Beata Poźniak: Miałam być kochanką Ala Pacino i wampirzycą u boku Brada Pitta [ROZMOWA, ZDJĘCIA]

rozm. Ryszarda Wojciechowska
Beata Poźniak urodziła się w Gdańsku. Od połowy lat 80. mieszka w Stanach Zjednoczonych.
Beata Poźniak urodziła się w Gdańsku. Od połowy lat 80. mieszka w Stanach Zjednoczonych. Tomasz Bołt
Z Beatą Poźniak Daniels, aktorką, która od ponad dwudziestu lat mieszka i pracuje w Hollywood, rozmawia Ryszarda Wojciechowska. W piątek, 30 sierpnia, w bibliotece Manhattan w Gdańsku Wrzeszczu odbędzie się spotkanie z aktorką. Początek o godz. 18. Wstęp wolny.

W połowie lat osiemdziesiątych pożegnała Pani rodzinę, Gdańsk i wyjechała do Ameryki. Do Hollywood jedzie się po sukces i sławę?
Najpierw był Nowy Jork. Kiedy w połowie lat 80. pojawiła się możliwość wyjazdu do Stanów na wakacje, nie zastanawiałam się. Pierwsze kroki skierowałam oczywiście, jak to aktorka, na Broadway. Ale nie myślałam, że kiedyś się tutaj przebiję.

Jednak się Pani przebiła.
Na pierwszy casting trafiłam właściwie z przypadku. Pewnego dnia wzięłam do ręki "Backstage" i zobaczyłam w ogłoszenia - szukamy aktorów. Rozbawiło mnie, że aktorów szuka się jak samochodu do kupienia. Ale jedno ogłoszenie mnie zainteresowało, casting do roli pani prokurator generalnej w przedstawieniu off off Broadway. Na przesłuchanie poszłam z ciekawości bardziej, niż z nadzieją.

Skoczyła Pani na głęboką wodę.
Ten spektakl oparto na prawdziwej historii, pokazującej brutalność policji nowojorskiej. Wiedziałam, że nie mam szans. Że to rola dla Amerykanki. Ale chciałam zobaczyć, jak taki casting wygląda. Dostałam jednak scenkę do przeczytania. Kiedy stanęłam przed komisją, zaczęli się najpierw podśmiewać z mojego imienia i nazwiska, bawili się przy tym dobrze, jak je wymawiali. Czułam, że rozmowa się nie klei. Ale kazali poczekać za drzwiami. Poprosili z powrotem i spytali, czy mogę inną scenę przeczytać. Wróciła nadzieja, że może dostanę coś w stylu: przynieś, wynieś, pozamiataj. Po kilku dniach przyszło zawiadomienie, że gram w tej sztuce główną rolę pani prokurator, która przesłuchuje 6 policjantów.

Nie zrażała się Pani.

Amerykanie mnie nauczyli, że trzeba marzyć. Nawet o tym, co się wydaje nieprawdopodobne. A w tamtych czasach marzenie Polki o graniu w Ameryce takie mniej więcej było. W Nowym Jorku popracowałam jeszcze jako modelka, a potem wyruszyłam do Los Angeles. Tam założyłam własny teatr Discordia i pisałam sztuki, które sama reżyserowałam. Jedna z nich znalazła się na festiwalu teatralnym Petera Sellarsa. Miałam dobre recenzje, nagrody. Ale to jednak nie było Hollywood.

Film jest najważniejszy?
Po dwóch latach powiedziałam sobie, że już nie bawię się w teatr. Zaczęłam rozglądać się za rolą w filmie. Wtedy najgłośniej było wokół planowanej produkcji "JFK" Olivera Stone' a. Istne szaleństwo.

Na czym to szaleństwo polegało?
Niemal każdy liczący się aktor w Ameryce, i ten zupełnie nieznany, chciał być częścią tego filmu. Zagrać chociażby jedną scenę. Proszę spojrzeć, Donald Sutherland - jedna scena, Jack Lemmon, Walter Matthau - epizody. Ja chciałam zagrać Marinę Oswald [żonę Lee Oswalda, domniemanego zabójcy prezydenta Kennedy' ego - dop. aut]. Gdzie ja i moje szanse na większą rolę w tym filmie? Pomyślałam jednak - a co mam do stracenia?

Z marszu poszła Pani na casting?
Najpierw wysłałam list do Olivera Stone'a, ze zdjęciem swoim i Mariny Oswald, pisząc, że jest między nami podobieństwo i proszę o zdjęcia próbne. Zaproszono mnie. Na zdjęciach próbnych usłyszałam: OK, Marina, wyobraź sobie, że jesteś na przesłuchaniu FBI. I zaczął się grad pytań - kiedy poznałaś Lee, w którym roku, jak byłaś ubrana. Dzięki temu, że przeczytałam wszystko, co było do przeczytania o Marinie, i do tego jeszcze przejrzałam 26 tomów Komisji Warrena [powołana do wyjaśnienia zabójstwa Kennedy'ego - dop. aut.]...

