18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

"Babka, gotując sos, zarządzała szmuglem heroiny". Marisa Merico: Moje życie księżniczki mafii

Lucy Fisher
Jej babcia z kuchni kierowała szmuglem narkotyków i z jej ojcem planowała zabójstwa. Marisa Merico, była księżniczka mediolańskiej 'Ndranghety, opowiada o swym życiu w świecie mafii

Dziś jest samotną matką dwojga dzieci. Żyje z zasiłku. Mieszka w Blackpool. W książce "Księżniczka mafii" Marisa Merico opowiada o swoim życiu w mafijnym świecie macho. Jak każdy oddzielony od starszych członków rodziny bardzo chciałaby odwiedzić mieszkającą we Włoszech babkę. Nie widziała jej o dwu dekad. Jednak nie odległość przeszkadza w spotkaniu.

Jej babka to 81-letnia Maria Serraino zwana w rodzinie Nonna Eroina - pieszczotliwie: Nan - Babcia Hera. Ta szefowa gangu przemytniczego przebywa obecnie w areszcie domowym w Mediolanie.

Do niedawna Merico bała się przyjechać do Włoch z obawy przed aresztowaniem za swoje własne przestępstwa. Rodzinną gałąź przestępczego syndykatu 'Ndrangheta zaczęła prowadzić już w wieku 22 lat.

Wiosną tego roku wygasa jednak ważny przez 12 lat włoski nakaz aresztowania. Merico będzie mogła w końcu odwiedzić babkę. W mediolańskim światku przestępczym tę starszą już panią nazywają La Signora. Kiedyś prowadziła operacje warte miliony dolarów. Do przemytu narkotyków wykorzystywała też własne dzieci.

Ze swoją babką Merico czuje niezwykle silną więź. - Karmiła mnie piersią - mówi podczas naszego spotkania w pewnym dość obskurnym pubie w Blackpool. - W chwili gdy się urodziłam, karmiła też moją ciotkę. Ale przygarnęła i mnie. Nigdy jej tego nie zapomnę.

Marisa Merico przyszła na świat w mediolańskim mieszkaniu na tym samym kuchennym stole, na którym babka w wieku 18 lat rodziła jej ojca Emilia di Giovine. Potem Maria Serraino urodziła jeszcze 11 dzieci.

Merico odziedziczyła ster rodzinnego interesu, gdy jej ojca osadzono w więzieniu. Jak tak dwa odrębne charaktery mogą współistnieć w tej 42-letniej kobiecie? Z jednej strony, autoironiczny humor Angielki, z drugiej - szorstka obcesowość Włoszki. Jest ładna jak śródziemnomorskie kobiety. Czarne włosy. Zwykła mama z Blackpool czy mafijna księżniczka?

Do mafii nie możesz dołączyć. Musisz się w niej urodzić. - Ona płynie w moich żyłach - mówi Merico.

Rodzina di Giovinese to jeden z klanów tworzących 'Ndranghetę - międzynarodową organizację przestępczą, której roczny obrót sięga dziś astronomicznej sumy 34 mld funtów! Korzeniami sięga ona leżącej na południu Włoch Kalabrii. Jednak sześć dekad temu przestępcza rodzina Serraino przeniosła działania syndykatu do Mediolanu. Wtedy to "Babcia Hera" wyszła za mąż za Rosario di Giovine.

- 'Ndrangheta to najbardziej wpływowa oraz najbogatsza mafia we Włoszech. I to mimo że nie cieszy się taką sławą jak cosa nostra. Ma bardziej globalny zasięg - odgałęzienia w Kanadzie, Australii i w krajach Europy - mówi profesor John Dickie, ekspert w dziedzinie mafii w University College London.
Już jako dziecko Merico zdawała sobie sprawę, że jej rodzinny dom jest nieco szalony. W łazience 12-letni kuzyni zajmowali się działkowaniem heroiny. Jej matka Pat Riley jest Angielką. Poślubiła Emilia di Giovine. Małżeństwo się rozpadło, ale Riley została w Mediolanie. Merico jako 7-letnie dziecko widziała zakrwawionego od kul 27-letniego wówczas ojca leżącego na białych prześcieradłach. Padł ofiarą porachunków mafijnych, ale przeżył.

Normalka. Do 9. roku życia Marisa Merico dorastała w kręgu przemocy. Wtedy matka dla jej dobra zabrała ją do Lancashire. Jednak już cztery lata później Merico pojechała do Włoch na wakacje. Babka nalegała, by odwiedziła przebywającego w więzieniu w Parmie ojca.

Tu przeżyła szok. Ojciec przyjął ją w świetnie skrojonym garniturze. Widziała, że klawisze traktują go w sposób szczególny. Po raz pierwszy zrozumiała - jej rodzina jest wyjątkowa. Forsa może wszystko! Nawet w więzieniu.

Jako nastolatka spędzała w Mediolanie letnie wakacje. Zauroczyły ją szybkie samochody i płynąca nieprzerwanym strumieniem kasa. Swoje dodały narkotyki i dostęp do broni. Zakochała się w Bruno Merico - jednym z płatnych zabójców pracujących dla ojca. Wzięli ślub. Jednak swoim idolem uczyniła babkę. To ona rozdawała karty, choć nigdy nie opuszczała kuchni. Przygotowując sos do spaghetti, wydawała polecenia, jak szmuglować heroinę z Turcji.

Nawet nazwy, jakie nadawała narkotykom, miały domowy wydźwięk: "pasta" - heroina, "ubranka" - haszysz i koka.

- W 'Ndranghecie tylko mężczyźni przechodzą inicjację, ale kobiety, członkinie rodziny, mogą sprawować władzę. Głównie przez pełnomocników - wyjaśnia Dickie.

W wieku 17 lat Merico mimo sprzeciwu matki wróciła na stałe do Mediolanu. Zaczęła nowicjat w rodzinnej "firmie". Szybko awansowała. Potrafiła zachować zimną krew w trakcie nalotów policyjnych. Przeprowadzała coraz poważniejsze operacje. Ojciec rozszerzał swoje działania na Hiszpanię. Potrafiła przemycić do Sewilli pół miliona funtów jako wynagrodzenie dla miejscowych gangsterów.

Twierdzi, że tylko raz, i to niechętnie, brała udział w przemycie heroiny. Udało się nie wpaść. Uratował ją jej piesek Jessie. Celnik uznał, że to on - a nie ukryty towar - sprowokował do szczekania jego własnego psa celnego.

Jak dotąd mamy niemal dzieje rodziny Soprano. - Nie zaprzeczam. Naprawdę było stosunkowo łatwo. Jak w tym właśnie serialu czy w "Ojcu chrzestnym".

Merico zaczęła kierować finansami rodziny. Przemycała do Szwajcarii miliony funtów w żywej gotówce. Szybko zyskała przydomek Bankierka mafii.
Dlaczego wyznaczano jej takie specjalne zadania? - Miałam łeb na karku, a ojciec mi ufał. Krew z krwi. Byłam jego córką. Wiedział, że nigdy go nie wykiwam.

Wspaniałe życie. Ojciec ją rozpieszczał. Luksusowe mediolańskie butiki. Wydatek 2 tys. funtów? Żadna sprawa. - Płacił bez słowa. Jak coś chciałam, to miałam. Żyłam z procentów rachunku w banku szwajcarskim.

Jej gwiazda błyszczała coraz jaśniej, inne się spalały. Podczas przyjęcia z okazji 21. urodzin Merico zmarł po przedawkowaniu heroiny jej kuzyn. Przedawkowała też jej ciotka i partnerka wuja. Samo życie. Merico twierdzi, że nigdy nie brała twardych narkotyków. Przed urodzeniem córki Lary w 1991 r. popalała haszysz. Kokainy spróbowała tylko raz. Z ciekawości.

Jej mąż jednak uzależnił się od tego narkotyku. Miewał wizje. Jego nałóg doprowadził w końcu do upadku ich małżeństwa.

Marisa Merico mówi też, że nigdy nie używała broni, choć w domu było jej pod dostatkiem. Babka miała własny pistolecik.

W rzeczywistości w ogóle nie potrzebowała broni. Zawsze poruszała się w towarzystwie trzech ochroniarzy. Choć nie wszystkim pomagała taka ochrona. Kuzyna jej ojca zastrzelono.

Merico twierdzi, że zabójstw nigdy nie zlecała. W ogóle nie brała udziału w takim biznesie. Słyszała jednak, jak babka i ojciec wyrażali zgodę na zabicie człowieka na ich terenie. - Ktoś miał zginąć, a ja nawet nie kiwnęłam palcem.

Gdy w 1992 r. ojca aresztowano w Portugalii, została szefową klanu. Twierdzi, że nie chciała, ale nie miała wyboru. Była jedyną osobą, której ojciec ufał. - Nie mogłam go zostawić, chociaż chciałam się wycofać z powodu Lary.

Pragnęła udowodnić, że jest w robocie równie dobra, jak byłby syn, którego ojciec nigdy się nie doczekał. Nadzorowała komunikację między rodziną a przebywającym w więzieniu ojcem. Czasem przejmowała inicjatywę. Jak choćby podczas nieudanej próby odbicia ojca z pomocą śmigłowca z najemnikami. Musiała też walczyć z konkurencją w łonie rodziny.

Na ile jest wiarygodna? - Z takimi ludźmi trzeba bardzo ostrożnie. Merico może kłamać, aby powiększyć swoją rolę lub ukrywać, ile naprawdę dokonała - mówi jeden z ekspertów.
Nicola Gratteri, prokurator zajmujący się walką z mafią, twierdzi, że gdy chodzi o 'Ndranghetę, historia Merico jest wyjątkowa. - Tradycyjnie kobiety odgrywały w tej organizacji poślednie role. Kobieta to "mamma". Ze względu na dzieci łatwo mogła ulec szantażowi. W ciągu ostatnich latach spotykałem w swojej pracy kobiety bardziej zaangażowane w działania familii. Szczególnie w przemyt narkotyków. Jednak jest czymś wyjątkowym, by ktoś dwudziestokilkuletni - a co dopiero kobieta - pełnił tak ważną rolę - mówi Gratteri. W kwestii wierności organizacji Merico, jego zdaniem, nie odbiega od standardów. - Kobiety 'Ndranghety zawsze trzymają język za zębami.

Prokurator sceptycznie podchodzi do twierdzenia Merico, że nigdy, mimo swojej roli w klanie, nie brała udziału w planowaniu zabójstwa czy samym zabójstwie. - Byłoby to anomalią. Dla kontroli swojego terytorium mafia ucieknie się do każdego środka. W razie konieczności - także do zlecania zabójstwa.

W marcu 1993 r. rodzina doznała ciężkiego ciosu, bo jedna z kobiet… postanowiła przerwać milczenie. Ciotkę Merico Ritę złapano z tysiącem tabletek ekstazy. Kobieta wpadła w depresję. Miała dosyć swojego życia jak narkotykowego "muła". Zaczęła sypać. Zeznała m.in., że ojciec molestował ją seksualnie. Po tym zdarzeniu aresztowano ponad stu członków klanu.

Merico uciekła do Wielkiej Brytanii. Tu jednak aresztowano ją 1 czerwca 1994 r., tuż po tym, gdy poprzez zakup rezydencji w Yorkshire usiłowała wyprać 1,9 mln funtów pochodzących ze szwajcarskiego konta rodziny. Wylądowała w więzieniu w Durham. Siedziała ze znanymi zabójczyniami Myrą Hindley i Rose West.

W więzieniu Merico rozstała się mężem i zaczęła korespondować z innym więźniem Frankiem odsiadującym wyrok za napad na jubilera.

W lutym 1997 r. wyszła z więzienia. Za bramą już czekała policja. Wsadzano ją w samolot leczący do Włoch. Tu za działalność mafijną dostała wyrok sześciu lat. Skrócono go z powodu nieścisłości procesowych. Po 15 miesiącach odzyskała wolność.

Wróciła do Blackpool. Rozpoczęła nowe życie z Frankiem. Pewnego dnia, gdy była w trzecim miesiącu ciąży, odebrała telefon - Franka zabili strzałem w głowę londyńscy gangsterzy.

Dziś, gdy wygasa włoski nakaz jej aresztowania, Marisa Merico ma szansę pojechać z powrotem do "domu". Bardzo pragnie odwiedzić rodzinę w Mediolanie. Większość jej członków przebywa obecnie w więzieniu. - Ustatkowali się. Niektórzy otworzyli pizzerie. Mafijne życie to już przeszłość - zauważa Merico.

Po latach prawie pogodziła się też ze zdradą ciotki Rity. - Gdybym ją wtedy spotkała, zbiłabym ją na kwaśne jabłko. Nie mówię, że bym zabiła, bo nie miałam zamiaru spędzić przez nią życia w wiezieniu. Nie zasługiwała na to.

Żałuje swojego poprzedniego życia? - Tak, mam wyrzuty sumienia - mówi, chociaż nie wyczuwam ich w tonie jej głosu. Nie pozwoli, by przeszłość ją prześladowała. - Odpłaciłam już za nią dziesięć razy. Także swoim losem.

Dziś skupia się na dzieciach Larze i Franku. A także nowo narodzonym wnuczku. Jest surową matką. Nie chce by jej 12-letni syn popadł w kłopoty. - Trenuje boks. To odciąga od ulicy, papierosów i tego typu rzeczy. Niech uczy się dyscypliny.

Nie może doczekać się na spotkanie z babką i wizytę w rodzinnym mieście. Nadal - po tym, co przeszły w swoim szalonym życiu - stanowią przecież jedną rodzinę. - Przyjaciół możesz sobie wybrać, rodziny się nie wybiera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl