Białe fartuchy czarno widzą sytuację w służbie zdrowia. Szykuje się kolejny protest

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Marek Szawdyn/Polska Press
Na Podkarpaciu pielęgniarki masowo poszły na zwolnienie lekarskie, paraliżując działalność szpitali. Oszukani postawą resortu zdrowia czują się lekarze rezydenci oraz przedstawiciele zawodów medycznych. Na razie odbyły się symboliczne czarne protesty, ale po wakacjach w ochronie zdrowia może zrobić się gorąco.

Na Podkarpaciu pielęgniarki masowo poszły na zwolnienie lekarskie, paraliżując działalność szpitali. Oszukani postawą resortu zdrowia czują się lekarze rezydenci oraz przedstawiciele zawodów medycznych. Na razie odbyły się symboliczne czarne protesty, ale po wakacjach w ochronie zdrowia może zrobić się gorąco.

Zrzeszeni w Porozumieniu Zawodów Medycznych diagności, fizjoterapeuci, ratownicy medyczni, pielęgniarki i lekarze z ponad 200 szpitali protestowali przeciwko nędznym zarobkom. „Czarny piątek” sprzed tygodnia miał zwrócić uwagę także na wciąż bardzo długie kolejki do lekarzy. To na razie sygnał ostrzegawczy. Zaostrzenie działań zapowiedzieli na jesień.

W największym na Opolszczyźnie Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu czarnego protestu nie było. Tu trwa spór zbiorowy z dyrekcją, ale - jak mówi Marcin Laskowski, przewodniczący Regionalnej Sekcji NSZZ „S” Ochrony Zdrowia - 70 procent postulatów protestujących zostało już spełnionych i osiągnięto umiarkowany poziom satysfakcji. - Zamiast postulowanych 3 tys. zł pensji zasadniczej dla średniego personelu medycznego wywalczono mniej (np. laborantka ma 2,5 tys., podobnie jak starsza sekretarka medyczna, a ratownik medyczny - 2,9 tys. zł), ale nie chcieliśmy rujnować budżetu szpitala. Natomiast całym sercem popieramy postulaty Porozumienia Zawodów Medycznych, które wymagają rozwiązań systemowych.

Niskie zarobki

W opublikowanym w lutym 2018 roku raporcie GUS poinformował, że średnie zarobki lekarzy w sektorze publicznym wyniosły 7150,28 zł, zaś w sektorze prywatnym: 8152,29 zł (dane dotyczą października 2016, raport przygotowywany jest co dwa lata). Dla porównania zarobki lekarzy dentystów wyniosły: 4224,45 zł.

W przypadku pielęgniarek średnie wynagrodzenie w sektorze publicznym wyniosło 4176,31 zł, zaś w sektorze prywatnym 3841,83 zł. Położne zatrudnione w sektorze publicznym średnio zarabiają 4193,49 zł, zaś w sektorze prywatnym 3802,94 zł. Najniższe wynagrodzenie mają specjaliści ratownictwa medycznego (4022,42 zł).

8 czerwca 2017 Sejm przyjął ustawę o płacach minimalnych w ochronie zdrowia. Jej celem jest podniesienie wynagrodzeń tych pracowników medycznych, którzy zarabiają najmniej w poszczególnych grupach zawodowych. Zgodnie z ustawą docelowa wysokość najniższego wynagrodzenia zasadniczego zostanie osiągnięta do końca 2021 r. Pielęgniarka z tytułem magistra i ze specjalizacją ma zarabiać co najmniej 5,3 tys. zł. Minimalne wynagrodzenie pielęgniarki bez tytułu magistra, ale ze specjalizacją określono na 3,7 tys. zł, a bez specjalizacji - na 3,2 tys. zł.

Ratownicy podpisali z MZ porozumienie zakładające wprowadzenie średniego wzrostu miesięcznego wynagrodzenia niezależnie od formy zatrudnienia wraz ze wszystkimi innymi składnikami i pochodnymi - o 400 zł brutto od 1 lipca 2017 r. oraz o kolejne 400 zł od 1 stycznia 2018 r., tj. do 800 zł miesięcznie brutto dla: ratowników medycznych, dyspozytorów medycznych i pielęgniarek systemu, będących członkami zespołów ratownictwa medycznego.

- Część pracodawców nie wywiązała się z tych postanowień. Pracownicy szpitalnych oddziałów ratunkowych w szpitalach na Witosa i Katowickiej w Opolu nie dostają tych pieniędzy - mówi Marcin Laskowski z opolskiej „Solidarności”. - Jeszcze czekamy, ale nasza cierpliwość powoli się wyczerpuje. W środowisku buzuje.

Rezydenci - niewolnicy

W lutym Ministerstwo Zdrowia obiecało młodym lekarzom na pierwszym i drugim roku rezydentury 4000 zł brutto miesięcznie w tzw. dziedzinach niepriorytetowych i 4700 zł brutto dla dziedzin priorytetowych. Od trzeciego roku pensje mają wynosić 4500 zł (niepriorytetowe) i 5300 zł brutto (priorytetowe). Ponadto w porozumieniu ustalono, że lekarze, którzy zdecydują się przepracować w Polsce co najmniej dwa lata po zakończeniu rezydentury, otrzymają „dodatek lojalnościowy” do pensji. I teraz o ten dodatek trwa spór. W projekcie ustawy jest zapis, że lekarze po skończeniu rezydentury muszą przepracować dwa lata na etacie w szpitalu NFZ.

- Resort chce z nas zrobić niewolników - uważa Joanna, lekarka na IV roku rezydentury w opolskim szpitalu. - Nie tak się umawialiśmy. Chodziło o to, żeby zatrzymać młodych lekarzy w Polsce, żeby zaraz po rezydenturze nie uciekali np. do Niemiec. Ale przecież ktoś może chcieć pracować w POZ albo w przychodni specjalistycznej. Tymczasem ten przepis zmusza do pracy w szpitalu finansowanym przez NFZ. Na to nie możemy się zgodzić.

Zastrzeżenia rezydentów dotyczą też podwyżek dla lekarzy specjalistów. Według ustaleń zatrudnieni w państwowych placówkach mieli od lipca zarabiać co najmniej 6750 zł brutto miesięcznie pod warunkiem, że nie będą wykonywać tej samej usługi w dwóch placówkach (np. dyżurować w dwóch szpitalach). Było to zgodne z hasłem „1 lekarz, 1 etat”. Teraz jednak resort chce podwyżki dać tylko lekarzom jednostek całodobowych i całodziennych, co wyklucza lekarzy z opieki ambulatoryjnej, podstawowej i nocnej.

Zdaniem młodych lekarzy MZ za wszelką cenę szuka oszczędności. „Po co takie ograniczenie? Chyba tylko po to, by ich [lekarzy specjalistów - red.] już ostatecznie namówić do odejścia z sektora publicznego do prywatnego” - napisali rezydenci na Facebooku. Ministerstwo znacznie rozszerzyło też zakaz konkurencji. Lekarz, który chce podwyżki, musi zobowiązać się, że nie będzie dyżurować nie tylko w innym szpitalu, ale też w hospicjum, pogotowiu, przy podawaniu chemioterapii i drogich leków, w uzdrowisku itd. To odcina lekarzom możliwość dorobienia, a pacjentom dostęp do lekarzy.

To nie koniec. Rezydenci wywalczyli w lutym zobowiązanie rządu do stopniowego zwiększania nakładów na ochronę zdrowia do poziomu 6 proc. PKB. W tym roku miało to być 4,78 proc. PKB, czyli o 2 miliardy zł więcej niż w roku ubiegłym.

„Od 1.07. dla pacjentów miało do ochrony zdrowia trafić dodatkowe 2160 milionów złotych. Czy ktoś z Państwa już o nich słyszał? Czy Ministerstwo Zdrowia wie, co się z nimi stało? Coś słabo z tym dotrzymywaniem słowa przez rządzących. A cierpi pacjent” - napisało na Twitterze 2 lipca Porozumienie Rezydentów.

I zapowiada, że jeśli nie dogada się z resortem, lekarze wrócą do wypowiadania klauzuli opt-out, pozwalającej im na pracę ponad 48 godzin tygodniowo, będą dyżurowali zgodnie z kodeksem pracy i dyrektywą unijną po 5 godzin dziennie. A tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku masowo będą zwalniali się z pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Białe fartuchy czarno widzą sytuację w służbie zdrowia. Szykuje się kolejny protest - Plus Nowa Trybuna Opolska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl