Beata Stankiewicz-Szczerbik. Dziewczyna z parciem na szkło

Katarzyna Kaczorowska
Beata Stankiewicz-Szczerbik - za nią jej witraż przedstawiający ostatnią wieczerzę Jezusa i apostołów
Beata Stankiewicz-Szczerbik - za nią jej witraż przedstawiający ostatnią wieczerzę Jezusa i apostołów Fot. Tomasz Hołod
Ma 51 lat, dwóch synów i męża. Stare dziecko ma 27 lat, młode tylko cztery. Pierwsze urodziła w czasie studiów na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Drugie – jako dojrzała artystka. Beata Stankiewicz-Szczerbik mówi, że jej sztuka powstaje między kiszeniem ogórków i robieniem kompotów na zimę.

Jest drobna i krucha, jak tworzywo, w którym pracuje. Ale też rozedrgana wewnętrznie i twarda zewnętrznie. Jak szkło, które choć z pozoru zamknięte w zastygniętej formie, żyje wewnętrznie pełne prężeń, rozprężeń i drgań. W swojej pracowni, która jest w piwnicy kilkurodzinnego domu, zamienia się w alchemika, który nigdy do końca nie jest pewien, co ukaże się jego oczom, kiedy otworzy piec szklarski.

Wsiadajcie, madonny
madonny
Do bryk sześciokonnych
… ściokonnych!
Konie wiszą kopytami
nad ziemią.
One w brykach na postoju
już drzemią.

Gotycki kościół świętego Macieja we Wrocławiu jest po remoncie. Powstał jako kaplica dworu Henryka Brodatego. Jego synowa, księżna Anna, wdowa po Henryku Pobożnym, ów dwór oddała krzyżowcom, by stworzyli tu szpital. Z kaplicą, by mieli gdzie się modlić. Dzisiaj zza grubych murów czasem słychać przejeżdżający obok tramwaj, a w upalny dzień w środku panu-je kojący chłód. W jeden z takich dni od strony zakrystii wchodzi z niewielką grupą ludzi jak najbardziej współczesna autorka witraży, które do średniowiecznego kościoła zamówił ksiądz rektor Mirosław Maliński, zwany Maliną, duszpasterz akademicki.

– Rozmawialiśmy o tych witrażach trzy lata. Ktoś powie, że byłam indoktrynowana. Ja powiem, że dyskusja była obustronna, bo nie czułam nacisków. Nie ukrywam i ksiądz Maliński o tym wie, że jestem osobą poszukującą. Dar wiary jakoś przez mój rozum nie chce przejść, ale jestem otwarta na wszystkie religie, a szczególnie na tę, w której wyrośliśmy - mówi Beata Stankiewicz-Szczerbik, by za chwilę poprowadzić słuchaczy od jednej nawy do drugiej, od jednego witrażu do drugiego, od zwiastowania przez ostatnią wieczerzę do wniebowstąpienia.Pierwsze więc jest zwiastowanie - umięśniony Archanioł Gabriel patrzy z góry na człowieka, kryjąc się pod własnymi skrzydłami, jak w kokonie. Po jego skrzydlatej prawicy jest Ona, Maria, dziewczyna. Właśnie jej powiedział, że poczęła z Ducha Świętego człowieka, który będzie Bogiem.

Beata Stankiewicz-Szczerbik przyznaje ze śmiechem, że o twarz Marii stoczyła małą bitwę. Chciała, by był w niej bunt i przestrach, który przecież jest czymś zwyczajnym po tak niezwyczajnych słowach. Chciała, by jej Maria miała w sobie tę charakterystyczną ostrość, jaką od razu rozpoznaje każdy, kto widział jej wcześniejsze prace. To też dziewczyny. W maseczkach, z kotami na smyczy, ostre, tnące swoją obecnością powietrze, niepokojące tak jak niepokojąca jest kobiecość.

- Ksiądz Malina chciał, by Maria była łagodniejsza. Zrobiłam do niej dwa podejścia, ale ostatecznie twarz wykonała Katarzyna Wójcik. Ja nie dałam rady zrobić czegoś wbrew sobie, bo dla mnie w tamtym momencie w tamtej wybranej dziewczynie zgodę poprzedził bunt – przyznaje artystka, dla której Maria, matka Boga, jest ikoną kobiety, która nie miała wyboru. - Sama tak właśnie czuję moją egzystencję. I pewnie wiele kobiet też.

Każda bryka malowana
w trzy ogniste farbki
I trzy są końskie maści:
od sufitu
od dębu
od marchwi.
Drgnęły madonny
I orszak konny
Ruszył z kopyta

Ten bunt chyba towarzyszy jej od zawsze. Chciała studiować architekturę, a kiedy się nie udało, „przechowała się” jak wielu artystów w Studium Nauczycielskim. To tam dojrzewała do Akademii Sztuk Pięknych, choć nie kryje, że wybór studiów na Wydziale Szkła i Ceramiki był jednak przypadkowy. Ale tak to już z przypadkami jest, zwykle okazują się one najszczęśliwsze i dokładnie tak samo było z nią. Wybrała zawód, który nawet nie ma nazwy. Bo szklarz wstawia ludziom szyby w oknach, z Szklarka to wodospad koło Szklarskiej Poręby...

- Przez pierwsze dwa lata uczyłam się malarstwa, rzeźby, rysunku. Szkło zaczynało się na trzecim roku, u profesora Cho-durskiego. Przejście w fazę proje-ktowania zupełnie obcego materiału nie mogło się obejść bez ofiar. I jedną z ofiar byłam ja, bo dostałam nędzną trójczynę. Profesor na widok każdego mojego projektu mówił „nie da się”. Tak długo mówił, że w końcu postanowiłam udowodnić samej sobie, że jednak się da, bo kupiłam piec szklarski. I wyszło na moje - podczas kolejnego spotkania i kolejnych opowieści na werandzie pod zielonymi kiściami winogron wybucha serdeczny śmiech. Skupiony czterolatek podejdzie do mamy z zielonym wiaderkiem, na którego dnie przed chwilą ostrożnie położył złapanego pasikonika. Na szczęście w ogrodzie tyle się dzieje, że nawet nie zauważy, kiedy pasikonik da nogę i wybierze wolność wśród traw.

Kuba jeszcze nie wie, że był uczestnikiem performance’u mamy. Film „Madonna cierpli-wa” pokazywany na wystawie we wrocławskim Muzeum Narodowym obejrzy pewnie za kilkanaście lat. Beata Stankiewicz-Szczerbik siedzi na krześle, jak na tronie. W jednej dłoni trzyma szklane serce, drugą przytrzymuje wiercącego się na kolanach malucha. Nie trzeba być kobietą i nie trzeba być matką, żeby poczuć fizyczność i zarazem głęboką metafizykę tego obrazu.

Migają w krąg anglezy grzyw
I lambrekiny siodeł
I gorejące wzory bryk
Kwiecisto-laurkowe.
A w każdej bryce vis-á-vis
Madonna i madonna
W nieodmiennej pozie tkwi
Od dziecka odchylona
- białe konie
- bryka
- czarne konie
- bryka
- rude konie
- bryka
Magnifikat!

Przy miętowej herbacie z lodem i kawałkami jabłka Beata Stankiewicz-Szczerbik przyznaje, że choć kobiecość jest leitmotivem jej twórczości od zawsze, ona sama feministką nie jest. Prowokacyjnie mówi, że spełnia się jako matka, żona i gospodyni domowa, a sztuka rodzi się w jej głowie, kiedy kisi pięćdziesiąt słoików ogórków albo robi kompoty. Mimo wielu ograniczeń jest przecież wolna, bo wolność wcale nie wynika z przekraczania kolejnych granic, wolność ma się w głowie. Nosi się ją w sobie, smakuje, odczuwa, pozwalając, by co jakiś czas eksplodowała artystycznymi pomysłami.

Nie da się jednak ukryć, że we-wnętrzna wolność i zewnętrzne bariery chronią od lęków. I właśnie te lęki najpełniej wyraziła wystawa „Kilka portretów emocjonalnych”, na której rządziły różne wcielenia kobiecości. Z tą najpełniej wyrażaną i budzącą największy lęk - macierzyńską - na czele.

– Kobieta od zawsze jest obecna w mojej twórczości. Właściwie lata całe eksplorowałam i wyrażałam samą siebie. Dziewczyny-witraże, rzeźby czy performance „Madonna cierpliwa” odsłaniają wiele twarzy. Kubę urodziłam, mając 47 lat. Wydawało mi się, że starszy syn idzie już na swoje, pies jest stary, więc pewnie też zaraz odejdzie, a dla mnie w końcu zacznie się wolność. A tymczasem życie przyniosło mi drugie dziecko. Zamiast tej wolności. Musiałam wszystko sobie na nowo ułożyć, przemyśleć - przyznaje Beata Stankiewicz-Szczerbik, by po chwili dodać, że swoją sztuką próbuje rozbroić fałszywy, bo idealny obraz macierzyństwa, w którym nie ma strachu, przerażenia, bólu i krwi.

- Młodym dziewczynom przedstawia się coś z gruntu nieprawdziwego. Nic dziwnego, że przeżywają nagle szok. Z dnia na dzień tracą wolność. Z dnia na dzień zakochują się wręcz atawistycznie w swoim dziecku, które ciągną uczepione u nogi przez całe życie. O tym też chcę mówić, bo ktoś chyba powinien - mówi artystka, rozglądając się mimochodem po ogrodzie. Kilkulatek nawet w domu powinien być w zasięgu wzroku. Troska to przecież jeden z atrybutów macierzyństwa.

A one w Leonardach min,
W obrotach Rafaela,
W okrągłych ogniach, w klatkach z lin,
W przedmieściach i niedzielach.
w każdej bryce vis-á-vis
Madonna i madonna.
I nie wiadomo, która śpi,
A która jest natchniona
- szóstka koniu
- one
- szóstka koni
- one
- szóstka koni
- one
Zakręcone!

Szkło to „twarda, przezroczysta, bezpostaciowa masa utworzona z krzemianów i dodatków (sodu, wapnia), powstała w wyniku przechłodzenia stopionych surowców mineralnych”. Ta masa przepuszcza ok. 90 proc. promieniowania widzialnego, jest dobrym izolatorem elektrycznym i cieplnym. Laikowi kojarzy się z pięknymi przedmiotami i kruchością. Stankiewicz-Szczerbik przyznaje, że praca artysty-szklarza jest rzemiosłem, najwyższej próby, ale rzemiosłem. Ona jednak próbuje wznieść je na poziom sztuki. - Łatwo nie jest, bo ludzie są przywiązani do durnostojek. A ja robię rzeźby, performance, instalacje. I to jest właśnie wolność - wybór własnej ścieżki, którą idę - mówi artystka, która bezkrytycznie i bezgranicznie kocha gotyk i Japonię, nieustanne źródło inspiracji.

Kiedy przy stole stanie pies z siwym ze starości pyskiem, gospodyni pogłaszcze go po głowie łagodnym gestem dłoni. U św. Macieja w przedstawieniu ostatniej wieczerzy według ikony ze szkoły nowogrodzkiej jeden z apostołów ma na kolanach tego właśnie psa, który wpatruje się w człowieka mądrymi oczami. – To mój ślad. Kiedy będę staruszką, będę przychodziła do tego kościoła, siadała naprzeciwko mojej suki i wspomniała dobre chwile w życiu - uśmiecha się Beata Stankiewicz-Szczerbik.

W krypcie św. Macieja pochowany jest mistyk Anioł Ślązak, poeta, który napisał: „Czy wiecie, żeśmy dłużej niżeli Bóg żyli? Bóg jest wieczny, a przecież nie żył ani chwili”.

Cytaty z wiersza Mirona Białoszewskiego „Karuzela z Madonnami”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Beata Stankiewicz-Szczerbik. Dziewczyna z parciem na szkło - Gazeta Wrocławska

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
Katarzyna
A ja tam czekam w sprawie zabójstwa Roberta Wójtowicza przez ks. Krzysztofa Litwę. Na co czekam?

Czekam na większe zaangażowanie dzielnicowych w podkreslanie dobrej wspolpracy z mafia watykanska. Czekam na wieksze podkreslanie przez politykow, ze mafia watykanska to nasz wspolny fundament ktory daje nam moralnosc.
Wróć na i.pl Portal i.pl