego najpewniej mięsem armatnim. W czasach pokoju, po prostu za strzelanie i broń się nie łapię. Ale biathlon, to biathlon. Wkładają ci w ręce karabin, każą celować i - najgorzej - trafiać.

Trafiłabym w słonia, w to nie wątpię. Ale dziwne, małe punkciki, na niewielkiej prostokątnej tabliczce, daleko 15 metrów przede mną, z broni, ciężkiej jak wiadro z węglem na barku… Ech. Ręka drży, lufa podskakuje: w prawo, lewo, do góry i w dół. Instruktor każe zamknąć jedno oko, drugim patrzeć w celownik i już: cel i pal. Ha, brzmi dziecinnie prosto. Zamykałam jedno oko, nie pomogło. Zmieniłam na drugie. To samo. Celowałam nie zamykając żadnego, a efekt podobny jakbym zamknęła… oba. Nawet grzane wino w przerwach między jedną próbą a drugą nie pomogło... Jeden celny strzał na trzy. I ten jeden celny, wcale nie wycelowany, ot, fart.

Nie oślepłam. Widziałam, w co celuję i w co mam strzelić, ale gdy przychodziło do strzelania, jak na złość kule niosło nie tam gdzie powinno. Zaznaczam jednak, że wszyscy przeżyli.

Cóż, mistrzynią biathlonu nie będę. Może to nawet lepiej dla... biathlonu.

Takie są zasady

Biegi kobiet Sprint na 7,5 km, pościgowy na 10 km, indywidualny na 15 km, ze startu wspólnego na 12,5 Biegi mężczyzn Sprint na 10 km, pościgowy na 12,5 km, indywidualny na 20 km, ze startu wspólnego na 15 km Strzelanie Za każdym razem pięć strzałów (pudło to runda 150 m lub karna minuta). Tarcze są 50 m od stanowisk. Na leżąco celuje się w krążki o średnicy 45 mm, na stojąco - 115. TOK



*Slash w Katowicach! Spodek oszalał [SENSACYJNE ZDJĘCIA i WIDEO]
*Hajmat, hanysy, gorole, powstania śląskie, godka! [Śląski Słownik Pojęć Kontrowersyjnych]
*Ranking szkół nauki jazdy 2013
*Poznaj tajemnicę abdykacji papieża Benedykta XVI

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!