...26 tomów przed przesłuchaniem?
Tak, bo musiałam być przygotowana. Nie widziałam scenariusza, nie znałam tej roli. Przypuszczałam tylko, że oni chcą od razu widzieć Marinę Oswald, a nie Beatę Poźniak. Dlatego idąc na przesłuchanie, wiedziałam, jak ona włosy czesała, że chciała wyglądać jak Brigitte Bardot, że bez przerwy paliła, a do Lee mówiła w domu "Alik" albo "Alka". Zobaczyli, że jestem nią przesiąknięta. Sam casting trwał kilka miesięcy. Inne aktorki też startowały do tej roli, m.in. Isabella Rossellini. Potem było jeszcze spotkanie z Gary Oldmanem - filmowym Lee Oswaldem. Chcieli zobaczyć, czy między nami jest chemia. Nie wystarczyło, że mnie Oliver Stone wybrał. Jeszcze musiała zatwierdzić mnie gwiazda, czyli Gary, i przede wszystkim studio filmowe Warner Bros. Wreszcie usłyszałam, że gram i jadę do Dallas. Kilka miesięcy zdjęć do "JFK" to był dla mnie szalony i wartościowy czas. Mogłam podglądać, jak pracują naprawdę wielcy w Ameryce: Kevin Costner, który mi mówił: Beata, zagram Schindlera, ale w końcu nie zagrał, Sissi Spacek, Joe Pesci czy Tommy Lee Jones.

Spotkała się Pani z Mariną Oswald?
Wiedziałam, że gram postać autentyczną i do tego jeszcze żyjącą. Byłam zestresowana. Poprosiłam Stone'a o spotkanie z nią. Usłyszałam, że im odmówiła. Ale... Good Luck - zakończył. I mnie się udało. Po namowach Marina się zgodziła. Nie wiem, może dlatego, że ona Rosjanka, a ja Polka?

Pierwsze wspomnienie z tego spotkania?
Marina stoi za szybą i pali papierosa za papierosem. Była piękną kobietą, wysoką, z rudymi włosami. Kiedy mnie zobaczyła, leniwie zlustrowała wzrokiem i powiedziała: - no, jesteś ładna. Możesz mnie zagrać. Zaprosiła na lunch, pokazywała Dallas, dostałam od niej rybki w małym akwarium, a potem zaprosiła, żebym u niej pomieszkała i lepiej ją poznała.

Otworzyła się przed Panią?
Myślę, że dzięki mnie "odkorkowała" się nieco. Jeszcze raz wyszła za mąż, miała nową rodzinę i chyba trafiła na czas, w którym miała ochotę mówić o sobie.

U Stone'a jeszcze raz Pani zagrała, w "Dzikich palmach".
To był czteroodcinkowy serial. Każdy odcinek reżyserował ktoś inny, jeden Stone, drugi Kathryn Bigelow - też reżyserka z Oscarem. Ja u Olivera zagrałam Japonkę. Miałam na sobie kimono, a obok siebie takie gwiazdy, jak Jim Belushi i Angie Dickinson. Wtedy też od niego usłyszałam: - wkrótce kręcę film "Noriega", chciałbym, żebyś w nim zagrała. Mijały miesiące, o tym filmie już wszystkie gazety zaczęły pisać. Noriegę miał grać Al Pacino, ja jego kochankę...

To byłby akcent w CV: byłam kochanką Al Pacino.

Prawda? (Śmieje się). Po trzech miesiącach prób usłyszeliśmy, że wytwórnia filmowa Warner Bros wycofała się jednak z projektu. Wcześniej myślałam, że takie przygody zdarzają się nieznanym reżyserom, a tu proszę, oscarowemu też. Po latach, po moich rolach serialowych, usłyszałam od Stone'a: - wiesz co, Beata, nie widziałem jeszcze reżysera, który by cię umiał właściwie wykorzystać. Musimy o czymś wspólnie pomyśleć. I tak myślimy do tej pory. Nie tracę jednak nadziei, że zagram jeszcze u niego.

Dojrzała aktorka na amerykańskim czy polskim rynku ma pod górkę, mówiąc kolokwialnie.
A "Driving Miss Daisy" z Jessicą Tandy? A Danuta Szaflarska i jej ostatnie role? W kinie wszystko jest możliwe. Przypomniałam sobie, jak mnie postarzano z kolei do filmu "Miriam", opartego na prawdziwej historii. Byłam wówczas w wieku mojej filmowej bohaterki, czterdziestoparoletniej katoliczki, która ratuje nastoletnią Żydówkę. Proszę spojrzeć, jak musieli mnie postarzyć. Bo mimo, że już byłam w dojrzałym wieku, to prywatnie sprawiałam wrażenie dużo młodszej. Bez charakteryzacji, z aktorką grającą Żydówkę, wyglądałyśmy jak siostry. Przy okazji powiem, że grała ją córka Telly Savalasa, pamiętnego "Kojaka".

Postarzeć łatwiej, odmłodzić trudniej.
Nie boję się. Jestem spełniona. Teraz prowadzę zajęcia ze studentami na UC LA i na USC. Na uniwersytecie Los Angeles uczę rozwoju postaci filmowej i serialowej, a na drugiej uczelni, gdzie kształcą się przyszli scenarzyści, opowiadam o tym, jak bohater powinien się w scenariuszu rozwijać. Poza tym maluję, piszę wiersze. Życie mnie nie nudzi.

