Jeżeli 88-letni wybitny historyk i erudyta czymś podczas ostatniego spotkania zaskoczył, to ogromnym poczuciem humoru i młodzieńczą werwą. Barwnie opowiadając o kolejach swego życia, którego część spędził w Auschwitz i stalinowskich więzieniach, przyznał, że nie żałuje wszystkich doświadczeń, gdyż los wynagrodził go za nie sowicie, pozwalając spotkać wspaniałych ludzi.
Wymienił wśród nich wielu krakowian i obiecał, że sentyment do nich powinien wkrótce zaowocować książką "Mój Kraków" - oczywiście wydaną przez Znak.
Profesor, który publikuje w różnych oficynach, rozważa właśnie rezygnację współpracy ze Światem Książki, wydawcą kontrowersyjnej biografii Ryszarda Kapuścińskiego, gdyż - jak porównuje - tu gdzie jest miejsce na książki á la kategoria przewodnik po burdelach, nie powinny ukazywać się poważne prace historyczne.
Władysław Bartoszewski przytoczone fragmenty donosów ubeków na siebie uznał za prawdziwe. Człowieka, na którego brak haków, mogłam spytać:
Jak przechodzić przez życie, by się go później nie wstydzić?
Nie da się jednoznacznie sformułować recepty natury moralnej. Powiem tak: dekalog jest podstawą, może jeszcze osiem błogosławieństw.
Naszym politykom przydałaby się szczegółowa rada.
Politykiem się człowiek staje, a nie rodzi. Czasem niestety zostaje nim nie z pobudek szlachetnych, ale z chęci rozgłosu, zysku albo nacisków otoczenia, a co gorsza, z powodu oportunizmu. Tymczasem do kompetentnego uprawiania polityki muszą ludzie dorastać poprzez konkurowanie między sobą i pracę prowadzącą do wyższych stanowisk. Nie jestem politykiem zawodowym, ale moje zaangażowanie w politykę - jako bezpartyjnego ministra stanu w kancelarii premiera - wynika z wieloletniego uczestniczenia w życiu publicznym. Mój życiorys jest przejrzysty, a poglądy powszechnie znane. Kwalifikacje moralne polityków powinny nadążać za demokracją.
Nie nadążają?
Znam w tej chwili większość ludzi z klasy rządzącej. Mam wielkie szczęście - to jest nagroda od Pana Boga - że moi byli studenci z KUL odgrywają w naszym kraju ważną rolę. Satysfakcjonuje mnie, że mogłem się do tego przyczynić. Czy przebywając w obozie internowania, mogłem też przeczuwać, że mój młodszy kolega z celi Bronisław Komorowski stanie się drugą osobą w Rzeczypospolitej? Sprawując urząd ambasadora w Wiedniu, a zmieniło się w tym czasie w kraju pięciu premierów, poznałem wielu młodych wartościowych polityków. Napawa mnie to nadzieją, choć przecież w polityce znaleźli sobie miejsce i ci swarliwi oraz podejrzliwi.
Powiada się, że doświadczenia życiowe kształtują człowieka. Co Pan dziś wie o sobie?
Uważam się za człowieka ciężko doświadczonego, ale nie nieszczęśliwego. Nie żałuję niczego, co zdarzyło się w moim życiu. Nie wstydzę się też żadnej decyzji. Z rodzinnego domu prostych urzędników wyniosłem pożyteczną naukę. Gdy byłem dzieckiem, ojciec mówił mi: "Synu, nikomu nic nie pożyczaj i niczego nie podpisuj". Później myślałem czasem, żeby oszukać ubeków, ale przypominałem sobie tę radę ojca i niczego nie podpisywałem. Szczęście można znaleźć w sobie, czyli w stosunku do wartości i do ludzi. Własne zachowanie w różnych sytuacjach może dawać poczucie względnego luksusu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?