18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Bez Margaret Thatcher angielskie stadiony do dziś śmierdziałyby moczem. Ale kibice jej nienawidzili

Hubert Zdankiewicz
Nie lubiła piłki nożnej, prawie wycofała reprezentację swojego kraju z mistrzostw świata, znienawidzili ją kibice (zwłaszcza ci biedniejsi). Żaden angielski premier nie zrobił jednak więcej dla tego sportu niż Margaret Thatcher. Bez niej Premier League nigdy nie stałaby się najbogatszą i najmocniejszą ligą świata.

Zmarła w tym tygodniu Żelazna Dama sprawiła, że angielskie stadiony zmieniły się nie do poznania. Nie było to łatwe - gdy w maju 1979 roku obejmowała stanowisko, tamtejsza piłka na pozór miała się całkiem nieźle. Reprezentacja dopiero co przegrała co prawda kolejne eliminacje do mistrzostw świata (w 1978 roku, na mundial cztery lata wcześniej nie pojechała za sprawą Polaków i legendarnego meczu na Wembley). Tamtejsze kluby święciły jednak triumfy, Puchar Europy (pierwowzór Ligi Mistrzów) zdobywały FC Liverpool i Nottingham Forest. Kilka lat później Aston Villa...

Tak naprawdę była to jednak tylko fasada skrywająca smutną prawdę. Angielska piłka była poważnie chora - mecze rozgrywano na przestarzałych i cuchnących moczem stadionach. Dość powiedzieć, że w 1985 roku od rzuconego niedopałka zapaliła się drewniana - zbudowana na początku XX wieku - trybuna w Bradford (zginęło 56 osób). Stałych bywalców tych obiektów trudno było również określić mianem dżentelmenów. Rozróby na trybunach i bójki rywalizujących ze sobą kibolskich gangów były smutną codziennością. Było jak w Polsce, gdzie normalni ludzie do niedawna zwyczajnie bali się chodzić na mecze... To z kolei odbijało się na kondycji finansowej klubów. Błędne koło.

Przerwały je dopiero zdecydowane działania rządu. - Musimy oczyścić naszą piłkę z tych bandytów. Może wtedy znowu pojedziemy za granicę - mówiła Thatcher po tragedii na stadionie Heysel w Brukseli, gdy w gigantycznej awanturze przed finałem Pucharu Europy Liverpool - Juventus Turyn zginęło 39 osób. Po tamtej tragedii angielskie kluby zostały wykluczone na pięć lat z międzynarodowej rywalizacji. - To chyba żarty. Odbędziemy tę karę - stwierdziła stanowczo pani premier, odpowiadając na apele mediów, by po-prosiła UEFA o jej darowanie...

Wtedy jeszcze za tymi słowami nie poszły czyny. Stanowcze działania przyszły cztery lata później, gdy doszło do największej tragedii w historii angielskiej piłki. Na stadionie Hillsborough zginęło 96 kibiców Liverpoolu... Głównym jej powodem były koszmarne błędy organizatorów, którzy najpierw wpuścili na trybuny zbyt wielu kibiców, a potem nie pozwolili uciec na płytę boiska tym, którzy próbowali ratować się przed zdeptaniem i uduszeniem. Później okazało się, że stadion od 10 lat nie miał ważnego certyfikatu bezpieczeństwa... Prawdę o zaniedbaniach całymi latami ukrywano (całość poznaliśmy dopiero w ubiegłym roku), a policja próbowała obwinić za tragedię kibiców (do spółki z tabloidem "The Sun", który do dziś jest bojkotowany w Liverpoolu, dzienna sprzedaż spadła mu z 220 do zaledwie 12 tysięcy).
To był jednak przełom. "Futbol to nasza gra narodowa, daliśmy ją światu. Ale jej wizerunek w Anglii został zbrukany" - pisał minister sprawiedliwości Peter Taylor, który przygotował wówczas raport o przyczynach tragedii i w ogóle o sytuacji na angielskich stadionach. Nie oszczędził w nim nikogo - nie tylko chuliganów, ale też policji, klubów, działaczy, a nawet piłkarzy i mediów.

Raport zmienił wszystko. Zlikwidowano miejsca stojące na stadionach, wprowadzono imienne karty kibica. Zamiast policjantów na trybunach pojawili się przeszkoleni przez psychologów stewardzi. Zlikwidowano też płoty oddzielające kibiców od płyty boiska, wystarczyły linie, na których napisane jest, ile pieniędzy (dużo - dziś 1,5 tys. funtów) trzeba zapłacić za ich przekroczenie. Rozpoczęło się też regularne polowanie na chuliganów. Powołano dożycia specjalne oddziały policji, zaostrzono kary. Nawet za drobne wykroczenia orzekano zakazy stadionowe, za te poważniejsze można było trafić do więzienia.
Krytycy Thatcher sugerowali co prawda, że była ona przeciwna zmianom. Co więcej, całkiem poważnie rozważała pomysł wycofania reprezentacji Anglii z mistrzostw świata w 1990 roku, obawiając się, że jej "fani" znów mogą narozrabiać. Patrząc na rozmach zmian trudno jednak uwierzyć, by mogły zostać wprowadzone bez zgody szefa rządu. Mniej zamożni kibice znienawidzili ją z kolei za to, że w wyniku reform drastycznie wzrosły ceny biletów na mecze...

Ostatecznie reprezentacja pojechała jednak na mundial i dotarła w nim aż do półfinału (przegrany mecz z Niemcami oglądało w telewizji 25 mln ludzi), a na włoskich boiskach rozbłysła gwiazda Paula Gascoigne'a. Angielskie stadiony stały się najbezpieczniejsze w Europie, kluby stawały się coraz bogatsze. Również dzięki temu, że w 1992 r. magnat medialny Rupert Murdoch zapłacił 300 mln funtów za prawa do transmitowania przez pięć lat ligi angielskiej. To wtedy narodziła się Premier League.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl