Audrey Hepburn i Romy Schneider: Szczęśliwe na srebrnym ekranie i z tragicznym życiem w realu

Lucjan Strzyga
Romy Schneider w 1971 roku
Romy Schneider w 1971 roku Fot. Wikipedia Commons
Audrey Hepburn i Romy Schneider: dwie ikony współczesnego kina, którym los przeznaczył wielce tragiczne życie. Lucjan Strzyga zgłębia filmowe i biograficzne tajemnice obu piękności. ZOBACZ ZDJĘCIA!

Niedawno, dokładnie 20 stycznia, minęła 20. rocznica śmierci Audrey Hepburn, jednej z największych legend światowego kina, ale też modelki i działaczki charytatywnej. Jej życiorys doskonale ilustruje tezę, że można być sławną i bogatą ikoną kina, a jednocześnie wyciągnąć tragiczny los na życiowej loterii.

Filmografia Hepburn to nieustające pasmo sukcesów - od 1951 r., gdy jako 20-letnie dziewczę pojawiła się na planie "Monte Carlo Baby" w roli Lindy. Piękna, ujmująca elegancją (jej matką była holenderska arystokratka, baronówna Elli van Heemstra), z miejsca podbiła filmowy światek. Z powodzeniem zagrała w kilkudziesięciu filmach, w tym obsypanych nagrodami "Rzymskich wakacjach", "Śniadaniu u Tiffany'ego", "Jak ukraść milion dolarów", "Dwojgu na drodze" czy wreszcie "Na zawsze", który w 1989 r. zamknął jej filmową karierę.

Na ekranie była jedną z najjaśniejszych gwiazd, ale prywatnie już nie było tak sielsko. Biografowie zgodnie podkreślają, że całe życie cierpiała na przeróżne choroby. Ich źródeł należałoby szukać w czasach wojny, gdy z powodu głodu była wiecznie niedożywiona. W jednym z wywiadów powiedziała nawet, że nie pamięta choćby jednego dnia, w którym nie odczuwałaby jakichś cielesnych niedostatków.

Nic dziwnego, że całe życie cierpiała też na depresję, choć w czasie jej kariery medycyna nie diagnozowała takiej przypadłości. Światło na tę sprawę rzucił we wspomnieniach jej syn Sean, który zapisał, że jego matka całymi dniami potrafiła siedzieć w ciemnym pokoju i pustymi oczyma wpatrywać się w ścianę. Aż dziw, że potrafiła jednocześnie grać w filmach, brylować w filmowym światku, a pod koniec życia angażować się w liczne akcje charytatywne na rzecz głodujących na świecie dzieci.

Zapewne depresja sprawiła, że nie układało się jej w relacjach z mężczyznami. Jej pierwszym mężem była amerykański aktor Mel Ferrer, drugim zaś włoski psychiatra Andrea Dotti. Biografie Hepburn pełne są wzmianek o karczemnych awanturach, które urządzała, i huśtawce nastrojów, jakie fundowała najbliższym. Podobnie było z kochankami. Przypisywano jej niezliczone romanse, choć prawdopodobnie romansowała jedynie z Gregory'm Peckiem, a pod koniec życia z holenderskim aktorem Robertem Woldersem. To on niedyskretnie zdradził, że bywały chwile, że z Audrey zupełnie nie dawało się porozumieć.

Nie umarła spokojnie, przez ostatnie lata życia walczyła z bólem i nieubłaganym rakiem jelit. Otrzymywała chemioterapię, przeszła dwie operacje, podczas drugiej lekarze ogłosili, że na jakąkolwiek pomoc jest już za późno. Choroba pokonała ją we własnym domu w szwajcarskim Tolochenaz 20 stycznia 1993 r., gdzie skryła się przed światem.

Jeden z biografów Audrey Hepburn Donald Spoto słusznie zauważył, że uroda i talent szły w jej przypadku ramię w ramię z tragizmem życia. Inną taką postacią była Romy Schneider, wielka austriacka gwiazda kina, zmarła w 1982 r. Co ciekawe, przypadek połączył obie wspólnym udziałem w filmie. Chodzi o "Krwawą linię" z 1979 r. Hepburn zagrała tam Elizabeth, jedną z głównych postaci, Schneider zaś Helene. Aktorki nie przypadły sobie do gustu, Romy pozwoliła sobie nawet na złośliwe uwagi na temat "podstarzałej arystokratki".
Historycy kina twierdzą, że w przypadku Schneider takie zachowanie nie było czymś nadzwyczajnym, przeciwnie, objawiało się na każdym kroku. Ponoć nie było jej bliskiego znajomego, którego wcześniej czy później nie obraziła. Wybaczano jej jednak wszystko ze względu na jej niebywałą urodę i niezwykły talent.

Kiedy w 1953 r. aktorka wystąpiła w filmie "Kiedy znów zakwitną białe bzy" (miała wówczas 15 lat), mówiono, że oto narodził się jeden z największych talentów kina XX wieku. Potem były równie wielkie sukcesy: "Sissi - młoda cesarzowa" (1957), "Kardynał" (1963), "Co słychać, koteczku?" (1965), "Okruchy życia" (1969), aż do "Takiej zwykłej historii" z 1979 r., za rolę w którym nagrodzono ją Cezarem.

Nieustająca lawina sukcesów, jakie spotykały ją na drodze aktorskiej, nie była jednak w stanie zmienić faktu, że prywatnie Romy Schneider mogła mówić o całkowicie zmarnowanym życiu, na które składały się niemożność kontrolowania emocji, burzliwe związki z licznymi kochankami i mężem Harrym Meyenem. Mieli co prawda syna Davida, ale małżeństwo było iluzoryczne. Meyen publicznie mówił, że trwający dziewięć lat związek przypominał raczej tragiczną farsę, w której główną rolę grała niezrównoważona psychicznie Romy.

"Nie mogła porozumieć się z sobą i ludźmi - napisał biograf aktorki Michael Jurgs. - Szamotała się każdego dnia, zawalając kolejne terminy i coraz bardziej pogrążając się w szaleństwie". Ale to dopiero przedsmak tego, co miało ją czekać w ostatnich latach życia. W 1979 r. w swym mieszkaniu w Hamburgu powiesił się Meyen. Dziennikarze odkryli, że jego pokój usłany był zdjęciami byłej żony i to ją publicznie obciążyli za tę śmierć. W gazetach pisano wprost: "Porzuciła go, zabrała mu dziecko, zabiła!". Schneider wpadła w psychiczny dołek. W 1980 r. jej osobisty lekarz zdiagnozował u niej lekomanię i skłonności samobójcze. Gwiazda miała wówczas 42 lata i słynęła głównie z dostarczania mediom powodów do plotkarskich tekstów.

Mimo to przyjęła rolę w "Nieznajomej z Sans-Souci" w reżyserii Jacquesa Piccoli, choć jej stan zdrowia budził poważne wątpliwości co do tego, czy wytrzyma fizycznie. Film nie został ukończony, bowiem zdjęcia przerwano z powodu kolejnych życiowych ciosów, jakie spadły na Schneider: najpierw, na początku 1981 r. dowiedziała się, że ma nowotwór nerki, w lipcu spadła na nią tragiczna wiadomość, że jej syn David wykrwawił się, uszkadzając sobie tętnicę udową przy przełażeniu przez płot.

Nic dziwnego, że aktorka załamała się. Rok dzielący ją od śmierci spędziła, faszerując się narkotykami i pijąc alkohol, którym można by wypełnić basen. 29 maja 1982 r. została znaleziona martwa w domu swego ostatniego kochanka Laurenta Pétina. Prawdopodobnie popełniła samobójstwo przedawkowując prochy zmieszane z wódką, choć w oficjalnym komunikacie policji podano, że mogła umrzeć na zawał serca. Tym samym legenda jednej z najpiękniejszych aktorek dobiegła tragicznego końca.

Chcesz obejrzeć Audrey Hepburn w telewizji? Sprawdźaktualny program telewizyjny!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl