Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartłomiej Język: Wszystkie dotychczasowe medale zamieniłbym na ten jeden

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Bartłomiej Język jest trenerem reprezentacji polskich szpadzistek, na co dzień pracuje w Wiśle Kraków
Bartłomiej Język jest trenerem reprezentacji polskich szpadzistek, na co dzień pracuje w Wiśle Kraków Andrzej Banaś
Trener polskich szpadzistek krakowianin Bartłomiej Język jedzie na igrzyska olimpijskie z ogromnymi nadziejami, ze świadomością siły ekipy szpadzistek, które trenuje, ale też klasy innych reprezentacji więc niczego nie obiecuje.

Czy ostatni etap przygotowań olimpijskich był bardzo intensywny, czy raczej to były treningi na podtrzymanie formy?

To były krótsze treningi, ale intensywność walk była duża. Mieliśmy sparingpartnerki z Węgier i ze Szwajcarii, chodziło o to, by dziewczyny zderzyły się z innym stylem walk. Na ostatnim zgrupowaniu byliśmy w Spale. Wcześniej było Zakopane z trenerami klubowymi. Przed południem zawodniczki miały indywidualne treningi z nimi, techniczne, a po południu już walki. W maju byliśmy z kolei we Włoszech, trenując z reprezentacją tego kraju.

Sprawdzianem formy miały być mistrzostwa Europy, ale zostały one odwołane. Jak ocenia pan tę decyzję?

Chodzą słuchy, że może odbędą się na przełomie września i października, ale to są nieoficjalne informacje. Żałuję, że ich nie było, bo od marca do igrzysk nie mamy żadnego oficjalnego turnieju. Miał być Puchar Świata w Dubaju, ale też został odwołany. Teoretycznie była jeszcze szansa na zajęcie pierwszego miejsca na liście światowej, a tak, to zostaliśmy na drugim. Gdyby to się stało, pierwszy mecz na IO mielibyśmy z Hongkongiem, a nie z Estonią, a więc z teoretycznie łatwiejszym rywalem. Ale nie ma co gdybać, jesteśmy przygotowani mentalnie na Estonki.

Igrzyska to dla pana, dla zawodniczek impreza życia.

Gdy oglądałem i czytałem wiadomości, to odechciewało się jechać. Było wiele załatwień wyjazdowych, licznych testów, drukowania instrukcji, jak się zachowywać – 77 stron! Mam więc takie nastawienie – przylecieć, zrobić swoje i wrócić. Igrzyska straciły sens w pandemicznych okolicznościach. Marzyłem o nich, zawsze to było święto, a teraz zostało to wszystko zatracone.

Gdyby panu ktoś zaoferował medal, bez gradacji, a więc nie miałby pan gwarancji, że będzie to złoto, to brałby pan taką opcję w ciemno?

Nie zmam trenera, który by się na to nie zgodził. Możemy sobie tylko pogadać. Nikt tego medalu nie da nam za darmo. Na pewno marzymy o tym ja i dziewczyny. Jest tak wyrównany turniej, że równie dobrze może być to pierwsze miejsce, jak i siódme.

Gdy pokonacie Estonię, trafiacie na zwycięzcę meczu Rosja – Włochy.

Jak mówię, poziom jest wyrównany, trudno powiedzieć, z kim będziemy mogli się zmierzyć, a jeśli udałoby się nam pokonać dwóch rywali to potem mogą to być USA, Korea Płd. Z wszystkimi reprezentacjami walczyliśmy na mistrzostwach świata, mistrzostwach Europy i Pucharach Świata, nie ma takiej, z którą się nie mierzyliśmy.

Trzeba więc życzyć trzech udanych kroków.

Tak, są trzy mecze. Gwarancji, że zdobędziemy medal nie daję żadnej, bo nie mogę jej dać. Szansa jest jak jeden do siedmiu, bo Hongkong nieco odbiega klasą od pozostałych.

Gdyby można było zamienić wcześniejsze trofea i medale na ten jeden, to pewne nie miałby pan wątpliwości…

Tak, nie znam sportowca i trenera, który by tego nie zrobił. Tak się przechodzi do historii. Mam nadzieję, że to będzie naszym udziałem.

Dobre wyniki na ME czy PŚ wzmocniły was zapewne pod względem mentalnym.

Na pewno tak. Dziewczyny nie dostały się na igrzyska ostatnim turniejem, szczęśliwie, tylko są numerem dwa na liście światowej, nie są na nich przez przypadek.

24 lipca jest turniej indywidualny, 27 bm. drużynowy. Polecieliście wcześniej, by aklimatyzacja przebiegła prawidłowo.

Tak. W turnieju indywidualnym wystąpią: Renata Knapik-Miazga, Ewa Trzebińska, Aleksandra Jarecka, one też powalczą w drużynie, a rezerwową jest Magdalena Piekarska-Twardochel. Tydzień przed startem spędzimy w wiosce olimpijskiej. To nam w zupełności wystarcza, mamy doświadczenia z turniejów w Chinach, gdzie to się sprawdzało.

Czego się pan najbardziej obawia?

Spraw zdrowotnych, bo to zawsze jest niepewność. Była mowa o tym, że mamy być codziennie testowani, potem co drugi dzień. Atmosfera może mieć wpływ na to, co będzie. Będziemy zamknięci w wiosce, z nudów można zwariować, będziemy się przemieszczać między pokojem, a stołówką. Ale wszyscy mają takie same szanse.

Walki odbywać się będą bez publiczności – to właśnie zrównuje szanse?

Na turniejach w Polsce kibiców nie ma za dużo, zwykle jest to najbliższa rodzina, znajomi. Były MŚ w Budapeszcie, czy w Chinach, bądź we Francji – tam były pełne hale. A czy będzie miało to znaczący wpływ, to trudno powiedzieć, bo pierwszy raz mamy z taką sytuacją do czynienia.

Ma pan jakiś sposób na swój stres, czy dziewcząt?

Żona mi kupiła tabletki ziołowe (śmiech). Mówiąc poważnie – co mieliśmy zrobić, to zrobiliśmy. Dziewczyny są zdrowe, można wygrać, można przegrać. Zrobimy wszystko, by było jak najlepiej, ale nie jesteśmy jak Michael Jordan, który na pewniaka jechał po złoty medal na igrzyska do Barcelony. Dziewczyny radzą sobie ze stresem, bo znają swoją wartość. Wiadomo, że to są igrzyska, coś więcej ni z mistrzostwa świata i Europy. Wszyscy debiutujemy w takiej imprezie z wyjątkiem Magdy. Nie zauważyłem u nich jakichś niepokojących oznak stresu. Staram się zachowywać spokój, bo moje nerwy nic nie pomogą, a mogą tylko wpłynąć na dziewczyny. Z kamienną miną siedzę na meczach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska