Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barszcz Sosnowskiego. To kaukaskie zielsko może wejść wszędzie

Ewa Gorczyca
Barszcz Sosnowskiego pojawił się także na Dworzysku w Rzeszowie. Jeśli zauważymy tę potężna roślinę, nie dotykajmy jej ani nie zrywajmy. Oparzenia są wyjątkowo bolesne.
Barszcz Sosnowskiego pojawił się także na Dworzysku w Rzeszowie. Jeśli zauważymy tę potężna roślinę, nie dotykajmy jej ani nie zrywajmy. Oparzenia są wyjątkowo bolesne. Krzysztof Kapica
Powiat sanocki na walkę z barszczem Sosnowskiego wydał ponad milion złotych. Są pierwsze efekty, ale pieniądze się kończą.

Powiat sanocki jako jedyny w regionie już w 2014 roku podjął próbę uporania się z plagą toksycznego barszczu Sosnowskiego. Było to możliwe dzięki dotacji z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. W teren ruszyły specjalistyczne ekipy. Wyjątkowo inwazyjną roślinę niszczono na wszelkie sposoby: koszono, wykopywano, opryskiwano. W niektórych miejscach udało się ją zlikwidować, ale całkowite pozbycie się barszczu Sosnowskiego nie jest proste.

- Niestety, to już ostatni rok programu - mówi Wojciech Skiba, naczelnik wydziału ochrony środowiska, rolnictwa i leśnictwa w sanockim starostwie.

Po ostatnich przetargach udało się zaoszczędzić pieniądze.

- Wystarczyło jeszcze na ten sezon. Prace podzieliliśmy na dwa etapy. Pierwszy właśnie kończymy. Drugi rozpoczniemy za 2-3 tygodnie, gdy pojawią się kolejne młode rośliny i zakończymy do września - mówi Skiba.

Jednak już wiadomo, że walka z barszczem Sosnowskiego, żeby była skuteczna, powinna trwać nie 2-3 lata, ale co najmniej dwa razy dłużej. Bo to wyjątkowo uparte i ekspansywne zielsko. Nasiona mają niezwykłe zdolności przetrwania. Mogą leżeć w glebie nawet 6 lat i dopiero po tym czasie wykiełkować. A jedna roślina może wytworzyć nawet 40 tysięcy nasion. Łatwo się roznoszą, zwłaszcza w sąsiedztwie rzek.

- Problem jest wzdłuż rzeki Osławy - przyznaje Skiba. - To skutek wielkich powodzi w latach 2012-13. Nasiona osadziły się na brzegach. Wysyp zaskoczył nas w ubiegłym roku. Wcześniej kiełkujące rośliny kryła trawa.

Była szansa na kontynuowanie programu zwalczania Barszczu Sosnowskiego w powiecie sanockim. Jeszcze w 2015 roku urzędnicy starostwa złożyli w NFOŚiGW wniosek o dofinansowanie na kolejne lata.

- Nasz projekt był wysoko oceniony, ale w tym roku zarząd unieważnił konkurs. Nowego nie ogłoszono, a my nie mamy już pieniędzy - mówi Skiba.

Barszcz Sosnowskiego sprowadzono do Polski z Kaukazu w latach 50. Miał być wyjątkowo wydajną paszą dla bydła. Obsiano nim całe połacie pegeerowskich gruntów w Bieszczadach i Beskidzie Niskim.

Niestety, eksperyment się nie powiódł. Kiszonka z barszczu nie tylko nie sprawdziła się jako karma, ale przede wszystkim okazała się zagrożeniem nie tylko dla bydła, ale dla ludzi.

Upraw zaniechano, ale barszcz wymknął się spod kontroli, zwłaszcza po upadku pegeerów. Roślina okazała się bardzo ekspansywna. Zaczęła wchodzić nawet na tereny zamieszkałe. W pow. sanockim barszcz rozprzestrzenił się na powierzchni blisko 50 ha.

Dla ludzi barszcz jest groźny za sprawą furanokumaryny. To substancja, która ma właściwości fotoaktywne. Skutki kontaktu z nią (oparzenia II i III stopnia a nawet duszności) zauważymy dopiero po naświetleniu skóry słońcem. Problemy mogą pojawić się nawet wtedy, gdy nie dotykamy rośliny a przechodzimy obok mając spoconą i wilgotną skórę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24