Autoryzacja wypowiedzi w praktyce dziennikarza, czyli dziennikarze jak konsultanci biur obsługi klienta

Marcin Twaróg
Autoryzacja - nowa regulacja w prawie prasowym od 12.12.2017
Autoryzacja - nowa regulacja w prawie prasowym od 12.12.2017
Autoryzacja w prawie prasowym została pierwszy raz zapisana wprost jako wymóg niezbędny do przeprowadzenia wywiadu. Autoryzacja wypowiedzi stała się obowiązkiem do poruszenia przed każdą rozmową dziennikarza. Wtorek, 12 grudnia 2017 r., przejdzie do historii mediów jako dzień, w którym dziennikarze zostali postawieni na równi z ankieterami lub pracownikami biur obsługi klienta. Zawód zaufania publicznego już nigdy nie będzie taki sam.

"Dzień dobry. Nazywam się Marcin Twaróg i jestem dziennikarzem Dziennika Zachodniego. Informuję Pana/Panią o prawie do autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi". Tak wygląda przykład standardowej formułki, którą będę musiał wypowiedzieć przed rozpoczęciem rozmowy z dowolnym informatorem. Obojętne, czy będzie to opinia świadka wypadku, telefoniczna wypowiedź rzecznika prasowego, opowieść bohatera reportażu, czy tzw. wywiad z ciekawym człowiekiem.

Oto efekt nowych zapisów autoryzacji w prawie prasowym.

Autoryzacja czyli zło

Obowiązek autoryzacji ma w Polsce zaledwie kilkudziesięcioletnią tradycję. Istniał od 1984 r., kiedy to w rozdziale określającym prawa i obowiązki dziennikarzy ustawy Prawo prasowe zapisano wprost: "Dziennikarz nie może odmówić osobie udzielającej informacji autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi, o ile nie była uprzednio publikowana." W praktyce obowiązku autoryzowania wypowiedzi należało dochować tylko w sytuacji, gdy rozmówca zażądał tego od dziennikarza.

Autoryzacja definicja pojęcia

Teraz mamy do czynienia z kolosalną zmianą. Od 12 grudnia 2017 r. dziennikarze nie tylko mają obowiązek przekazywania wypowiedzi do autoryzacji na żądanie, ale muszą o takiej możliwości poinformować rozmówcę zanim w ogóle zadadzą mu pierwsze pytanie.

W nowelizacji ustawy Prawo prasowe, która właśnie weszła w życie znajduje się kuriozalny zapis:
"Art. 14a. 1. Dziennikarz nie może odmówić osobie udzielającej informacji autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi, o ile nie była ona uprzednio publikowana lub była wygłoszona publicznie.
2. Dziennikarz informuje osobę udzielającą informacji przed jej udzieleniem o prawie do autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi."
.

PEŁNY TEKST USTAWY PRAWO PRASOWE

Tym samym dziennikarze zostali zrównani z ankieterami, wydzwaniającymi do naszych domów, telefonistkami i innymi pracownikami biur obsługi klienta, którzy zaraz po przedstawieniu się zobowiązani są do wygłoszenia znamiennych słów: "Informuję, że nasza rozmowa jest nagrywana".

Co w takiej sytuacji robimy? Zazwyczaj się rozłączamy. Wiele wskazuje na to, że potencjalni rozmówcy dziennikarzy zrobią podobnie. Grzecznie podziękują i odmówią wypowiedzi. Nie dlatego, że chcieliby z autoryzacji zrezygnować, lecz dlatego, że już samo słowo "autoryzacja" jest niezrozumiała, a stosowanie tej instytucji prawnej bardziej skomplikowane niż się wydaje.

Autoryzacja wypowiedzi to ciało obce dziennikarstwu. W Europie pojęcie autoryzacji właściwie nie występuje. Właściwie, bo w kodeksie karnym Francji oraz kodeksie etycznym prasy w Norwegii jednak jest. Poza tymi państwami autoryzacja wypowiedzi jest czynnością kompletnie nieznaną.

Terminy autoryzacji wypowiedzi

Historia prasy w Polsce przed nigdy nie zaznaczyła instytucji autoryzacji wypowiedzi. Nie było jej także przed odzyskaniem niepodległości pod zaborami. Początek lat osiemdziesiątych XX wieku przyniósł jednak przemożną chęć zrobienia porządku w polskich mediach i ostatecznie autoryzacja zaistniała 26 stycznia 1984 r. ku uciesze lokalnych polityków i na zgubę dziennikarzy.

Brak doprecyzowania, co jest autoryzacją, a co nie jest, brak zawartych terminów autoryzacji, obowiązujących rozmówców oraz niezwykle poważne sankcje przewidziane za naruszenie przepisów (włącznie z karą pozbawienia wolności) niejednokrotnie paraliżowały pracę dziennikarzy.

Jak jest po 12 grudnia 2017 r.? Szczęśliwie znalazł się Art 14 a. 4

"Osoba udzielająca informacji dokonuje autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi niezwłocznie, nie później jednak niż w ciągu:
1) 6 godzin - w odniesieniu do dzienników,
2) 24 godzin - w odniesieniu do czasopism
- chyba że strony umówią się inaczej".

Rozmówca, który zechce skorzystać z autoryzacji, będzie musiał się trzymać terminów. Jeśli termin przekroczy, to "W przypadku niedokonania lub odmowy dokonania autoryzacji w terminach określonych w ust. 4 uznaje się, że dosłownie cytowana wypowiedź została autoryzowana bez zastrzeżeń" - mówi punkt 7.

To ogromny postęp. Zwłaszcza, gdy wiemy, że w projekcie ustawy przewidziano 24 godziny na autoryzację w odniesieniu do dzienników i aż 3 dni dla czasopism.

Ale to równie ogromna nierównawaga w traktowaniu dziennikarzy.

Dziennikarze dzienników autoryzują szybciej

Dlaczego dziennikarzy gazet codziennych ustawodawca postanowił potraktować lepiej niż tych z tygodników? U podstaw takiego myślenia zapewne leży proste skojarzenie: pracownik dziennika ma mniej czasu, pracownik tygodnika ma cały tydzień pracy przed sobą.

Tak nie jest i nie o to chodzi w pracy dziennikarzy.

Oto przykład:
Polityk umawia się kolejno z dwoma dziennikarzami, aby przekazać im news dnia. Najpierw przychodzi dziennikarz tygodnika, np. Polityka i dowiaduje się sensacji. Po 15 minutach przychodzi dziennikarz dziennika np. Gazety Wyborczej i dowiaduje się tego samego. Pech jednak chce, że obaj dziennikarze słyszą żądanie autoryzacji wypowiedzi. Przygotowują więc materiał i przesyłają wypowiedź politykowi. Sensacja, którą dziennikarz tygodnika usłyszał jako pierwszy, zostanie zautoryzowana dopiero po 24 godzinach i dopiero wtedy będzie ją można opublikować posługując się autoryzowaną wypowiedzią. Dziennikarz dziennika wygrywa o całe 18 godzin i to on jest następnie cytowany przez inne media. Wygrywa nie dlatego, że jego materiał jest lepszy, ciekawszy, bardziej odkrywczy. Wygrywa tylko dlatego, że tak postanowiło prawo prasowe.

Dlaczego dziennikarze tygodników mają stać na straconej pozycji tylko z powodu absurdalnego zapisu dotyczącego autoryzacji?

Jak informują wirtualnemedia.pl projekt nowelizacji konsultowany był z wydawcami (m.in. Agora, PMP Polskie Media, Grupa Polska Press, Edipresse Polska, Instytut Gość Media, Dziennik Internautów, Niebezpiecznik), organizacjami prasowymi i dziennikarskimi (m.in. Press Club Polska, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczpospolitej Polskiej, Izba Wydawców Prasy) oraz organizacjami społecznymi (Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Konfederacja Lewiatan). Jasno widać, że nie wszystkie postulaty zostały uwzględnione.

Autoryzacja: sankcje za niestosowanie

Najlepszym rozwiązaniem byłoby wykreślenie autoryzacji z prawa prasowego. Stałoby się tak zgodnie z duchem wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Wizerkaniuk przeciw Polsce z 2011 r. W końcu to właśnie z tego powodu Polska została zobowiązana do poprawienia prawa nieprzystającego do standardów europejskich. Nawiasem mówiąc, obecna nowelizacja nadal sprzeczna jest z zaleceniami ETPC, co może być zachętą dla przyszłych skazanych (sic!). Wszak grozi im teraz tylko kara grzywny, a nie więzienie.

Klamka zapadła. Dziennikarze muszą teraz informować swoich wszystkich rozmówców o możliwości skorzystania z autoryzacji. Nie tylko tych, którzy występują w reportażach czy wywiadach. Nawet tych, których cytują raz w życiu, przy okazji sond ulicznych, wypadków drogowych itd. To przykry obowiązek.

Jak dziennikarze tygodników mogą walczyć o newsy z dziennikarzami dzienników? Pozostaje stosowanie mowy zależnej, czyli omówienie wypowiedzi rozmówcy. Podejrzewam jednak, że znacznie częściej dziennikarze, przedstawiając się, będą się przyznawać do pracy w serwisie lub portalu swojego tygodnika. Te, jak wiadomo, wydawane są na bieżąco. I są dziennikami. Tylko po co obchodzić źle skonstruowane prawo?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Autoryzacja wypowiedzi w praktyce dziennikarza, czyli dziennikarze jak konsultanci biur obsługi klienta - Dziennik Zachodni

Wróć na i.pl Portal i.pl