Białystok. Sąd: 34-latek chciał zabić ciotki żony, ale sam odstąpił od ich duszenia. Spędzi za to w więzieniu 6 lat

Magdalena Kuźmiuk
Magdalena Kuźmiuk
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zapadł we wtorek wyrok w procesie młodego mężczyzny oskarżonego o próbę podwójnego zabójstwa. Jego niedoszłymi ofiarami są dwie ciotki żony. Sąd - przyjmując, że oskarżony sam odstąpił od duszenia kobiet - skazał go jedynie za spowodowanie u nich obrażeń. Motywem działania była chciwość.

- Sąd nie miał żadnych wątpliwości, że oskarżony działał w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia obu pokrzywdzonych. Jednak skutek w postaci zgonu nie nastąpił ze względu na postawę samego oskarżonego. To on w pewnym momencie sam odstąpił od działania - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Beata Brysiewicz.

Wydając wtorkowy wyrok, sąd okręgowy skorzystał więc z dobrodziejstwa artykułu z kodeksu karnego mówiącego o tzw. czynnym żalu sprawcy przestępstwa. Oznacza to, że oskarżony Krzysztof A. nie mógł podlegać karze za usiłowanie dokonania przestępstwa - w tym wypadku za próbę podwójnego zabójstwa.

- Sprawca odpowiada tylko i wyłącznie za skutki, które zostały wywołane jego zachowaniem - podkreśliła sędzia Brysiewicz.

A te względem jednej z zaatakowanych i duszonych ciotek były bardzo poważne. Biegły z zakresu medycyny sądowej stwierdził, że gdyby Krzysztof A. dłużej dusił starszą panią, skutki mogłyby być nieodwracalne. Cecylia Z. mogłaby umrzeć. Sąd przyjął, że obrażenia u drugiej z sióstr - Krystyny Z., były lekkie.

Historia, która we wtorek miała swój finał na sądowej sali i przez którą Krzysztof A. trafi do więzienia na sześć lat, przypomina fabułę thrillera. 34-letni Krzysztof A. poślubił młodą białostoczankę i szybko wkupił się w łaski rodziny żony. Przez jej członków był postrzegany jako mężczyzna spokojny, inteligentny i towarzyski, choć na rodzinnych spotkaniach mało mówił o sobie.

Bielsk Podlaski. Mąż oskarżony o zabójstwo żony sprzed 8 lat. Utrzymywał, że kobieta wyjechała za granicę

Po jakimś czasie żona Krzysztofa zaszła w ciążę. Sielanka nie trwa jednak długo. Okazało się, że mężczyzna miał spore długi. Pożyczał pieniądze od znajomych, potem i od członków rodziny żony. Szczególnie hojne okazały się dwie mieszkające razem ciotki żony 34-latka. Potem obliczyły, że obie dały się naciągnąć na około 80 tysięcy złotych. Kupiły mu też laptopa i opłaciły kurs.

Rankiem 7 marca ubiegłego roku Krzysztof pojawił się niezapowiedziany w mieszkaniu ciotek na jednym z białostockich osiedli. Jak zawsze grzecznie przywitał się z seniorkami i zaproszony przez nie wszedł do salonu, nie zdejmując jednak ani kurtki, ani rękawic. Jednak z gospodyń wyszła do kuchni, druga zabawiała gościa. Ale mężczyzna zaczął narzekać. Mówił, że jest zdenerwowany, bo pokłócił się z ojcem.

Potem wydarzenia potoczyły się już błyskawicznie. Gdy ciotka wstała, Krzysztof zaszedł ją od tyłu. Starsza pani myślała początkowo, że to jakiś żart. Szybko jednak przekonała się, że 34-latek nie jest w nastroju do żartów. Śledczy ustalili, że napastnik szybko przystąpił do duszenia starszej pani. Zacisnął na jej szyi przedramię i dusił. Kiedy pokrzywdzona straciła przytomność i upadła na podłogę, Krzysztof A. przycisnął kolanami jej klatkę piersiową i nie przestawał dusić rękoma za szyję.

Wołanie o pomoc usłyszała w kuchni druga z gospodyń. Gdy ruszyła siostrze na ratunek, napastnik zaatakował i ją. Pociągnął starszą panią do siebie tak gwałtownie, że upadła. A potem szarpał i dusił obie kobiety na zmianę.

Proces zabójców Agnieszki Michniewicz. Sąd apelacyjny podtrzymał wyrok

Starsze panie zaczęły odpierać atak. Próbowały włożyć napastnikowi palce do oczu, uderzyć we wrażliwe części ciała. Kiedy jednak zagroziły, że wezwą policję, agresja 34-latka przybrała na sile. Kiedy jednak napadnięte zmieniły front i zaczęły zapewniać mężczyznę, że nikogo nie powiadomią i zapomną o sprawie, Krzysztof A. przerwał duszenie. I wyszedł z mieszkania.

Napadnięte kobiety natychmiast powiadomiły rodzinę. O sprawie dowiedziała się również policja. Napastnik został jednak zatrzymany dopiero kilka miesięcy później - w listopadzie. I od tamtej pory przebywa w areszcie śledczym.

Początkowo oskarżony nie przyznawał się do usiłowania zabójstwa ciotek. Potem złożył pisemne oświadczenie, w którym się przyznał. Twierdził, że nie chciał zabić pokrzywdzonych. Wyznał, że w popadł w podejrzane towarzystwo, które wymuszało na nim zwrot pożyczek. Uznał więc, że - jak wyjaśniał - narobi bałaganu, który będzie wyglądał tak, że próbował zdobyć pieniądze dla gangsterów, to oni dadzą mu spokój.

- Kara sześciu lat pozbawienia wolności powinna uzmysłowić panu, że rozwiązywanie problemów nie może się opierać na krzywdzeniu winnych ludzi - podsumowała uzasadnienie sędzia.

Wyrok nie jest prawomocny.

Personalia oskarżonego i pokrzywdzonych zmieniliśmy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl