Basia Piekut: Berlin. Mediolan. Paryż. Dbam, by nie zgubić się po drodze

Maryla Pawlak-Żalikowska
Maryla Pawlak-Żalikowska
Jedna z tych mroczniejszych i bardziej zmysłowych odsłon kolekcji Sensuality
Jedna z tych mroczniejszych i bardziej zmysłowych odsłon kolekcji Sensuality Maciej Nowosadko
5 marca, w pięknych wnętrzach Les Salon des Miroirs w Paryżu, białostocka projektantka Barbara Piekut pokazała swoją kolekcję Sensuality. Jej część znamy już z Mediolanu - jednak w Paryżu zaprezentowane zostało więcej sylwetek.

Tego dnia Paryż oddychał modą. Mocnym akcentem kończyła się kolejna odsłona Paris Fashion Week - dom mody Chanel przedstawił ostatnią kolekcję , nad którą pracował Karl Lagerfeld wraz ze swoją następczynią, Virginie Viard. I w tym klimacie, w paryskim Les Salon des Miroirs w ramach międzynarodowego wydarzenia modowego, które zgromadziło na widowni publiczność z całego świata debiutowała we Francji Barbara Piekut, właścicielka marki MO.YA Fashion.

- Nad kolekcją Sensuality pracowałam od roku. Jej premiera odbyła się we wrześniu ubiegłego roku w Mediolanie, na dziedzińcu zabytkowego Palazzo Turati. Pokazywałam wówczas te jaśniejszą, delikatniejszą połowę kolekcji - opowiadała Basia Piekut. - W kolorystyce dominowały pudrowe róże, srebro czy ecru, nawiązujące do tej bardziej subtelnej strony kobiecej duszy. W Paryżu na wybiegu pojawiły się dotychczas niepokazywane sylwetki, w zdecydowanie innej kolorystyce, bardziej mroczne i zmysłowe, choć nadal spójne i korespondujące z pierwszą częścią kolekcji.

Z Basią poleciała ekipa kreatywnych ludzi z pasją, m. in. fotograf Maciek Nowosadko i grupa filmowców z Bang Agency; pozowała Asia Babynko, wicemiss Polski, malowała Justyna Augustyniak, a włosy robiła Ilona Truszkowska. - Poza tym była ze mną grupa przyjaciół i mój mąż, który przywiózł ten cały majdan: suknie, buty, biżuterię, dodatki i pozostałe różności samochodem, bo nijak nie szło upchnąć tych piór na sukniach do walizek. To było ogromne przedsięwzięcie logistyczne przygotowywane przeze mnie miesiącami, by potem maksymalnie wykorzystać czas pobytu w Paryżu.

Z Łap do Paryża - MO.YA from Poland

Wtorek. Godzina 17. Zaczyna się pokaz. Jak przyznaje Basia, myślała w tym momencie, że dostanie palpitacji serca, bo po sześciu latach od wypuszczenia pierwszej kolekcji , po pokazach w Berlinie, Mediolanie powinna już do tego podchodzić bardziej na zimno, a jednak się nie dało. - Tym razem czułam na sobie wyjątkową presję związaną po trosze z miastem, w którym się znalazłam i które jest celem niemal każdego projektanta, a po trosze z rangą tego, co właśnie wydarza się w moim życiu - opowiada tuż po powrocie Basia Piekut. - Gdy z głośników padła zapowiedź: „MO.YA from Poland” i zabrzmiała muzyka, przy dźwiękach której pracowałam nad tą kolekcją, przez głowę przebiegły mi w ułamku sekundy te wszystkie drobne momenty mrówczych przygotowań, które złożyły się na tę finalną, magiczną chwilę, której już nikt mi nie odbierze... Spojrzałam na moje modelki... wystylizowane, stojące w rzędzie. Patrzyłam, jak jedna za drugą wychodzą na wybieg i czułam dumę. Ale i ogromną wdzięczność za to kolejne spełnione marzenie.

- Pierwsze sukienki szyła mi pani Ewa w Łapach, skąd pochodzę, kiedy miałam naście lat, a teraz pokazuję swoją kolekcję w stolicy światowej mody, Paryżu! - nie może ochłonąć projektantka. - Niech mnie ktoś uszczypnie i to szybko, pomyślałam sobie w momencie patrzenia na pokaz z perspektywy backstage’u - opowiada i przyznaje, że „popłakała się jak głupia”. - Nie mogłam tego opanować i jestem z tego dumna - śmieje się.

Trzeba umieć ogarniać emocje

A przed wyjazdem była pełna wątpliwości. - Kiedy dostałam zaproszenie do Paryża, byłam w szoku. Bo po pierwsze zawsze ciężko jest uwierzyć, gdy przytrafiają się takie rzeczy, a po drugie zawsze też przychodzi pytanie „czy to, co mam do pokazania, spodoba się w miejscu, do którego mnie zapraszają?” „czy to dobry moment?” To taka moja cecha charakteru - dodaje Basia - że nigdy nie wierzę w siebie tak na 100 procent. I zawsze jestem głodna pracy nad warsztatem...

- Jednocześnie jednak myślę, że w dzisiejszym świecie to raczej cecha na plus, niż na minus - dodaje. - Świat teraz tak pędzi i nie zastanawia się nad twoimi emocjami. Sam musisz je ogarnąć.

Ważne jest życie pozamodowe

Jak zawsze, projektantka podkreśla, jak ogromne poczucie spełnienia i bezpieczeństwa daje jej rodzina. Nawet jeśli malutki synek rozrabia w pracowni, gdzie trwają gorączkowe paryskie przygotowania.

- Trzeba dbać o to, by nie stracić z oczu celu, nie zagubić się po drodze. Jestem szczęśliwym człowiekiem: otaczam się miłością i poza moim „modowym” życiem mam przede wszystkim życie rodzinne - mówi nam Basia Piekut. - Jestem mamą dwojga dzieci, żoną, siostrą, córką. Staram się łączyć pasję zawodową z opiekę nad pięciolatką i niespełna dwuletnim synkiem, który ciągle jest ze mną w domu. Ewentualnie do pracy wymykam się, gdy dzieciaki śpią, albo zostaje z nimi tata po pracy.

- Najtrudniejsza rzecz na świecie to pogodzić to wszystko bez niani, a jednak świadomie zdecydowaliśmy się na takie właśnie wyzwanie - wyjaśnia Basia Piekut. - Dzieci są dla mnie najważniejsze. Nie zniosłabym myśli, że coś mnie ominęło w ich rozwoju dlatego, że za mocno skupiłam się na swojej pasji. Gdy mam pokaz w Polsce, często jedziemy wszyscy i łączymy to z wypoczynkiem. Gdy muszę wyjechać bez dzieci, ratują nas babcie Tereski, albo ciocia Justyna, a ja mam umowę z moją córką, że wyjeżdżam na maksymalnie trzy dni.

Ale, jak przyznaje projektantka, takie sytuacje zawsze są trudne. Wypełnione ogromną tęsknotą. Takie rozstanie rekompensuje nieco tylko jedno: świadomość, że w ten sposób można pokazać dzieciom... nie tylko im o tym opowiadać... że człowiek (także człowiek-mama) w życiu ma marzenia, które warto spełniać. - Swoją pracą, którą mogą obserwować na co dzień; radością, jaka z niej płynie chcę zakorzenić w moich dzieciach przekonanie, że również dla nich nie będzie rzeczy niemożliwych - tłumaczy właścicielka MO.YA Fashion. - Chcę, by widziały, że sukces zawsze okupiony jest ciężką pracą, nieprzespanymi nocami. Ale warto się starać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Basia Piekut: Berlin. Mediolan. Paryż. Dbam, by nie zgubić się po drodze - Plus Kurier Poranny

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl