18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bal, na którym cesarz Napoleon nawiązał namiętny romans

Marek Adamkowicz
Maria Walewska pojawiła się w najważniejszych momentach życia Napoleona - od czasów pierwszej wojny polskiej aż po upadku w 1815 r.
Maria Walewska pojawiła się w najważniejszych momentach życia Napoleona - od czasów pierwszej wojny polskiej aż po upadku w 1815 r.
Nowy Rok to czas nadziei i wiary w lepszą przyszłość. To również pora balów, flirtów, niekiedy miłości, która wykracza daleko poza taneczną salę. Zimą roku 1807 doświadczyła tego pewna niezwykła para. On był z pochodzenia Korsykaninem, ona żoną polskiego szambelana. Los połączył ich w Warszawie - pisze Marek Adamkowicz

Wspomnianym cudzoziemcem był Napoleon Bonaparte, cesarz Francuzów i król Włoch. Szambelanowa nazywała się Maria Walewska. Ich spotkanie było początkiem jednego z najsłynniejszych romansów w historii.

Miłość czasu wojny

Zapewne nie doszłoby do niego, gdyby nie wojna, która od kilku miesięcy toczyła się w Europie. Przeciwnikiem Bonapartego były tym razem Prusy wspomagane przez Rosję. Po spektakularnym zwycięstwie Francuzów, którzy 14 października 1806 r. pokonali Prusaków w bitwach pod Auerstaedt i Jeną konflikt przeniósł się na ziemie polskie, będące wówczas pod zaborami. Walki trwały aż do końca roku. Jeszcze 26 grudnia stoczono wielkie bitwy pod Pułtuskiem i Gołyminem. Po nich Napoleon zjechał do Warszawy, która - można zaryzykować twierdzenie - stała się na krótko stolicą świata.
Potwierdzenie można znaleźć w "Gazetcie Korrespondenta Warszawskiego i Zagranicznego", która pod datą 2 stycznia donosiła co następuje [pisownia oryginalna]:

"Po dziewięciodniowey nieprzytomności [tj. nieobecności] Cesarza i Króla [chodzi o Napoleona Bonaparte] w tuteyszey stolicy, powrócił do niey około 9tey wieczorem w sam Nowy Rok; dniem zaś idenym poprzedziły Monarchę oddziały gwardyi iego".
W ślad za bogiem wojny, podążała karawana petentów, a mianowicie: "Zjechali do tuteyszey stolicy następujący Ministrowie: JW. Marescalchi Minister związków zewnętrznych [spraw zagranicznych] Królestwa Włoskiego przy Cesarzu Francuzów iako Królu Włoskim. - Xiążę Hohenzollern Minister i Generał Saski. - Xiążę Salm Minister Rzeszy Nad Reńskiej. - Baron de Bry Poseł Bawarski.

- Xiążę Dalberg Poseł Badeński; tudzież Posłowie Hiszpański i Nassau oraz Deputacya Włoska, a ta dla powinszowania Cesarzowi Francuzów i Królowi swoiemu świetnych zwycięstw w tak krótkim czasie odniesionych i wszędzie odnoszonych, gdziekolwiek woysko iego ma z kim do czynienia. - Spodziewany tu iest Hrabia St Julien, Generał Feld-Marszałek Austriacki, a iak dziś słychać, miał tu iuż stanąć. - Zjechali tu także JW. Radzimiński Woiewoda Poznański, JW. Działyński i Generał Gliszczyński. Oprócz tego, iest tu iuż wielu obywatelów z różnych Województw po woyskowemu w mundury Wojewódzkie przybranych".

Słowem, zjawiła się w Warszawie arystokratyczna śmietanka. Nie minęło wiele czasu, a objawieniem sezonu okazała się niejaka Maria Łączyńska, po mężu pani Walewska.

Napoleon i ojczyzna w potrzebie

Maria ledwie co skończyła dwadzieścia lat. Była mężatką, ale o szczęściu w tym stadle raczej trudno było mówić, a przynajmniej są co do tego duże wątpliwości. Anastazy Walewski był starszy o jakieś pół wieku i chociaż w młodości błyszczał wigorem i przeżył dwie żony, to zimą roku 1807 mógł być interesujący raczej dla medyków, niż panien na wydaniu. Jakim więc cudem miał tak atrakcyjną żonę? Prawdopodobnie za sprawą ciąży Marii Łączyńskiej, którą starano się ukryć. Dość powiedzieć, że pierworodnego syna trojga imion - Antoni Bazyli Rudolf - powiła ona... pół roku po ślubie. Małżonkowie wojażowali wtedy po Europie, z dala od oczu ciekawskich, tyle że metryki i praw natury nie da się ukryć.

Po porodzie młoda matka nie straciła na atrakcyjności. Jeżeli wierzyć wspomnieniom Louisa Constanta, kamerdynera Napoleona, pani Walewska była niewysoką niebieskooką blondynką. Miała cerę niezwykłej białości, zachwycała figurą. Z miejsca zwróciła uwagę cesarza. Dla obojga oznaczało to odmianę w życiu. Dla Marii z oczywistych względów, a dla Napoleona?

- Jak się wydaje, Napoleon, jako typowy egocentryk i narcyz zakochany w sobie, był zupełnie niezdolny do miłości dojrzałej, oddanej, partnerskiej, wzajemnej, budowanej powoli - zauważa Jerzy Besala, historyk, autor książki "Najsłynniejsze miłości królów polskich". - Zatrzymał się na etapie zauroczenia kobietą; na następny szczebel - miłości dojrzałej, czyli do formy zaangażowania i zobowiązania nie docierał. Sam się do tego przyzna później, na wyspie św. Heleny. Dopiero z Marią Walewską miało być nieco inaczej.

Zauroczenie cesarza postanowiono wykorzystać "dla dobra Polski". Mówiąc wprost, ludzie z otoczenia Walewskiej postanowili wepchnąć ją do łóżka monarchy. Chociaż początkowo Maria zdecydowanie opierała się namowom, to w końcu im uległa. Patrioci odetchnęli z ulgą, mimo że nadzieje ma wskrzeszenie niepodległej ojczyzny okazały się płonne. Skończyło się na utworzeniu kadłubowego Księstwa Warszawskiego...

Kiedy po zimowej przerwie na nowo rozpoczęły się walki, dla kochanków oznaczało to rozstanie, aczkolwiek szambelanowa towarzyszyła jeszcze przez pewien czas Napoleonowi. Po raz kolejny spotkali się dwa lata później, aczkolwiek istnieje przypuszczenie, że potajemnie widzieli się w Paryżu już rok wcześniej.

Wiedeńska niespodzianka

W 1809 r. Francja toczyła wojnę z Austrią, w której Napoleon po raz kolejny okazał się lepszym graczem. Jego wojska zajęły Wiedeń. Maria, która pospieszyła na wezwania cesarza i przyjechała do austriackiej stolicy. Zamieszkała w wilii w Meidling na przedmieściach Wiednia.

Zwycięstwa Bonapartego sprawiły, że znów był w glorii chwały, rozdawał karty na europejskim stole. Nic dziwnego, że rychło powtórzyły się scenki znane z Warszawy. Sznur petentów dobijał się do drzwi cesarza, ale też pani Walewskiej mając nadzieję, że za jej pośrednictwem załatwi swoje sprawy. Najbardziej spektakularnym owocem pobytu Marii w Wiedniu była... ciąża. W tym przypadku ojcostwo Napoleona, nie podlegało dyskusji, aczkolwiek nie epatowano nim. Imperator wprawdzie cieszył się, gdyż potwierdził, że jest płodny, niemniej miał dalekosiężne plany polityczne. Dlatego oficjalnie ojcem syna Marii, Aleksandra, uznano szambelana Walewskiego.

Napoleon natomiast rozwiódł się z żoną - Józefiną i poślubił Marię Ludwikę z rodu Habsburgów. Mariaż francusko-austriacki nie przyniósł jednak Europie pokoju. W 1812 r. Napoleon znowu ruszył na wojnę. Tym razem celem była Rosja, tyle że wyprawa zakończyła się hekatombą Wielkiej Armii. Cesarz opuścił zresztą uciekającą armię i pognał do Paryża, aby tłumić bunt, który nieoczekiwanie wybuchł w stolicy.

Czas pożegnania

Maria nie opuściła Napoleona w nieszczęściu. Przeciwnie. Udała się do stolicy Francji, która wbrew okolicznościom, a może właśnie za ich sprawą, pogrążyła się w zabawie. Będąc w Paryżu zauroczyła niejakiego Filipa Antoniego d'Ornano, generała. Czas miał pokazać, że spotkanie to miało swoje konsekwencje. Póki co, Maria musiała przeżyć abdykację Napoleona w 1814 r. i jego zesłanie na Elbę, gdzie zresztą potajemnie go odwiedziła wraz z synem Aleksandrem. Spotkanie to nie trwało długo. Były cesarz odesłał ją na kontynent.

Po raz ostatni Walewska i Bonaparte spotkali się 28 czerwca 1815 r. w Malmaison, cesarskiej rezydencji. Los boga wojny był już przesądzony. Po klęsce na polach Waterloo został skazany na wygnanie. Miejscem odosobnienia miała być zagubiona pośrodku Atlantyku wyspa św. Heleny. Maria chciała towarzyszyć Napoleonowi, do czego jednak nie doszło. Została w Europie z dziećmi i generałem d'Ornano u boku. Nie trwało długo, a wyszła za niego za mąż. Nie było ku temu przeszkód, bowiem wcześniej rozwiodła się z Anastazym Walewskim, który zresztą w 1814 r. był łaskaw zejść z tego świata.

Niestety, małżeńskie szczęście okazało się krótkie niczym oka mgnienie. W czerwcu 1817 r. Maria d'Ornano urodziła trzecie dziecko - Rudolfa Augusta, ale 17 grudnia tegoż roku umarła. Powodem zgonu była kamica nerkowa. Co ciekawe, na tę samą chorobę zszedł był w 1820 r. brat Marii - Benedykt Łączyński, generał Wojsk Polskich, odznaczony Orderem Virtuti Militari.
W następnym roku śmierć upomniała się o Napoleona, z kolei mąż Marii, Filip Antoni d'Ornano zmarł w 1863 r. Nie ożenił się po raz kolejny.

\***

Chociaż od pamiętnego balu na Zamku Królewskim minęło ponad 200 lat, pamięć o parze słynnych kochanków wcale nie przemija. Pani Walewska jest bohaterką książek, filmów, marką kosmetyków. Pojawia się na szyldach restauracji. Jakby to nie zabrzmiało, sprzedaje się dobrze, chociaż nieporównywalnie większe wzięcie ma oczywiście cesarz Napoleon...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki