Nieco ponad 12 miesięcy temu stracił Pan tytuł mistrza KSW kategorii piórkowej. Spodziewał się Pan, że dostanie szansę na odzyskanie pasa jeszcze w 2018 roku?
Tak. Wiedziałem, że jeśli na kwietniowej gali KSW 38: Live in Studio pokonam Łukasza Chlewickiego w dobrym, efektownym stylu, pokażę kibicom i włodarzom organizacji, że zasługuję na rewanż.
Jak czuje się Pan przed pojedynkiem z nowym mistrzem, Kleberem Koike Erbstem?
Bardzo dobrze. W głowie mam same pozytywne myśli. Często wizualizuję sobie tę walkę. Widzę to tak, że nokautuję Koike w drugiej rundzie.
To, że już raz Pan go pokonał – w pojedynku o pierwszy pas KSW wagi piórkowej w listopadzie 2015 roku – ułatwia sprawę?
Na pewno łatwiej mi poukładać sobie tę walkę w głowie. To on, chociaż jest mistrzem, będzie miał coś do udowodnienia. Ale ja idę po swoje.
W jaki sposób zmieniliście się jako zawodnicy od waszej pierwszej walki?
Kleber na pewno wyciągnął wnioski z tamtej porażki. Już w walce z Marcinem Wrzoskiem, w której odebrał mu pas, widać było zmianę. Nie szedł za wszelką cenę po zakończenie walki przez poddanie. Przykładał większą walkę do tego, by dobrze punktować na kartach sędziowskich. Mniej szedł na spontaniczność, bardziej kalkulował. Ale ja też się zmieniłem. Mamy trochę inny gameplan niż na pierwszy pojedynek z Koike. Pokażę trochę nowych technik. Kibice w katowickim Spodku zobaczą kilka niespodzianek.
Wszystko wskazuje na to, że ze zwycięzcą waszej walki zmierzy się później lepszy w pojedynku Marcina Wrzoska z Romanem Szymańskim. Pan też widzi to w ten sposób?
Tak, ta walka powinna być eliminatorem do pasa. Gdybym miał stawiać pieniądze, postawiłbym je na Romana. Wydaje mi się, że jest bardziej kompletnym zawodnikiem niż Wrzosek. To młody, gniewny zawodnik. Jeśli będzie rozwijał się tak jak do tej pory, kiedyś na pewno zostanie mistrzem KSW.
Kategoria piórkowa jest w tym momencie najmocniejsza w KSW? Wydaje się, że przez dobre kilka lat Pan, Koike, Wrzosek i Szymański moglibyście walczyć na przemian i cały czas wzbudzać duże emocje.
Myślę, że tak. Poza czwórką, która wystąpi na KSW 41, są jeszcze Łukasz Rajewski, „Sasza” Chlewicki, Filip Wolański, Sebastian Romanowski... Do tego dochodzą zagraniczni zawodnicy. Solidnych fighterów jest bardzo dużo.
Nietypowy termin gali, 23 grudnia, Panu odpowiada?
I to bardzo. Jestem ze Śląska, będę walczył na własnym podwórku. A zaraz po walce wjeżdżam na Wigilię. (śmiech) Wielu znajomych, którzy wyjechali w dalsze części Polski czy za granicę, przyjedzie do domów na święta. W końcu będą mogli kibicować mi na żywo. Dlatego bardzo cieszę się, że termin jest taki, a nie inny.
W Spodku zmierzą się m.in. Popek z Tomaszem Oświecińskim. Freak fighty są MMA potrzebne?
Po części tak. Takie walki zwracają uwagę bardzo dużej rzeszy ludzi na nasz sport. Część z tych ludzi zostanie kibicami, którzy zaczną interesować się stricte sportowymi pojedynkami.
W razie potrzeby byłby Pan gotowy wskoczyć na miejsce jednego czy drugiego? Swego czasu głośno mówił Pan o walkach z „freakami” z wagi ciężkiej.
(śmiech) Nawet nie chodzi o to, że wyzywałem ich na pojedynek. Po prostu uważam, że ci panowie mają umiejętności na takim poziomie, że każdy zawodnik KSW by ich pokonał. Niezależnie od wagi.
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Artur "Kornik" Sowiński przed KSW 41: Znokautuję Klebera w drugiej rundzie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
