Beata Kozidrak zabrała głos ws. emerytur. Zdradziła, jak to wygląda u niej. Na co liczy gwiazda?

W tym roku Beata Kozidrak skończy 63 lata. Już od dwóch lat powinno przysługiwać jej więc świadczenie emerytalne. Piosenkarka wyznała jednak, że nie pobiera pieniędzy z ZUS-u i nie zamierza przechodzić na emeryturę.

W wywiadzie dla gazeta.pl podzieliła się refleksją, że nie ufa systemowi emerytalnemu w naszym kraju. Nie oznacza to jednak, że nie pomyślała o swojej przyszłości. O spokojną starość zadbała w inny sposób.

Występy na scenie zapewniły gwieździe całkiem pokaźny majątek. Pieniądze jednak nie leżą jedynie na koncie artystki, nauczyła się je pomnażać za pomocą inwestycji.

"Życie nauczyło mnie inwestowania i ja nigdy nie liczyłam na nasz system, na opiekuńczość państwa. Raz jako jedna z licznych firm, bo ja mam firmę, dostałam dotację, która pomogła żyć moim pracownikom, bo oni nie mieli za co żyć w okresie pandemii" - wyznała.

Beata Kozidra w rozmowie z gazeta.pl wspominała również początki swojej kariery. Jej debiut przypada na lata licealne - wraz z zespołem zajęła wówczas drugie miejsce w konkursie "Debiutów" w Opolu. W zespole Bajm był również jej brat - Jarosław. Okazuje się, że jej ojciec nie był zadowolony z drogi, którą wybrała.

"Piosenkarka kojarzyła się z takim życiem w dość trudnym środowisku, troszeczkę patologicznym, więc oni byli przeciwni, szczególnie tata. Kiedyś mi powiedział: "Kaktus mi wyrośnie, jeśli ty będziesz miała z tego pieniądze'" - wyznała.

Jak dodała, nie ma o to pretensji do ojca, bo, gdy sama została matką, zrozumiała, że była to zwykła troska o przyszłość córki.

"Wtedy takie czasy były: papier, pójść na studia i potem jakąś stabilną pracę - to był sukces. Gdzież tam, ja na scenę, prawda? Wszystko to było takie ulotne, tata się po prostu bał o moją przyszłość. Kiedy wróciłam z Opola, to był tak dumny. Z tego, że byłam normalnie ubrana. To też było ważne" - dodała.

Już w najbliższy piątek premiera wywiadu z Beatą Kozidrak w programie "MuzoTok" tylko na portalu i.pl.