Poza "Noriegą" były inne, niespełnione propozycje?
Miałam być wampirzycą w "Wywiadzie z wampirem" Neila Jordana. Zagrać z Bradem Pittem, Tomem Cruisem i Antonio Banderasem. Ale w tym czasie Aaron Spelling zaprosił mnie do udziału w serialu "Melrose Place". I nie dostałam od niego zgody na udział w "Wywiadzie...". Żałowałam, ale wynagrodziła mi to popularność mojej serialowej postaci. Zabawne było moje pierwsze spotkanie z przedstawicielami tego serialu. Zaproszono mnie już w trakcie jego trwania. Najpierw było miło, mówili, że widzieli mnie u Stone'a i chcieliby coś dla mnie napisać. Kogo lubisz grać? - padło pytanie. Odpowiedziałam, że kobiety przebojowe, inteligentne, które wnoszą coś ciekawego do świata. Oni tak słuchali i wreszcie ktoś zapytał: - a widziałaś któryś z odcinków tego serialu? Nie - odparłam zgodnie z prawdą. I zaraz dodałam, ale wiem za to, kim jest Mr Spelling. Że on jest jak Mr Television i dlatego tu jestem. Następnego dnia kurier zapukał z paczką do drzwi. Myślałam, że to przesyłka od mamy z Gdańska. Otwieram, a tam mnóstwo taśm wideo i list od producenta ze słowami: gratuluję, jesteś częścią naszego serialu, ale nadrób zaległości. W "Melrose Place" zagrałam lekarkę Rosjankę, która najpierw się zaprzyjaźnia z gejem, a potem wyszła za niego za mąż. Ten wątek bardzo się podobał widzom. A Spelling powiedział: - dostałaś to, co chciałaś. Twoja rola wniosła coś ciekawego do świata.

Ale stereotyp w Hollywood trzyma się mocno. Jak Polka, to gra Rosjankę.
Nie zawsze. Grywałam Amerykanki w takich filmach, jak: "Cyxork 7", "Mixed signals" czy "At Night The Sun Shines", ale jako dziewczyna młodego Indiany Jonesa w serialu pod takim tytułem byłam też Rosjanką. Młodego Indianę Jonesa zagrał Sean Patrick Flanery, a dojrzałego oczywiście Harrison Ford. Serial reżyserował Georg Lucas. Pamiętam, że na ranczu Lucasa pod San Francisco zgrywaliśmy postsynchrony, ale zdjęcia głównie kręciliśmy w studiu filmowym w Pradze. Ciepło wspominam serial science fiction "Babylon 5" - ogromną produkcję, obsypaną nagrodami Emmy. Zagrałam w niej Prezydenta Świata. Co prawda wcześniej szukano kogoś podobnego do Margaret Thatcher, ale mimo że jej nie przypominałam, rolę dostałam. Pomógł mi w tym artykuł w Los Angeles Times. Napisano o mnie, że w Kongresie złożyłam propozycję wprowadzenia ustawowo Dnia Kobiet. I że dzięki mnie, w Stanach Zjednoczonych 8 marca został przyjęty jako Dzień Kobiet.

Był też serial "JAG", u nas dobrze znany.
Zagrałam w nim Żydówkę, podwójną agentkę - CIA i Mossadu. Ale najcieplej wspominam serialową komedię "Szaleję za tobą", u boku Helen Hunt. Kiedy przyszłam na spotkanie usłyszałam: - twój angielski jest zbyt dobry. Musiałam więc troszkę pokaleczyć język. Wolę grać role mniejsze, ale ciekawe. Bohaterki, które mają coś do powiedzenia, jak w "Babylon 5". Można zagrać jeszcze jedną lekarkę, jeszcze jedną Rosjankę. Ja jednak chcę iść za błyskiem. Za czymś, co mnie cieszy. Muszę czuć, że się rozwijam, że coś robię charytatywnie, dla innych. Mam też jedenastoletniego syna Rylana i bardzo chcę się spełniać jako matka. Dla niego mniej podróżuję. Ale dzięki temu on się świetnie rozwija. Ma liczne talenty, co matkę zawsze cieszy. Fantastycznie rysuje. Przed dwoma laty zrobił film, krótkometrażową animację, na podstawie bajki o Złotej Kaczce. Dostał za to nagrodę i został zaproszony na festiwal polskich filmów fabularnych w Los Angeles. Miał tam nawet konferencję prasową. Wygrał konkurs ogłoszony przez gazetę "Time for Kids" i tam pisze też teksty. Moje dziecko mówi płynnie po polsku, mimo że wyszłam za mąż za Amerykanina. Poświęcam mu dużo czasu, bo dla mnie jest najważniejszy.
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Beata Poźniak: Miałam być kochanką Ala Pacino i wampirzycą u boku Brada Pitta [ROZMOWA, ZDJĘCIA] - Dziennik Bałtycki

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl